Przepowiednia, którą żyli Polacy w czasie wojny, wyszła z Tęgoborza?

Julia Kalęba
Julia Kalęba
Spirytualizm, kontakt ze zmarłymi, przepowiednie - tym interesowały w XIX wieku wyższe sfery
Spirytualizm, kontakt ze zmarłymi, przepowiednie - tym interesowały w XIX wieku wyższe sfery 123rf
Dokładnie 125 lat temu, w małopolskim pałacu hrabiego Wielogłowskiego, miało powstać proroctwo zwiastujące dalsze losy kraju i świata. Przepowiednia z Tęgoborza przez lata krzepiła serca Polaków, choć do dziś nie ma pewności, kto stał za jej słowami.

Tęgoborze, powiat nowosądecki, noc z 23 na 24 września 1893 roku. Do pałacu hrabiego Władysława Wielogłowskiego zjeżdżają goście wtajemniczeni w praktyki spirytystyczne. Gdy zegar wybija północ, hrabia prowadzi zaproszonych do specjalnej sali w podziemiach pałacu.

Osiem postaci ubranych na czarno siada przy okrągłym stole, tworząc zamknięty krąg. Jest ciemno, jedyne światło pochodzi z rozstawionych świec.

- Trudno ludzkie ustalić losy, gdy zmienność warunków odmienia dziś to, co wczoraj trwałym było, a jutro istnieć przestaje - ma przemówić medium i podyktować przepowiednię dotyczącą losów Polski i świata. Tożsamość osoby, która wypowiedziała te słowa, pozostanie tajemnicą.

Hrabia, na co dzień zafascynowany ideą seansów spirytystycznych i czarną magią, spisuje jej słowa.

Dziwna energia

Według mieszkańców pobliskich wsi, w galicyjskim majątku Tęgoborze dzieją się dziwy.

Miejscowi opowiadają: kto stanie u bram pałacu, wyczuwa dziwną, mrożącą krew w żyłach energię. Ci, którzy mają okazję wejść do środka, dodadzą jeszcze, że w pałacowych podziemiach jest sala: ośmiokątna, wybita złotymi monetami. Tam hrabia zgłębia tajniki alchemii i czarów.

Zapiski tej nocy, z 23 na 24 września 1893 roku, w formie zeszytów trafiają pod klucz osobistego archiwum hrabiego.

Dopiero po śmierci właściciela znajdzie je Aleksander, bratanek Wielogłowskiego. Przeglądając zeszyt, natrafi na wierszowaną przepowiednię.

Sensacyjna przepowiednia

Tekst po latach staje się jednym z najsłynniejszych proroctw, a spotkanie w pałacu Wielogłowskiego najgłośniejszym seansem spirytystycznym.

Wszystko to za sprawą dwóch artykułów w prasie, opublikowanych na początku 1939 roku.

Najpierw prasa pomorska cytuje:

„Oto powiadam wam: W dwa lat dziesiątki nastaną te pory, Gdy z nieba ogień wytryśnie. Spełnią się wtedy pieśni Wernyhory, Świat cały krwią się zachłyśnie” - brzmią pierwsze wersy przepowiedni, która tego dnia ujrzała światło dzienne.

Na publikację reaguje 27 marca 1939 roku krakowski „Ilustrowany Kuryer Codzienny”:

„Sensacyjna przepowiednia z roku 1893 o przyszłych losach świata” - brzmi podtytuł artykułu publikowanego na łamach dziennika.

„(...) Medium niewiadomego nazwiska podało przepowiednię w formie rymowanej, obejmującą okres lat 50-ciu. Brzmiącą niezwykle sensacyjnie w zestawieniu z dzisiejszymi wypadkami” - podaje redakcja.

W drugiej strofie (a jest ich łącznie 18) można było przeczytać: „Polska powstanie ze świata pożogi, Dwa orły padną rozbite. Lecz długo jeszcze los jej jest złowrogi, Marzenia ciągle niezbyte”.

Prawdziwe emocje wzbudzają jednak ostatnie wersy:

„Powstanie Polska od morza do morza. Czekajcie na to pół wieku. Chronić nas stale będzie łaska Boża, Więc cierp i módl się człowieku!”.

Słowa te mają stać się pokrzepieniem serc Polaków, czujących podskórnie zbliżający się cień wojny.

Kolportaż

I rzeczywiście, gdy wybucha II wojna światowa, Polacy odnajdują w przepowiedni znak pomyślnej przyszłości ich kraju.

W 1939 r. szczególnie często cytuje się jeden z jej wersów: „Krzyż splugawiony zostanie pokonany na wschodzie”, a symbolikę wykorzystaną w wierszowanej wróżbie - splugawiony krzyż i pojawiający się w kolejnych fragmentach młot - interpretują, zwłaszcza w ciemnych latach okupacji sowieckiej i hitlerowskiej, jako nazistowską swastykę i młot symbolizujący komunizm.

Spotkanie w pałacu Wielogłowskiego stało się najsłynniejszym seansem spirytystycznym

Interpretacji pojawia się zresztą bardzo dużo - tak wiele, jak wiele jest bieżących wydarzeń, napięć, zwrotów akcji.

Tekst jest wielokrotnie przepisywany i kolportowany. Przekazywany ustnie lub przepisywany ręcznie znajduje się w niemal każdym polskim domu, a jego strofy, niosące nadzieję, cytują dorośli, a nawet - podczas niewinnych, podwórkowych zabaw - dzieci.

Autor poszukiwany

Czas odkrywa kolejne wydarzenia, których zapowiedzi ludzie doszukują się w proroctwie. Gdy wydaje się, że symbolika zawarta we wróżbie staje się jasna, a przepowiednia odpowiada na coraz więcej dziejowych pytań, wielką tajemnicą nadal pozostaje autorstwo utworu.

Czy było nim samo medium niewiadomego nazwiska? Czy hrabia Wielogłowski mógł w ten sposób spisać relację z wydarzenia? Czy może zrobił to jego bratanek, Aleksander, który odnalazł zeszyt?

Po latach przepowiednią z Tęgoborzy interesuje się Czesław Miłosz. - Gdyby lepiej ułożyły się losy Polski po roku 1945, na pewno dyskutowano by wiele o genezie i treści przepowiedni. Zdumienie ogarnia, że teraz ta przepowiednia albo jest zupełnie zapomniana, albo nadal krąży potajemnie, przekazywana z rąk do rąk” - pisze na łamach „Tygodnika Powszechnego” w artykule „Warszawa środkiem ustali się świata”.

Według legendy przytoczonej przez Miłosza przepowiednię podyktował „duch Mickiewicza”. - W czasie wojny nikt nie znał jej pochodzenia i zdawało się, że ktoś ją w Polsce napisał na doraźne potrzeby krzepienia serc, do tego stopnia ten polski Nostradamus zgadzał się z wypadkami II wojny - komentował noblista. Stwierdził jednocześnie, że oryginał zapisu seansu przechowywany był w Bibliotece Ossolińskich we Lwowie i zaginął po II wojnie, a przepowiednię opublikowano po raz pierwszy w 1912 r., w „Gazecie Narodowej”, wydawanej we Lwowie.

Historycy tej teorii przeczą.

Brak śladów

Wskazówką w poszukiwaniu autora tekstu jest fakt, że w archiwach nie odnaleziono publikacji wcześniejszych niż ta wspominana w 1939 roku w IKC-u.

Warto dodać, że w tym samym numerze, w którym powołano się na prasę pomorską, ukazał się małymi literami dopisek: „Wspomniane proroctwo ukazało się także w książce M.H. Szpyrkówny „Trzy proroctwa”. Trop prowadzi do Marii Heleny Szpyrkówny. To powieściopisarka, poetka, autorka wierszowanych opowiastek i opowiadań dla dzieci, pasjonująca się zagadnieniami metapsychicznymi i parapsychologią. W tym czasie Szpyrkówna mieszka w Gdyni. Niewykluczone, że mogła zamieścić swój tekst w gazecie pomorskiej. Czy przepowiednia jest jej tekstem stworzonym, jak wskazywał Miłosz, dla pokrzepienia serc? - zastanawiają się historycy.

Badacze literatury wskazują, że język przepowiedni jest spisany polszczyzną dwudziesto-, a nie dziewiętnastowieczną. Autorstwo Szpyrkówny staje się bardziej prawdopodobne, ale do niej - zdaniem historyków - należy jedynie wierszowana forma utworu. Kto więc, pytają ponownie, jest jej autorem? I czy informacja o rzekomym pochodzeniu utworu z 1893 roku zamieszczona w prasie była kłamstwem?

Olizarowski, autor książek o przepowiedniach w Polsce i na świecie, twierdzi , że w pałacu Wielogłowskiego seanse spirytystyczne rzeczywiście się odbywały i taka przepowiednia mogłaby tam powstać.

- Seanse spirytystyczne były popularne już w XIX wieku, w wielu kręgach społecznych, a w tych wyższych szczególnie - twierdzi.

- W dobie romantyzmu spotykano się w tym celu na terenie praktycznie całej Europy - wtóruje mu prof. Zdzisław Noga, historyk Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Przewidywano przyszłość, ale nie tylko: - Chodziło o kontakt z różnymi osobami, również zmarłymi. Generalnie mówiąc, o kontakt ze światem metafizycznym - komentuje prof. Zdzisław Noga.

Ten sam temat podejmuje na łamach książki Stanisław Hadyna. I dokonuje rewolucji, twierdząc, że autorką tekstu jest jej bohaterka, o której dotąd nikt nie pomyślał: Agnieszka Pilchowa.

Wakacje w Wiśle

Agni P. (pod tym pseudonimem występowała) znano jako osobę o zdolnościach jasnowidzenia, zielarkę, uzdrowicielkę. Zamieszkała w Wiśle, choć mogłaby żyć w europejskich metropoliach - gdy rozeszło się, że ma medialne zdolności, nawet prezydent Czech, Masaryk, proponował jej posadę na Hradczanach.

- Stanisław Hadyna w książce wspomina również postać swojego wuja, Jana Hadyny. Współpracował on z Agni P., razem wydawali czasopismo „Hejnał” - mówi Władysława Magiera, autorka książek o kobietach z Cieszyna. Okazuje się więc, że Stanisław Hadyna osobiście znał wizjonerkę. Spędzając wakacje u swojego wuja w Wiśle, towarzyszył im obojgu.

- Problem w tym - zastrzega Władysława Magiera - że Agnieszka Pilchowa nie pisała wierszem. Przyjaźniła się natomiast z autorką wierszowanych opowiastek, której swoje wizje mogła opowiedzieć - Marią Szpyrkówną. Ta miałaby więc nadać wypowiedzi jasnowidzącej formę wierszowaną i zorganizować publikację - być może nawet bez wiedzy i zgody właściwej autorki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przepowiednia, którą żyli Polacy w czasie wojny, wyszła z Tęgoborza? - Plus Gazeta Wrocławska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl