Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytamy Adamka, jak zdrówko po walce

Redakcja
10 września. Tomasz Adamek w trakcie pobierania lekcji u 40-letniego mistrza Witalija Kliczki
10 września. Tomasz Adamek w trakcie pobierania lekcji u 40-letniego mistrza Witalija Kliczki fot. Tomasz Hołod
Z Tomaszem Adamkiem, byłym mistrzem świata organizacji IBF (kat. juniorciężka) oraz WBC (kat. półciężka), pretendentem do mistrzowskiego pasa w kat. ciężkiej, rozmawia Wojciech Koerber

Jak zdrówko?
Jakoś żyjemy, nie narzekam.

Po walce z Witalijem Kliczką mówił Pan, że musi ją obejrzeć na spokojnie, by móc stwierdzić, co nie zadziałało jak powinno. Była już ta analiza?
Nie. Sprawa wciąż jest świeża, musi nadejść odpowiedni czas. Po prostu, ciężko było mi znieść tę porażkę, bo to w zasadzie pierwsza taka przegrana w karierze. Do ringu wchodziłem w końcu zdrowy, nic mnie nie bolało. Co innego było w pojedynku z Dawsonem. Wtedy drastycznie zbijałem wagę, miałem problemy żołądkowe, męczyłem się.

Ostatnio młode polskie wilki, choć niewiele młodsze od Pana, zaczęły dawać głos. Wszyscy chcą się zmierzyć z Adamkiem, m.in. Sosnowski i Wach.
Podtrzymuję swoje zdanie. Jedynym Polakiem, z którym walczyłem i którego pobiłem, był Andrzej Gołota. I nigdy więcej walk z rodakami nie będzie. Przecież takie bratobójcze pojedynki z kolegami nic by mi nie dały. W imię czego mam walczyć z Polakami? Po co mam pobić kolejnych? Andrzej był pierwszy i ostatni.

Ci Polacy wciąż Panu ustępują, lecz marketingowo dałoby się pewnie taką walkę sprzedać. Pod warunkiem że u nas w kraju. Jakiś czas temu przyznał Pan zresztą żartobliwie, że z Sosnowskim może się i w windzie bić.
Nie wydaje mi się, by takie walki cieszyły się zainteresowaniem. Ziggy był swego czasu u prezesa Solorza i ten mu powiedział, że absolutnie nie ma dużego wzięcia na coś takiego. Ci pięściarze są jednak niżej notowani ode mnie. Nie ma więc wielkiego sensu, by organizować z nimi walki. Ja ich poziomu nie umniejszam, ale muszę patrzeć w przód. Na swoją pozycję zapracowałem jednak dwoma pasami. I moim celem znów jest dostać walkę o pas w kategorii ciężkiej, jeśli Pan Bóg da siłę. Nie mówię, że zaraz ją dostanę, ale to jest moja ostatnia droga, chcę spróbować jeszcze raz swojej szansy. Dlatego muszę walczyć z czołówką. Kolejny pojedynek czeka mnie w lutym, marcu.

Duża krytyka dotknęła po Pańskiej walce trenera Bloodwortha. Z różnych stron.
Każdy ma prawo do swojej oceny. Krytyka jest i będzie, tego się nie zmieni. Ja tylko życzę tym, co krytykują, by doprowadzili swojego podopiecznego do tego, do czego ja doszedłem.

Ruszał się już Pan od czasu wojenki z Witalijem?

Nie, na razie sobie odpoczywam. Pojedziemy z Ziggym na ryby, a 30 września znów melduję się w Polsce. Mam sprawy biznesowe do załatwienia, będziemy nagrywać reklamówkę. Chodzi o firmę Las Vegas, robiącą drinki energetyczne, podpisałem z nimi kontrakt kilka dni przed walką. Później wracam do Stanów i wybiorę się do miasta, w którym mieszka Roger, zaczniemy trenować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska