Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice spotykają się dziś w internecie, a nie przy piaskownicy

Agata Cymanowska
Maja Majewska-Kokoszka to jedna z najaktywniejszych gdańskich mam.  Kiedy prowadziła akcję protestacyjną , jej córka bawiła się lalkami w... protest
Maja Majewska-Kokoszka to jedna z najaktywniejszych gdańskich mam. Kiedy prowadziła akcję protestacyjną , jej córka bawiła się lalkami w... protest Archiwum rodzinne
Kiedyś rodzice spotykali się w piaskownicy pod blokiem, dziś na forum w internecie. Czasem towarzysko, innym razem po to, by wspólnie - już w realu - walczyć o więcej miejsc w przedszkolach lub... plotkować w SPA. Internet zmienił życie rodziców, a rodzice, za pomocą internetu, zmieniają rzeczywistość...

Jeszcze kilkanaście lat temu macierzyństwo oznaczało dla młodej mamy pewną izolację towarzyską i obywatelską. Zamknięte w czterech ścianach z maluchem, ze światem kontaktować się mogły jedynie telefonicznie lub podczas spacerów, gdzie wymieniały uwagi dotyczące diety i koloru kupki niemowlaka. Dziś mają internet. Za jego pomocą bohaterowie tego artykułu sprawili, że restauratorzy zaczęli się liczyć z potrzebami rodziców małych dzieci, uratowali przedszkolne zerówki przed likwidacją, doprowadzając do łez panią wiceprezydent, odnaleźli się po przeprowadzce do innego miasta i zawarli przyjaźnie na całe życie.

Luty 2008 r. Gdynianie Weronika Milowicz, tłumaczka języka angielskiego i nauczycielka, z mężem Michałem, marynarzem, zostawiają kilkumiesięcznego Frania u dziadków w Olsztynie. Idą potańczyć.
- W dyskotece pełno dymu, a ja mama karmiąca... - opowiada. - "To mama już nic nie może?" - zapytałam męża i zaczęłam szukać dowodów na to, że to jednak nieprawda.

Zadanie okazało się niełatwe. Podczas spaceru trudno znaleźć lokal z przewijakiem, w kawiarni nie ma gdzie nakarmić dziecka piersią... Weronika mówi do męża: stwórzmy stronę dla rodziców. Na redzie portu w Panamie Michał tworzy portal Mama też może, faktycznie skierowany do rodziców obu płci, którzy chcą żyć aktywnie, wyjść do kina czy restauracji (później powstaje zakładka Tata też może). Zaczynają wystawiać oceny lokalom, urzędom, pocztom, sklepom, centrom handlowym, kinom, muzeom itp. Punktują te, które mają przewijak, kącik zabaw, a tam, gdzie one są, robią test mokrej chusteczki. Biorą nawilżaną chusteczkę i przecierają stół (do dziś mało który lokal przechodzi go pomyślnie). Rozmawiają z menedżerami, którym zwracają uwagę na niedociągnięcia. A ci wprowadzają udogodnienia. Miejscom przyjaznym rodzicom z dziećmi przyznają plakietki do naklejenia na szybę. Dziś jest już ich kilkadziesiąt - w Gdyni, Poznaniu, Olsztynie, Wrocławiu, Warszawie, Łodzi.

- Niedawno byłam w lokalu, który ma jedną z najlepszych ocen i okazało się, że zaniedbano tu kilka spraw. Zwróciłam uwagę menedżerce. Zrobiło się niemiło, ale kilka dni później wszystko było perfekcyjnie - dodaje Weronika. - Choć z drugiej strony teraz już jest tak, że to sami właściciele lokali się do nas zgłaszają z pytaniami, jakie udogodnienia wprowadzać. Jeden z nich samodzielnie zrobił parawan, za którym mama może nakarmić dziecko piersią.

Kiedy Franek jest jeszcze malutki, Weronika dostaje na urodziny od Michała rolki. Wkłada synka do wózka i... pędzi przez bulwar Nadmorski, a razem z nią inne mamy. Zakładają Klub Pędzącej Mamy. Gdy w brzuchu nosi, dziś już dwuletniego, Beniamina, wrotki lądują w szafie. Strona działa jednak dalej. Jedna z mam namawia Weronikę: zorganizujmy giełdę wymiany ubranek. Miejsce udostępnia im Gdyńskie Centrum Organizacji Pozarządowych. W akcję "Mama też może" włączają się samorządowcy. Prezydent Gdyni piecze z mamami ciastka, żona wiceprezydenta, położna, za darmo udziela porad. Zapraszani są na konferencje do urzędu miasta.

Któregoś dnia Weronika i Michał siedzą z dziećmi przy stole, jedną ręką trzymają laptopa, drugą karmią maluchy. Odkąd uruchomili stronę, tak wyglądała ich codzienność.

- Tak dłużej być nie może, to za bardzo odbija się na naszej rodzinie - Weronika mówi do męża.
Zwalniają tempo...
Teraz może jest o nas trochę ciszej, może coraz częściej ludzie, którzy chcą z nami współpracować, pytają o pieniądze, ale zdecydowaliśmy, że dalej będziemy tworzyć ranking lokali przyjaznych rodzicom z małymi dziećmi i przynajmniej na razie pozostaniemy non profit - zapewnia Weronika.

A to pędzi samochodem na spotkanie z rodzicami w Kartuzach albo aż do Kurnika, to znów spotkać ją można w gdańskim magistracie. Do tego telefony od rodziców z całego kraju. Radzi, co zrobić, gdy w szkole jest za ciasno, do kogo i jakie w danej sprawie napisać pismo itd. Maja Majewska-Kokoszka, jedna z najaktywniejszych gdańskich mam. Nazwisko, które w Urzędzie Miasta w Gdańsku od trzech lat budzi popłoch. Obecnie sekretarz rady rodziców w jednej z podstawówek we Wrzeszczu, udzielająca się w Gdańskim Forum Rad Szkół i Rad Rodziców.

Zaczęło się zimą trzy lata temu. Po tym jak się okazało, że w Gdańsku mają zostać zlikwidowane zerówki we wszystkich publicznych przedszkolach, na trójmiejskich forach rodzice zaczynają pytać siebie nawzajem: jak jest u was? Wkrótce potem powstaje strona szesciolatki.tox.pl (późniejsze forumrodzicow.pl). Zakładają ją właśnie Maja Majewska-Kokoszka, informatyk Stanisław Matczak oraz dwie mamy gdańskich sześciolatków.

- Przykre, bo stereotypowe, ale byliśmy postrzegani jako banda rozwrzeszczanych matek... a tu Stasiu, mężczyzna - śmieje się Maja. - Kiedy ojcowie też się zaangażowali w protest, urzędnicy uważniej słuchali.

Szybko się uczą zdobywać prywatne numery posłów, a z czasem także ich poparcie.
- Urzędnicy chyba sobie nie zdawali sprawy z tego, że rodzice to też prawnicy, psycholodzy, byli urzędnicy, którzy są specjalistami w swoich dziedzinach - mówi Maja. - Wiedzą, jak budżetowane są szkoły, kiedy i o co pytać. Potem to urzędnicy nas dopytywali o różne sprawy. Dziennikarze też...

Choć Ewa Kamińska, wiceprezydent Gdańska, odpowiedzialna za edukację, też jest psychologiem, czasem emocje biorą górę. W czasie spotkań z rodzicami i na konferencji prasowej płacze... W protest wirtualnie angażuje się 1,2 tys. rodziców. Stronę odwiedza 200-300 rodziców dziennie. Kiedy Maja spędza przez miesiąc wieczory przy laptopie z telefonem w dłoni, jej córka pod stołem bawi się lalkami... w protest. Na pierwsze spotkanie w realu przychodzą na dzień przed głosowaniem nad uchwałą.

- Nie wiemy, jakie kto z nas ma poglądy polityczne, czy jest wierzący - mówi Maja. - To nie są przyjaźnie typu: całą rodziną spotykamy się w niedzielę przy grillu. Ale i tak są na całe życie.
Na co dzień Maja prowadzi we Wrzeszczu warsztaty psychologiczne dla rodziców. Bo internetowa, a później ta realna działalność zmieniła także jej zainteresowania zawodowe. Kiedyś, jako psychologa specjalizującego się w mediacjach, interesowali ją generalnie dorośli. Teraz skupiła się na wspieraniu rodziców, bo jak mówi, to praca u podstaw.
Stanisław odpuścił. Poświęcił się pracy zawodowej. Chwilę na rozmowę znajduje dopiero wieczorem, po czytaniu dzieciom książek...
- Prowadzenie strony pochłaniało zbyt wiele czasu, przekazaliśmy ją innym rodzicom, myślę, że niedługo znowu o niej usłyszymy - mówi.

Kasia Gruchacz, a raczej Pantera, bo rodzice skupieni w Klubie Kangura, przynajmniej na początku, lepiej kojarzą swoje internetowe "nicki" niż prawdziwe nazwiska, w czerwcu przeprowadziła się do Gdańska z mężem i dwoma synami. Ze stolicy nad morze przyjechali w związku z pracą męża, informatyka. Praca Kasi została w Warszawie. Tam też zostały jej koleżanki - mamy. Jeszcze przed wyjazdem zapisała się więc na trójmiejskie fora rodziców. - Nie chciałam być tu sama, nawiązałam więc kontakt z mamami z Klubu Kangura - mówi.

Prawie co miesiąc pojawia się na spotkaniu trójmiejskiego oddziału klubu. Na ostatnie spotkanie, w sobotnie popołudnie, w siedzibie Pomorskiego Centrum Rozwoju Twórczego "Pan Dinek" na Oruni, przyszli całą rodziną. Bezstresowo. Kilkoro dzieci biega, bawi się, zajada ciastka z czekoladą. Te, które jeszcze nie chodzą, gaworzą na rękach rodziców. Przychodzą kolejne rodziny. Rozmawiają o chustach do noszenia dzieci, kolejnym spotkaniu, na którym będzie specjalistka od dopasowania biustonosza.

Paweł Ulko, tata czteromiesięcznego Pawełka, na spotkanie "kangurów" przyszedł z żoną i synkiem po raz pierwszy. Informację znalazł w internecie, gdy szukał innych rodziców, którzy noszą dzieci w chuście.

- Łączy nas to, że nie używamy pieluch jednorazowych i propagujemy rodzicielstwo bliskości - dodaje Ewa Fryczke, mama 19-miesięcznego Adasia. - W piątek mieliśmy spotkanie z logopedą w Gdyni, dziś jesteśmy tu towarzysko.

Kiedy Renata znika nagle z forum wrześniówki2008 na e-mama (korzystało z niego kilkadziesiąt mam z całej Polski i zagranicy, które miały ustalony termin porodu na wrzesień 2008 r.), jej koleżanki rozpoczynają śledztwo. Przeglądają ostatnie wpisy na forum, z których wynika, że mieszkająca w Świdnicy Renia źle się czuje i że urodzi chłopca, który jest jej czwartym dzieckiem. To wszystko, co o niej wiedzą. Magdalena Kuczyńska z Gdańska wpada na pomysł, by zadzwonić na oddział położniczy tamtejszego szpitala.

- Dzień dobry, dzwonię w dość nietypowej sprawie, szukam Reni, która urodzi we wrześniu chłopca - mówi do położnej.

Okazuje się, że jest taka pacjentka. Renata początkowo nie kojarzy, o kogo chodzi, mówi, że to pomyłka. Magda nie ustępuje. Tym razem Renia podchodzi do telefonu. Zaskoczona, że ktoś jej szukał, płacze ze wzruszenia do słuchawki.
Niespełna rok później ta sama Renata, wtedy już mama Jakuba Józefa, zaprasza kilkadziesiąt "wrześniówek" do hotelu, który prowadzi, przy drodze krajowej nr 35, na trasie Wrocław - Wałbrzych - Jelenia Góra.

- To był niesamowity widok, 20 raczkujących maluchów na kocach w ogrodzie - wspomina Magda.

Od tego czasu całymi rodzinami spotykają się już regularnie, zwykle w wakacje. Razem Renią i Magdą, Ewą z Poznania i Asią ze Śląska dwa razy do roku jeżdżą, już bez dzieci i mężów, do SPA pod Ostródą. Odwiedzają się w swoich domach. Jak to przyjaciółki.

Czaty z politykami i miliony dochodu

Nieudane rodzinne wakacje, ciało zmienione po ciąży, brak przewijaków w restauracjach, bezradność początkującego rodzica czy po prostu nuda... - powody, dla których rodzice siadają do internetu, są różne. A siadają zwykle chwilę potem, jak się dowiedzą, że zostaną rodzicami. Potem przez kilka lat żyją z dzieckiem w jednej ręce i z laptopem w drugiej.

Wielu z nich, zakładając blogi czy portale, nie myśli o tym, że odwiedzać będą je tysiące rodziców z całego świata i że ich internetowa aktywność wpłynie na ich realne życie. Bonnie Crowder, artystka i mama, ponad cztery lata temu wywołała burzę, uruchamiając swoją stronę dla "kobiet w każdym wieku, kształcie, rozmiarze i narodowości" - theshapeofamother.com. Teraz na swoim blogu ma galerię przysyłanych przez mamy zdjęć zmienionych przez ciążę brzuchów, piersi... i kilkadziesiąt tysięcy użytkowników miesięcznie.

Kilka lat przed blogiem Crowder powstały dwa najpopularniejsze dziś brytyjskie portale dla mam - Netmums i Mumsnet. Pierwszy założyła Siobhan Freegard, dyrektor w jednej z dużych firm w Londynie. Zapisywany przez nią notes z adresami zajęć dla aktywnych mam rozrósł się do takich rozmiarów, że postanowiła się tą wiedzą podzielić z innymi. Razem z koleżankami ze szkoły rodzenia założyła stronę, którą się szybko zainteresowały matki, media, a z czasem i... sponsorzy. Potem były kampanie społeczne, porady psychologów, forum dyskusyjne, czaty z politykami i... skuteczne interwencje, a także przyjaźnie w realu oraz miliony funtów dochodu.

Drugi z portali - Mumsnet, powstał po... kolejnych nieudanych rodzinnych wakacjach, z których wróciła Justine Roberts, dziennikarka sportowa. Na Mumsnet rodzice mogą się wymieniać doświadczeniami odnośnie tego, jaka jest naprawdę oferta biur podróży, hoteli czy sklepów. W Polsce jedną z najbardziej znanych stron stworzonych przez rodziców i dla rodziców jest www.ratujmaluchy.pl. Powstała z niezgody grupy rodziców na plany Ministerstwa Edukacji Narodowej zakładające posłanie sześciolatków do szkół. Z czasem skupiła tysiące rodziców z całego kraju. Z głosem rodziców zaczęli się liczyć politycy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki