W prowadzonym przez prokuraturę śledztwie Zofia Ferenc, obok 12 innych osób, ma status pokrzywdzonej. Właściwie pewne jest, że do tej listy dopisane zostaną kolejne nazwiska, ale zanim prokurator wskaże podejrzanych, 62-latka może zostać bez dachu nad głową.
- Właściciel przyszedł, wymienił zamek w drzwiach i rozłożył materace, na których miała u nas spać dwójka bezdomnych. Wezwani policjanci wyrzucili tych ludzi, ale od tej pory cały czas pilnujemy domu, bo boimy się, że sytuacja może się powtórzyć - mówiła w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” ponad rok temu Zofia Ferenc, opowiadając, jak próbowano pozbyć się jej z mieszkania. Prokuratura umorzyła tamtą sprawę, ale jak mówi kobieta: „Od tej pory był spokój”.
Gdańsk. Sprawą mafii mieszkaniowej zajął się rzecznik praw obywatelskich
Tymczasem w sądzie toczyła się wszczęta w stosunku do 62-latki, jej dwójki dzieci i wnuczki sprawa eksmisyjna. W pierwszej instancji orzeczono eksmisję z prawem do lokalu socjalnego tylko dla córki kobiety i jej nieletniej wnuczki. W piątek Sąd Okręgowy w Gdańsku zamknął rozprawę apelacyjną i na wtorek zapowiedział ogłoszenie wyroku. Jego uprawomocnienie może oznaczać, że pani Zofia trafi na bruk. Sąd drugiej instancji nie uwzględnił wniosku pełnomocnika kobiety o zawieszenie procesu w związku z prowadzonym przez prokuraturę śledztwem dotyczącym podejrzenia wyłudzenia lokalu. Adwokat właściciela tłumaczył wcześniej, że jego klient nie uczestniczył w transakcji budzącej podejrzenia prokuratury i w śledztwie w ogóle się nie pojawia. Kupił bowiem lokal od osób, które wcześniej przejęły go jako zabezpieczenie udzielonej pożyczki.
To właśnie okoliczności tej pożyczki bada prokuratura. 62-latka twierdzi bowiem, że bezrobotna i poważnie zadłużona, zgodziła się na ofertę Grzegorza B. Według jej relacji, mężczyzna obiecywał załatwić kredyt hipoteczny i znalazł „inwestorów”, którzy wyłożyli niespełna 50 tys. zł, by spłacić komornika. Jednak tuż po transakcji B. miał zniknąć, umowa zawarta u notariusza pod wpływem kłamstw miała opiewać na prawie dwa razy większą kwotę, a brak jej zwrotu po pół roku oznaczał utratę własności mieszkania o powierzchni 47 metrów kw.
Wątek 62-latki to element dużego śledztwa w sprawie tzw. gdańskiej grupy mafii mieszkaniowej. - Dziewięć śledztw zostało połączonych, jeszcze gdy sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa. Po przejęciu przez nas tego postępowania dołączone zostały cztery kolejne sprawy, a niemal pewne jest dołączenie jeszcze dwóch - tłumaczy prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jak zastrzega, podejrzenia dotyczą wielu kolejnych mieszkań, nie tylko z Pomorza.
Cały artykuł na ten temat przeczytasz w sobotnim, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"z 27.08.2016 r. albo kupując e-wydanie gazety
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?