Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Richard Guzmics po powrocie z Euro 2016: Dzięki nam ludzie szli do pracy uśmiechnięci

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Cristiano Ronaldo ( z lewej) i Richard Guzmics ( z prawej) na Euro 2016
Cristiano Ronaldo ( z lewej) i Richard Guzmics ( z prawej) na Euro 2016 Darko Bandic
- Występ na mistrzostwach Europy był największym sukcesem w moim życiu – przyznaje Richard Guzmics, obrońca Wisły Kraków.

MAGAZYN SPORTOWY: "Grałem przeciwko Fernando Santosowi. Trener Portugalii jednoczy piłkarzy."

Źródło: w24 studio

- Dotarł Pan z węgierską reprezentacją do 1/8 finału mistrzostw Europy. Po powrocie do kraju witano was na budapesztańskim Placu Bohaterów z gigantyczną pompą.

- Bo od prawie pięćdziesięciu lat nie mieliśmy w piłce nożnej takiego sukcesu, jak na tym Euro. Kiedy wróciliśmy do Budapesztu, czekało na nas chyba z 40 tys. ludzi. Ustawiono nam nawet podium. Każdy z nas był osobno fetowany i oklaskiwany. Śpiewaliśmy wspólnie te piosenki, które puszczaliśmy w szatni przed meczami lub po nich. Półtorej godziny tam spędziliśmy, było zaje…fajnie.

- Pod Pana domem też zebrały się tłumy, jaki pod domami kilku reprezentantów Polski?

- Nie, bo ludzie nie wiedzą, gdzie mieszkam (śmiech). Ale przez ten tydzień, który po mistrzostwach spędziłem na Węgrzech, w ogóle nie spałem, bo ciągle chodziłem na jakieś uroczystości. Spotykałem się z samorządowcami. Chodziliśmy na te spotkania razem z Gaborem Kiralym, bo on też mieszka w Szombathely. Wizytowaliśmy np. dużą halę wypełnioną kibicami, było tam półtora tysiąca ludzi. Czekali na podpis, na zdjęcia z nami.

- Popularność męczy? Ręka nie boli od rozdawania autografów?

- Nie, trochę tylko jestem zmęczony (śmiech). Ale to wszystko jest pozytywne, wstępuje we mnie od razu dodatkowa energia. Do grania w piłkę i do wszystkiego. To był największy sukces w moim życiu.

- Zdążył Pan pojechać gdzieś na urlop?

- Tak, do Grecji. Trochę odpocząłem. Koledzy z Wisły się ucieszyli, że jestem z powrotem, mówili, że oglądali moje mecze na Euro. Aż byłem zaskoczony tak miłym przyjęciem.

- Podobno wreszcie na Węgrzech dzieciaki zaczęły nosić koszulki z nazwiskami rodzimych piłkarzy, a nie tylko Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo.

- Zawsze na Węgrzech słychać było narzekania, że dzieci nie interesują się futbolem, nie grają, tylko siedzą przed komputerami. A teraz widzę, że w mieście wszyscy wylegli na zewnątrz i grają w piłkę. Jest więc jakiś efekt tych mistrzostw! Co więcej, był nawet na Węgrzech taki dzień poświęcony Gaborowi Kiraly’emu i jego dresowym spodniom. W dniu, w którym graliśmy z Portugalią, wszyscy – czy to ważny pracownik biura, czy zwykły student – szli do szkoły i pracy w takich spodniach z dresu, jak nosi Kiraly. Skrzykiwali się poprzez Facebooka. Naprawdę mnóstwo osób przyłączyło się do tej akcji!

- Gabor Kiraly to rekordzista Euro, najstarszy zawodnik, a jednocześnie debiutant na mistrzostwach Europy. Poza boiskiem też jest taką nietuzinkową postacią?

- To bardzo pozytywna osoba i wielki profesjonalista. Ma precyzyjny plan i się go trzyma. Dużo nam podpowiadał, jak mamy się organizować w defensywie. Pomagał zwłaszcza młodym, bo budzi duży respekt. Jest poważnym facetem, choć ma też swoje „dziwactwa”. Chociażby te jego spodnie, w których przecież gra już od tylu lat. Ale bramkarze zawsze są trochę zakręceni.

- Które momenty z tych mistrzostw najbardziej zapadną Panu w pamięć?
- Zawsze będę pamiętać te chwile po meczach z Austrią i Islandią, gdy cieszyliśmy się razem z naszymi kibicami. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy i wzruszony. Kibice śpiewali nasz hymn. Miałem też tę świadomość, że na stadionie jest moja rodzina. Trudno w ogóle opowiedzieć o tych uczuciach. Wiem, że na Węgrzech, gdy graliśmy mecze, to nie było żywego ducha na ulicach. A po meczu wszyscy wylegali na ulicę i bawili się, tańczyli. Dzięki temu Euro przez te trzy tygodnie wszyscy na Węgrzech mieli lepszy nastrój. To był jeden z naszych największych sukcesów, że daliśmy ludziom radość. Mogli na drugi dzień iść do pracy uśmiechnięci.

- W fazie grupowej zremisowaliście z Portugalią 3:3 i zajęliście pierwsze miejsce w grupie. Spodziewaliście się wtedy, że tak grająca Portugalia może sięgnąć po tytuł?

- Teraz ten mecz ma dla nas nawet większe znaczenie. Wtedy nie był aż tak ważny, bo już wcześniej zapewniliśmy sobie awans. Graliśmy więc na luzie, bez stresu. Choć na Cristiano Ronaldo człowiek zawsze musi uważać. Wystarczy go na sekundę spuścić z oka, to już jest pięć metrów przed tobą. Wtedy, przeciwko nam, niby nie grał bardzo dobrze, ale strzelił nam dwie bramki. Ale kilka pojedynków jeden na jeden udało mi się z nim wygrać.

- Czuje Pan, że po tym Euro przyszedł dla Pana najlepszy moment na transfer do naprawdę dobrej ligi? Taki transfer życia, np. do Bundesligi, o której spekuluje się w Pana kontekście?

- Myślę, że to jest dobry moment, ale nie chcę zastanawiać się teraz nad transferami, bo to nie ja się tym biznesem zajmuję. To sprawa mojego agenta. Jasne, Bundesliga to dobra liga, pewnie najlepsza, obok Premier League. Ale nie dostałem żadnej konkretnej oferty, więc się na ten temat nie mogę wypowiadać. Jak coś będzie na rzeczy, to agent mnie poinformuje. Jeśli będzie to dobra oferta dla Wisły i dla mnie, to wtedy zobaczymy. Teraz koncentruję się na tym, że zaczynamy sezon z Wisłą i chcemy osiągnąć sukces.

- Czuje Pan, że udział w Euro pomógł Panu wznieść się na nowy piłkarski poziom?

- Ten turniej dużo mi dał. Ale czy będę od tego lepszym piłkarzem, to nie wiem. Może tyle, że mam nieco więcej pewności siebie.

- Nie brał Pan udziału w przygotowaniach z drużyną, a tymczasem zespół szlifował nowe ustawienie defensywy, z trójką obrońców. Będzie Pan się w stanie się w tym odnaleźć?

- Do startu ligi zostało mi jeszcze kilka treningów z zespołem. Ale w niejednym systemie taktycznym miałem już okazję grać. Ustawienie trójką obrońców nie jest mi obce. Grałem tak np. w Szombathely.

Rozmawiała Justyna Krupa

Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Wisły Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska