Rodzice się cieszą. Rodzice się boją. Rodzice przeklinają decyzję rządu

Joanna Pakulska
Powrót dzieci do żłobków i przedszkoli to jedno z pierwszych posunięć rządu w kierunku odmrażania polskiej gospodarki. Boją się tego rodzice i opiekunowie
Powrót dzieci do żłobków i przedszkoli to jedno z pierwszych posunięć rządu w kierunku odmrażania polskiej gospodarki. Boją się tego rodzice i opiekunowie archiwum polska press
Rodzice boją się o dzieci i zastanawiają co dalej z zasiłkiem opiekuńczym. Przedszkolanki nie tylko obawiają się o własne zdrowie, boją się też odpowiedzialności, jaką rząd złożył na ich barki. Decyzja o możliwości otwarcia żłobków i przedszkoli zrodziła wiele pytań i obaw. - Jestem naprawdę przestraszona - mówi nauczycielka z przedszkola w Lublinie.

Środa 29 kwietnia. Podczas konferencji premier Mateusz Morawiecki ogłasza drugi etap odmrażania polskiej gospodarki. Jednym z elementów jest możliwość ponownego otwarcia żłobków i przedszkoli od 6 maja. Rodzice się cieszą. Rodzice się boją. Rodzice przeklinają decyzję polskiego rządu.

- Nie wyobrażamy sobie powrotu. Kto zapłaci za środki ochrony i na czym polega ten nowy reżim sanitarny?

- zastanawia się nauczycielka jednej z lubelskich podstawówek. Jej zdaniem nie tylko szkoły, ale też inne placówki oświatowe nie są gotowe na przyjęcie uczniów. Podobnego zdania jest również dyrektorka szkoły podstawowej. - Na tę chwilę nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy mielibyśmy przyjąć na nowo dzieci. Nasze sale są małe, w stołówce nie ma miejsc, by zachować wymagany dystans miedzy dziećmi, więc musielibyśmy rozpocząć wydawanie obiadów już w godzinach porannych - mówi dyrektorka.

Pojawiają się wytyczne

Jako pierwsze na rządowej stronie pojawiły się podpowiedzi dotyczące otwarcie żłobków i nowych zasad ich funkcjonowania. 30 kwietnia dyrektorzy, właściciele, opiekunowie i rodzice mogli zapoznać się z tym jak będzie wyglądała nowa rzeczywistość w placówkach w całym kraju. Codzienne sprawdzanie temperatury, procedury pozostawiania i odbierania najmłodszych z placówek czy odpowiednie odstępy przy leżakowaniu to tylko niektóre z elementów nowego reżimu sanitarnego w placówkach. Co o tym myślą sami zainteresowani?

- Większość standardów higienicznych to jest nasza codzienność. Róbmy swoje, oddychajmy i stwórzmy maluchom namiastkę normalności, której tak bardzo potrzebują - mówi Karolina Rutkowska, właścicielka żłobków „Wolne Dzieci” w Lublinie. Tłumaczy również, że najwięcej rozwiązań i procedur bezpieczeństwa wypracowali nie z pomocą rządzących, a na forum właścicieli placówek niepublicznych, którzy znaleźli się w takiej samej sytuacji jak oni. - Wiedzieliśmy, że musimy być w gotowości na przyjęcie dzieci i byliśmy. Z zapasem środków higienicznych - podkreśla właścicielka „Wolnych Dzieci”.

- Boję się puścić moją córkę do żłobka. Półtoraroczne dziecko nie rozumie, czym jest dystans. Nie chcę narażać również jej dziadków, którzy z nami mieszkają

- mówi Maria, mama z Lublina. Jednak wielu rodziców decyzję rządu przyjęło z aprobatą. - Mój pracodawca od kilku tygodni dopytywał się, kiedy będę mógł wrócić do pracy na etacie - zdradził Tomek, który wziął na siebie opiekę nad dwuletnią córeczką.

„ Czy ktoś o nas myśli?”

Funkcjonowanie miejskich placówek uzależnione jest od decyzji samorządów. W Lublinie prezydent Krzysztof Żuk wystosował specjalne pismo skierowane do dyrekcji przedszkoli i szkół podstawowych z oddziałami przedszkolnymi z prośbą o przekazanie informacji o możliwości działania placówek zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Termin, kiedy należy poinformować miasto o gotowości do przyjęcia dzieci wyznaczono na piątek, 8 maja.

- Dyrektorzy zobowiązani są do przedstawienia informacji czy i kiedy placówki mogą być dostosowane do tych wytycznych. Będzie to w dużej mierze zależało od tego, jakimi obiektami i warunkami dysponują, m.in. powierzchnia, wyposażenie, organizacja posiłków itp. - tłumaczyła Monika Głazik z biura prasowego Urzędu Miasta.

Jakie wymagania stawia GIS? Przestrzeń dla każdego ucznia i opiekuna powinna wynosić co najmniej 4 mkw.. Należy pozbyć się zabawek których nie da się zdezynfekować. Odizolowane od siebie grupy wychowanków mogą liczyć do dwunastu, a wyjątkowych przypadkach do czternastu osób. Opiekunów obowiązuje zasada dystansu społecznego, czyli zachowania odległości min. 1,5m. To tylko część z wytycznych sanepidu, którym muszą sprostać otwierane placówki.

Decyzja o otwarciu przedszkoli nie spotkała się jednak z aplauzem pracowników tych instytucji.

- Szanowni Państwo, wytyczne odnośnie przedszkoli pisał ktoś, kto nie ma pojęcia o opiece nad dzieckiem, a tym bardziej o pracy w przedszkolu.

Czy za te nieprzemyślane, pochopne decyzje mamy płacić swoim życiem, zdrowiem swoim i swoich bliskich? - pisała Krystyna Bicz, nauczycielka jednej z lubelskich placówek w imieniu swoim i innych osób sprawujących funkcje wychowawcze w przedszkolach. Opiekunka tłumaczy, że nie chodzi o to, aby zatrzymać dzieci w domu, ale zwraca uwagę na sytuację opiekunów narażonych na zarażenie koronawirusem. - Jestem przestraszona i boję się, że przedszkola będą drugim DPS-em (red. Domem Pomocy Społecznej) - zdradza Bicz. Jej zdaniem zachowanie dystansu w pracy z dziećmi jest niemożliwe.

Nie dla wszystkich maluchów będą teraz miejsca w przedszkolach. Pierwszeństwo mają rodziny, które realnie potrzebują pomocy. - Motywacje co do powrotu dziecka do przedszkola są różne. Czasem zdaniem rodziców dziecku nudzi się siedzeniem w domu, a rodzice, chociaż pracować nie muszą, chcą od pociechy odpocząć - irytuje się nauczycielka. Podkreśla, że chociaż praca jest jej pasją i kocha dzieci, to uważa za oburzające, że GIS zdrowiu nauczycieli nie poświęcił żadnej uwagi. - Zostaliśmy pominięci - skarży się Krystyna Bicz.

Podobnego zdania jest Anna Wezgraj, nauczycielka w lubelskim przedszkolu publicznym. W jej opinii 12 osób w grupie to i tak za dużo, a dezynfekcja nie zawsze jest możliwa. - Co z kredkami, kartkami papieru, pluszakami? - zastanawia się Wezgraj. Zwraca też uwagę na inne problemy, m.in częste mycie rąk, które może doprowadzić do problemów skórnych szczególnie u osób z alergią czy atopowym zapaleniem skóry czy innych chorób, których wśród maluchów pełno.

- Mam dziecko i męża, którym często do domu przynoszę a to katar, a to jelitówkę. Nie chcę ich narażać na koronawirusa

- mówi przedszkolanka.

Nie dla wszystkich

Kiedy w Lublinie dyrektorzy placówek zastanawiają się nad ich otwarciem, w wielu mniejszych i większych miastach w Polsce decyzje już zapadły. W gminie Józefów nad Wisłą burmistrz zadecydował o pozostawieniu dzieci w domach.

- W przeprowadzonym sondażu tylko 4 rodziny zgłosiły chęć wysłania dzieci do przedszkola lub oddziału przedszkolnego. Pragnę wyrazić uznanie dla mądrości i rozwagi rodziców dzieci przedszkolnych - dzień przed możliwym otwarciem placówek napisał Grzegorz Kapica, burmistrz Józefowa.

Także Puławy wstrzymują przyjęcia najmłodszych do placówek opiekuńczych. Po szeregu konsultacji z dyrekcjami instytucji, których rozporządzenie dotyczy władze miasta podjęły decyzję, że pozostaną zamknięte. Na jak długo? - Najbardziej możliwy termin ponownego otwarcie placówek przewiduje się najwcześniej na 20 maja 2020 r. - zadecydowały władze Puław, które uznały ten czas za potrzebny do przygotowania żłobków i przedszkoli tak, aby były bezpieczne zarówno dla dzieci, jak i ich opiekunów.

W oparciu o wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej otworzą się miejskie placówki w Zamościu. - Od 11 maja miejskie przedszkola, Żłobek Miejski i Poradnia Psychologiczno - Pedagogiczna Nr 1 w Zamościu wracają do pracy - informuje zamojski ratusz. Podobnie sytuacja wygląda w Chełmie, gdzie dni między 6 a 8 maja poświęcone mają zostać na odpowiednie przygotowanie przedszkoli i żłobków, które działalność wzowią w poniedziałek 11 maja. - Obecnie opiekunowie około 200 dzieci zadeklarowali pobyt swych pociech w miejskich przedszkolach, zaś w żłobkach te deklaracje odnoszą się do około 90 maluchów - wyliczają miejskie władze.

Odkażanie przedszkolnego placu zabaw w Krasnymstawie
Odkażanie przedszkolnego placu zabaw w Krasnymstawie UM Krasnystaw

- Przygotowania do otwarcia w naszym przedszkolu przebiegają sprawnie, również dlatego że dyrekcja i nauczyciele zaczęli się przygotowywać na tę sytuację jeszcze przed wydaniem jakichkolwiek odgórnych decyzji - mówi Agnieszka, mieszkanka gminy Mełgiew.

Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania zapowiedział, że nie otworzy placówek pomimo takiej możliwości. Jak tłumaczył wszystko zależy od opinii ekspertów. - Stanie się to nie wcześniej niż 25 maja - mówi Jaśkowiak.

W Gliwicach zapadła podobna decyzja z tym, że placówki przedszkolne i żłobki zamknięte będą do odwołania. Nysa, podobnie jak Poznań przedszkola otworzy nie wcześniej niż 25 maja. - Jako argumenty padło bezpieczeństwo i dobro dzieci. Zdaniem naszych władz to jeszcze nie czas na takie kroki - mówi Monika, mieszkanka Nysy.

W Zielonej Górze zapadła decyzja o otwarciu wszystkich placówek. - Według mnie to nie czas i miejsce na otwieranie przedszkoli - mówi Hanna, mama dwóch przedszkolaków i mieszkanka Zielonej Góry.

Innego zdania jest Dorota z Gorlic, gdzie w miejskim przedszkolu we wtorek trwały przygotowania na przyjęcie dzieci- zdejmowano dywany i wynoszono pluszaki. - Przedszkole zostało zabezpieczone w maseczki, przyłbice, rękawiczki i płyny do dezynfekcji przez miasto. Dzieci są podprowadzane pod drzwi, skąd odbiera je opiekun. Temperaturę mierzymy w domu i przedszkolu. W naszej grupie będzie czworo maluchów w tym dwoje moich - relacjonuje Dorota.

Trudne powroty

Możliwość ponownego otwarcia przedszkoli i żłobków wzbudziła wiele emocji. Swoje zdanie wyrażało wielu ekspertów, pracowników i rodziców. Jednak najważniejsze jest to, jak powrót do przedszkola w epidemicznej rzeczywistości przyjmą dzieci. Blisko dwumiesięczna przerwa mogła przewrócić życie najmłodszych do góry nogami.

Jak tłumaczy ekspertka, nawet dłuższa choroba może stanowić problem przy ponownej adaptacji.

- Taka przerwa, nawet dla wprawionych przedszkolaków, jest bardzo znacząca i niestety potrafi wybić dziecko z codziennego rytmu dnia

- mówi Aleksandra Paśnik, psycholożka z jednego z prywatnych przedszkoli w Lublinie.

Aby powrót przebiegł sprawnie ważna jest współpraca rodziców z opiekunami. To właśnie ci pierwsi mają za zadanie rozpocząć proces ponownej adaptacji dziecka w placówce.

- Nie przedstawiajmy powrotu do przedszkola jako przykrego obowiązku i końca swobody, który był wprowadzony w ostatnim czasie. Wspominając miłe chwile, sprawimy, że maluch zatęskni za przedszkolem, a także poczuje ekscytację na myśl o powrocie - radzi psycholożka.

Dodaje również, że bardzo pomocne może okazać się przypominanie w domu podstawowych zasad obowiązujących wszystkich z powodu pandemii. Chodzi między innymi o niepodawanie rąk na powitanie, unikanie dotykania twarzy, zasłaniania ust i nosa, bardzo częste mycie rąk czy nieprzytulanie się do innych w przedszkolu.

- Musimy pamiętać, że w tym przypadku dorosły jest wzorem, od którego dziecko uczy się przez obserwację. Dlatego i my jako pewni modele musimy się do tych zasad stosować - podkreśla Paśnik.

Inną rzeczą, która może być pomocna w łatwiejszym powrocie jest przywrócenie rutyny. - Możemy dostosować pory posiłków do tych, które obowiązują w przedszkolu, wrócić do pory spania jeśli obecnie pozwoliliśmy dziecku na późniejsze chodzenie do łóżka - podpowiada psycholożka. Wszystkie te rzeczy maja na celu oszczędzenie stresu zarówno dziecku, jak i rodzicom, którzy spokojni o swoje pociechy będą mogli wrócić do pracy.

Dodatkowy zasiłek opiekuńczy

- Dzieci nie zastosują się do nowego reżimu. Nie wytłumaczę swojej czterolatce, żeby trzymała się z daleka od opiekunek. Nie jestem też w stanie przekonać ją do zabawy tylko jedną zabawką. Posłanie jej do przedszkola na tym etapie stanowi duże ryzyko i dla nas i dla pracujących tam osób - podsumowuje Magdalena, mama dwójki dzieci.

Jej syn w wieku szkolnym nadal pozostaje w domu. To utwierdziło kobietę w decyzji o wstrzymaniu swojego powrotu do pracy. Pojawiły się jednak kwestie finansowe, a dokładnie funkcjonowanie dodatkowej „opieki”. - Informacje jakie do mnie docierały były skrajnie różne. 80 proc., które oferował rząd było jednak istotną częścią rodzinnego budżetu w tym trudnym czasie - mówi Magdalena.

Wraz z informacją o ponownym otwarciu żłobków i przedszkoli pojawiła się dezinformacja. Rodzice byli przestraszeni, że w środku trwającej pandemii muszą oddać je do placówek. Nie była jasna sytuacja oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych co wzbudzało dodatkową konsternacje. Pojawiły się również pytania związane z dodatkowym zasiłkiem opiekuńczym, który był dostępny tylko do 3 maja, a otwarcie placówek zapowiedziano na dwa dni później, 6 maja.

Prawniczka Marzena Pilarz-Herzyk, autorka bloga MamaPrawniczka.pl, która w swoich artykułach nieodpłatnie tłumaczy rodzicom prawne zawiłości została w majowy weekend zasypana pytaniami o zaistniałą sytuację i prośbami o konsultacje w tej sprawie.

- Problem zasiłku rozwiązano przyznając prawo do świadczenia do końca okresu zamknięcia placówek (na ten moment termin ten określono na 24 maja 2020 r.) niezależnie od tego, czy dana placówka umożliwi już korzystanie z niej oraz czy ewentualnie zapewni miejsce dla dziecka. Decyzja o wysłaniu dziecka do przedszkola, żłobka leży więc w gestii rodzica, a pozostawienie potomka w domu nie pozbawia rodziców zasiłku opiekuńczego. Nadal również funkcjonują zasady, które przewidują zasiłek w przypadkach, w których niania nie może sprawować w tej chwili opieki nad dzieckiem. To samo dotyczy opiekuna dziennego - tłumaczy Pilarz- Herzyk. Dodaje jednak, że na chwilę obecną (5 maja 2020) rozporządzenie, które wprowadziło taką możliwość, nie ma pełnego umocowania w ustawie, czyli „akcie wyższego rzędu”. Jedyną rzeczą jaka pozostała rodzicom chcącym kontynuować opiekę jest zawierzenie rządowym stronom informującym o takiej możliwości czy dostępności nowego wzoru oświadczenia. - Sama mam jednak nadzieję, że brak umocowania w ustawie to efekt niedopatrzenia i ogólnego bałaganu w przepisach - mówi prawniczka.

Znane i praktykowane zasiłki opiekuńcze wydają łatwe do zmodyfikowania i przeniesienia na aktualnie panujące warunki, uważa prawniczka. Stały się jednak dużym problemem dla zainteresowanych czyli rodziców. Pytają nie tylko o to, czy należy się on w przypadku otwarcia placówek, ale też kiedy mogą go otrzymać.

- W tej chwili większości pozostało czekać na wypłaty, a tych można spodziewać się w terminie 30 dni od złożenia w ZUS poprawnego kompletu dokumentów. Każdy błąd, brak w dokumentach, który niestety się zdarza, powoduje liczenie terminu od nowa. Trudno więc stwierdzić do kiedy zasiłki będą wypłacane i wówczas co wydarzy się z ewentualnymi kontrolami tego świadczenia - wyjaśnia Marzena Pilarz- Herzyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rodzice się cieszą. Rodzice się boją. Rodzice przeklinają decyzję rządu - Plus Kurier Lubelski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl