Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucyjne zmiany w spółdzielniach mieszkaniowych

Natalia Wellmann
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Janusz Wójtowicz
Władze spółdzielni pod większym nadzorem, a lokatorzy dostaną większe prawa

Do Sejmu trafił projekt ustawy, która ma ułatwić życie tysiącom spółdzielców i dać im większe prawa. Władze spółdzielni będą pod większym nadzorem. Projekt zakłada m.in. zmianę spółdzielczego prawa własności na wyodrębnione prawo własności.

Z nowelizacji cieszy się Marek Konieczny z Kłodzka. - W końcu właściciele mieszkań sami decydować będą o tym, w jaki sposób chcą zarządzać swoją własnością - zaznacza.
Zadowolony jest też Krzysztof Bączkiewicz, który wraz z rodzicami mieszka w spółdzielczym mieszkaniu przy ul. Słubickiej we Wrocławiu. - W końcu jakiś krok w naszą stronę - opowiada.
Tymczasem prezesi spółdzielni mieszkaniowych nie pozostawiają na proponowanych zmianach suchej nitki. - Trzeba nazwać to wprost: politycy PO zmierzają do likwidacji spółdzielni mieszkaniowych w Polsce - twierdzi Jan Sułowski, prezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Polsce.

Podobnie uważa Bogdan Berczyński, prezes Spółdzielni w Kłodzku. Jego zdaniem, proponowana możliwość sprzedaży prawa do lokalu spółdzielczego lub jego dziedziczenia to daleko idąca niesprawiedliwość. - Przecież mieszkania są budowane ze środków wszystkich spółdzielców. Dlaczego więc prawo do lokalu ma być prezentem dla kogoś, kto nie brał w tym udziału, lub towarem, na którym można zarobić? - pyta Berczyński. Z kolei Mirosława Dąbrowskiego z SM Nadodrze w Legnicy zastanawia w nowym projekcie ustawy to, że jedna z propozycji mówi o zostaniu członkiem spółdzielni z tzw. automatu.

- Nie zostawia się ludziom żadnego prawa decydowania - podkreśla prezes. - Przecież członkostwo wiąże się z wcale niemałymi składkami. Po drugie - pomysł z wprowadzeniem zapisu do księgi wieczystej lokalu jest absurdalny. Przecież prawną podstawą do zrobienia takiego wpisu jest właśnie akt notarialny albo sądowy wyrok - mówi Dąbrowski.

Prezesi podkreślają też, że nowe przepisy wcale nie ułatwiają lokatorom wykupowana mieszkań, bo dzisiaj żadnych problemów z tym nie ma. - Dotąd wyodrębniliśmy prawie 1600 mieszkań z 2,2 tysiąca - mówi Zbigniew Stanczewski, prezes spółdzielni mieszkaniowej Skarbek w Wałbrzychu. Jego zdaniem, nie było dotąd żadnych problemów, więc nie widzi potrzeby wprowadzania zmian.

Jedyne, co w nowelizacji podoba się prezesom spółdzielni, to fakt, że reguluje sprawy związane z gruntami, na których stoją osiedla. Spółdzielnie uzyskają z mocy prawa tytuł własności do tych terenów. Wystarczy, że wystąpią do sądu o wydanie postanowienia o zasiedzeniu. Proponowane przepisy nakładają również na zarządy spółdzielni znacznie większą kontrolę ich działalności. To ma zmniejszyć liczbę nieprawidłowości.

Wsp.: MKA, SEL, ELW, JK

Będzie prawo do mieszkania w spadku
Z Moniką Wielichowską, posłanką PO z Kłodzka, rozmawia Natalia Wellmann

Czy potrzebne są zmiany przepisów dotyczących spółdzielców?
Obowiązująca ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych jest nieczytelna i skomplikowana. W przedłożonym przez nas projekcie wprowadzona zostaje przede wszystkim nowa definicja spółdzielni, która ma stać się samorządnym, niezależnym zrzeszeniem o zmiennym składzie osobowym i zmiennym funduszu udziałowym, do którego przynależność jest dobrowolna, a członkostwo jest dostępne dla wszystkich osób na zasadach ustalanych w ustawie lub statucie.

Jakie wynikają z tego korzyści dla spółdzielców?
Do tej pory lokatorzy nie mogli przekazać w spadku prawa do spółdzielczego mieszkania ani do jego sprzedaży. Znowelizowane przepisy im to umożliwią. Poza tym ci, co wykupili swoje mieszkania, będą ich pełnoprawnymi właścicielami bez nadzoru czy zarządu spółdzielni. Z kolei władze spółdzielni zostaną objęte niezależną kontrolą, a przeprowadzający wnikliwe kontrole ludzie będą musieli zdawać egzaminy państwowe, by móc to robić.

Nie za grosze

Emocje wzbudziła ustawa z 2007 roku, dotycząca wykupu mieszkań spółdzielczych. Miały być dostępne za grosze. Okazało się, że lokatorzy budynków powstałych po 1990 r. zapłacą więcej - od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Wszystko przez kredyty zaciągnięte wówczas na budowę bloków. 70 proc. kosztów finansował budżet państwa, pozostałe 30 proc. powinien spłacić lokator. I nawet gdy spłacił swoją część, okazało się, że musi zwrócić część pomocy państwa dla spółdzielni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska