Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosja pokochała Rzeszów. To nic, że trochę przez pomyłkę...

Andrzej Plęs
A niegdyś Rosjanie kpili, że wojnę wygrali „Tri Poliaka, Gruzin i sabaka”
A niegdyś Rosjanie kpili, że wojnę wygrali „Tri Poliaka, Gruzin i sabaka”
Władze miasta próbują tłumaczyć, że ta nagła popularność Rzeszowa w Rosji wynika z nieporozumienia. Ale też zaczynają chłodno kalkulować. A może by tak sytuację wykorzystać i nawiązać relacje biznesowe?

W wyniku tragifarsy pomyłek Rosja pokochała Rzeszów i rozpływa się w zachwytach nad Miastem Innowacji. Bo - jak wydaje się Rosjanom - Rzeszów nie jest na tyle innowacyjny, żeby burzyć pomniki ku czci wyzwolicieli, jak czyni to reszta Polski i broni swojego pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej. Toteż wdzięczni są rzeszowianom za tę pamięć historyczną i wyrażają to w mejlach, przez Twittera, Facebooka i telewizyjną tubę Kremla. W której rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji omal nie popłakała się ze wzruszenia i wdzięczności dla rzeszowian.

A zaczęło się od dwóch zdań rzecznika prezydenta miasta.

Burzyć, nie burzyć?

Temat wraca w dyskusji publicznej w cyklu dwu - trzyletnim: czy pomnik Czynu Rewolucyjnego, zwany przez miejscowych pieszczotliwie „C…ą”, ma prawo stać, czy prawa nie ma. Na przełomie 2015 i 2016 roku dyskurs publiczny został wzmocniony zapowiedziami Instytutu Pamięci Narodowej, że ten będzie dążył do likwidacji w przestrzeni publicznej wszelkich obiektów sławiących słusznie miniony ustrój i przyjaźń polsko-radziecką. Mocny głos w dyskusji dał Włodzimierz Nowak, koordynator rzeszowskiego oddziału Europejskiego Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich, składając w radzie miejskiej wniosek o wyburzenie pomnika na pl. Ofiar Getta. O reliktach hołubiących niesławną przeszłość dyskutował cały kraj, a służby dyplomatyczne Rosji skarżyły się na Polskę instytucjom międzynarodowym.

I w tym momencie, zapytany przez dziennikarza rzecznik prezydenta Rzeszowa, Maciej Chłodnicki, rzucił trzy zdania, od których w Rosji popłynęły łzy wdzięczności.

- Powiedziałem, że pomników nie powinno się u nas burzyć, bo są to elementy naszej historii - przytacza Chłodnicki. - Nawet jeśli zburzymy pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej, nie zmieni to faktu, że armia radziecka nas wyzwoliła. I że pomniki powinny służyć nauce historii dla dzieci i młodzieży.

Słowa poszły w świat i od tego momentu Rzeszów zaczęła zalewać fala rosyjskiej wdzięczności, jak w 1944 roku zalała go fala rosyjskich wyzwolicieli.

Zaczął Kaliningrad. Tutejszy dziennikarz, Andriej Wypołzow, zaapelował do rodaków: „Drodzy przyjaciele! Proponuję okazać solidarność i wesprzeć w sieciach społecznościowych władze polskiego miasta Rzeszów, które nie zgodziły się na demontaż pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej. Zróbcie dobry uczynek i napiszcie na kartce papieru „Dziękujemy Rzeszowowi za pamięć”, sfotografujcie się z nią i opublikujcie na swoim profilu, odsyłając do strony oficjalnej grupy Rzeszowa na Facebooku”.

Wdzięczność kontrolowana

W ciągu doby 20 Rosjan wyraziło wdzięczność na „oficjalnej stronie grupy Rzeszowa”, potem szybko zaroiło się od fotografii postaci trzymających kartki z napisami. Po dwóch dobach było ponad 100 wpisów. Szczytowa fala lajków przyszła z chwilą, kiedy o akcji poinformował rosyjski portal Sputnik.ru. A za Sputnikiem informację powtórzyła rządowa telewizja Rossija 24. Najlepsza na świecie rosyjska szkoła dyplomacji nie mogła przepuścić takiej okazji: rząd w Polsce jest antyrosyjski, ale „na dole” Polakom Rosjanie są bliscy. Komunikat Rossija 24 brzmiał tak: „Rzeszów to wyrazisty przykład tego, że mieszkańcy rozumieją, że władze centralne zmieniają się, a oni mogą długo wstydzić się za burzenie tych pomników. Prawie 80-90 procent badanych jest przeciwko likwidacji pomników i zapewniam was, że w innych miejscach myślą podobnie jak w Rzeszowie”.

Skąd Rosjanie wzięli te 80 - 90 procent poparcia przeciwko likwidacji pomników?
Ano w Rzeszowie ktoś kiedys faktycznie prowadził sondaż, czy burzyć pomnik. Wyniki rzeczywiście były na „nie”, ale sondaż dotyczył pomnika Czynu Rewolucyjnego, a nie pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej. A rosyjska telewizja grzmiała: nawet Polonia jest przeciwko rządowi swojego macierzystego kraju, czego przykładem jest Polskie Centrum Kultury w Kaliningradzie, a to popiera akcję sprzeciwu przeciwko burzeniu pomników w Polsce. Nie dodano, że Polskie Centrum Kultury wprawdzie zostało założone przez Polaka, ale jest wybitnie prorosyjskie.

Słowa rzecznika prezydenta Rzeszowa zaczęły żyć własnym życiem. Do fejsbukowej akcji wdzięczności przyłączyli się: mer Kaliningradu Aleksander Jaroszuk, mer Moskwy Siergiej Sobianin, nawet pełniący obowiązki prezydenta Republiki Komi Siergiej Gaplikow.

Im szerszy krąg akcja zataczała, tym bardziej zahaczała o tragifarsę. W opinii Rosjan już nie tylko 80 - 90 procent rzeszowian zasługiwało na wdzięczność, ale także władze miasta, które sprzeciwiły się burzeniu pomników. Na nic były tłumaczenia, że rzeszowianie bronią „Ci…y Kruczkowej”, a nie pomnika na placu Ofiar Getta, że „Kruczkowej” i tak nie mogą tknąć, bo stoi na terenie prywatnym ojców bernardynów. Przewodniczący rady miejskiej Andrzej Dec próbował tłumaczyć, że jeśli chodzi o pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej, to rada nie podjęła jeszcze decyzji, więc trudno mówić o sprzeciwie wobec pomysłu burzenia. Głos przewodniczącego znikł wobec chóru wdzięczności Rosjan dla Rzeszowa, a że w Rosji nic nie dzieje się wbrew woli władzy, toteż i prezydentowi Ferencowi przypisywano osobisty sprzeciw wobec wyburzania pomnika. Rosyjski MSZ zwołał nawet specjalną konferencję prasową, w kremlowskiej telewizji rzeczniczka ministerstwa Maria Zacharowa była bliska szlochu, kiedy mówiła: - Wielkie podziękowania dla tych polskich obywateli, że otaczają troską naszych żołnierzy. Szczerze, szczerze wam dziękuję.

I dodała, że „Polacy piszą do nas słowa nie tylko wsparcia, oni przepraszają za oficjalne stanowisko Warszawy w tej sprawie. I przesyłają nawet zdjęcia tego, jak sami biorą udział w odbudowywaniu tych pomników […], które zostały zburzone albo zostały zdewastowane przez wandali”. A żądne burzenia władze centralne rzeczniczka oskarżyła o „działania graniczące z barbarzyństwem”.

Wdzięczność niekontrolowana

Wyrazów wdzięczności dla rzeszowian i władz miasta ciągle przybywa.

„Oni nie zlikwidowali pomników rosyjskich żołnierzy? Wagon wódki dla nich” - chwali Vladimir Z. „Z zakąską, bo to tam normalne” - dodaje.

Najwięcej jest fotografii postaci i kartek z napisem: „Dziękujemy Rzeszów za pamięć”. Z Kaliningradu, Saratowa, Omska, Władywostoku, z Kirowowa, nawet z Tatarstanu.

Podziękowania przychodzą też na skrzynkę mejlową Urzędu Miasta w Rzeszowie. Aleksiej Zinowiew pisze, że jego ojciec uczestniczył w wyzwalaniu Rzeszowa. „Dla nas to miasto stało się jak własne, bo ojciec przelał swą krew dla niego. Wyrażamy głęboką wdzięczność za to, że nie posłuchaliście polityków i nie chcecie burzyć pomników ludzi, którzy oddali swoje życie za wyzwolenie waszego miasta i całej Polski od nazistów”.

Ewa Leliwa pisze, że jej dziadek był czołgistą w radzieckiej armii we Lwowie. I kiedy faszyści na nich napadli, dziadek umarł z głodu w obozie jenieckim. Ewa też jest wdzięczna rzeszowianom za pamięć, choć nie wspomina, co dziadek - czołgista radziecki robił we Lwowie, kiedy napadli go faszyści. O pakcie Ribbentrop - Mołotow i zajęciu Lwowa przez czerwonoarmiejców też nie wspomina.

„Dziękuję za pamięć! Brat mojej babci zginął w Polsce. Polacy i rosyjskim (pis. oryg.) - Słowianie” - pisze do władz Rzeszowa Rusłan Biriukow z Tuły. Po polsku pisze, więc nieco nieporadnie. Napisała i Wiera z Petersburga, przyszły podziękowania z Białorusi, Michaił Wieriemienko, emerytowany architekt z Moskwy błogosławi samego Tadeusza Ferenca, wyraża wdzięczność i miłość międzysłowiańską i zaprasza do Moskwy, niech Ferenc pozna smak rosyjskiej wdzięczności. Nawet Syberia usłyszała o Rzeszowie: „Dzień dobry, panie Ferenc. Nazywam się Igor, piszę do Was z Irkucka z Rosji, czytałem opinię o odmowie mieszkańców i City Hall Rzeszów demontażu pomnika żołnierzy Armii Czerwonej. Chcę ci powiedzieć osobiście i dla mieszkańców twojego miasta prosta ludzka DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY naszych dziadów i ode mnie. Kłaniasz Rzeszowie. Przepraszam za mój polski”.

- W urzędzie rozdzwoniły się telefony - opowiada Chłodnicki. - Russia Today i inne rosyjskie media przysyłają pytania. Nawet takie: „Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło wzmocnienie polskich sił zbrojnych w najbliższym czasie. Szczególną uwagę przykłada się do granicy wschodniej. W najbliższych miesiącach będą tam trzy brygady obrony terytorialnej. Jedna w Rzeszowie. Jak odnoszą się do tego władze miasta?” No, przecież nie będę komentował decyzji MON-u. Decyzji NATO też nie będę komentował.

W połowie maja do Miasta Innowacji wybiera się rosyjska TV Center. Będzie przygotowywać „półgodzinny dokument TV o niszczeniu pomników w krajach dawnego Bloku Wschodniego, upamiętniających sowieckich żołnierzy - wyzwolicieli II wojny światowej. Emisja - 30 maja 2016” - zawiadamia rzeszowski ratusz Daria Kreczetowa z TV Center.

- Staram się rosyjskim mediom tłumaczyć, jak jest naprawdę - mówi Maciej Chłodnicki. - Bo Rosjanie nie odróżniają tych dwóch naszych pomników, przekonani są, że chodzi o jeden i ten sam. Próbuję tłumaczyć, jakie są prawne warunki likwidacji pomników.

Na pytanie, czy władze Rzeszowa są zaskoczone nagłą skalą popularności miasta, Maciej Chłodnicki odpowiada: - Zszokowani może nie jesteśmy, ale zdziwieni na pewno. Trochę nas to przerosło. I nie wiadomo, jak to się skończy, bo informacja żyje już własnym, niekontrolowanym życiem.

To jeszcze jest szoł czy już biznes

Władze miasta niespecjalnie przejmują się opinią Adama Słomki, który kieruje działalnością Europejskiego Centrum Ścigania Zbrodni Faszystowskich i Komunistycznych.

- Uważam, że z urzędu prokuratura powinna zająć się władzami Rzeszowa, które przez swoją nieodpowiedzialność doprowadziły do powstania istotnej szkody dla polskich interesów - grzmi Słomka. - A przy tym postkomunistyczny prezydent Ferenc - ustami swojego rzecznika Macieja Chłodnickiego - deprecjonuje i relatywizuje fakty historyczne.

Nie przyjęła się propozycja Słomki, by na internetową akcję rosyjskiej wdzięczności dla Rzeszowa odpowiedzieć kontrakcją. A władze Rzeszowa nie przejęły się czarnym piarem, bardziej zajmuje je pomysł: jak niespodziewaną popularność w Rosji wykorzystać dla własnych korzyści.

- I wcale bym się nie zdziwił, gdyby rzeszowscy przedsiębiorcy już szukali miejsca na rynku rosyjskim - mówi Chłodnicki. - Może udałoby się nawiązać relacje kulturalne, a przede wszystkim gospodarcze. Konkretnej strategii jeszcze nie ma.

Bo jak tu nie wykorzystać takiej kaskady przychylności: „Dzenkuje!!!! Sposibo!!!! Diakuj!!! NAILEPSZE MIASTA, NAJLEPSHI NAROD POLSKI V RZESZOW!!!” - pisze do władz miasta nieporadną polszczyzną Alexander Serguts z głębi Rosji.

Może atmosfera geopolityczna wokół Rosji kontaktom nie sprzyja, ale - jak słychać w rzeszowskim ratuszu - polityka polityką, a biznes biznesem. Gdyby dziś Rzeszów chciał mieć w Rosji miasto partnerskie, to może przebierać od Kaliningradu po Władywostok.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24