Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Chwedoruk: Oburzeni wzmacniają Platformę Tuska

Marcin Darda
Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk KRZYSZTOF JASTRZEBSKI/EAST NEWS
Jeśli zbiera zbiera się grupa ludzi, domaga się zmiany prawa, skupia sporo osób kiedyś zaangażowanych politycznie i mówi, że nie jest to impreza partyjno-polityczna, to możemy być pewni, że jesteśmy w Polsce. To jest polityka w czystej postaci - mówi dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Marcinem Dardą.

Jak pańskie wrażenia po prezentacji Platformy Oburzonych? Było widać coś więcej od oburzenia?
Obserwując to czułem się jak ponad 20 lat temu, gdzieś w 1989, czy 1990 roku, kiedy w telewizji urządzano tzw. otwarte studia. Na nie obok grupy poważnych polityków rodzącej się demokracji przychodzili także kandydaci na polityków, i to tacy, którymi powinien się zająć spadkobiercy doktora Freuda. Analogicznie było w sobotę w stoczni. Obok poważnych działaczy poważnych organizacji jak Solidarność, OPZZ czy działkowców mieliśmy bubla Gabriela Janowskiego czy fanów jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), czyli margines politycznego marginesu. Najpoważniejszą kwestią, która zwróciła moją uwagę jest kwestia korelacji między postulatem JOW-ów, a związkami zawodowymi i z tematyką pracowniczą. Otóż tak to już jest na tym świecie, że tam gdzie są JOW-y, tam związki zawodowe mają duże problemy, bo postulat JOW-ów jest tradycyjnym postulatem liberalno-konserwatywnej prawicy, zafascynowanej rzeczywistością anglosaską, wyjątkowo niechętnej związkom zawodowym. To z góry czyni tę inicjatywę zupełnie niewiarygodną, zresztą JOW-y były promowane obok Platformy Obywatelskiej choćby przez środowisko Korwin-Mikkego. Do tego dodajmy jeszcze ileś cząstkowych postulatów podnoszonych przez poszczególne organizacje i otrzymujemy w sumie taki mariaż środowisk i interesów, który de facto ośmiesza wszelką opozycyjność. Myślę, że tą platformą, która najbardziej z Platformy Oburzonych jest zadowolona, jest Platforma Obywatelska. Dlatego, że na tle tak formułowanych postulatów jawi się jako poważna i przewidywalna, a wszelka opozycyjność jako groteskowa.

Czyli nie wierzy Pan, że odegra jakąś rolę?
Kompletnie nie wierzę. To jakby trzecia próba osłabienia PiS. Pierwszą był PJN, drugą Solidarna Polska, trzecią jest Platforma Oburzonych, a właściwie Piotr Duda, lider Solidarności, i stąd w ogóle ponadstandardowe zainteresowanie tą inicjatywą części mediów. Jeśli zbiera zbiera się grupa ludzi, domaga się zmiany prawa, skupia sporo osób kiedyś zaangażowanych politycznie i mówi, że nie jest to impreza partyjno-polityczna, to możemy być pewni, że jesteśmy w Polsce. To jest polityka w czystej postaci, a sytuacja w której główną obelgą jednego polityka wobec drugiego jest to, że argumenty mojego przeciwnika są polityczne, to jest to, co zaobserwowaliśmy w stoczni.

Czy to jest inicjatywa "rywalizująca z PiS", jak mówi posłanka PO Agnieszka Pomaska?
Tak, jest to inicjatywa, która dla Platformy Obywatelskiej jest wymarzoną ze względu na swoją niespójność, a także ze względu na to, że wprowadzenia JOW-ów, jak to obserwowaliśmy przy okazji wyborów do Senatu, gwarantuje partii Donalda Tuska rządzenie do końca naszych dni, albo i dłużej. To przyciąga do opozycji polityków dawno zapomnianych, którzy niekoniecznie przynoszą splendor. Natomiast w sensie społecznym jest to próba pogodzenia konserwatywnych wartości z lewicującą wrażliwością społeczną. To jest wypisz, wymaluj właśnie Prawo i Sprawiedliwość w tym sensie, że ten ruch nie zahacza o wyborców Platformy Obywatelskiej, SLD i PSL.

A czy oburzeni nie obnażają słabości PiS? Bo i tak to jest komentowane.
Ja bym raczej powiedział, że to pokazuje siłę Platformy Obywatelskiej, a nie słabość PiS. Nie sądzę w ogóle, by ta inicjatywa wpłynęła w jakikolwiek sposób na elektorat PiS. Istotna jest kwestia wiarygodności, i tak jak Paweł Kowal, jak Joanna Kluzik-Rostkowska, jak Ludwik Dorn, tak taki stopień wiarygodności może mieć Piotr Duda. Jemu towarzyszy nie partia, tylko część elektoratu PiS. Pamiętajmy, że na Śląsku skąd Piotr Duda pochodzi, to Platforma jest partią dominującą, a nie PiS. I dlatego też on posiada taką zdolność mobilizacji części swoich wyborców i aktywności pozaparlamentarnej. Ale to wzmacnia Platformę, a partia ta znajduje się w takiej sytuacji, w której inicjatywy polityczne częściej powstają przeciwko rządzącym. To jest trochę nielogiczne, bo akurat ta inicjatywa jawi się jako antyrządowa, ale w większym stopniu jest antypisowska. Platforma Oburzonych skończy się tak, że oburzeni pozostaną, ale żadnej platformy dla nich nie będzie.

Mimo że słowo "oburzeni" jest nośne medialnie w czasach kryzysu?
Ale słowo "oburzeni" w tym przypadku jest słowem zawłaszczonym. W świecie zachodnim te wszystkie ruchy oburzonych miały dość wyraźne spoiwo ideologiczne. Tam to słowo ma charakter wybitnie lewicowy, w przypadku hiszpańskim, portugalskim i greckim wręcz skrajnie lewicowy. Przywłaszczanie w Polsce "oburzenia' przez środowiska gdzie więcej było skrajnej prawicy niż lewicy jest absurdem i choćby dlatego trafi w społeczną próżnię. Natomiast być może część środowisk będzie liczyło, że w oparciu o Dudę, Solidarną Polskę i rodzący się Ruch Narodowy i skrajną prawicę uda się utworzyć jakąś formację, która w wyborach urwie część głosów partii Jarosława Kaczyńskiego. To jest jedyny polityczny wymiar tego zjawiska, a wymiar społeczny jest żaden, bo jeśli ktoś mówi, że chce JOW-ów, a jednocześnie mówi o większej dozie sprawiedliwości społecznej, ochronie praw pracowniczych itd., to mówi rzeczy ze sobą po prostu sprzeczne.

A Piotr Duda jako kandydat na prezydenta RP? Są tacy co mówią, że ugrałby więcej niż kandydat PiS, ktokolwiek by nim nie był.
Jedyny sens kandydatury Dudy w wyborach prezydenckich byłby taki jak kandydatury Zbigniewa Ziobry, czyli urwać trochę głosów temu, kogo poprze PiS. Dziś struktura społeczna wygląda inaczej, bo klasa robotnicza jest w mniejszośći, stąd problemy związków zawodowych. Trudno sobie w ogóle wyobrazić dlaczego Duda, koligat związkowy, miałby być tym atrakcyjnym kandydatem. Duda byłby identycznie sprofilowanym kandydatem jak kandydat PiS, czyli tradycjonalistyczny w kwestiach kulturowych i wrażliwy społecznie w kwestiach społeczno-gospodarczych, a triumfatorem takiego ułożenia byłaby tylko Platforma Obywatelska.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki