Rzeszowianin w okolicach uzdrowiska miał działkę rekreacyjną. Nieruchomość kupił pięć lat wcześniej od Piotra K,. który mieszkał po sąsiedzku. Mężczyźni zaprzyjaźnili się.
10 stycznia 2016 roku późnym popołudniem Piotr K. odwiedził Waldemara B. w jego domku letniskowym. Rozmawiali, pili alkohol: piwo, nalewkę, czystą wódkę.
Spotkanie zakończyło się tragicznie. Przed godz. 2 w nocy Waldemar B. zadzwonił na numer alarmowy. Gdy na miejsce przyjechała policja, zastała wstrząsający widok: leżącego na podłodze Piotra K. ze zmasakrowaną głową.
Dziś przed Sądem Okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces w tej sprawie. Obrońcy chcieli, by sąd wyłączył jawność rozprawy. Ale nie zgodzili się na to oskarżyciele.
Zdaniem prokuratury - Waldemar B. działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa. Zadał Piotrowi K. dziewięć ciosów nożem w twarz i co najmniej dwa uderzenia taboretem z bardzo dużą siłą. Skutkiem ciężkich obrażeń, które spowodował, była gwałtowna śmierć 63-latka.
- Absolutnie się z nimi nie zgadzam - taka była reakcja Waldemara B. na przedstawione mu podczas wczorajszej rozprawy zarzuty i treść aktu oskarżenia. Stwierdził, że nie przyznaje się do winy. Skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień - ograniczył się tylko do zgłoszenia poprawek do tego, co mówił będąc przesłuchiwany podczas śledztwa.
- Wtedy byłem w strasznym stresie po tym przerażającym zdarzeniu - tłumaczył. Zdecydował, że będzie odpowiadał na pytania, ale jedynie te ze strony sądu i swoich adwokatów (ma ich trzech).
Waldemar B. mówił, że z sąsiadem nie miał żadnych zatargów. Wręcz przeciwnie. Ich relacje były przyjacielskie, zawsze mógł liczyć na pomoc ze strony Piotra K. Tego popołudnia gdy się spotkali, rozmawiali o planach prac na działce, nic nie zapowiadało tego, co stało się potem.
- Nagle on krzyknął do mnie‚ "ja cię k...a zabiję", zaczął mnie dusić, bić metalowym rozłupywaczem do drewna - relacjonował Waldemar B.
Szarpali się. Oskarżony mówił, iż był przekonany że jeśli nie powstrzyma Piotra K. to sam straci życie.
Kuchenny nóż chwycił, żeby go postraszyć, ale nie pamięta, by zadawał ciosy w twarz. Piotr K., nadal go atakował, więc próbował go ogłuszyć taboretem. Wtedy poczuł, że zbliża się atak padaczki (cierpiał na nie od czasu operacji neurochirurgicznej). Stracił świadomość, a gdy oprzytomniał leżał we krwi a Piotr K. był już martwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?