Referendum w sprawie aborcji? Ministra ds. równości Katarzyna Kotula: Idea budzi wiele zagrożeń

– Jest ogromna szansa na to, że 11 kwietnia wszystkie projekty dotyczące aborcji zostaną skierowane do komisji nadzwyczajnej, którą Sejm powoła w tym celu

– poinformował w piątek podczas konferencji marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Wcześniej spotkał się z wicemarszałkiem Sejmu i współprzewodniczącym Nowej Lewicy Włodzimierzem Czarzastym.

We wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że projektami dotyczącymi aborcji – złożonymi przez Lewicę, Koalicję Obywatelską i Trzecią Drogę – Sejm zajmie się 11 kwietnia, tuż po wyborach samorządowych. Decyzja ta wzbudziła ogromny sprzeciw Lewicy, która domagała się, by jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejmu rozpoczęto prace nad tymi projektami.

Katarzyna Kotula (Lewica), ministra ds. równości, pytana przez i.pl, czy marszałek Hołownia robi dobrze, przekładając procedowanie w Sejmie projektów ustaw dotyczących aborcji, bo może kampania wyborcza to nie jest dobry czas na wojnę światopoglądową, odpowiedziała, że „może robi dobrze Trzeciej Drodze, czy też sobie”.

– 30 lat czekamy na debatę dotyczącą aborcji. Wygraliśmy wybory, utworzyliśmy koalicyjny rząd, zacznijmy o tym rozmawiać. Ja chcę rozmawiać o dekryminalizacji, o tym, czy aborcja ma być w systemie czy poza. Kobiety ją przecież robią. Przestańmy być hipokrytami i udawać, że jakiś zakaz zlikwiduje aborcję. Jeśli nie likwiduje, to połóżmy na stole dekryminalizację i liberalizację prawa aborcyjnego, a także szeroki dostęp do środków antykoncepcyjnych. Porozmawiajmy o legalizacji sterylizacji dla kobiet, które nie mogą używać środków antykoncepcyjnych i być może są bardziej narażone na niechcianą ciążę. Rozmawiajmy o opiece okołoporodowej, ale też o dostępie do znieczuleń, bo wiemy, że z tym jest bardzo źle. Na mapie Polski widzimy różne regiony, w których kobiety mają problem z dostępem do znieczulenia

– wyliczała.

Ministra ds. równości podkreśliła, że chce o tym wszystkim rozmawiać, czyli o szerokim pakiecie praw reprodukcyjnych. – Aborcja jest jednym z nich, budzi największe emocje. Kiedyś jednak musimy debatę rozpocząć – wskazała.

Katarzyna Kotula oceniła, że w tej sprawie powinno odbyć się wysłuchanie publiczne.

– Po to była propozycja komisji ze strony Lewicy, żeby na jej bazie zrobić pierwsze wysłuchanie publiczne, które ma być merytoryczną debatą o aborcji. Wzięliby w niej udział lekarze i organizacje kobiece, którzy od lat pomagają kobietom w dostępie do aborcji. My tak naprawdę tylko tego chcemy. Dzisiaj marszałek Szymon Hołownia odwołuje Dzień Kobiet i przekłada go na 11 kwietnia

– mówiła.

Ministra ds. równości pytana o ideę referendum w sprawie aborcji, czyli pomysł Trzeciej Drogi, oceniła, że rodzi ona wiele zagrożeń.

– Samo referendum będzie kończyło się ustawą. Nie wiem, jak taka ustawa będzie wyglądała, a myślę, że jestem jedną z posłanek – ekspertek w zakresie prawa aborcyjnego i wiem, jak ona powinna wyglądać w polskim systemie albo poza systemem, bo może też tam pozostać tak, jak jest dzisiaj. Jeżeli mamy wydać np. ponad 70 mln zł na referendum, a nie wiemy, czy Polacy wezmą w nim udział, to te pieniądze można by było wydać na opłacenie aborcji kobietom, które wyjeżdżają za granicę, bo po prostu nie chcą rodzić. Absurdem jest to, że polskie prawo po wyroku TK je do tego zmusza. Poza tym wiemy, jak prawdopodobnie będzie wyglądała kampania referendalna – ciężarówki antyaborcyjne jeżdżące po ulicach oraz bardzo wysokie emocje. Nie wiemy, jak to się skończy, ale skończy się na pewno ustawą. Ustawę trzeba będzie przegłosować, a prezydent będzie ją musiał podpisać

– tłumaczyła.

– Dlaczego dzisiaj politycy Trzeciej Drogi mówią, że teraz nie zagłosują za liberalizacją albo za dekryminalizacją, która – w mojej ocenie – w ogóle nie jest kontrowersyjna, a zagłosuję po referendum? Czy chcą mieć czyste ręce i czyste sumienie? Jeśli tak, to na stole jest dekryminalizacja. Nie zmieniamy prawa aborcyjnego – to, co jest nielegalne, pozostaje nielegalne, ale nie będziemy karać nikogo, kto pomaga kobiecie. Dla mnie to jest najlepsze, kompromisowe rozwiązanie tej sytuacji, które – moim zdaniem – jest możliwe teraz – stwierdziła ministra ds. równości.

Katarzyna Kotula pytana o to, czy sprawa aborcji zagraża jedności koalicji rządzącej, odpowiedziała, że zdaje sobie sprawę z tego, że tego chciałaby prawica i „tylko zaciera ręce, żebyśmy się pokłócili o aborcję”. – Nie pokłócimy się. Wróciła demokrację. Może trochę wysokie emocje faktycznie towarzyszą tej debacie, ale to dobrze, bo to pokazuje, że temat jest ważny – tłumaczyła.

Ministra oceniła, że emocje są też na ulicy.

– Będą dzisiaj słyszalne na proteście kobiet, który będzie i pod Pałacem Prezydenckim oraz pod siedzibą Polski 2050. Kobiety przez lata były na ulicach głośno i domagały się swoich praw. Mają prawo żądać tego, żeby koalicyjny rząd „15 października” zrobił wszystko, a debata po prostu się rozpoczęła. My tylko tego chcemy. My chcemy rozpocząć debatę i do tego jest na stole propozycja Lewicy o nadzwyczajnej komisji w Sejmie

– podkreśliła.

jg