Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja filmu "Amok" w reżyserii Katarzyny Adamik

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Na ekrany kin wszedł film w reżyserii Katarzyny Adamik - „Amok”, oparty na autentycznej historii. Zbudowany ze schematów, przekombinowany obraz, w którym forma odebrała napięcie opowieści.

Zabił czy nie zabił? To jedno z kluczowych pytań tej historii, przy pomocy którego teoretycznie „zły” buduje zainteresowanie swoją osobą i pragnie odzyskać to, co utracił, a teoretycznie „dobry” próbuje rozprawić się ze swoimi nieprzepracowanymi lękami, niespełnieniami i rozpaczą. Pytanie, które konstruuje napięcie wielu opowieści kryminalnych, nie było tym, które autorkę filmu „Amok”, Kasię Adamik, w losach Krystiana Bali zainteresowało najbardziej; nie na nim postanowiła oprzeć sugestywność produkcji. Reżyserka wybrała zagłębienie się w mroczną stronę ludzkiej natury, wzmocnione psychologicznym pojedynkiem dwóch silnych osobowości. Lecz w tej wyprawie zabrakło mocy, doświadczenia i wyobraźni.

Zobacz też:RECENZJA: „Pokot” w reżyserii Agnieszki Holland [ZWIASTUN]

Trudno się dziwić, że Krystian Bala zainteresował filmowców. Pisarz i jego książka, która okazuje się tropem w nierozwiązanej sprawie dotyczącej zabójstwa sprzed lat, to przecież temat na porywający scenariusz. Tym bardziej, gdy o brutalną zbrodnię zostaje oskarżony autor, a następnie skazany na więzienie na podstawie dowodów poszlakowych. Czy powieść (według krytyków, grafomańska) była rzeczywistym przyznaniem się do winy, czy wykwitem chorej imaginacji? Czy doprowadzenie autora „Amoku” przed sąd było sukcesem policjantów zajmujących się sprawami nierozwiązanymi, czy elementem wielkiej manipulacji osobnika uważającego się za jednostkę wybitną? Proces Krystiana Bali wstrząsnął Polską, poruszył też media na świecie. W „New Yorkerze” ukazał się głośny artykuł Davida Granna, który sprawił, iż nad przeniesieniem na ekran tej historii zastanawiał się Roman Polański. W końcu w ubiegłym roku powstał inspirowany tamtymi wydarzeniami (i realizowany m.in. we Wrocławiu, gdzie się rozgrywały) thriller „Prawdziwe zbrodnie” w reżyserii Greka Alexandrosa Avranasa, z udziałem Jima Carreya, Agaty Kuleszy i Roberta Więckiewicza. W tym gronie znalazła się też Kasia Adamik.

Czytaj:RECENZJA: Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej [ZWIASTUN]

Reżyserkę należy docenić za to, że używając autentycznej historii nie poddała się łatwo jej oczywistej wyjątkowości i filmowej atrakcyjności, tylko podjęła próbę zrobienia kina własnego. Wspólnie z operatorem Tomaszem Naumiukiem czynią wiele, by nadbudować na treść kolejne warstwy, dodać niektórym sytuacjom znaczeń, wykreować oddzielny, niejednolity świat. To jednak działania w dużej mierze infantylne, psychologicznie płytkie, oparte na schematach i uproszczeniach (szczególnie w budowie postaci i ich prywatnych, nie wiążących się bezpośrednio ze śledztwem wątków) oraz wyjęte z fascynacji amerykańskimi serialami, klimatem skandynawskich kryminałów, klasyką gatunku (mamy tu nawet symboliczną sekwencję z ćmą). Chwilami Adamik tak bardzo koncentruje się na formie, że zrywa opowieść i kompletnie odbiera jej napięcie. W efekcie dostajemy dzieło nierówne, pretensjonalne, nie dotykające bardziej, niż to udało się osiągnąć kilkoma drastycznymi scenami czy cytatami (jest tu między innymi nawiązanie do „Pokotu” Agnieszki Holland, mamy Kasi Adamik).

Zobacz:RECENZJA: „Powidoki”, czyli mistrzowski pokłon sztuce

Na tym tle słabo wypada również clue filmowego „Amoku”, czyli mentalne starcie Krystiana Bali i przekonanego o jego winie, pokiereszowanego życiem policjanta Jacka Sokolskiego. Wcielający się w głównych bohaterów Mateusz Kościukiewicz i Łukasz Simlat robią wszystko, co z powierzonym im materiałem mogą i potrafią, ale specjalnie między nimi nie iskrzy, a gdy pojawiają się warunki do efektownego, emocjonalnego zderzenia umysłów, postaw, charakterów - a co za tym idzie, filozofii - twórcy filmu uciekają w tanie psychologizowanie lub powierzchowne cytowanie myślicieli w rodzaju Nietzschego. Zawsze poruszające, przerażające, dające do myślenia balansowanie na granicy dobra i zła, mieszanie fikcji z rzeczywistością, kłamstwa z prawdą, zaglądanie pod podszewkę moralności, by dostrzec jej niebezpieczną wątłość tutaj osiąga siłę rozprawki bogacza, który odkrył, że istnieje także bieda. Pozostają niespełnione oczekiwania.

Z aktorskiej rywalizacji zwycięsko wyszedł, ale głównie dzięki doświadczeniu, Łukasz Simlat, który tworzy wiarygodną i twardo osadzoną w opowieści postać. Mateusz Kościukiewicz używa niewielu środków, ale może tylko na tyle pozwoliła mu reżyser. Kłopoty autorki filmu z poprowadzeniem aktorów widoczne są chociażby w przypadku Zofii Wichłacz, która gra tak, jakby przyszła na plan z innego przedsięwzięcia.

5 września 2007 roku Krystian Bala został skazany przez wrocławski Sąd Okręgowy na 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 20 latach odsiadki. Istnieje więc możliwość że opuści zakład karny za dziesięć lat. Czy pokręcona ludzka psyche i fascynacja złem sprawią, że książka, którą wtedy opublikuje, znajdzie fanów i stanie się bestsellerem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki