Rolniczka Podlasia ma serce do zwierząt. Sama podbija serca internautów

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Wojciech Wojtkielewicz
Ludzie najpierw pukali się w głowy, po co mi krowy, których się nie doi? Po co konie? Po co kozy? Teraz wciąż słyszę pytanie: gdzie ukrywam swoich pracowników. Nie wierzą, że sama prowadzę tak duże gospodarstwo. Ale tak jest. Kobiety na prawdę wiele potrafią - mówi Emilia Korolczuk, rolniczka z podzabłudowskiej wsi Laszki, sołtyska, bohaterka serialu "Rolnicy. Podlasie" i youtuberka prowadząca swój kanał "Ranczo Laszki".

Ma 33 lata. W Laszkach mieszka z babcią. W gospodarstwie prócz nich są trzy psy, dwa koty, trzy konie, ponad setka kóz, 25 sztuk bydła, 11 królików, 22 kury, pięć kogutów, dwie kaczki, cztery pawie, perliczki, gęś, świnka morska i cztery pająki ptaszniki. Uff. Chyba nikt nie został pominięty. Ale możliwe, że w momencie publikacji tego artykułu będą to liczby nieaktualne. Bo rolniczka przygarnia porzucone, niechciane, chore zwierzęta. Prowadzi swego rodzaju azyl dla zwierząt, przetrzymywanych w złych warunkach lub uratowanych od rzeźni. Kobieta współpracuje z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Ludzie sami oddają pod jej opiekę bezdomne stworzenia. Części udaje się znaleźć nowych właścicieli. Część dostaje "stałe zameldowanie" w Laszkach. I tak ranczo wciąż się rozrasta.

Większość domowników ma swoje imię. Mućka Arizona, byczek Amigo - najmłodszy w stadzie. Jest krowa Munia z córką Moondance. Przy tak dużym inwentarzy trzeba mieć system. Młode otrzymuje imię na pierwszą literę imienia matki. I tak tworzą się klany. Na czele jednego z nich stoi emerytka Delta, zwana kozią babcią. Jej córki to Dumka i Daisy. Ta druga ma córkę Dobrusię. Z kolei inny klan tworzy Izma, Indianka i Iza.

- Jeśli brakuje mi pomysłów, wrzucam zdjęcie zwierzaka na swojego facebooka i proszę o sugestie - tłumaczy 33-latka.

A trzeba się wykazać sporą kreatywnością. Tylko w marcu, do końca zeszłego tygodnia, Emilia asystowała w 24 porodach. Koza Barbie właśnie zakończyła turę wykotów (wydawania na świat młodych). Emilia szuka imienia dla małego koziołka. Oczywiście na literę B. Jakieś pomysły?

Chciała zostać ornitologiem, została ranczerką

Emilia Korolczuk pochodzi ze wsi Jabłoń Kościelna w powiecie wysokomazowieckim. Rodzice mieli typowe gospodarstwo, takie średniej wielkości, około 10 krów, świnie, kury i tak dalej. Doili ręcznie krowy, oddawali mleko do zlewni. Emilia w tym częściowo brała udział - nie dlatego, że musiała, dlatego, że bardzo to lubiła. Mała Emilka od początku miała kontakt ze zwierzętami, swojego królika na wychowanie. Pewnie dlatego wybrała kierunek biologia na Uniwersytecie w Białymstoku. Interesowała ją przyroda. Marzyła o zostaniu ornitologiem, o pracy w jakimś parku narodowym. Była na IV roku studiów, gdy nadeszła smutna wiadomość o śmierci dziadka. Babcia została sama. Potrzebowała wsparcia. Emilia wahała się. Ale, że bardzo długo nie mogła znaleźć zatrudnienia w zawodzie. W końcu zapadła decyzja: to ona przejmie gospodarstwo. W szkole w Michałowie zrobiła technika rolnika. Z takim wykształceniem mogła się ubiegać o udział w programie i dofinansowanie dla młodych rolników. Tak została gospodarzem w Laszkach. Był 2011 rok. 

Młoda rolniczka miała wtedy 24 lata, 16-hektarowe siedlisko pod opieką. Te kilkadziesiąt tysięcy złotych z dotacji zainwestowała w remont obory i stodoły. Potem kupiła siedem jałówek do zacielenia. Zaczęły się rodzić cielęta. Mniej więcej po roku znajomy podarował Emilii kozę i w "gratisie" dorzucił kozła. W kolejnych latach inwentarz się powiększał. Kupiła bydło mięsne. 

- Ludzie pukali się w głowę: po co mi krowy, których się nie doi, po co kozy, po co konie, które nie pracują na roli? A ja zawsze marzyłam o tym, żeby ratować te piękne zwierzęta od smutnego końca w rzeźni - tłumaczy 33-latka.

Dziś ma hodowlę truskawek i ponad setkę zwierząt. Znalazło się tu wiele egzotycznych gatunków: niż podlaskim nizinom, bardziej typowe dla południowoamerykańskiej Brazylii. Przykładem są pająki ptaszniki. W wolnym tłumaczeniu to pająk zjadający ptaki. 
Pierwszego Emilia dostała od koleżanki jeszcze na studiach. Przyniosła go w słoiku. Tak zaczęła się fascynacja tymi zwierzętami. Dziś rolniczka ma ich cztery. Szczególnie dumna jest z ptasznika olbrzymiego - 28 centymetrów rozpiętości odnóży. Pająki są trochę rozpieszczone. Zarówno babcia jak i dzieciaki z sąsiedztwa łapią dla nich owady, szarańcze, pędraki i myszy. Ptaszniki mają wszystko podane na tacy.

- Fascynuje mnie obserwacja tych zwierząt. Zwłaszcza "polowania". Pająk chwilę czai się, a potem atakuje w ułamku sekundy. Wpuszcza jad i czeka aż rozpuści ofiarę. Kiedy nie jest głodny, nie je. Nawet żywej myszy w akwarium nie tknie - opisuje rolniczka.

Gęś, która sądziła, że jest kozą

To chyba najbardziej egzotyczne gospodarstwo w okolicy. Bo któż mógłby się poszczycić pawiami. Emilia ma ich cztery: po parce. To był wyraz wdzięczności za pomoc przy cieleniu. Samce są jeszcze bardzo młode, więc nie mają imponujących ogonów, z którymi będą dumnie kroczyć po krytym wybiegu. Dzielą go z kurami. Bardziej płochliwe pawie schodzą im z drogi i zamiast walczyć o jedzenie, czekają aż kokoszki się nasycą. 

Znacznie bardziej zdecydowany charakter ma Pyrka. Jedyna w całym gospodarstwie gęś uratowana po pożarze w ośrodku wypoczynkowym w Ploskach. Można powiedzieć taka "kaczka-dziwaczka". Gęś, która myśli, że jest.. kozą.

- Ona śpi z kozami, pasie się z nimi, składa między nimi jajka - diagnozuje zaburzenie tożsamości Emilia Korolczuk.

33-latka o każdym ze swoich podopiecznych mówi z zaraźliwą atencją i czułością. Nie przeszkadza jej ciągły harmider, głośne rozmowy zwierząt, z których każde walczy o jej względy lub domaga się jedzenia. Nie narzeka: - Pianie kogutów, gęganie, trąbienie pawi, odgłosy perliczek porównywane do skrzypienia drzwi... Dla mnie to wszystko jest jak muzyka - mówi.

Zafascynowana światem zwierząt szuka coraz to nowszych gatunków. Kaczki to nie zwyczajne kaczki tylko biegusy indyjskie. Zanim padły ofiarą lisa, było ich 14. Teraz zostały dwie samiczki. Kupiła je z ciekawości. Okazały się bardzo pożyteczne, bo zjadają wszystkie szkodniki. We francuskich winnicach wykorzystywane były w końcu do walki z inwazją ślimaków.

Kilka tygodni temu rolniczka rozpoczęła hodowlę królików termondzkich. Inne sympatyczne futrzaki znalezione zostały na ulicy, porzucone, bądź uratowane - a jak - przed rzezią. Bo jak tłumaczy sama ranczerka, gospodarstwo założone jest i prowadzone z pasją, nie nastawione jedynie na zysk, ale również na bezinteresowną pomoc zwierzakom, gdzie krowa czy koza nie jest jedynie fabryką mleka, a królik mięsem.

Korolczuk dzierżawi około 20 hektarów pastwiska, na którym zwierzęta swobodnie się poruszają i skubią trawę. O tej porze roku trzeba im jedzenie podstawić pod nos. Codziennie Emilia sama musi nakarmić ponad setkę wygłodniałych mordek. Wstaje około 7.30, pije herbatę i robi szybki obchód. Otwiera drzwi i zaczyna się karmienie. Siano, woda, siano woda. Na każdym kroku towarzyszą jej trzy psiaki, asystenci: Rammstein, Rabi i adopciak Lola.

Zanim cała gromadka dostanie swoją porcję, mija cały dzień. Paszę rolniczka kupuje. Pele słomy i siana musi przywieźć. Robi to sama, traktorem po dziadku.

Najcięższe chwile to te spotkania za śmiercią. Wypadki drogowe, trudne porody. - 90 procent odbywa się bez ingerencji człowieka. Ale czasem muszę pomóc. Tak było w zeszłą środę. Koza leży, dłuższy czas stęka. Okazało się, że cielątko ustawiło się głową, powinno nóżkami. Musiałam odwrócić je w łonie matki w odpowiednią stronę - relacjonuje Emilia Korolczuk.

Chce pokazać ludziom jak wygląda życie rolnika

Chciałaby, aby jak najwięcej osób dowiedziało się, jak wygląda praca na wsi. Dlatego jej gospodarstwo jest otwarte na zwiedzanie. I edukację. Przyjeżdżają rodziny z dziećmi. Można samemu poczuć, jak to jest być rolnikiem, zobaczyć jak się doi krowę, samemu spróbować. Tak przynajmniej było jeszcze do niedawna. W dobie epidemii koronawirusa i w Laszkach zrobiło się puściej. Ale Emilia aktywie działa w internecie i swoją misję zamierza kontynuować w sieci. Kanał "Ranczo Laszki" prowadzi od grudnia 2019 r., a jej j filmy mają już ponad 1,3 miliona wyświetleń i ponad 12 tysięcy subskrybcji. To filmiki z życia gospodarstwa. W ciepły, przystępy sposób 33-latka opowiada w nich o swojej pracy. Towarzyszymy jej w codziennych czynnościach, jak rozkładanie siana dla bydła, karmieniu kóz czy naprawie zniszczonego ogrodzenia. Dowiadujemy się, że rolnik nie żyje tylko pracą i w niedzielę może wyjść a koncert. Poznajemy babcię, która uczy wnuczkę robić pączki.

Emilia miała jeden główny cel i parę pobocznych.

- Chcę pokazać, jak wygląda prowadzenie gospodarstwa od podszewki. Nauczyć szacunku do starszych Pokazać, że można zarobić na przeżycie, nie traktując zwierząt instrumentalnie, robiąc przy okazji coś dobrego - zaznacza

Ona przygarnia biedne zwierzęta, a poruszeni tą działalnością widzowie Emilii przekazują karmę i lizawki. Chodzi nie tylko i widzów kanału na YouTube, ale również cieszącego się popularnością serialu "Rolnicy. Podlasie" emitowanego przez stację Fokus TV. Emilia była jedną z jego bohaterek. 

- Zgadzając się na udział w serialu nie miałam świadomości w czym biorę udział. Nie spodziewałam się takiego rozgłosu. Byłam sobą, nikt mnie nie wykreował. Obcy ludzie rozpoznają mnie na ulicy, zaczepiają, odwiedzają moje gospodarstwo. Byłam zaskoczona popularnością. Ale fakt, że dzięki temu udaje się poprawić los zwierząt, to ogromny plus całej tej sytuacji - przyznaje.

Goście znający ją z małego ekranu żądali dowodów, że faktycznie jeździ traktorem. Nie wierzyli, że sama prowadzi gospodarstwo. Sądzili, że gdzieś w budynkach kryje się jej ekipa pracowników. Gdy okazywało się, że nie ma - dziwili się.

Mimo wielu zajęć Emilia Korolczuk ma też czas na działalność społeczną. Już druga kadencję jest sołtysem w Laszkach, tak jak wcześniej jej dziadek i babcia. Ponad to jeździ na szkolenia, jest delegatem związku hodowców bydła. Chciałaby w przyszłości otworzyć serowarnie i robić przetwory z mleka koziego. Pomysłów i energii jej nie brakuje.

- Życie na wsi to nie sielanka. Ale nie wyobrażam sobie innego - podkreśla Emilia Korolczuk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rolniczka Podlasia ma serce do zwierząt. Sama podbija serca internautów - Plus Gazeta Współczesna

Wróć na i.pl Portal i.pl