Rafał Grupiński: Po wyborach nie będzie powrotu do tego, co było. Będzie reforma wymiaru sprawiedliwości

Anna Wojciechowska
Rafał Grupiński - polityk, historyk, krytyk literacki, publicysta. Poseł Platformy Obywatelskiej, 2011-2015 przewodniczący klubu parlamentarnego PO. W latach 2007-2009 sekretarz stanu w kancelarii premiera Donalda Tuska.
Rafał Grupiński - polityk, historyk, krytyk literacki, publicysta. Poseł Platformy Obywatelskiej, 2011-2015 przewodniczący klubu parlamentarnego PO. W latach 2007-2009 sekretarz stanu w kancelarii premiera Donalda Tuska. fot. Bartek Syta
To Kaczyński doprowadzi do upadku PiS, które faktycznie wyciąga ręce po publiczne pieniądze poprzez Chrzanowskiego, Glapińskiego i wszystkich innych, chciwych władzy i pieniędzy Misiewiczów - mówi Rafał Grupiński, poseł Platformy Obywatelskiej.

Patrzy Pan na okładkę „Newsweeka” z Donaldem Tuskiem powracającym na białym koniu, by ocalić opozycję, i jaka pierwsza reakcja?
Jestem akurat świeżo po serdecznym spotkaniu z Donaldem Tuskiem w Helsinkach, przy okazji zjazdu EPP (Europejska Partia Ludowa - przyp. redakcji). Tam też był czas na spokojną rozmowę przewodniczącego Rady Europejskiej z przewodniczącym Grzegorzem Schetyną. I tak, dziś wydaje się, że wszelkie spekulacje, że coś jest nie tak między obecnym a byłym szefem Platformy, można już odłożyć na bok. W tym sensie dla mnie ta okładka jest symbolem tego, że nasza współpraca: Platformy i Donalda Tuska, powróci na dobre. Oczywiście, na razie nie w znaczeniu dosłownym, bo jako przewodniczący Rady Europejskiej Donald nie może zajmować się sprawami czysto partyjnymi.

I to znów ma być jeden zespół?
Jestem przekonany, że tak. Oczywiście pod warunkiem że Donald Tusk zdecyduje się wrócić do krajowej polityki. Tu nie mamy ostatecznej odpowiedzi. Wiemy jednak, że jest polityką polską żywo zainteresowany, czego sygnały zresztą daje.

Podobno przyjął taką wygodną pozycję: wystartuję w wyborach prezydenckich, jak wy wcześniej przygotujecie dogodne warunki, czyli wygracie wybory parlamentarne?
(śmiech) Myślę, że dla takiego polityka jak Donald Tusk sytuacja, w której nie udałoby się nam wygrać, byłaby jedynie większym wyzwaniem. Nie sądzę, żeby się czegokolwiek bał (śmiech). Jednak żadnej przegranej nie biorę pod uwagę.

Premier Morawiecki jest w istocie figurą teatralną, i to z teatru lalek, marionetką. Nie ma żadnego znaczenia

Jego znajomi mówią, że po przegranej ze śp. Lechem Kaczyńskim pozostała w nim taka trauma, że nigdy nie zaryzykuje niepewnej?
Wtedy była w ogóle inna, nieporównywalna sytuacja. Proszę sobie natomiast przypomnieć, jak było latem 2011 roku, kiedy PiS miało wyraźną przewagę sondażową. Tusk wsiadł do autobusu i jeździł od miasteczka do miasteczka, ścierając się osobiście ze wszystkimi, w tym z grupami kiboli, którzy atakowali go w sposób naprawdę bezpardonowy. Nie uchylał się przed żadnym starciem, choć nie miał żadnej pewności, że akcja Tuskobusa przyniesie mu sukces.

I starłby się też z młodszym Andrzejem Dudą?
To akurat waga piórkowa. Prezydent Duda ma dziś wysokie zaufanie tylko ze względu na urząd, jaki sprawuje. Jestem przekonany, że kiedy przyjdzie do refleksji nad jego realną działalnością, to te oceny będą bardzo surowe, również ze strony wyborców PiS. Sądzę zresztą, że Jarosław Kaczyński zdecyduje się ostatecznie na kogoś innego.

A Platforma ma kogoś innego poza Tuskiem, kto mógłby zawalczyć o prezydenturę?
W tej chwili nie rozważamy innego scenariusza. Przypomnę jednak, że to my przeprowadziliśmy prawybory prezydenckie i dziś także nie jest tak, że na zapleczu Platformy Obywatelskiej nie ma polityków, którzy mogliby ubiegać się o ten urząd.

Jacy to politycy?
Chociażby były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Mamy silne nazwiska, to nie jest problem. Donald Tusk jest jednak wskazywany jako najlepszy w bieżącej sytuacji politycznej, jako ten, który najlepiej rozpoznaje słabości PiS i samego Jarosława Kaczyńskiego.

A ta wizja wielu Tuska jako jedynego zbawcy opozycji jest poważna czy bardziej Pana śmieszy?
Po pierwsze, Donald Tusk nie wróci przed końcem swojej kadencji i choćby dlatego nie może stać się współautorem zwycięstwa opozycji. Zatrzymaliśmy PiS w wyborach samorządowych i wygramy w parlamentarnych. Zresztą w ostatnich latach widziałem już sporo kandydatów na zbawców, szukano nowego Macrona, stawiano na zwycięstwo bez partii politycznych, był Kijowski, potem Frasyniuk, pojawił się Robert Biedroń, a teraz powraca Donald Tusk.
Nie ma dla elektoratu PO bardziej popularnego polityka.
Trzeba pamiętać, że my musimy zdobyć także głosy nowego pokolenia, głosy tych ludzi, którzy w ostatnich czterech latach zyskali prawa wyborcze. Dla nich Tusk jest albo politykiem z przeszłości, albo politykiem nieznanym. Musimy też odzyskać tych, których straciliśmy przed wyborami w 2015 roku. Donald Tusk doskonale działa na starsze pokolenie, które może obiektywnie docenić, co jako premier zrobił dla Polski. Natomiast dla tych młodych wyborców, którzy się bardzo dobrze zmobilizowali w wyborach samorządowych, już niekoniecznie. Tusk nie jest kartą nową, jest kartą wzmacniającą. Dla nas dziś najważniejsze to wspierać strategię Grzegorza Schetyny na kampanię europejską i parlamentarną.

Słychać zza kulis i widać zresztą, że PiS nie Schetyny się boi, a Tuska?
PiS zaczyna się bać już własnego cienia, a prezes powinien zacząć się poważnie martwić z powodu materialnej chciwości swojego zaplecza. Chyba że plan zagarnięcia prywatnych banków powstał na Nowogrodzkiej. To wyjaśni w przyszłości komisja śledcza.

Grzegorz Schetyna w roli kandydata na premiera też słabo wypada, zważywszy, że zdołał wyprzedzić w rankingu nieufności Jarosława Kaczyńskiego, co jest wzywaniem.
Grzegorz Schetyna jest politykiem, który akurat ostatnio zwiększył znacznie swoją grupę zwolenników. Wielu przekonało się do niego w ostatnich miesiącach po tym, jak stworzył Koalicję Obywatelską i odniósł realny sukces.

Mowa o działaczach partyjnych.
Nie, o wyborcach również.

Dlaczego ludzie nie ufają Schetynie?
To jest pytanie bardziej dla socjologów. Wiadomo, że Grzegorz nie jest politykiem celebrytą, nie bryluje w mediach, pismach kolorowych, nie lansuje się na spektakularnych imprezach. Jest politykiem, który ciężko, poważnie pracuje nad budową bloku antypisowskiego i unika rozgłosu, nie celebruje siebie, jak np. Biedroń.

Jest pytanie, czy we współczesnej polityce to dobry przywódca. Czy nadaje się na lidera? Zarzuca mu się brak charyzmy.
Dobry przywódca to jest skuteczny przywódca, a polityka Grzegorza Schetyny przynosi efekty. I to efekty coraz lepsze. My naprawdę szorowaliśmy po dnie w 2016 roku, z poparciem na poziomie 11-13 proc. Niektórzy komentatorzy już nas definitywnie skreślali. Schetyna wyprowadził Platformę z tego stanu, skutecznie przeprowadził Koalicję Obywatelską przez wybory samorządowe, wróciliśmy do poziomu bliskiego 30 proc. Co prawda słabszy wynik PSL utrudnił nam realne przejęcie władzy w niektórych miejscach, ale jeżeli chodzi o samorządy miejskie, to mamy sukces.

Nie oszukujmy się, to nie jest wynik na otwieranie szampana. Sukcesem miało być wszystko powyżej ośmiu województw. Jest osiem. Zyskało PiS.
Byłoby powyżej ośmiu gdyby nie ambicje Rafała Dutkiewicza na Dolnym Śląsku i nie oszustwo radnego Wojciecha Kałuży. Ale to jest już nie kwestia polityki, a problem przekupstwa i dziwnej w tym roli szefa KPRM, który jeździł i obiecywał radnym różne rzeczy, wykorzystując w celach partyjnych swój urząd. Ciekawe, czy brał w tym czasie pensję ministra, czy wziął bezpłatny urlop?

Twierdzi Pan, że szef KPRM Michał Dworczyk przekupywał radnych?
Na to trzeba mieć oczywiście dowody materialne. Mówię o jego dziwnej roli i o tym, że wszystko wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z korupcją polityczną.

Gdy idzie o wyborców, PiS szczyci się za to, że zrealizował swoje obietnice socjalne. I jest pytanie, dlaczego właściwie ludzie mieliby na Was zagłosować, skoro partia Kaczyńskiego wyłożyła najwięcej na cele społeczne?
My w 2015 roku wydaliśmy na cele społeczne ponad 39 mld, oni około 23 mld na program 500 plus. Przypomnę, że wprowadziliśmy roczny płatny urlop rodzicielski, odliczanie ulg na dzieci także od składek zusowskich, współfinansowanie opiekunek dzieci i pobytu w przedszkolach, wreszcie program „złotówka za złotówkę”, który zachęcał do podejmowania pracy, bo nie odbierał zasiłku po przekroczeniu progu dochodowego….
Ludzie czują wyraźnie, że więcej dostali do kieszeni.
Niewątpliwie. Tyle że z drugiej strony ich kieszenie były jednocześnie drenowane, i to też ludzie wkrótce odczują. Ponad 30 podatków zostało podniesionych lub wprowadzonych. Mam nadzieję, że wyborcy zagłosują na nas nie tylko dlatego, że jesteśmy najsilniejszym blokiem broniącym demokracji, trójpodziału władzy, rzeczy pryncypialnych, choć - zdajemy sobie z tego sprawę - mało dostrzegalnych w życiu codziennym, ale przede wszystkim dlatego że PiS jest zwyczajnie partią nieudaczników. Widać to, niezależnie na jaką sferę spojrzymy: czy jest to kwestia wyposażenia armii w nowoczesną broń, czy budowa polskich promów, czy patrzymy, co zostało z zapowiedzi miliona elektrycznych samochodów osobowych, czy na wprowadzony kompletny chaos w szkołach, wreszcie na to, gdzie podziało się obiecane 100 tys. mieszkań, z których w trzecim roku programu udało się im zbudować 480!... To są nieudacznicy, ludzie, którzy nie potrafią rządzić, a co więcej, jednocześnie dramatycznie osłabiają państwo, jego bezpieczeństwo, obniżają naszą pozycję międzynarodową. Polacy chcą być dumni ze swojego kraju, a dziś gdzie nie wyjadą poza nasze granice, muszą się tłumaczyć z tego, co się w Polsce dzieje. Pobłażanie przez PiS środowiskom radykalnym przyniosło do tego wzrost nastrojów nacjonalistycznych i neonazistowskich, ponownie wypuściło też antysemickiego dżina z butelki.

A co konkretnego pozytywnego macie do zaproponowania dziś Polakom? Coś na miarę programu 500 plus?
Co kilka tygodni robimy kolejną odsłonę programową, przy okazji prac naszego gabinetu cieni, ale to się z trudem przebija….

Bo może nie ma w tym nic tak atrakcyjnego.
To jest naprawdę program atrakcyjny dla zwykłych ludzi, szczególnie tych, którzy chcą być aktywni, np. program decentralizacji państwa, czyli oddania większej władzy samorządom, w tym pozostawienie podatków PIT i CIT na miejscu, a nie zabieranie ich do Warszawy. To jest też program nowoczesnej edukacji, w tym likwidacji odrabiania lekcji w domu. Sam prezentowałem ostatnio w Krakowie program odrodzenia czytelnictwa w Polsce, na który planujemy wyłożyć miliard złotych. My stawiamy przede wszystkim na programy przyszłościowe, na budowę społeczeństwa innowacyjnego. Jeśli my tego nie zrobimy, to Polska znajdzie się w ogonie cywilizacyjnym i technologicznym świata.

Donald Tusk jest jednak wskazywany jako ten, który najlepiej rozpoznaje słabości PiS i samego Jarosława Kaczyńskiego

Społeczeństwo innowacyjne. To samo mówi premier Morawiecki.
On pokazuje jedynie prezentacje na slajdach, a zważywszy, że nawet przez sąd został uznany za kłamcę, to lepiej mu już nie wierzyć. Już tyle naobiecywał, że sam tego nie pamięta. Wszystkie jego lokalne obietnice finansowe zgłosimy jako poprawki do budżetu. Zobaczymy, co z tych obietnic zostanie. Wyborcy to zobaczą. Ponadto to, co robi minister edukacji w jego rządzie, pani Zalewska, to zawracanie nas w XIX wiek, tyle że wtedy uczono przynajmniej łaciny... Działania tego rządu podmywają nasze szanse na budowę nowoczesnego, realnie konkurującego z Zachodem społeczeństwa.

Na razie słuchając, choćby ostatnio, waszego rzecznika Jana Grabca, ludzie mogą się obawiać, że Wy zabierzecie im szansę na cokolwiek, odbierając pieniądze z tytułu 500 plus.
My cały czas jasno mówimy, że będzie przeciwnie: rozszerzymy jeszcze program 500 plus na samotne matki wychowujące dzieci. Wypowiedź rzecznika została przekręcona i to już wyjaśnialiśmy.

Słowa, słowa, słowa. Twierdzicie też, jak ważne są dla Was prawa kobiet, a jednocześnie okazuje się, że tego samego rzecznika bawią seksistowskie, obrzydliwe teksty prezydenta Legionowa. Z ostatnich taśm dowiedzieliśmy się też, jak wasz były minister Radosław Sikorski podchodzi do kobiet. I jak widać po reakcjach, to uchodzi w Platformie.
Gdybym miał wymieniać takie wpadki polityków PiS, to spędzilibyśmy tu dwa dni i dwie noce. Za słowa prezydenta Smogorzewskiego odpowiada prezydent Smogorzewski. W Wielkopolsce do Sejmiku weszło 9 pań radnych i 6 mężczyzn. I to pokazuje nasz prawdziwy stosunek do kobiet.

To gratulacje dla pań, ale mówimy o Panu rzeczniku.
Może zamiast wciąż przywoływać pojedynczy błąd, lepiej byłoby zwrócić uwagę na to, że Platforma Obywatelska to partia, która od 2016 roku proponuje program równych płac dla kobiet i mężczyzn?
Wróćmy do 500 plus. Czy macie takiej rangi program wspierający finansowo rodziny?
Ten program już jest i pozostanie, a odpowiedzialna polityka finansowa PO będzie gwarancją, że w budżecie nie zabraknie pieniędzy na 500+. Ale oprócz tego potrzebna jest prawdziwa polityka prorodzinna, nastawiona na tworzenie nowoczesnej infrastruktury, która pozwoli młodym rodzicom łączyć pracę z wychowywaniem dzieci. Przedstawiliśmy niedawno czteropak finansowych zmian korzystnych dla obywateli, a potem sześć dalszych pozytywnych zmian społecznych. W tym mieści się chociażby trzynasta emerytura dla tych, którzy będą chcieli dłużej zostać na rynku pracy, czy podwyżka płac dla nauczycieli, co się ściśle wiąże z naszym programem szkoły równych szans, przygotowanym przy współpracy naszego think tanku. I teraz tylko musimy dotrzeć do ludzi z tymi propozycjami.

500 plus będzie wciąż tematem kampanii?
Już w 2016 roku przyjęliśmy, że to będzie główny sposób atakowania nas i dlatego powiedzieliśmy jednoznacznie, że program zostanie. Problem tak naprawdę wziął się stąd, że jesteśmy dziś w koalicji z Nowoczesną. A to Ryszard Petru, teraz już w Teraz!, mówił, że nie jest to zbyt racjonalne rozwiązanie, że to nadmierne wydatki.

Pamiętam też polityków PO, którzy twierdzili, że to się nie uda.
Ja tego nie mówiłem. Schetyna też nie mówił. My uznaliśmy, że ten program niesie ze sobą liczne korzyści, podnosi poziom życia uboższych grup. Rzeczywiście jest tak, że nie zawsze, niestety, te pieniądze są wydatkowane na dzieci, co widać po zakupach w supermarketach w niektórych miejscowościach w dniu wypłaty tych pieniędzy. Ale sam wiem też, choćby na podstawie zmian w odbiorze odpadów kubaturowych w Poznaniu, że ludzie intensywnie, także zapewne dzięki programowi 500 plus, wymieniają meble. Widać więc, że ten program to duża zmiana w sensie społecznym.

Nie wierzę w to, co słyszę. A jednak nie są to zupełnie zmarnowane rządy?
(śmiech) Ten jeden element, na tysiące poważnych błędów, jest rzeczywiście na plus. Nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli nie odsuniemy PiS od władzy, to wkrótce wylądujemy na kremlowskiej płaszczadzi.

I jak już byście odsunęli, to co, jakie będą pierwsze ruchy? Cofniecie wszystko?
Nie będzie powrotu do tego, co było. Będzie reforma wymiaru sprawiedliwości. Przywrócimy jedynie i aż jedną rzecz: monteskiuszowski podział władzy - zatem niezależność prokuratury, odpolitycznienie sądów, normalne prace Sejmu i Senatu. Wyrzucimy sędziów dublerów z Trybunału Konstytucyjnego…

Zatem przywrócicie swoich tymi samymi metodami co PiS?
Nie! Dublerzy zostali wprowadzeni na miejsca już w Trybunale zajęte. I dlatego trójka sędziów wprowadzonych bezprawnie przez PiS musi opuścić te miejsca i oddać nieprawnie nabyte uposażenie z odsetkami do Skarbu Państwa. Sorry, ale to jest tylko i wyłącznie wykonanie prawa, które było łamane. To samo dotyczy pani prezes Przyłębskiej, która została wybrana ze złamaniem prawa.

I znów pojawią się zarzuty o zamach stanu. Czyli tak czy inaczej, czeka nas po wyborach „powtórka z rozrywki”.
Otóż nie, my tylko przywrócimy przepisy zgodnie z konstytucją. Nie będzie awantury, bo 90 proc. prawników przyzna nam rację. Każdy, kto podniósł rękę na polską konstytucję, będzie musiał prawnie lub przynajmniej politycznie za to odpowiedzieć.

To znaczy kto? Trybunał Stanu dla kogoś?
Bez wątpienia. Na miejscu prezydenta i ministra Ziobry już bym radził przygotowywać linię obrony. I każdy, kto świadomie łamał polską konstytucję lub uzasadniał poprzez pseudoprawne opinie jej łamanie, na pewno poniesie odpowiedzialność.

Wybory samorządowe pokazały, że w obecnej konfiguracji nie jesteście w stanie odsunąć PiS do władzy. Potrzebne jest PSL. I chyba doszliście do wniosku, że i SLD?
Być może. To nie od nas zależy. My jesteśmy otwarci także na środowiska lewicowe.

I próbujecie dotrzeć do niego przez premiera Leszka Millera?
W SLD na razie przewodniczącym jest pan Czarzasty i to on musi zdecydować, z kim chce iść do wyborów. A rozmawiać trzeba ze wszystkimi.
Dziś scena polityczna jest już tak przemeblowana, że wizja rządu z premierem Schetyną i wicepremierem Czarzastym jest całkiem realna?
Takiego akurat rządu sobie nie wyobrażam.

Ale z Leszkiem Millerem już tak?
Też nie i nie sądzę, by zależało na tym byłemu premierowi. A poza tym nie należy dzielić skóry na niedźwiedziu. Pytanie zasadnicze brzmi - co się stanie z lewicą? SLD samodzielnie nie jest w stanie zdobyć miejsc w parlamencie. Czarzasty liczy wciąż na Biedronia, ale to się nie uda, bo Robert Biedroń jest celebrytą, zakochanym w sobie solistą, który będzie chciał iść sam, jak kiedyś Janusz Palikot czy Ryszard Petru. Myślę, że obecne protesty, które są w SLD przeciw Czarzastemu, świadczą o tym, że struktury realistycznie oceniają swoje możliwości. I jest tam wielu doświadczonych ludzi, których nie warto pozostawiać poza burtą polityki. Warto rozmawiać.

Zatem liczycie na ostateczne rozbicie SLD?
Staramy się nie stosować metody długich rąk, tylko czekać. I więcej wiary w PO. My sami zbliżamy się do 30 proc. poparcia i na miejscu PiS bym uważał.

Podobno na razie macie pomysł na wspólną listę byłych premierów do Parlamentu Europejskiego?
Są takie spekulacje medialne.

500+ jest i pozostanie, a odpowiedzialna polityka finansowa PO będzie gwarancją,że w budżecie nie zabraknie pieniędzy

Zupełnie nieprawdziwe?
Trudno mi się w tej kwestii w tej chwili wypowiadać.

I premier Marcinkiewicz też by się załapał na taką listę sygnowaną przez PO?
Pani redaktor mnie uderza jak nie Czarzastym, to Marcinkiewiczem. (śmiech)

A zatem?
Nie sądzę. Jest wielu innych byłych premierów, choćby Włodzimierz Cimoszewicz czy Marek Belka.

Afera wokół KNF nie wygląda chyba na jakieś realne przesilenie?
Moim zdaniem, wygląda bardzo poważnie. Nie wszystko zostało jeszcze odsłonięte. To już kolejny raz, kiedy na Nowogrodzkiej wieczorem były narady, na których prezes PiS wkracza i narzuca swoją wolę służbom państwowym. Ani prezes Glapiński, ani premier Morawiecki, ani minister Ziobro nie unikną współodpowiedzialności za próbę przejęcia prywatnych banków. A że o to faktycznie chodzi, wskazuje fakt, że mimo nieudanej próby podjętej poprzez KNF i tak przeforsowano kontrowersyjną poprawkę, a jeszcze pojawiła się kolejna próba, by od drugiej strony podejść pod prywatne banki i firmy. Tworzy się w tym celu fundusz inwestycji kapitałowych, gdzie ma być lokowanych 30 proc. dywidend ze spółek Skarbu Państwa. Fundusz ma podlegać premierowi, ale ma działać poza budżetem państwa, a więc poza kontrolą parlamentu. A będzie mógł m.in. kupować akcje na rynku, na przykład spółek medialnych.

Pan wie, że przeciętny Polak nie wie, co to jest KNF.
Wiem. Wiem też, że przy okazji za tymi informacjami idą inne, które już działają na wyobraźnię, np. takie, że 29-letni syn Mariusza Kamińskiego dostał pracę w Banku Światowym dzięki prezesowi Glapińskiemu. Tego samego Kamińskiego, który ma nadzorować śledztwo, w którym podejrzaną rolę mógł odegrać prezes Glapiński.
I ludzie wiedzą, że za Waszych czasów też znajomi i dzieci dostawali pracę.
Skąd ten symetryzm? PiS potrafi wymienić jeden taki przypadek córki ministra. Tymczasem to, co się dzieje dziś, to już tylko skok na kasę. Rodziny Kamińskiego, Ziobry, Przyłębskich, Szydło, Schreiberów… długo by wymieniać…

I to może pogrążyć PiS?
Tak. PiS pogrążą ostatecznie łapczywość finansowa, chciwość i arogancja, takich ludzi jak wiceminister Zieliński, pod którego mieszkanie podjeżdżają dwa samochody i funkcjonariusze SOP sprowadzają go spod drzwi do samochodu. To są rzeczy, które rujnują wizerunek PiS jako partii walczącej z układami. Ludzie widzą, że PiS to układ stokroć razy groźniejszy niż wszystkie te, z którymi miał walczyć. A do tego jeszcze te dramatyczne podwyżki cen prądu…

Macie poczucie, że dziś bezpośrednio wasz lider Schetyna będzie się zderzał z premierem Morawieckim?
Przeciwnikiem demokratycznej Polski jest wciąż Jarosław Kaczyński. Morawiecki jest w istocie figurą teatralną, i to z teatru lalek, marionetką. Nie ma żadnego znaczenia.

Ma wyraźnie mocniejszą pozycję od poprzedników?
Bez wątpienia ostrzej walczy o wpływy finansowe, a w związku z tym i personalne. Tylko tyle. To scenariusz zabójczy dla PiS. Kaczyński sięgnął po Morawieckiego dokładnie wtedy, kiedy PiS domykało kwestię przejęcia sądów, bo następnym etapem miało być przejmowanie banków i prywatnych biznesów, a na końcu za tak zdobyte fundusze - mediów. To był kolejny etap precyzyjnego planu Kaczyńskiego.

Podobno miał wyciszać konflikt z UE.
Absolutnie nie. Chodziło o to, żeby na poważnie zająć się kasą, bo zbliżała się druga część kadencji i żeby zawalczyć o następną, na Nowogrodzkiej uznano, że trzeba zbudować jeszcze większe zaplecze finansowe. Kaczyński potrzebował Morawieckiego, bo ten, ze znajomością rynków finansowych, mógł tę kasę pomóc zdobyć. I to jest gra, która doprowadzi Kaczyńskiego do upadku. Nie chodziło o żadne wyciszanie sporów z Brukselą. Do tego potrzebna była dopiero decyzja TSUE.

Morawiecki doprowadzi Kaczyńskiego do upadku?
Nie, to Kaczyński doprowadzi do upadku PiS, które faktycznie wyciąga ręce po publiczne pieniądze poprzez Chrzanowskiego, Glapińskiego i wszystkich innych, chciwych władzy i pieniędzy Misiewiczów.

Ryzykowne jest mówienie przez Was o pieniądzach, zważywszy, że właśnie Wasza była wiceminister finansów opowiedziała, że poprzez przyzwolenie na nieszczelny system VAT budżet państwa stracił około 250 mld zł.
Jeśli mówimy o 250 mld zł, które rzekomo budżet stracił przez 8 lat, to warto wspomnieć, że tylko w ciągu dwóch lat rządów PiS budżet stracił około 90 mld zł, mimo że luka VAT jest silnie procykliczna, tzn. dużo większa w trudnych dla gospodarki czasach. A pani minister współczuję, że nie miała sił wówczas protestować, do tego rzuca oskarżenia na innych, w tym na ówczesną społeczną doradczynię z Ernst& Young, o lobbing. A kto jest dziś w rządzie PiS? Dwaj wiceministrowie finansów czy obecny dyrektor departamentu VAT to przecież dawni podwładni owej doradczyni z E&Y. I nie ma w tym nic złego? Ciekawy zbieg okoliczności.

Ale jakim zbiegiem okoliczności system VAT za waszych rządów był nieszczelny?
PiS głosowało w 2008 roku za tymi samymi zmianami w ulgach dla firm co my. Wszyscy chcieli wtedy ulżyć przedsiębiorcom, bo znaleźliśmy się w oku cyklonu, czyli światowego kryzysu finansowego. Może zostały popełnione błędy, ale za nimi głosowało także PiS. A potem PO wprowadziła przepisy, które obecnie się sprawdzają. Tylko że wtedy PiS było im przeciwne. Pani redaktor na pewno dobrze to pamięta. Nie uda im się zrobić z siebie niewiniątek.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl