Przełom w sprawie zabójstwa studentów? "Jest nadzieja"

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Andrzej Wisniewski / Polskapresse
Niewyjaśniona od 22 lat sprawa zabójstwa dwójki wrocławskich studentów w Górach Stołowych trafiła do krakowskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Tutaj funkcjonuje specjalna prokuratorska komórka tzw. „Archiwum X”. Zajmuje się rozwiązywaniem najbardziej skomplikowanych zagadek kryminalnych. Czy to oznacza przełom w sprawie? - Na razie co najwyżej nadzieję na przełom – odpowiada jeden z naszych rozmówców. - Jest jeszcze bardzo dużo rzeczy do zrobienia.

Ale w sprawie Anny i Roberta – zastrzelonych na górskim szlaku w pobliżu Karłowa latem 1997 r. – takich nadziei na przełom było już sporo. Wiele nowych tropów sprawdzano. A mordercy wciąż nie złapano. I ciągle śledztwo, dotyczące tej zbrodni, pozostaje umorzone „z powodu niewykrycia sprawcy”. Na razie wszystko co robiła dolnośląska policja i świdnicka Prokuratura Okręgowa to było weryfikowanie nowych faktów i tropów. Po to by sprawdzić czy są powody by śledztwo wznawiać.

Na takim etapie, na początku grudnia, zagadkę morderstwa dwójki młodych ludzi przejęli śledczy z Krakowa. Co dalej? Z pewnością, wynika z nieoficjalnych informacji, policjanci z Komendy Wojewódzkiej znaleźli kolejne nowe tropy do badania i informacje do weryfikowania. Ktoś kto zna sprawę twierdzi nawet, że nadzieja, na jej wyjaśnienie, jest teraz minimalnie większa.

TU WIĘCEJ o sprawie zabójstwa Anny i Roberta

Anna Kembrowska i Robert Odżga zaginęli w drodze na obóz naukowy wrocławskiej Akademii Rolniczej. Kilka dni później ich ciała znaleziono na górskim szlaku. Okazało się, że zostali zastrzeleni.

Kto? Weryfikowano różne wersje. Wśród typowanych był m in. słynny Krzysztof Gawlik. Mężczyzna odsiadujący dziś wyrok za morderstwa we Wrocławiu i Poznaniu. Swoje ofiary zabijał z pistoletu maszynowego „Skorpion”. Sprawdzano nawet czy do zbrodni nie przyczynili się neonaziści. W tym samym czasie w okolicy mieli swój zlot. Póki co wszystkie te tropy okazały się fałszywe.

Nadzieję daje rozwój techniki. Jeśli w 1997 roku na miejscu zdarzenia dobrze zabezpieczono wszystkie ślady to dziś można z nich wyczytać znacznie więcej niż wtedy. Choćby za sprawą nowocześniejszych metod znajdowania śladów biologicznych czy kodu DNA. Być może też wreszcie – po latach – znajdzie się ktoś kto zna prawdę i zdecyduje się ją ujawnić organom ścigania.

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przełom w sprawie zabójstwa studentów? "Jest nadzieja" - Gazeta Wrocławska

Komentarze 56

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kalterbrunner
14 stycznia, 21:37, Gość:

Podstawowy błąd jaki popełniono podczas śledztwa to to, że w informacji jaka została zawarta w programie 997, podano zły numer aparatu fotograficznego, chyba Zenitha. Zamiast 8 na początku podano cyfrę 9. Sam mam taki aparat ale niestety inny numer.

18 marca, 18:59, AB:

Popełniono wiele innych błędów.

Nie ty pewnie numery masz takie same tylko przebiłeś. A jak aparat został spalony w szybkim czasie ? To co z ta cenna wskazowka? Chu..j ja szczelił

K
Kalterbrunner
18 marca, 21:30, AB:

Mapa emocji pokazuje, że sprawca był jeden. Plecak Roberta miał zakrwawioną klapę i częściowo tył i w tym stanie sprawca nie mógł wziąć go ani na plecy, ani na ramię -więc niósł go w ręku. Plecak Anny mógł założyć na drugie ramię i zaczepić do niego buty Anny, natomiast butów Roberta nie mógł przyczepić do plecaka Roberta, bo byłyby za nisko i zaczepiałyby się o runo i krzewiny leśne podczas ewakuacji z miejsca zbrodni do miejsca porzucenia plecaków, więc buty Roberta zostawił.

Mapa emocjonalna? Ty lepiej sobie wgraj nowa mape emocjonalna do tej twojej chorej glowy

K
Kalterbrunner
18 marca, 20:05, AB:

Tam są dziwne wątki. Strażnik z Radkowa z przyjacielem i żoną idzie na Narożnik. Słyszy strzały, których źródło było 100m od niego. Zatrzymuje się i siada do czasu aż padną jeszcze 2 strzały. Czeka jeszcze jakiś czas i rusza dalej. Skąd był pewien, że niebezpieczeństwo na dobre minęło i więcej strzałów nie będzie? Czy wy nie zawrócili byście aby nie narażać siebie i przyjaciół? Dziwna sprawa. Skąd był pewien, że niebezpieczeństwo minęło? Przecież strzelano tak blisko.

I kur..wa dalej lecisz a moze dla odmiany opisz jak ci to szczególowo wytłumaczyła osoba ktora kierowała tym śledztwem? Tobie wiadome ,ze nie wytłumaczy , ale inni moze zrozumieja. Nawet juz nie bede czytał dalej twoich komentarzy bo wiem co bedzie, jagodzianka , ormitolog , leśnik , czech, zle przeswietleni i ktos z wewnatrz slectwo utrudniał i jeszcze pare nie istotnych watkow pewnie poruszysz knujac spisek swojej chorej wyobrazni

K
Kalterbrunner
18 marca, 21:30, AB:

Mapa emocji pokazuje, że sprawca był jeden. Plecak Roberta miał zakrwawioną klapę i częściowo tył i w tym stanie sprawca nie mógł wziąć go ani na plecy, ani na ramię -więc niósł go w ręku. Plecak Anny mógł założyć na drugie ramię i zaczepić do niego buty Anny, natomiast butów Roberta nie mógł przyczepić do plecaka Roberta, bo byłyby za nisko i zaczepiałyby się o runo i krzewiny leśne podczas ewakuacji z miejsca zbrodni do miejsca porzucenia plecaków, więc buty Roberta zostawił.

Przecierz wiesz dobrze jelopie ze byly conajmniej 2 osoby lub 3. Tłumaczył ci Bartkiewicz ze 1 osoba nie była by wstanie tego zrobic w swietle zebranych materiałow dowodowych ,bylo by to nie wykonalne.

K
Kalterbrunner
18 marca, 21:50, AB:

Bardzo cenna jest relacja p. Michalewicz w książce: "Zbrodnie prawie doskonałe", podaje ona miedzy innymi pewien szczegół: sprawca nie zabrał z rzeczy studentów torebek z herbatą ekspresową. Dlaczego to jest takie ważne, bo to znaczy, że wśród rzeczy studentów nie szukał on narkotyków, a można było tak sądzić, bo przecinał plecaki i chlebaki, tak jakby sprawdzał czy między podwójnymi materiałami plecaków i chlebaków studentów nie ukryto czegoś, zwłaszcza narkotyków. Gdyby jednak faktycznie szukał narkotyków, to na wszelki wypadek zabrał by ze sobą też te torebki z herbatą ekspresową, bo a nuż niektóre z nich mogłyby mieć inną zawartość, niż herbatę. Widać jakie znaczenie może mieć z pozoru nieistotny szczegół.

A w tych torebkach może trawka była? Ale oni nie palili, coś mocniejszego szukali. Cenna uwaga!

K
Kalterbrunner
18 marca, 20:56, AB:

Robert miał znaczną wadę wzroku, więc ciągle nosił okulary w rogowej oprawce. Kobieta, która ich spotkała przed Narożnikiem potwierdziła, że miał na sobie okulary. Gdy strzelano do Roberta, pierwszy pocisk przeszedł oczodołem, więc gdyby miał wtedy założone okulary, to drobne odłamki szkła zostałyby na ciele ofiary. Nie było ich. Robertowi zrzucono okulary wcześniej, myślę że na początku tej fazy terroru, która poprzedziła tą zbrodnię. Te okulary tam zostały, bo wada wzroku Roberta była tak duża, że byłyby one nieprzydatne dla sprawcy. Tam gdzie zrzucono te okulary, tam się zaczęła gehenna studentów. Szkoda że ich nie szukano. Inne okulary - przeciwsłoneczne, sprawca przymierzał w miejscu porzucenia rzeczy studentów. Przymierzał, gdyż były one zawieszone na wysokości pół metra na sąsiednim krzaku, nie pasowały, więc zostawił.

Z kąd ty to wiesz wszystko? Czy ty czasem nie prowadziłes tego śledstwa? A moze masz wglad w akta sprawy ? O 3 opcju nie bede pisał

K
Kalterbrunner

To oczywiście do cb AB-raku

K
Kalterbrunner
18 marca, 13:29, AB:

Jeżeli zabezpieczono DNA domniemanego sprawcy, to sprawa jest zawsze do wykrycia, tylko czy zabezpieczono? Mam wątpliwości.

Widze, że zmieniłeś forum i szukasz nowych słuchaczy. Dalej pierd...lisz te swoje śmieci ? Niczym w faktach nie poparte. Ty chory jesteś chlopie, albo masz lekki stopien odchylenia od normy? Ile ci Bartkiewicz razy to wszystko tłumaczył ? A ty dalej nie rozumiesz . Narkotyki w paskach plecaków ? Weź ty sie stuknij w czoło. Skad ty zes sie chlopie urwał? Tam cie mieli dosyć, forum Barkiewicz zamknoł( bo juz Był u kresu wytrzymałości tłumaczyć jak krowie na pastwisku) to tu rozwiazujesz sprawe? Szerloku internetowy!?

a
afromarian

Ciekawe dlaczego trop neonazistów został odrzucony? Dla mnie właśnie ten trop wydaje się być najbardziej prawdopodobnym.

A
AB

Bardzo cenna jest relacja p. Michalewicz w książce: "Zbrodnie prawie doskonałe", podaje ona miedzy innymi pewien szczegół: sprawca nie zabrał z rzeczy studentów torebek z herbatą ekspresową. Dlaczego to jest takie ważne, bo to znaczy, że wśród rzeczy studentów nie szukał on narkotyków, a można było tak sądzić, bo przecinał plecaki i chlebaki, tak jakby sprawdzał czy między podwójnymi materiałami plecaków i chlebaków studentów nie ukryto czegoś, zwłaszcza narkotyków. Gdyby jednak faktycznie szukał narkotyków, to na wszelki wypadek zabrał by ze sobą też te torebki z herbatą ekspresową, bo a nuż niektóre z nich mogłyby mieć inną zawartość, niż herbatę. Widać jakie znaczenie może mieć z pozoru nieistotny szczegół.

A
AB

Mapa emocji pokazuje, że sprawca był jeden. Plecak Roberta miał zakrwawioną klapę i częściowo tył i w tym stanie sprawca nie mógł wziąć go ani na plecy, ani na ramię -więc niósł go w ręku. Plecak Anny mógł założyć na drugie ramię i zaczepić do niego buty Anny, natomiast butów Roberta nie mógł przyczepić do plecaka Roberta, bo byłyby za nisko i zaczepiałyby się o runo i krzewiny leśne podczas ewakuacji z miejsca zbrodni do miejsca porzucenia plecaków, więc buty Roberta zostawił.

A
AB

Robert miał znaczną wadę wzroku, więc ciągle nosił okulary w rogowej oprawce. Kobieta, która ich spotkała przed Narożnikiem potwierdziła, że miał na sobie okulary. Gdy strzelano do Roberta, pierwszy pocisk przeszedł oczodołem, więc gdyby miał wtedy założone okulary, to drobne odłamki szkła zostałyby na ciele ofiary. Nie było ich. Robertowi zrzucono okulary wcześniej, myślę że na początku tej fazy terroru, która poprzedziła tą zbrodnię. Te okulary tam zostały, bo wada wzroku Roberta była tak duża, że byłyby one nieprzydatne dla sprawcy. Tam gdzie zrzucono te okulary, tam się zaczęła gehenna studentów. Szkoda że ich nie szukano. Inne okulary - przeciwsłoneczne, sprawca przymierzał w miejscu porzucenia rzeczy studentów. Przymierzał, gdyż były one zawieszone na wysokości pół metra na sąsiednim krzaku, nie pasowały, więc zostawił.

A
AB

Tam są dziwne wątki. Strażnik z Radkowa z przyjacielem i żoną idzie na Narożnik. Słyszy strzały, których źródło było 100m od niego. Zatrzymuje się i siada do czasu aż padną jeszcze 2 strzały. Czeka jeszcze jakiś czas i rusza dalej. Skąd był pewien, że niebezpieczeństwo na dobre minęło i więcej strzałów nie będzie? Czy wy nie zawrócili byście aby nie narażać siebie i przyjaciół? Dziwna sprawa. Skąd był pewien, że niebezpieczeństwo minęło? Przecież strzelano tak blisko.

A
AB

Dobrze że przejął to Kraków, Wrocław nie dałby sobie z tym rady. Tam wyczuwałem jakąś blokadę w tym śledztwie, jakoś szło tak koślawo.

A
AB
14 stycznia, 17:02, Gość:

KLUSOWNICY, BYLI MORDERCAMI.

To nie był kłusownik

Wróć na i.pl Portal i.pl