Red Bull nie dał rady Bottasowi. Fin wygrał na torze w Turcji

W kwalifikacjach najlepiej spisał się Lewis Hamilton, ale Brytyjczyk ruszył dopiero z 11. miejsca - w piątek wymieniono mu kilka elementów silnika za co przyszługuje kara 10 miejsc na starcie. Kierowca Ferrari Carlos Sainz, który wymienił cały silnik, ruszał z 20. miejsca. W efekcie pole position należało do Valterriego Bottasa.

Na starcie pecha miał Fernando Alonso. Hiszpan zderzył się z Pierrem Gaslym i obrócił się na torze. Hamilton świetnie radził sobie i szybko awansował na piąte miejsce. Siedmiokrotny mistrz świata nie był jednak w stanie wyprzedzić kierowcy Red Bulla Sergio Pereza. Meksykanin blokował Hamiltona przed dogonieniem trójki Bottas-Max Verstappen-Charles LeClerc.

Na kilka okrążeń przed końcem Hamilton i LeClerc zjechali do pit stopów co ostatecznie kosztowało ich podium. Pierwszy dojechał Bottas dla którego było to pierwsze zwycięstwo od ponad roku. Za nim uplasowali się duet Red Bulla.

- To jeden z moich najlepszych wyścigów. Oprócz jednego poślizgu, cały czas byłem pod kontrolą. Mamy świetny samochód, co z pewnością pomaga - powiedział po wyścigu Bottas.

- Tor był bardzo śliski i musieliśmy dbać o opony przez cały wyścig. Oczywiście cieszę się z drugiego miejsca, bo bardzo łatwo było o wypadnięcie z toru - powiedział Max Verstappen, który dzięki drugiemu miejscu z powrotem stał się liderem klasyfikacji kierowców.

Po GP Turcji Hamilton traci do Holendra 8 punktów. Za 2 tygodnie Grand Prix USA.