Jednak rodzina nie ustawała w modlitwie nawet wtedy. O pomoc wytrwale prosili św. Antoniego. W tym najgorszym momencie stało się coś niewiarygodnego. Kamil się wybudził, a choroba zaczęła się cofać.
Dziś chłopak jest już w domu, z rodzicami, w rodzinnej miejscowości położonej kilkadziesiąt kilometrów od Radecznicy. Odrastają mu włosy po chemioterapii, wracają siły fizyczne. Kamil od niedawna jeździ już nawet samochodem.
20-latek wraz ze swoją rodziną opowiedzą dziś w Radecznicy o walce z chorobą. Wystąpią publicznie podczas spotkania Rodziny Radia Maryja w sanktuarium świętego Antoniego. Świadectwo mają nagrać telewizyjne kamery.
- Namówiłem ich do tego - nie kryje ojciec Zenon Burdak, wikary z Radecznicy. I zaraz dodaje: - Takie historie wypowiedziane publicznie powinny nam przypominać, że nadzieja ma zawsze umrzeć na samiusieńkim końcu.
- Nigdy wcześniej nie słyszałem o cudach i nie spotkałem się w swojej pracy z sytuacją, którą można by cudem określić - studzi emocje dr n. med. Wojciech Prażmo, specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej. - Osobiście nie wierzę w cudowne uzdrowienia. O takich przypadkach nie mówi też nic współczesna medycyna.
W latach 50. Radecznica, będąca prężnym ośrodkiem edukacyjnym, stanowiła cel pielgrzymek niemal z całego świata, przez ówczesne władze została zdegradowana do magazynu płodów rolnych i szpitala psychiatrycznego. I właśnie z tym drugim zaczęto powszechnie kojarzyć to miejsce.
Zdaniem bernardynów, którzy sprawują pieczę nad sanktuarium, jedynym na świecie miejscem objawień św. Antoniego, obecnie następuje zwrot w jego historii.
O innych cudach w Radecznicy czytaj w dzisiejszym Kurierze Lubelskim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?