Przebieg debaty: cała Polska pręży muskuły

Redakcja
Co zrobić, by Polacy pokochali sport? W czasie dyskusji z cyklu "Forum Polska" pojawiło się kilka pomysłów.

Nie ma lepszego miejsca do dyskusji o sporcie niż Stadion Śląski. Legendarny obiekt, który widział największe sukcesy polskiego futbolu i żużla, być może stał się świadkiem debaty, która stanie się początkiem stawiania naszego sportu z głowy na nogi.

Andrzej Godlewski
Witam serdecznie na dyskusji "Cała Polska pręży muskuły"! Zapraszam na scenę naszych gości. Zacznę od pani Krystyny Bochenek, wicemarszałek Senatu. Poproszę premiera Jerzego Buzka, członka Parlamentu Europejskiego. Zapraszam kolejnego europosła Ryszarda Czarneckiego. Witam Adama Giersza, wiceministra sportu i trenera legendarnej reprezentacji naszych tenisistów stołowych, i profesora Zbigniewa Waśkiewicza, rektora AWF w Katowicach, najmłodszego rektora w Polsce i prezesa Polskiego Związku Biathlonu.

Pierwsze pytanie do premiera Buzka: co zrobić, żeby przygotowania do Euro 2012 nie były tylko czasem rozbudowy infrastruktury, budowy stadionów i dróg, tylko żeby rzeczywiście dały nam coś więcej, czyli żeby może zmieniły państwo i nas samych?

Jerzy Buzek

Chciałem mocno podkreślić, że przygotowania do Euro 2012 pokazują, jak ważny jest sport dla każdego Polaka. Musimy to teraz przełożyć na działania rządu, działania każdego z nas na każdym poziomie. Samorządy mają tutaj bardzo wiele do powiedzenia. Ale pomiędzy tymi czynnikami, które wpłyną na to, że Euro 2012 będzie dla nas przełomem, a nie tylko wydarzeniem, wielkie znaczenie ma promocja, rozmowy na ten temat. Dlatego trzeba na temat sportu rozmawiać. Teraz tego nie robimy. Mamy tylko złe opinie o kibicach, którzy cieniem kładą się na sport. Są afery korupcyjne, które obniżają rangę tego, o czym dzisiaj mamy mówić. Tymczasem chcemy mówić o niezwykłej rzeczy. Chcemy mówić o szczęściu ludzi, mówiąc najprostszym językiem. Bo dzisiaj wiemy, że dobre samopoczucie łączy się z tym, że jesteśmy fizycznie zdrowi, mamy dobrą kondycję, możemy 300 metrów przelecieć za autobusem i nie dostajemy zadyszki. To jest ważne na co dzień. Sport daje wielką przyjemność życia, a także walory wychowawcze, których nie można zdobyć inną metodą. Zbiorowe współdziałanie, wzajemne zrozumienie, możliwość przełamania się. Każdy z nas na pewno brał udział w meczu piłkarskim i pewnie gdzieś po półgodzinie chciał zejść z boiska, tak był zmęczony. Wytrzymać godzinę czy półtorej godziny to jest wielki wysiłek. Powinniśmy taki wysiłek, także psychiczny, mobilizację całego organizmu, powinniśmy to przechodzić jak najczęściej. To nas uczy mobilizacji w życiu w ogóle.

Andrzej Godlewski

Panie premierze, w Niemczech popularna jest złota odznaka sportowa. W zeszłym roku nawet prezydent Niemiec biegał i skakał, żeby ją zdobyć. Tak robi około miliona osób. Dlaczego coś takiego nie jest możliwe w Polsce?

Jerzy Buzek
To jest możliwe. Przy okazji Euro 2012 powinniśmy pomyśleć także o takich elementach, które są bardzo znamienne, szczególnie dla młodzieży. Chciałem powiedzieć, że tam również w zakresie turystyki, to jest bardzo blisko jedno i drugie, ministerstwo jest wspólne, są nadzwyczajne działania, odznaczenia, specjalne nagrody, zjazdy ogólnoniemieckie, to w sporcie ma znaczenie szczególne. Jedno i drugie się wzmacnia. Nie ma dobrego sportu wyczynowego bez sportu masowego. To już czujemy w naszym kraju. Ale także nie ma masowego sportu, jeśli nasz wyczyn nie będzie dobry. Jeszcze parę lat temu kandydatów na skoczków narciarskich było pięć razy więcej niż dwadzieścia lat temu, oby tak się stało z piłką nożną, żebyśmy mieli ludzi grających w piłkę dwa razy więcej, dlatego że nasza narodowa reprezentacja będzie odnosiła wielkie sukcesy. Jedno musi drugie wzmacniać, Niemcy są tego doskonałym przykładem, i proszę zauważyć, że często z zespołu, który indywidualnie nie znaczy tak wiele, są w stanie stworzyć doskonałą reprezentację w wielu dziedzinach, dlatego między innymi, że mają także dobrą organizację, mają takiego zbiorowego ducha współpracy i silną potrzebę zwyciężania. Potrzebna jest tu świetna organizacja, a więc bardzo wiele rzeczy jest nam potrzeba, żebyśmy naprawdę osiągnęli to, o czym marzymy przy okazji 2012. Bo mistrzostwa Europy to tylko narzędzie do uzyskania wielkiego sukcesu nie tylko w piłce nożnej, ale w wielu innych dziedzinach sportu.

Andrzej Godlewski

Pan dotknął tematu, jak wykorzystać Euro 2012 do tego, żeby coś więcej zrobić, niż tylko zbudować drogi i parę stadionów. Chciałbym zapytać pana ministra Giersza. Czy budżet Ministerstwa Sportu wynoszący, mimo cięć, grubo ponad półtora miliarda złotych może coś zrobić? Czy efekty, które państwo zamierzają osiągnąć, rzeczywiście mogą zmienić kraj?

Adam Giersz

Euro to jest wielkie przedsięwzięcie, które ma wymiar i społeczny, i gospodarczy. To jest wielkie wyzwanie, skok cywilizacyjny. Budżet Ministerstwa Sportu w tym roku jest historyczny, to jest miliard siedemset milionów. Te cięcia, o których mówimy, dotyczą tylko części budżetu, gdzie z trzystu milionów obcięto, zredukowano dziesięć procent, czyli trzydzieści milionów. To w skali tych miliarda siedmiuset pięćdziesięciu milionów, które w tym roku wydamy na sport, głównie na infrastrukturę sportową, to rzeczywiście niewielki procent. Euro w wymiarze gospodarczym kosztuje około dwudziestu miliardów euro, które będzie wydatkowane do roku 2012, więc to jest ogromne przedsięwzięcie gospodarcze. Myślę, że to szansa na to, żeby Polacy pokazali, że potrafią realizować wielkie przedsięwzięcia gospodarcze.

Przy organizacji Euro myślę, że powstanie grupa znakomitych młodych menedżerów, którzy później będą realizować inne wielkie przedsięwzięcia. To będzie procentowało w realizacji innych przedsięwzięć. Ale chcemy, żeby Euro miało nie tylko wymiar gospodarczy, ale żeby zostawiło trwałe podstawy dla rozwoju sportu. Stąd z Euro jest związany program "Orlik 2012". Budujemy prawie w każdej gminie boisko piłkarskie w standardzie europejskim. W roku 2008 wybudowaliśmy 335 takich boisk, w roku 2009 będzie ich kolejnych 750, także do czasu Euro 2012 wybudujemy ich ponad dwa tysiące. Mamy nadzieję, że na nich pojawią się talenty na miarę Lubańskiego czy Szołtysika. Ale liczymy także, że dzięki nim sport pomoże wychować młodzież w duchu sportowym.
Ryszard Czarnecki
Proszę państwa, przede wszystkim jestem bardzo zaszczycony i wzruszony, że mogę mówić tuż koło stadionu, który jest dla mnie legendą. Co do Euro 2012. Mamy teraz sytuację cztery do czterech, czyli Ukraina cztery stadiony i Polska cztery stadiony. Ale mamy też sytuację totalnego kryzysu, niemalże załamania ekonomicznego państwa ukraińskiego, w czym niektórzy wietrzą szansę, że oni będą się musieli podzielić z nami tymi stadionami, że Polska będzie miała może pięć, a Ukraina trzy, może Polska sześć, a Ukraina dwa stadiony. Ja bym powiedział w ten sposób: być może tak, ale tak naprawdę stadionów na Ukrainie nie buduje państwo. W Polsce buduje samorząd i państwo, tam budują to oligarchowie. W tej chwili wyraźnie widać, że jeden ze stadionów na Ukrainie przestaje - że tak powiem - być w grze, ale na jego miejsce wchodzi stadion rezerwowy, ponieważ ma on finansowanie ze strony jednego z oligarchów. W związku z tym bym raczej upatrywał nadziei w mocnym lobbingu Polskiego Związku Piłki Nożnej i polskiego rządu tak, aby pulę stadionów zwiększyć nie kosztem Ukrainy, bo to może być trudne, ale niezależnie od tego, nawet - uwaga - kosztem mniejszej ilości meczów rozgrywanych w innych miastach.

Jestem z Dolnego Śląska. Tam kryzys przejawił się w ten sposób, że szereg samorządów w tej chwili wycofuje się, zawiesza, odkłada swoje zaangażowanie finansowe w orliki. I to jest rzeczywiście poważny problem. Skoro mówimy o kryzysie, to oczywiście w tej sytuacji nie można liczyć na to, żeby państwo w większym stopniu finansowało sport, ale państwo może uruchamiać takie inicjatywy legislacyjne, które nic nie kosztują, a które ułatwią życie samorządom w kontekście zaangażowania w sport. Na przykład wzorem Francji powinniśmy stworzyć ustawodawstwo, które pozwala samorządom na bezpieczne zaangażowanie się w sport profesjonalny. W Polsce władze samorządowe były nieraz ścigane przez NIK czy przez RIO (Regionalne Izby Obrachunkowe) z tytułu zaangażowania w sport nie tylko dzieci i młodzieży, sport amatorski, ale także w sport profesjonalny. To oczywiście jest kwestia ustawy, być może była to inicjatywa rządu, która tę sprawę ureguluje. I ostatnia sprawa to system naczyń połączonych, a więc sukcesy sportu wyczynowego, które się przekładają na umasowienie sportu. Po sukcesach Małysza wzrosła liczba i skoczni, i bardzo młodych ludzi, którzy skaczą, choć oczywiście nie ma bezpośredniego systemu, nie ma bezpośredniego połączenia. Mogę przytoczyć wiele dyscyplin sportowych, które są niszowe, a mimo to jest tam bardzo wiele sukcesów. Ale generalna zasada jest taka, że im większe sukcesy wyczynowe, tym większe umasowienie sportu.

Mamy teraz koniunkturę na piłkę nożną, bo mamy Euro 2012 w Polsce. Przypomnę,
że myśmy ją stracili jako państwo po 1974 roku, kiedy mieliśmy trzecie miejsce na świecie.
Wtedy jednak przestaliśmy budować stadiony i straciliśmy koniunkturę. Mam nadzieję, że teraz będziemy mądrzejsi po tamtej szkodzie.

Andrzej Godlewski
Chciałem panią marszałek zapytać, czy rzeczywiście słusznie się interesujemy sportem? Czy sport może zmienić na lepsze Polskę i Polaków? A może należy się skupić na tym, czym się pani zajmuje: promocji zdrowia i języka polskiego?

Krystyna Bochenek

Nie możemy tego oddzielać. To znaczy nie możemy pytać, czy lepiej mówić pięknie i poprawnie po polsku w naszym kraju, budując w ten sposób miłość do języka, do ojczyzny, i ważne nam wszystkim i bliskie naszemu sercu sprawy. Nie możemy oddzielać sportu od zdrowia. Bez zdrowia nie ma silnego państwa, nie ma bogatego państwa, a zdrowia nie ma bez aktywności fizycznej. Powinniśmy tutaj odpowiedzieć sobie na pytanie: na czym należy się skoncentrować. Bo mówimy o wielu aspektach sportu. Temat dzisiejszej dyskusji zrozumiałam jako chęć zwrócenia przez redakcję uwagi na sport powszechny, sport masowy, na naszą aktywność fizyczną, a do tego, jest potrzebne, abyśmy byli zdrowi.

Co to jest zdrowie? Zdrowie to nie tylko brak choroby czy brak ułomności fizycznej, ale to jest takie słowo zaczerpnięte z WHO, rozumiane jako dobrostan. To jest dobre samopoczucie zarówno fizyczne, jak i psychiczne, i społeczne. I proszę państwa, nikt z nas, a myślę, że zdecydowana większość z nas, nie ma świadomości, bo ja też sięgnęłam do pewnych materiałów, że 53 proc. naszych zachowań składa się na nasze zdrowie. Czyli przede wszystkim ruch, ruch, ruch. Jeśli nie będziemy się ruszać, nie będziemy zdrowi. Wydaje mi się, że to jest odpowiedź podstawowa na pytanie, czy cała Polska pręży muskuły.
Polska nie pręży muskułów, bo żeby je prężyć, trzeba je mieć. A, niestety, przyznajmy się, kto z nas robi dziennie pół godziny gimnastyki, kto się rusza, kto wzorem na przykład Japończyków robi 15 tysięcy kroków dziennie?

Bo nie wiem, czy państwo wiedzą, że Japończycy mają specjalne krokomierze i za ich pomocą sprawdzają, ile dziennie przeszli. W ten sposób wiedzą, czego dokonali dla swojego zdrowia. My myślimy, że trzeba zażywać lekarstwa, że trzeba chodzić do lekarza. Trzeba, ale to jest jedna z czterech składowych naszego stanu zdrowia. Musimy oczywiście dbać o środowisko, zważać na to, jakie mamy geny i w ten sposób stymulować nasz styl życia, natomiast przede wszystkim w ponad połowie nasze zdrowie, to, czy w 80. roku życia będziemy się łamać i czy tego 80. roku życia dożyjemy, zależy od tego, czy na co dzień jesteśmy aktywni fizycznie. Większość z nas nawet trzykilometrowe dystanse, jak dojazd do sklepu na krótkie zakupy pokonuje samochodem. Zgadzacie się państwo? Gdybym ja zapytała, kto tak naprawdę uprawia sport, być może nie wszyscy państwo by się zgłosili, myśląc o codziennej zwyczajnej aktywności fizycznej. Myślimy wtedy o aktywności profesjonalnej: tenisie, piłce nożnej, zawodach sportowych. Natomiast musimy tutaj zwrócić uwagę na codzienność, która powoduje, w jakiej jesteśmy kondycji.

Hasło "Cała Polska pręży muskuły" powinniśmy podkreślić grubą kreską i dać wykrzyknik! Była taka akcja społeczna: "Cała Polska czyta dzieciom". Żeby czytać, trzeba potrafić czytać i trzeba mieć książki. Żeby prężyć muskuły, nie można doprowadzać do atrofii, do zaniku tych muskułów, tylko trzeba te muskuły ćwiczyć, pół godziny chodząc, czy robiąc owe 15 tysięcy kroków. To są wskazania ludzi, którzy się tym zajmują profesjonalnie, to nie są jakieś bajki, które w tej chwili opowiadamy, żeby mówić o zdrowiu. Bez zdrowia i bez dobrej kondycji społecznej nie będzie dobrej kondycji ani gospodarki, ani nie będzie zdrowego, silnego społeczeństwa. Ale za to w dużej mierze odpowiedzialna jest szkoła.

Pisałam felieton o moich doświadczeniach i o tym, że po wojnie moje pokolenie niestety żyło w czasach, które były - jak gdzieś przeczytałam - niemuzykalne na sprawy sportu, na sprawy ruchu. Tak jak mówimy, często zwalniano nas z ćwiczeń fizycznych, uciekaliśmy na podwórka, ale było tego kilka przyczyn. Po pierwsze złe zaplecze sportowe, to znaczy brzydkie, brudne, ponure sale gimnastyczne. Ale też brak indywidualnego podejścia do ucznia. To bardzo istotne, abyśmy od najmłodszych lat, od przedszkola, od szkoły, od domu, szukali w młodych ludziach nawyku pielęgnowania zdrowia, abyśmy wyszukiwali w nich talentów do sportu, które tkwią indywidualnie w różnych ludziach. Bo bardzo często chcemy zrobić piłkarza z kogoś, kto na przykład chciałby szybko i pięknie się gimnastykować czy szybko chodzić. Chcemy zrobić na przykład siatkarkę z kogoś, kto na przykład woli skakać na skakance czy jeździć rowerem. Przede wszystkim indywidualizacja jeszcze na poziomie szkolnym, w domu i wśród najmłodszych Polaków. Kończę, bo widzę, że pan redaktor chciałby już zadać inne pytanie.

Andrzej Godlewski

Bo ja znam odpowiedź na jedno z pani pytań. Wiem, kto robi 15 tysięcy kroków codziennie. To jest pan rektor, który jest jednocześnie czynnym sportowcem. Myślę, że zgadzamy się co do diagnozy, że u nas ze sportem masowym, kulturą sportową nie jest dobrze. Czy to pana zdaniem wynika z tego, że za mało jest
sukcesów, które przyciągną młodych ludzi?
Kiedy Wojciech Fibak odnosił sukcesy, budowano korty, które dziś już pewnie zarosły trawą. Z czego pana zdaniem to wynika?

Zbigniew Waśkiewicz
Zacznę mówić od samej góry, od sportu wyczynowego w Polsce. Ten z najwyższego poziomu ma się naprawdę nieźle - i to nie jest wcale komplement w stronę pana ministra. Polskie związki sportowe, które dobrze pracują, dostają naprawdę wystarczające środki na funkcjonowanie. W jaki sposób wydają te pieniądze, świadczą potem o tym efekty sportowców. Ponieważ jestem prezesem Polskiego Związku Biathlonu, wiem, jak można wydawać te pieniądze. To ważne. Często bowiem bywa tak, że sport wyczynowy jest skazany na sprawność zarządzających, na sponsorów, na wielu innych darczyńców - a państwo zupełnie się od niego odcina, inwestując wyłącznie w sport masowy. W naszym kraju na wyczyn idą naprawdę ogromne pieniądze. Oby dalej udało się rządowi w kolejnych latach finansować w ten sposób sport, bo wciąż w Polsce nie ma na tyle prywatnego biznesu, żeby sport wyczynowy na najwyższym, nazwijmy to olimpijskim, poziomie był w stanie się sam utrzymać. Brak sukcesów w sporcie wyczynowym w Polsce nie jest na pewno spowodowany brakiem finansów.

Zgadzając się przyjść do państwa na debatę, powiedziałem sobie, że dawno, i mówię to zupełnie szczerze, nie spotkałem tak nośnego i tak wspaniałego hasła, które wymyśliliście.

Nie wiem, kto jest autorem tego hasła, ale gratuluję z całego serca. Powiem szczerze, że ostatnie takie hasło związane z kulturą fizyczną rzucił chyba redaktor Szaranowicz. Brzmiało ono 3x30x130. To znaczyło, żebyśmy 3 razy w tygodniu po 30 minut doprowadzili się do tętna 130 uderzeń na minutę. To było piętnaście lat temu. Wcześniej był Tomasz Hopfer, który chyba rozbiegał całą Polskę. Myślę, że brakuje nam tego typu akcji.

Wielokrotnie się przekonałem, że dużą przeszkodą dla sportu powszechnego jest brak
infrastruktury dostępnej na co dzień. Idąc na pływalnię, na jakikolwiek obiekt, wszędzie
rodziny muszą płacić, a status rodzin biedniejszych nie pozwala na to, żeby wydać na przykład 100 złotych, żeby czteroosobowa rodzina poszła do aquaparku. Ta infrastruktura i brak tych - nie wiem jak to nazwać - liderów, osób, które pociągną całą resztę za sobą, powoduje, że na tym najniższym poziomie sport powszechny niestety nie jest taki, jak byśmy sobie życzyli. To nie jest prawdą, że młodzież nie chce uprawiać sportu. Wiele lat przepracowałem jako trener z młodzieżą, teraz próbuję organizować imprezy dla młodzieży, i jestem święcie przekonany, że jeśli tylko ludzie będą dla młodzieży organizowali, dawali taką szansę, młodzież naprawdę z wielką chęcią przystąpi do tego. Natomiast jeśli młodzież ma w szkole, w jakiejś zapyziałej sali gimnastycznej z nie do końca czasami dobrze zmotywowanym nauczycielem odbywać wychowanie fizyczne, które go ani nie bawi, ani nie daje mu satysfakcji, to woli pójść do mamy i poprosić o zwolnienie lekarskie i w tym czasie sobie siedzieć na ławeczce i patrzeć, jak inni to robią. Nie wińmy młodzieży, nie wińmy społeczeństwa. Warto natomiast zachęcić do tego, co pani marszałek powiedziała, żeby prężyć te muskuły.

Andrzej Godlewski
Panie rektorze, czy nie jest tak, że minister Giersz robi błąd, dając tak dużo pieniędzy związkom sportowym? Pana sportowiec, świetny biathlonista Tomasz Sikora, odnosi sukcesy, ale poza pozytywnymi emocjami przed telewizorem nie przekłada się to na coś więcej.
**
Zbigniew Waśkiewicz
Nie do końca bym się zgodził. To jest kwestia kreowania liderów. Oczywiście, oni się nigdy bezpośrednio nie przełożą, nigdy nie będzie tak, że jak Tomek Sikora będzie zdobywał medale na mistrzostwach świata, to nagle będziemy mieć 200 tysięcy biathlonistów, tak jak w Rosji na przykład. To jest nierealne. Ale może ci ludzie, którzy za chwilę mogą skończyć karierę, może wtedy zaangażują się w pracę związaną z jakimiś fundacjami na rzecz zdrowia, na rzecz działania i wtedy promocja sukcesów w sporcie przełoży się na sport masowy. Ciężko oczywiście to wyliczyć czy zastanowić się, jak to będzie, natomiast gdybyśmy te pieniądze zainwestowali w obiekty, to nie jest to rola Ministerstwa Sportu. Jak sama nazwa mówi, ono się powinno skupić na finansowaniu sportu wyczynowego. Oczywiście, wspaniale że jest ta akcja orlików i wiele innych.

W ustawie o samorządach jest zapis, który pozwala samorządom inwestować w sport. Ja próbowałam na kilku spotkaniach z parlamentarzystami zasugerować, że może wprowadzić zapis, by samorządy przekazywały na przykład trzy procent swojego budżetu na sport. I wtedy oczywiście burmistrz czy wójt będzie miał do wyboru, mając do wyboru, czy zainwestować w kanalizację, czy budować ścieżkę biegową, zawsze będzie musiał ten jeden procent na ten sport wydać. Oczywiście, ciężko to przeforsować, ale myślę, że to właściwa droga.

Andrzej Godlewski
Panie ministrze, czy zamiast dawać związkom sportowym miliony, nie lepiej dać więcej niż tysiąc złotych animatorom, którzy mają pracować z młodzieżą przy orlikach?

Adam Giersz

Spróbuję powiedzieć na temat strategii ministerstwa w odniesieniu do sportu. Słowo "sport" ma w naszym odczuciu społecznym wiele negatywnych konotacji. Proszę zauważyć, czytając prasę, oglądając telewizję, to najczęściej mówi się o sporcie w kontekście patologii, jakie są w sporcie wyczynowym. Mówi się o korupcji, mówi się o przemocy na stadionach, mówi się o dopingu w sporcie. Ten negatywny obraz sportu jest utrwalany w odczuciu społecznym. I teraz jak mówimy o tym, jaki jest polski sport, to zaczynamy od sportu powszechnego, tego sportu dla wszystkich. Oczywiście, mówimy, że daleko nam do standardów Unii Europejskiej, gdzie średnio 60 proc. obywateli regularnie uprawia sport. Chcielibyśmy ten standard osiągnąć. Ale w Polsce się podaje, że 10 proc. albo mniej. Ja mam ograniczone zaufanie do statystyk z tego powodu, że w Polsce sport, jest wąsko rozumiany. Jeżeli pytamy Polaka, czy uprawia sport, to większość odpowiada: nie. Ale kiedy go pytamy, czy regularnie pływa, biega jeździ na rowerze, to odpowiada: tak, dwa razy w tygodniu gram w tenisa albo jeżdżę na rowerze albo biegam. Sport jest traktowany w naszym odczuciu społecznym jako wyczyn, jako współzawodnictwo, natomiast w europejskiej definicji sportu sport to nie jest tylko współzawodnictwo, ale wszelka aktywność fizyczna dla poprawienia naszych walorów fizycznych i psychicznych. I tu już jest podstawowy błąd, który obarcza statystyki sportu.

Oczywiście, większa powszechność sportu to jest przede wszystkim szkoła i rodzina. Wiele jest błędów, pan rektor pewnie by o tym powiedział, w nauczaniu wychowania fizycznego w szkole. Zmieniamy to wspólnie z Ministerstwem Edukacji, bo my mamy jedną z największych ilości godzin wychowania fizycznego obowiązkowych w szkole. Cztery godziny w szkole podstawowej i cztery godziny w gimnazjum, trzy godziny w liceum. Teraz minister edukacji w konsultacji z nami wprowadza nowe podstawy programowe. Z tych czterech obowiązkowych godzin dwie godziny będą w systemie klasowo-lekcyjnym, natomiast dwie godziny w formie pozalekcyjnych zajęć sportowych, czyli sportu do wyboru, żeby utrwalać nawyki sportowe młodzieży zgodnie z jej zainteresowaniami, a nie katować wychowaniem fizycznym na korytarzach w trudnych warunkach.

Druga sprawa - infrastruktura. Działamy w kierunku rozwoju infrastruktury. Programy "Orlik", programy Blisko Boisko, boiska wielofunkcyjne. Tych programów inwestycyjnych jest naprawdę wiele. Z funduszu Totalizatora Sportowego rocznie wydajemy 470 milionów. W tym roku wydamy na wspieranie inwestycji sportowych poza Euro.

I teraz sport powszechny. Czy minister ma finansować sport powszechny? My dzielimy pieniądze budżetowe, które mamy na sport według następujących proporcji: 10 proc. na sport, powszechny, 90 proc. na sport wyczynowy, bo uważamy, że to samorządy, jednostki samorządu terytorialnego przede wszystkim realizują sport jako zadanie własne. Nasze złotówki traktujemy tak, aby aktywizować złotówki samorządowe na sport. Czyli nasze programy są takie - dajemy jedną złotówkę na określony program sportu powszechnego, o ile drugą albo jeszcze dwie złotówki dołoży samorząd terytorialny. Tak działa na przykład program "Orlik". Dajemy w tym roku tysiąc złotych na każde boisko na zatrudnienie trenera, pod warunkiem że samorząd dołoży drugi tysiąc. To może być jeden trener na pełnym etacie albo dwóch na pół etatu, tak żeby te boiska były żywe, żeby ta młodzież miała opiekę. I teraz ważne jest, że wydatki samorządów na sport się zwiększają. Z roku na rok. W roku 2008 jednostki samorządu terytorialnego planowały wydać na sport cztery miliardy sześćset milionów złotych. To jest około trzech procent wszystkich wydatków budżetu samorządów terytorialnych. Jeżeli te cztery miliardy sześćset milionów dodamy do tych miliarda siedmiuset, które miał do dyspozycji minister sportu, to jest to ponad sześć miliardów złotych, które zostanie wydane na sport w roku 2009 i to stanowi około pół procent polskiego PKB. I to już jest standard europejski. Ale dopiero zaczynamy.

Problemem jest, że w większości te pieniądze są przeznaczane na infrastrukturę i zachwiana jest proporcja między wydatkami na inwestycje a wydatkami miękkimi na animację sportu na tych obiektach. Myślę, że stopniowo ta struktura będzie się zmieniać w kierunku zrównoważenia tych wydatków. Ministerstwo odpowiada za poziom reprezentacji narodowej. Za finansowanie reprezentacji narodowej. Tak jak poziom sportu powszechnego, sport organizowany w klubach to zadanie samorządów. Jeśli Katowice chcą mieć silne kluby piłkarskie, siatkarskie czy koszykarskie, to jest to zadanie władz samorządowych, a nie zadanie ministra sportu. Minister sportu finansuje w przypadku nieskomercjalizowanych sportów w stu procentach przygotowania olimpijskie większości dyscyplin sportowych.
Oczywiście, staramy się pieniądze lepiej wydawać. Finansujemy 68 polskich związków sportowych. W tej chwili zaczynamy bardziej selektywną politykę i finansujemy na poziomie wyczynowym, przede wszystkim sporty olimpijskie, a w ramach sportów olimpijskich te, które mają największy potencjał medalowy na przyszłe igrzyska. To jest koncepcja w odniesieniu do sportu wyczynowego. I ostatnie zdanie. Sport młodzieżowy natomiast jest finansowany z roku na rok na wyższym poziomie i temu służą głównie środki z Totalizatora Sportowego, które stabilizują finansowanie sportu młodzieżowego.

Andrzej Godlewski
Jeszcze jedno pytanie do pana premiera i oddaję głos publiczności. Panie premierze, czy cechy, które widzimy podczas imprez sportowych, na przykład świetnie zorganizowani niemieccy sportowcy, spryt, cwaniactwo Włochów, przekładają się na politykę, na to, co pan przeżywa w Parlamencie Europejskim?

Jerzy Buzek
Ja bym tego nie łączył. Pewnie można się tego doszukać, ale to byłaby spiskowa teoria, że sport przenosi się na życie polityczne. Nie, aż tak daleko bym nie sięgał. Ale na pewno jest tak, że nie można osiągnąć wielkich wyników, jeśli nie ma się wielkiej, wspaniałej organizacji i wybitnych ludzi. Od czasu do czasu wielkie sukcesy odnoszą siatkarze, kiedy indziej odnoszą, szczególnie w grach zespołowych, to widać, bo w indywidualnych to wystarczy tenisista, nawet w czasach, jak niełatwo było wyjechać za granicę, potrafił się przebić. Jednej osobie zawsze łatwiej. Ale w grach zespołowych to praktycznie w każdej możemy być dobrzy, bo mamy ludzi. Jeśli tylko dobrze się przygotujemy, będziemy wyszukiwać talenty najpierw, a potem żelazna, wspaniała organizacja. Przechodziliśmy takie okresowe sukcesy polskiego sportu zespołowego w niemal każdej dziedzinie. I widać z tego, że to zależy przede wszystkim od naszych zdolności organizacyjnych, od tego, jak serio podejdziemy do sportu wyczynowego. Ale powtarzam, wyczynu nie da się zrobić na dużą skalę, jeśli nie mamy sportu masowego, a o to powinniśmy zabiegać jak najbardziej.

Andrzej Stania

Jestem prezydentem Rudy Śląskiej. Mówimy bardzo wiele o zdrowiu, i bardzo dobrze. Warto by było wspomnieć jeszcze o zdrowiu psychicznym. Bo z punktu widzenia budowania poczucia bezpieczeństwa u naszych mieszkańców to zadanie to spoczywa na barkach samorządowców. I dlatego w Rudzie Śląskiej jest 56 boisk, z czego 7 jest klubowych. Warto dodać, że jesteśmy w metropolii górnośląskiej, że jesteśmy nie wśród 120 tysięcy mieszkańców - tyle ma mniej więcej Chorzów - ale wśród 2,5 miliona mieszkańców metropolii górnośląskiej. W związku z tym następna refleksja. Świat potrzebuje dzisiaj polityków, którzy chcą służyć. I to nie jest wymysł, tylko konieczność. Jeżeli służyć i budować poczucie bezpieczeństwa, to przede wszystkim tam, gdzie jest większa liczba mieszkańców. W związku z tym dylemat rządu nie powinien być, gdzie wybudować stadiony na Euro 2012, bo odpowiedź jest prosta: tam, gdzie jest najwięcej ludzi. Czyli na Śląsku. Tu już czeka Stadion Śląski. To wszystko, o czym mówicie państwo, żeby pracować nad młodzieżą, żeby to robić, w Rudzie Śląskiej to robimy. Oczywiście, jest potrzebna pomoc jeszcze, żeby ten talent, który wynajdujemy wśród jedenastolatków, robimy turnieje międzynarodowe w piłce nożnej 9-11-latków i widzimy, że są te talenty rzeczywiście, ale tylko potem co dalej, i to jest wspólny problem.

Marek Kopel

Jestem prezydentem Chorzowa. Chciałbym się odnieść do dwóch kwestii: do sportu masowego, a potem do Euro 2012. Często słyszę na takich spotkaniach, że problem z masowym sportem tkwi na dole. Ja państwu powiem, jak to jest w Chorzowie. Mamy ponad 45 jedenastoosobowych zespołów piłkarskich w kilku klubach i na 10 boiskach pełnowymiarowych. Parędziesiąt zespołów jest w piłce pięcioosobowych zorganizowanych zespołów, które grają w takiej lidze chorzowskiej. I na 25 boiskach ze sztuczną nawierzchnią zlokalizowanych przy szkołach, w parkach, przy osiedlach mieszkaniowych tysiące młodych ludzi codziennie gra sobie w piłkę po szkole, tak jak pan w młodości. I tak samo jest mniej więcej w innych miastach. Nie trzeba samorządów przymuszać jakimś jednym procentem czy dwoma do zapewnienia sportu masowego. Bo to jest w naszym interesie społeczności, żeby był dostęp do sportu.

Natomiast jeśli chodzi o sport wyczynowy, proszę państwa, Euro 2012 pokazało jedną rzecz: w Polsce nie ma stadionów piłkarskich. Jedyny normalny to jest Stadion Śląski i w Kielcach taki malutki stadionik. Euro 2012 pokazało, że trzeba nowe rzeczy dopiero wybudować.

I teraz się odniosę jeszcze do sportu wyczynowego. Pan europoseł mówił, że trzeba miastom umożliwić finansowanie sportu wyczynowego, żeby to mogły spokojnie robić. Na dzisiaj mamy takie ustawy, że możemy to robić spokojnie i mamy prawo wydać każde pieniądze na drużynę piłkarską. Kwestia, czy to jest mądre czy nie.

Andrzej Godlewski
Chyba pan profesor Czarnecki wywołany do odpowiedzi. Czy może zna pan receptę, żeby przyciągać prywatne pieniądze sponsorów, zamiast wyciągać je z publicznej kasy?

Ryszard Czarnecki
Tak się już dzieje! Prognozy sprzed paru miesięcy, że korupcja w polskiej piłce zniechęci biznes prywatny, de facto załamały się. Z ostatniej chwili wiadomość o wejściu do piłkarskiego klubu Śląsk Wrocław Zygmunta Solorza, a więc właściciela i telewizji, i jednego z funduszy emerytalnych, i banku, pokazuje, że tak naprawdę prywatny biznes uważa, że tak strategicznie na przestrzeni kilku lat inwestowanie w sport jest rzeczą absolutnie opłacalną. Natomiast pan prezydent Chorzowa podał przykład modelu amerykańskiego. Zgoda. Ale mamy bliższy model francuski, gdzie samorządy, na szczeblu regionalnym, żeby było jasne, po części na szczeblu miast, są często istotnymi sponsorami jednak klubów piłkarskich. Jeżeli państwo oglądają transmisje meczów z francuskiej ekstraklasy piłkarskiej, to na koszulkach często pojawiają się nazwy nie firm, tylko miast.

Wydaje mi się, że pójście w kierunku modelu brytyjskiego to pytanie, czy jest sensowne wydawanie pieniędzy na związki sportowe w Polsce. Pieniądze są często wydawane nieefektywnie. Otóż, wydaje mi się, że trzeba postawić na kilkanaście związków najbardziej medalodajnych, bo to przynosi efekty, i to jest przykład Wielkiej Brytanii, która jeszcze nigdy nie miała takiej mocnej pozycji na olimpiadzie jak ostatnio w Pekinie dzięki modelowi, który przyjęła parę lat temu. Do tej pory związki sportowe bardzo często pieniądze traktowały jak coś, co im się należy, i bardzo słabo pod względem efektywności wyglądało, jeśli chodzi o gospodarowanie tymi pieniędzmi. To jest jakby pójście w dobrym kierunku, ale też oczywiście nie należy zapominać o tym, że są dyscypliny pozaolimpijskie, które są sportami masowymi. Może nie żużel, z którym jestem szczególnie emocjonalnie związany, ale na przykład szachy które są sportem masowym, o czym tutaj nie mówiliśmy.

Krystyna Bochenek

Chcę powiedzieć, że jest też duże pole do popisu dla samorządów. W Czechach istnieje program, który się nazywa "Spaceruj z naszą klasą". Chodzi o to, żeby raz w miesiącu, w soboty czy w niedziele, rodzice i dzieci wzięli udział we wspólnych zabawach. To można przenieść do nas. Na przykład akcja "Ruda Śląska pręży muskuły". Na czele idzie prezydent Stania, a za nim kilka szkół, a rodzice, dzieci spacerują po wytyczonych ścieżkach. W Chorzowie to samo. Wydaje mi się, że to są rzeczy, które zwrócą uwagę na sport powszechny, czyli na tężyznę fizyczną, na możliwość ruchu.

Ja, pracując jeszcze w Polskim Radiu, kiedyś zaproponowałam spotkanie słuchaczy, które się nazywało Radio Eko Dudek, co miało znaczyć, że radio proponuje ekologiczny wypad, a Ireneusz Dudek ma śpiewać piosenki dla zgromadzonych cyklistów. Muszę powiedzieć, że to przeszło moje oczekiwania. Przyjechało tysiąc czy półtora tysiąca ludzi, wbrew nawet pierwotnym przypuszczeniom na hasło właśnie wokół katowickiego lotniska.

Powiem szczerze, że przeżyłam chwilę grozy, myśląc, że może to jest zdarzenie, które przerosło nasze przygotowania organizacyjne. To było dawno temu, szczęśliwie się skończyło. Natomiast, właśnie tak jak pan redaktor tutaj wspomniał, ci liderzy społeczności, czy to miejskich, czy gminnych czy nawet na szczeblach wyższych i coraz wyższych, mogą uprawiać nie tylko sport, który kochają, na przykład piłkę nożną, tutaj się kłaniam wszystkim moim kolegom parlamentarzystom i w Sejmie, i w Senacie, którzy podjęli ostatnio wyzwanie i założyli, nie ukrywam, za moją namową drużynę piłkarską i nawet rozegrali z rektorami wyższych polskich uczelni mecz.

Natomiast myślę, że dużo też zależy od liderów małych czy większych społeczności i tutaj dobry byśmy mogli brać przykład z tych miejscowości w Czechach czy innych. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która spowoduje, że nagle fundusze będą płynęły nieograniczonym strumieniem. Bardzo mi się podoba hasło. Myślę, że w to cała Polska można wpisać poszczególne miasta czy gminy, można zaproponować, kto się zgłosi, niech mają na koszulkach "… pręży muskuły" czy województwo, czy miasto, czy wieś.

Andrzej Godlewski
Pani marszałek, zapisałem sobie pani pomysł, bo znając pani wcześniejsze pomysły, one wszystkie wypalały.
Zbigniew Waśkiewicz
Pan prezydent Kopel akurat wyszedł, ale powiem, że w wielu miastach czy wielu samorządach tak się dzieje, natomiast ja kilkakrotnie spotykałem się z prezydentami. Wielu uczestniczy w tego rodzaju akcjach, ale pamiętajmy o tym, że jest ogromna ilość gmin czy miast, gdzie tak się nie dzieje po prostu. To nie zawsze jest wina prezydentów czy burmistrzów. Mają inne potrzeby i na nie wydają pieniądze. A kulturę fizyczną zawsze się odkłada na koniec, bo się uważa, że tam się nic nie stanie.

Mówiliśmy o tym, że w wielu miastach młodzież zajmuje się sportem, gra, pływa, uprawia dyscypliny. Ale powiem państwu, że jest mnóstwo regionów w Polsce, w których generalnie badania pokazują, że około w niektórych do 70 proc. młodzieży szkolnej ma nadwagę czy chorobliwą otyłość. My nie możemy się skupić tylko na tym, że w Chorzowie czy w Katowicach, czy w Poznaniu, czy w Warszawie 20 tysięcy dzieci uprawia sport, bo 200 tys. jest chorobliwie otyłych. I to jest dylemat. Mówimy o tych, którzy prężą muskuły, a powinniśmy się zwrócić do tych, którzy sportu nie uprawiają. Z całym szacunkiem, panie prezydencie, nie cieszmy się, że taka ilość dzieci uprawia sport wyczynowo, tylko szukajmy tych, których do sportu trzeba przyciągnąć. Oczywiście jest super, że tak się dzieje i to jest wielkie osiągnięcie, zawsze się z tego powodu cieszę, natomiast ja jestem święcie przekonany, że jest mnóstwo młodzieży, która jest poza sportem, poza rekreacją, i na nich się skupmy, aby ją przyciągnąć.

Moim zdaniem problemem jest nasza infrastruktura. Ale ta infrastruktura rekreacyjna, ta na najniższym poziomie. Zamienia się place zabaw na parkingi samochodowe, likwiduje się boiska osiedlowe, gdzie się robi parkingi samochodowe. Wrócę do redaktora Szaranowicza który kiedyś rozkręcił w Polsce modę na koszykówkę zawodową. Potem się okazało, że parlamentarzyści podjęli jakąś uchwałę, że boiska przyosiedlowe można zamienić na parkingi i on odpowiedział, że w zamian za to oni jak będą potem parlamentarzystami i tym, którzy będą na emeryturach, je odbiorą w ramach zemsty bo ci im zabrali boiska przyosiedlowe.

Andrzej Godlewski

Mam krótkie pytanie do pana ministra. Czy państwo mają już jakąś ocenę, jak zmieniają one społeczności lokalne? Czy uda się dzięki nim zlikwidować patologie?

Adam Giersz
Nie mamy jeszcze takich analiz, z obserwacji wiemy, że te boiska są żywe do wieczora. I w założeniu miały takie być. To jest ich walor. Jeśli młody człowiek wyżyje się na boisku, to zwykle potrzeba agresji zostaje rozładowana.

Sport ma być lekcją życia dla młodzieży. Bo w sporcie trzeba przestrzegać reguł sportowych, działa się tak jak w normalnym życiu. Czyli człowiek musi uczyć się grać w zespole, ale przestrzegać reguł sportowych. Jeżeli złamie te reguły, to czeka go kara dyscyplinarna. Natomiast jeżeli się dopuści złamania przepisów prawa, to czekają go konsekwencje karne, które potem rzutują na całe jego życie. Poprzez sport możemy w sposób taki bez daleko idących skutków wychowywać młode pokolenie. I to jest rola sportu: wychowywanie młodzieży.

Paweł Kamiński
Pracuję w akademii jogi i terapii ruchem. Chciałbym odnieść się do samego tytułu: "Cała Polska pręży muskuły". Proszę sobie to wyobrazić. Zamknąć oczy i sobie wyobrazić. Tutaj dziwne jest to, że w tej dyskusji nie padło jeszcze takie sformułowanie jak kultura fizyczna. I drugie - wychowanie fizyczne. To tym powinniśmy się szczególnie zająć. Poprzez media upowszechniać świadomość, że kultura fizyczna w Polsce jest na bardzo niskim poziomie. Większość spraw w dzisiejszym świecie łączy się ze sportem. Na przykład konkurencja. W sporcie jest duża konkurencja i w życiu codziennym jest konkurencja. Nie ma więc czasu na sport. Jeśli na przykład chcielibyśmy upowszechnić w Polsce kulturę fizyczną, to może zacząć od tego, że zebrać wszystkich dyrektorów szkół i zobaczyć, jaki oni mają stosunek do sportu. Nie wuefistów, bo oni najczęściej wiedzą, co to jest sport. Natomiast ja, mając kontakt z różnymi szkołami, widzę, jaki jest oddźwięk w tym miejscu, gdzie jest decyzja. Najczęściej jest tak, że dyrektor się zgodzi na zajęcia, portier nie otworzy sali w odpowiednich godzinach.

Andrzej Godlewski
Zapytam pana ministra. Kiedyś pan trenował Andrzeja Grubbę, Leszka Kucharskiego, teraz polskie barwy reprezentuje Chinka i ona jest najlepszym sportowcem. Mamy inwestować w Chińczyków?

Adam Giersz
To jest taki uboczny skutek maksymalizacji wyniku sportowego albo dążenia do wyniku sportowego za wszelką cenę. Myślę, że to nie jest dobre rozwiązanie, bo reprezentacja narodowa jest jednym z ostatnich wyróżników narodowych. To znaczy, kiedy w dobie globalizacji słuchamy tej samej muzyki i przemieszczamy się swobodnie, to narodowa reprezentacja pozostaje jednym z ostatnich wyróżników. Powinniśmy dbać o tę narodową reprezentację i tworzyć takie warunki rozwoju polskiego sportu, żeby Polacy reprezentowali nas na arenach międzynarodowych, żebyśmy to my grali z Niemcami, Francuzami czy z innymi.

Nie chciałbym, by powstało złe wrażenie, że Ministerstwo Sportu koncentruje się tylko na maksymalizacji medali. Kiedyś była teoria niszowych dyscyplin, w których te medale najłatwiej zdobywać. Faktycznie, w latach 60. chyba powstała strategia rozwoju polskiego sportu, kiedy obóz socjalistyczny rywalizował z obozem kapitalistycznym na poziomie sportowym. Wówczas zastanawiano się, w jaki sposób można wygrać to współzawodnictwo. Jeżeli nie mamy z Amerykanami szans w pływaniu, w lekkiej atletyce, to szukano dyscyplin takich, w których możemy być lepsi, i stąd rozwinięto u nas kajaki, zapasy, podnoszenie ciężarów, dyscypliny sportu, które w zachodnim świecie były mało popularne.

Nasza strategia na Londyn, na Vancouver jest taka, żeby z tego potencjału, który mamy,
uzyskać jak najlepszy wynik sportowy. Natomiast docelowo rozwijamy te sporty, o których panowie mówicie, które są najbardziej popularne w naszym społeczeństwie. Czyli chcemy mieć nie tylko medale, ale i sport. Bo można mieć medale, a nie mieć sportu, jeżeli
będziemy je rozwijali tylko w tych dyscyplinach niszowych. I stąd skoncentrowaliśmy środki w perspektywie Londyn i Vancouver na tych dyscyplinach, które mają największe szanse na medale. Natomiast długo okresowo zwiększyliśmy finansowanie przede wszystkim gier zespołowych i gier indywidualnych, a więc tam, gdzie jest rzeczywiście największa popularność tych sportów która się potem przenosi na powszechne, masowe uprawianie sportu.

Piotr Budzisz
Przysłuchuję się tej dyskusji i wydaje mi się, że w odniesieniu do hasła "Cała Polska pręży muskuły" dopiero dwóch moich przedmówców odniosło się do sedna problemu. Bo zastanówcie się państwo, ile lat takie dyskusje, które dzisiaj prowadzimy, w Polsce trwają.

Ja jako człowiek dorosły też praktykujący sport, notabene absolwent AWF-u, uczestniczę w tych dyskusjach na różnym poziomie, szczególnie niższym, od dwudziestu kilku lat.
Państwo mówicie o skutkach, a nie o przyczynach. Dlaczego w Polsce tak się dzieje, że tak mało nas pręży muskuły, że potrzebne są akcje, jak skończą się pieniądze na akcje, to przestajemy biegać, przestajemy ćwiczyć, bo nie ma podstaw. Gdzie się kształtuje tak zwaną kulturę fizyczną? W szkołach i w klubach amatorskich, których powinno być dużo, na które
powinny być podstawowe środki. Systemowe podejście do sportu w Polsce jest takie. Podstawy matematyki, języka polskiego uczymy w nauczaniu początkowym. A kto uczy dzieci kultury fizycznej w klasach I-III? Nauczyciele wychowania początkowego proszę państwa. Mówimy o hasłach, mówimy o akcjach, a przyczyna tkwi w wieku, w którym się kształtuje
postawy i zachowania.

Andrzej Godlewski
Bardzo dziękuję i zbliżamy się do konkluzji naszej debaty. Pan rektor, proszę bardzo.

Zbigniew Waśkiewicz
Pewną odpowiedzią na to, co tu mówimy, jest system, który wymyślili Amerykanie. Nie wiem, czy państwo mieliście kiedyś przyjemność być, mieszkać dłużej, żyć w tych społecznościach. Ja taka przyjemność miałem. W USA nie ma klubów wyczynowych poza ligami zawodowymi. Nie ma drużyn młodzieżowych, nie ma klubów. Do uniwersytetu rywalizuje się w szkołach.

Oczywiście prywatne szkoły, uniwersytety mają lepiej, społeczne czy publiczne mają trudniej, ale miasto nie inwestuje w klub, w GKS, w Zagłębie, w cokolwiek, ale inwestuje w swoją szkołę, promuje rozgrywki szkolne na poziomie podstawowym, gimnazjalnym, średnim, potem ma rywalizację uniwersytecką. Nie inwestuje w obiekty klubowe, tylko w obiekty miejskie, które są własnością szkoły.

Podsumowując, od kilku lat się opiekuję dyscypliną sportu, która jest tą dyscypliną niszową, która nie daje może zbyt wielu medali, ale ja mam wrażenie, że my w sporcie wyczynowym często hodujemy nieudaczników życiowych. W naszej dyscyplinie sportu zawodnik jako junior ma 21 lat. To jest trochę śmieszne. Dla mnie człowiek 21-letni jest dojrzałą osobą, przynajmniej fizycznie. Ale oni najpierw są w szkole sportowej, gdzie są prowadzeni za rękę. Potem chodzą do szkoły mistrzostwa sportowego, gdzie też życie ich nie dotyka. Od dziecka mają wszystko zapewnione. Potem docierają do dorosłej kadry i oni sobie nie potrafią z życiem poradzić tak naprawdę. Nie wiedzą, jak dojechać, jak sobie coś kupić, jak załatwić, bo wszystko mieli podawane na tacy od bardzo wczesnych lat. A jakbyście prześledzili losy wszystkich najsłynniejszych amerykańskich sportowców, to oni musieli dojść do tego wszystkiego sami. I dopiero, jak osiągnęli sukces, to spotkało ich finansowanie, nagrody, kontrakty, premie. Jak się patrzy na koszykarzy zawodowych amerykańskich, większość musiała przejść przez uniwersytety. Sportowiec amerykański na uniwersytecie nie może otrzymywać pieniędzy. Otrzymuje wyżywienie i możliwość treningu. No a u nas jak to wygląda? Czasami 15-letnie dzieci otrzymują stypendia z miasta czy gminy i my ich w ten sposób psujemy. I kończąc, mam przykry przykład.

W zeszłym tygodniu w piątek wrócili nasi juniorzy z biathlonu z mistrzostw świata w Kanadzie i w sobotę trenerzy im kazali wystartować na mistrzostwach Polski. Jak to powiedziałem, to wszyscy na mnie popatrzyli i powiedzieli: ale on musi wystartować, bo jak nie wystartuje, to nie dostanie stypendium z gminy. To jest ta kwestia. Sport masowy zabijamy jakimiś lokalnymi często ambicjami, a myślę, że jest wiele osób, które nie chcą sportu, to co my nazywamy sportem dzieci i młodzieży, robimy z tego sport wyczynowy. A to powinna być rekreacja dla dzieci, a z kilkuset tysięcy czy milionów wyjdzie zawsze iluś sportowców na tym najwyższym poziomie, dla których ministerstwo znajdzie na pewno tyle pieniędzy, że sobie poradzą w świecie z najlepszymi.

Andrzej Godlewski
Dziękuję panie rektorze. Pana posła chciałem zapytać o jedną rzecz. Ostatnio pojawił się pomysł w Krakowie, żeby zorganizować w Polsce olimpiadę. Czy to realny pomysł?

Ryszard Czarnecki
Trzeba żyć na dzisiaj sprawami bardzo realnymi, ale trzeba sobie stawiać w życiu cele wysokie, nawet jeżeli są odległe. Znamy to hasło, że jesteśmy w stanie jako kraj w przyszłości olimpiadę zrobić, natomiast myślę, że zapewne nie jest to idea na najbliższe lata raczej, używając słów socjologa Ludwika Krzywickiego, "idea wędrująca w czasie", za jakiś czas myślę że podejmiemy walkę o to żeby ona została zrealizowana. Z całą pewnością dzisiaj jest czas na to, żeby po pierwsze sport umasowić, po drugie, żeby jednak stworzyć pewien system. Tutaj zupełnie inaczej niż pan rektor uważam, że w obecnym systemie sportu w Polsce szkoły mistrzostwa sportowego są bardzo potrzebne, w wielu dyscyplinach sportowych, bo one na poziomie minimum minorum zapewniają jednak jakąś tam selekcję. Szkół mistrzostwa sportowego powinno zresztą być więcej, w wielu dyscyplinach sportu powinny one funkcjonować w każdym dawnym mieście wojewódzkim, po to żeby te talenty w różnych dyscyplinach wyławiać. I dopiero jak w tej sprawie będziemy prężyć muskuły, to za jakiś czas wystartujemy o olimpiadę. Trzeba sobie stawiać wielkie cele, to jest wielki cel, najpierw musimy zdać egzamin, jeśli chodzi o mistrzostwa Euro w koszykówce, w siatkówce, w piłce nożnej, potem będzie czas na olimpiadę. Ja bym z tej idei się nie przekreślał, bo jesteśmy szóstym co do wielkości państwem w Unii Europejskiej.

Krystyna Bochenek

Jestem przekonana, że jeśli ta debata daje impuls do rozmowy o znaczeniu ruchu w naszym życiu, to możliwe, aby podjąć takie przedsięwzięcie, które po raz kolejny pokaże, że ruch może zastąpić leki, a żadne leki świata razem wzięte nie zastąpią ruchu i tego, co niesie on dla zdrowia. Patrzmy na te pierwsze kroki, w które wpisuje się dzisiejsze tutaj spotkanie.

Chciałabym, żeby efektem tego spotkania były jakieś zdarzenia, macie państwo jako
tytuł kilka oddziałów w Polsce i tutaj mocno bym się zastanowiła, w jaki sposób podjąć inicjatywę upowszechniania na szczeblu podstawowym i wierzę że znajdziecie państwo
partnerów, a w każdym razie powinniście w mediach, ponieważ ich zadaniem jest upowszechnianie zdrowia.

Adam Giersz
Ja, kończąc dyskusję, chciałbym przede wszystkim podziękować państwu za zorganizowanie tej debaty "Cała Polska pręży muskuły", gdyż jest to szansa, żeby pozytywnie mówić o
sporcie. To, o czym mówiłem wcześniej, że o sporcie mówimy na ogół negatywnie, o patologicznych zjawiskach, które drążą zwłaszcza sport zawodowy. Ale żeby mówić o tym że sport to jest dobra inwestycja, czyli środki publiczne, samorządowe i państwowe przeznaczone na sport to jest inwestycja właśnie w zamożne, zadowolone, zdrowe społeczeństwo. I za to należy się nasze największe podziękowanie i wsparcie ministerstwa w tej akcji. Oczywiście chcielibyśmy dojść do poziomu takiego, jaki jest w Niemczech, mówił o tym premier Buzek,
ale to daleka droga. 27 milionów Niemców jest członkami klubów sportowych. Stowarzyszenia sportowe są ważne w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego. Jeżeli młodych ludzi
przyciągniemy do klubów, to nie tylko będą uprawiać sport, ale nauczą się życia w pozarządowej organizacji i demokratycznych reguł działania w pozarządowej organizacji i wykorzystywania pieniędzy publicznych. Szkoły, ośrodki sportowe są rozwiązaniem zastępczym. Podstawą jest klub.

Andrzej Godlewski

Panie ministrze, bardzo dziękuję, dziękuję państwu za aktywny udział. Dziękuję naszym gościom, dzięki nim pojawiło się parę pomysłów. Bardzo państwu dziękuję i do zobaczenia.

Krystyna Bochenek

A na koniec powinniśmy się jeszcze wspólnie pogimnastykować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl