Robert Piekara został mistrzem Polski enduro. "Jestem zmotywowany, żeby dalej wygrywać"

red/bill
Robert Piekara był najlepszy spośród 170 zawodników.
Robert Piekara był najlepszy spośród 170 zawodników. materiał prasowy
Robert Piekara to doświadczony zawodnik, który dopiero co w widowiskowym stylu zdobył tytuł mistrza Polski enduro w zawodach z serii Enduro MTB Series w Srebrnej Górze. Był najlepszy spośród 170 zawodników. Rywalizacja była zacięta. - Od początku wiedziałem, że z polskich zawodników raczej nikt nie mógł mi zagrozić, bo często wygrywam na krajowej scenie. Ale musiałem sporo się napocić, żeby odjechać Czechowi Přemkowi Teichmanowi - podsumował zawodnik pochodzący z Zakopanego.

Trasa w Srebrnej Górze miała ok. 40 km z pięcioma OS-ami, do tego ponad 1600 m przewyższeń i sporo technicznych odcinków. Jak ciężko było?
Trasa była świetna, a ścianki techniczne przygotowano moim zdaniem wręcz na światowym poziomie. Techniczne fragmenty bardzo mi pasowały, trudno się je pokonywało, ale to właśnie gwarantuje największą frajdę i emocje. Tylko jak na mój gust trzeba było strasznie kręcić korbą przez dużą część odcinków.

Ale kondycja pana nie zawiodła…
Tak, jestem z siebie zadowolony. Pojechałem tak jak dokładnie to sobie zaplanowałem. Co prawda na trzecim odcinku przeżywałem mały kryzys formy podczas dokręcania. W przerwie między OS-ami wziąłem jednak kilka łyków coli i od razu odżyłem, ruszyłem z nowymi siłami. I to pomimo tego, że jeżdżę ze zwykłymi pedałami platformowymi, a nie SPD. To stanowi w dyscyplinie enduro rzadkość, ale ja tak wolę, bo z SPD nie potrafię się wypiąć.

Jak ocenia pan dyspozycję swoich konkurentów?
Od początku wiedziałem, że z polskich zawodników raczej nikt nie mógł mi zagrozić, bo często wygrywam na krajowej scenie. Ale musiałem sporo się napocić, żeby odjechać Czechowi Přemkowi Teichmanowi. Ten zawodnik nieźle dał mi w kość, przez większość wyścigu jechaliśmy praktycznie ramię w ramię. Ale on popełniał też dużo błędów technicznych, których z kolei udało mi się uniknąć. Wykorzystałem sytuację. Ostatecznie miałem nad nim przewagę ponad sześć sekund.

Jakieś wywrotki?
Uff, na szczęście żadnej!

Jak ocenia pan swój rower, KROSS Moon 3.0?
Sprawował się świetnie, jest bardzo zwrotny i umożliwia agresywny styl jazdy. Dawał mi pewność na trasie.

Co ma pan teraz w swoich najbliższych sportowych planach?
Na razie krótka przerwa, ale we wrześniu startuję na dwóch międzynarodowych zawodach – w tym w Enduro World Series we włoskim Finale Ligure. Łatwo nie będzie, bo tam poprzeczka jest ustawiona bardzo wysoko. Ale jestem zmotywowany do dalszych zwycięstw i dam z siebie wszystko.

Za materiałem prasowym

Maja Włoszczowska: W głowie siedzą mi mistrzostwa świata i walka o tęczową koszulkę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl