Rozmowa z Joanną Szmurło. Niech dziecko wie, że ma moc. I nie sięgnie po używki

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Krzysztof Płoch/trzecie oko
O tym, jak chronić dzieci przed uzależnieniami, opowiada Joanna Szmurło, psychoterapeutka z Prywatnego Ośrodka Terapeutycznego Revenu.

Czego dziś brakuje młodym ludziom?
Myślę, że duże są braki w takich zwyczajnych relacjach, bliskości, zainteresowaniu i uwadze. Rodzice nie mają czasu - w kontekście naszych współczesnych realiów, kredytów, zarabiania, pracy wielogodzinowej. Dorośli pracują coraz więcej, bo muszą spłacać zobowiązania kredytowe, które gdzieś tam ich dotyczą. Chcemy żyć wygodnie i lepiej. A to się przekłada na dzieci. Jednak dzieci, które nie dostaną wystarczająco czasu i uwagi - wyrastają z deficytem różnych potrzeb. I łatają te potrzeby często w niezdrowy sposób, sięgając na przykład po używki.

Jakie to potrzeby?
Miłości, bliskości, akceptacji, szacunku, uznania. Dziecko ma dostać informację, że jest wyjątkowe samo w sobie. Że nie jest wyjątkowe przez to, że szybko biega, że dobrze gra w piłkę czy ma jakieś inne talenty czy umiejętności, tylko po prostu - wyjątkowe. Jeżeli dziecko rośnie z takim poczuciem, że jest wyjątkowe, fajne - to jego poczucie wartości jest od początku takie w miarę stabilne. A jeśli ma to poczucie wartości, to nie szuka sobie ulepszenia poczucia wartości, nie szuka tej wartości w oczach innych - czy jest to kolega, koleżanka czy Internet. Samo w sobie czuje swoją siłę, swoją moc. I nie poszukuje tego w świecie. Bo czasami można poszukiwać i znaleźć dobre oczy, dobrego człowieka. Jednak często to poczucie wartości kompensują sobie dzieci w środowiskach, gdzie jest używka, jest przemoc, jest agresja. I zdobywanie uznania poprzez to, jak bardzo jestem zły. Bo można mieć i takie poczucie wartości: Jestem w czymś dobry, ale mogę też być w czymś zły.

Czyli tak naprawdę jesteśmy winni my, rodzice?
Bałabym się używać tego wyrazu: winni. To jest taki wyraz, który często demobilizuje rodziców, zniechęca do tego, żeby podjąć działanie. Na pewno rodzic bierze odpowiedzialność. Odpowiedzialność zaczyna się w nas, rodzicach, opiekunach, bo to my kształtujemy świat naszych dzieci od narodzin. I nie chcę mówić o winie w takim znaczeniu, żeby wzbudzać poczucie winy, bo w poczuciu winy ciężko jest później cokolwiek naprawiać i rekompensować. Ale jeżeli człowiek weźmie odpowiedzialność i zobaczy, że coś mu nie wyszło w tym wychowaniu albo się okazuje, że zaczęły się jakieś trudności, problemy w zachowaniach dzieci, to warto najpierw poszukać u siebie - co my możemy zmienić jako rodzice, co my możemy zmienić w naszych zasadach, postępowaniach, mówieniu do dzieci, zanim zaczniemy zmieniać dzieci. Moje doświadczenia są takie, że jeśli jest problem, to z reguły rodzice szukają terapeuty, psychologa czy pomocy dla dziecka.

A najpierw sami powinni pójść do psychologa?
Warto najpierw przyczyny szukać u siebie. Nawet jeżeli ten psycholog czy terapeuta dla dziecka się znajdzie i powie, czego mu brakuje, to i tak od rodziców będzie wymagana praca, żeby coś się polepszyło. Często te błędy albo te trudności w zachowaniu dzieci biorą się jednak z tych niezrealizowanych potrzeb we wczesnym dzieciństwie. No, a później, jak dziecko dorasta, to te braki są coraz bardziej widoczne. I uwidaczniają się poprzez agresję, używki czy nieodpowiednie zachowania, ucieczkę w komputer, telefon, Internet.

Proszę powiedzieć, o czym nasze dziecko powinno wiedzieć przede wszystkim. Mówiła pani o tym, że jest kochane, że jest wartościowe...
Musi znać swoją wartość, swoją moc. Na pewno jest fajnie, jeśli ma poczucie odpowiedzialności, sprawczości, że o pewnych rzeczach może też decydować, wybierać. My często dzieciom trochę za dużo mówimy, co zrobić, jak żyć, co czuć, jak nie czuć. Moje doświadczenia w pracy też są takie, że rodzice od małego dyskutują z uczuciami: nie płacz, nic się nie stało, nie złość się, to nic strasznego, nie bój się itd. A my musimy pozwalać dziecku doświadczać. Jeśli dziecko się zezłości, popłacze, będzie się czegoś bało - to też jest lekcja. Pozwalajmy dzieciom decydować - zwłaszcza tym małym. Oczywiście, że pod naszym okiem. I oczywiście nie pozwalajmy na wszystko. Jednak dziecko musi mieć poczucie sprawczości. Bo jeżeli go nie ma, jeżeli ma tylko wykonywać tylko czyjeś polecenia, zakaz, nakaz, to można powiedzieć, że ono się tylko do nich przystosowuje. A dziecko ma brać odpowiedzialność. Czuć, że jeśli podejmie jakąś decyzję, to coś może się wydarzyć. Żeby czuło siebie i swoje decyzje. A jak przy tym wszystkim jest jeszcze poczucie własnej wartości, stabilność zbudowana na tym, że jestem fajny, jestem wyjątkowy, to myślę, że równe inne decyzje się układają zdrowo i bezpiecznie.

Nie wszystkie te zaniedbane trochę emocjonalnie dzieci sięgają po używki. Od czego to zależy?
Poza tymi rodzinnymi czynnikami jest oczywiście środowisko i to w jakich kręgach dziecko się obraca. Czasem decyduje więc trochę przypadek - bo nie zawsze mamy wpływ na środowisko, na szkołę, na rówieśników. Zgadzam się, że nie każde dziecko, które ma jakieś deficyt w tych potrzebach, uczuciach, sięga po używki czy inne niezdrowe formy radzenia sobie z emocjami, ale jednak uważam, że rośnie jednak z pewnym deficytem, który się przełoży później albo na budowanie relacji - czy to przyjaźni, czy związku. I tak tak ten deficyt się w końcu odezwie. Nie zawsze w wieku nastoletnim - pod tytułem bunt, dojrzewanie, trudne wybory, decyzje i bolesne doświadczenia. Ale poza czynnikiem rodzinnym na pewno ma znaczenie i sama osobowość dziecka, i jego możliwości, i jego wrażliwość, środowisko, w jakim się obraca. Ale to wszystko są czynniki poboczne.

Od czego nasze dzieciaki uzależniają się najczęściej?
Wciąż ma się dobrze marihuana, dopalacze. Do tego dochodzą efedryny i pochodne różnych leków - które są dostępne w aptece bez recepty. Młodzież wymienia się doświadczeniami, jak je łączyć.

Alkohol jest w odwrocie?
Alkoholu jest dużo mniej niż tych środków psychoaktywnych. Alkohol raczej pojawia się jako dodatek. Albo jako tzw. pierwszy raz jakiegoś odurzenia. Później dzieci bardzo szybko przerzucają się jednak na środki psychoaktywne.

Co powinno nas zaniepokoić w zachowaniu dziecka?
Każde zachowania dziecka, które jest czymś innym niż było do tej pory. Jeżeli dziecko zaczyna być agresywne czy zaczyna zamykać się w sobie, czy jest apatyczne... Ja oczywiście nie chcę powiedzieć, że każda złość czy bunt są związane z używką albo niezdrową trudnością, problemem. Świat się zmienia. I dzieci się zmieniają. Dojrzewanie to jest jedna wielka zmiana. My musimy być po prostu czujnym rodzicem. Każda zmiana wymaga naszego zauważenia, ale niekoniecznie od razu jakiejś ostrej interwencji. Żeby to nie było tak, że dziecko ma obniżony nastrój, więc rodzic wpada do pokoju z podejrzeniem: pijesz! Coś, co jest inne niż do tej pory na pewno wymaga naszego nachylenia się, naszego przyglądania się, naszej rozmowy. Ale często też rodzice widzą, że coś jest inaczej, coś się zmieniło, jest jakaś trudność - ale dziecko nie chce rozmawiać.

Dobry materiał literacki to podstawa. Dziś nie ma już takich pisarzy jak Adam Bahdaj, Aleksander Minkowski czy Janusz Domagalik

No właśnie - co wtedy? Pytać wprost?
Tak, zapytać wprost. Ale nie: co z tobą się dzieje? Bo to jest chyba jedno z gorszych pytań, jakie rodzic może zadać dziecku: co z tobą jest nie tak? To jest komunikat, który zamyka drogę do dialogu. dziecko czuje się rozliczane, czuje się pod ścianą, presję, czuje, że rodzic nie ma do niego zaufania. I zakładam, że trzy czwarte nastolatków w ogóle w taką rozmowę nie wejdzie. Jeżeli chcemy zaprosić dziecko do dialogu - bo to musi być dialog - to raczej trzeba wyjść z komunikatu: ja. Ja widzę, ja się martwię, mnie coś nie pokoi, ja chcę o czymś porozmawiać. I zbudować gotowość dziecka do rozmowy. Bo często my widzimy problem i od razu każemy rozmawiać. A na dziecko trzeba poczekać. Bo musimy mieć chęć na tę rozmowę. Musi wiedzieć, że my chcemy rozmawiać, a nie tylko rozliczyć, utemperować, usadzić, wyegzekwować.

I co? Porozmawiamy i od razu biegniemy do ośrodka terapii?
Na pewno fajnie, jeśli najpierw czegoś dowiaduje się rodzic, a nie od razu wysyła na terapię. Poza tym terapia potrzebna jest też rodzicom. Dzieci w naszym ośrodku często to proponują swoim rodzicom. A rodzic często na to odpowiada: to nie ja nabrykałem. A to jest bardzo zniechęcające. Naprawdę warto w tym problemie zobaczyć też siebie i zaangażować się trochę. I coś zmienić i u siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rozmowa z Joanną Szmurło. Niech dziecko wie, że ma moc. I nie sięgnie po używki - Plus Kurier Poranny

Wróć na i.pl Portal i.pl