Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozkopali grób przez pomyłkę. "Nie chcę się modlić do dziury w ziemi"

Marta Paluch
Krystyna Busz  i jej brat Kazimierz Kmiecik przy rozebranym grobie ojca i dziadków. Pustą piwniczkę tymczasowo przykryto płytami
Krystyna Busz i jej brat Kazimierz Kmiecik przy rozebranym grobie ojca i dziadków. Pustą piwniczkę tymczasowo przykryto płytami Anna Kaczmarz
Grób ojca i brata pani Krystyny nagle zniknął z cmentarza. Przez pomyłkę... Kobieta nie wie, gdzie są szczątki jej bliskich. Walczy w zarządzie cmentarza komunalnego w Wieliczce, by się dowiedzieć - pisze Marta Paluch.

Krystyna Busz ścieżki na cmentarzu w Wieliczce zna bardzo dobrze. Często tu chodzi. Najwcześniej do dziadków, Tekli i Franciszka. Razem z nimi leży jej brat, Andrzejek. Nie pamięta go, bo kiedy zmarł miał tylko dwa tygodnie. Od 1980 roku do tego samego rodzinnego grobu złożono jej ojca, Wojciecha.

Czternaście lat później zmarła matka pani Krystyny, Maria. Akurat w Wigilię Bożego Narodzenia. A że chciała leżeć w grobie ze swoim ojcem, pani Krystyna odwiedzała odtąd dwa miejsca na cmentarzu. W 2009 roku przybył jej kolejny grób - męża, Ryszarda. Walczyli z jego rakiem przez dziesięć miesięcy. Przegrali.

Odtąd pani Krystyna miała ścieżkę na cmentarzu z trzema przystankami. Najpierw szła do ojca, brata i dziadków, bo to blisko bramy. Potem do matki, a na końcu do męża. Trasę znała na pamięć. 15 września 2013 roku szła jak zwykle (po omacku też by trafiła, choć był jasny dzień). I nagle wydało jej się, że śni.

Dziura i brezent
Zamiast grobu ojca i dziadków zobaczyła dziurę przykrytą brezentem. Została wykopana piwniczka, płyta nagrobna i nagrobek zniknęły. Serce o mało jej nie stanęło. - Miałam gęsią skórkę na całym ciele. Nie wiedziałam, co zrobić - jeszcze dziś na to wspomnienie pani Krystynie drży głos. Cała roztrzęsiona, zadzwoniła do córki, potem do brata. - Mówiłam, co widziałam. Byli zszokowani. Przecież grób od dawna jest w rodzinie, miejsce zapłacone do 2020 roku - opowiada kobieta.
Kiedy się trochę uspokoiła, następnego dnia poszła do zarządu cmentarza w Wieliczce. Przyjęła ją inspektor Katarzyna Zassowska.

- Nie kryła, że oni się po prostu z tym grobem pomylili. Powiedziała, że to kamieniarz pomylił te groby, miał przekopać grób obok - mówi Krystyna Busz. - Pytałam tej pani, jak to możliwe, że kamieniarz się pomylił, przecież ktoś z zarządu cmentarza musiał mu wydać zgodę na prace, wytyczyć teren - denerwuje się pani Krystyna.

Pracownica zaproponowała jej, że w ramach zadośćuczynienia za to, co się stało, pani Krystyna dostanie piwnicę w dzierżawę za darmo na 50 lat, a zarząd ekshumuje i przeniesie szczątki jej męża do grobu jej ojca i dziadków, by spoczywali razem.

- Byłam w szoku, musiałam się zastanowić - opowiada pani Krystyna. Zapytała jeszcze: co się stało ze szczątkami jej bliskich? W piwnicy nie było nic. - Pracownica odpowiedziała mi, że zazwyczaj kamieniarze zbierają je do worka i zakopują na dnie piwnicy - mówi pani Krystyna.

Umowy nie było

Następnego dnia zarząd miał przygotować umowę, w której była mowa o przekazaniu piwnicy i innych warunkach zadośćuczynienia.

- Chciałam wziąć ją i pokazać znajomemu prawnikowi, bo sama się na tym nie znam. Jednak zarząd odmówił. Nie podpisałam umowy - wspomina pani Krystyna. Odbyło się też spotkanie z dyrekcją i kamieniarzem. Na nim również nie doszło do porozumienia. Dyrektor pytał, co pani Krystyna proponuje.

- Myślałam, że skoro oni są winni tej sytuacji, powinni mi coś zaproponować. Twierdzą teraz, że żądałam nagrobków z granitu, nie wiadomo czego. To nieprawda - mówi poszkodowana. Żeby uciąć spekulacje, 30 września 2013 r. znajomy radca prawny pani Krystyny wysłał do zarządu cmentarzy pismo z propozycją zadośćuczynienia, a w nim trzy punkty.

Po pierwsze, przekazanie piwnicy. Po drugie, ekshumacja i przenosiny szczątków męża do grobu ojca. Po trzecie, "kamiennego przykrycia piwniczki i postawienia nagrobka". Wszystko, żadnych pieniędzy, innych roszczeń.
Zarząd uznał żądania za "wygórowane".

- Ale dlaczego, przecież sami mi to proponowali? - dziwi się pani Krystyna. - Napisali także, że jeślibyśmy chcieli wytoczyć postępowanie cywilne, to powinniśmy to zrobić też wobec kamieniarza. Ale co nas obchodzi, kto z nich zawinił, powinni naprawić szkodę, przecież narazili panią Krystynę na niepotrzebny stres, a grób nadal jest rozgrzebany - mówi Jacek Layer, radca prawny pani Krystyny.

Zrzucają winę
W zarządzie cmentarza w Wieliczce nie kryją, że popełniono błąd. Jednak inspektor zrzuca winę na kamieniarza.
- To był przede wszystkim jego błąd. Feralnego dnia zaczęli prace o siódmej rano, przed tym, jak otworzyliśmy biuro. Gdy do nas przyszli z informacją, grób był już rozkopany - mówi Katarzyna Zassowska.

Jednak, aby prowadzić prace, kamieniarz musi mieć zgodę zarządu cmentarza, miejsce musi być wytyczone. - Kamieniarz samowolnie zaczął kopać - mówi inspektor Zassowska.

- To chyba jakieś żarty. Przecież ja nawet nie wjadę na cmenatrz bez zgody zarządu - irytuje się kamieniarz (nazwisko do wiadomości redakcji). - Miejsce zostało wytyczone przez ludzi z zarządu. Kiedy zaczęliśmy prace, zawiadomiliśmy ich. Nagrobek był zdjęty, ale piwnica jeszcze niepołożona. Na resztę prac zgodził się ich inspektor - dziwi się. - Nie przeczę, pomyliłem się, więc naprawię błąd, ale nie tylko ja ponoszę winę - podkreśla kamieniarz.

W podobnym tonie wypowiada się dyrektor Zarządu Cmentarza w Wieliczce. - Chcemy naprawić to, co się stało - mówi Antoni Sowa. - Chcemy zadośćuczynić. Kamieniarz zobowiązał się, że zrobi ten nagrobek, a my ekshumujemy zwłoki męża tej pani i wydzierżawimy jej piwnicę za darmo - dodaje.
Jednak do tej pory ugoda nie została zawarta.

Co więcej, pani Krystyna nie jest pewna, czy szczątki jej bliskich nadal tam są. - Nie wiem, czy modlę się nad prochami ojca, czy nad dziurą w ziemi. To okropne uczucie - mówi. Nie potrafi powstrzymać łez. Przez kilka miesięcy musiała jednak odwiedzać tę dziurę. Teraz prowizorycznie przykryto ją zerwanymi, luźnymi płytami.

Części nagrobka nadal nie ma. - Jeśli szczątków nie znaleziono, to muszą leżeć głębiej. Z tego, co wiem, kamieniarze nie znaleźli ich w tym grobie - mówi dyrektor Sowa. Pani Krystyna jednak już w to nie wierzy.

- Chcę, żeby przekopali ten grób. Żeby dowiedzieć się, czy faktycznie szczątki moich bliskich tam są. To dla mnie bardzo ważne - podkreśla.

W końcu nie wytrzymała. W grudniu 2013 roku zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zbezczeszczenia zwłok jej bliskich. - Miałam nadzieję, że śledczy przynajmniej to sprawdzą - mówi.

Prokurator umorzył
Myliła się. Sprawę prowadzono na policji. Aspirant Łukasz Loba już trzy tygodnie później, 20 grudnia 2013 roku, odmówił wszczęcia postępowania. Przesłuchał panią Krystynę i Katarzynę Zassowską z zarządu cmentarza.
Ta ostatnia stwierdziła, że nie natrafiono w przekopanym grobie na ludzkie szczątki i nie zbezczeszczono ich. I tyle. To wystarczyło, żeby odmówić postępowania.

Nikt nie zadał sobie trudu, żeby dokonać chociaż wizji na miejscu, przepytać kamieniarza, który uczestniczył w przekopaniu grobu. Pod decyzją aspiranta podpisała się prokurator Renata Turczynowska z Prokuratury Rejonowej w Wieliczce.
Dlaczego nie zleciła choćby przesłuchania tych, którzy rozkopali grób?

- Zarząd cmentarza ustalił, że nie było zbezczeszczenia - ucina. Nie ma sobie nic do zarzucenia. - Zresztą, jest przecież apelacja, więc sprawa nie jest zakończona - dodaje. 10 stycznia tego roku pani Krystyna złożyła w sądzie zażalenie na decyzję o odmowie wszczęcia postępowania. - Mam prawo wiedzieć, co stało się ze szczątkami moich bliskich - podkreśla.

Uwierzę jak zobaczę
W rozmowie z nami dyrektor Sowa zadeklarował chęć ugodowego załatwienia sprawy. Mówi, że nie ma też przeszkód, by grób przekopać w poszukiwaniu szczątków. - Jesteśmy otwarci na propozycje dyrekcji - pod warunkiem, że taka propozycja spłynie. Ruch jest po stronie zarządu. To oni narazili ją na cierpienie, popełnili fatalną omyłkę - mówi Jacek Layer.
Pani Krystyna słabo sypia w nocy. Bierze leki na sen. Chce, by ten koszmar już się zakończył.

- Obietnic było bardzo dużo, na razie nic z tego. Uwierzę jak zobaczę - mówi o propozycji zarządu. - Marzę, że wreszcie nagrobek stanie, jak stał przez tyle lat. Wtedy dopiero zasnę spokojnie - kończy pani Krystyna.

Napisz do autorki:
[email protected]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska