Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura podejrzewała rodziców o gwałt na dwulatku. Przez bakterię

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Zachowaliśmy w tym przypadku daleko idącą powściągliwość. I mieliśmy rację - podkreśla prokurator Tomkiewicz.
Zachowaliśmy w tym przypadku daleko idącą powściągliwość. I mieliśmy rację - podkreśla prokurator Tomkiewicz. Archiwum
Przez kilka miesięcy miejscowa prokuratura sprawdzała, czy dwuletni chłopczyk nie został zgwałcony. W jego organizmie wykryto bowiem bakterię, która dostaje się do ciała człowieka najczęściej drogą płciową.

To zawiadomienie zszokowało nawet suwalskich prokuratorów, którzy już niejedno widzieli. Z miejscowego szpitala wojewódzkiego dotarło doniesienie, że w trakcie rutynowych badań wykryto bakterię, której u dwulatka nie powinno być.

- Wynikało z tego, że dziecko mogło zostać zgwałcone - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. - Bo tego typu bakteria jest przenoszona drogą płciową.

Żadnych gwałtownych ruchów, polegających np. na zatrzymywaniu ewentualnych podejrzanych, czy zabieraniu dziecka rodzicom i przekazywaniu go placówkom opiekuńczym śledczy nie podejmowali. Tym bardziej, że dotyczyło to tzw. normalnej, mieszkającej w Suwałkach rodziny, gdzie wcześniej żadnych patologii nie stwierdzono.

Prokuratura zleciła natomiast ekspertyzę biegłemu. Zadała mu podstawowe pytanie: czy ta akurat bakteria mogła dostać się do organizmu dziecka jakąś inną niż płciowa drogą? Na opinię trzeba było poczekać parę miesięcy. Ale niedawno wpłynęła.

Biegły, jak informuje prokurator Tomkiewicz, nie wykluczył, że bakteria dostała się do organizmu dziecka, bo zostało ono wykorzystane seksualnie. Jednak podał też trzy inne, równie prawdopodobne, sposoby zarażenia się tym drobnoustrojem. Z ekspertyzy wynika, że bakteria jest bardzo ekspansywna. Dziecko mogło się nią zarazić choćby w czasie kąpieli. Oczywiście od konkretnej osoby. Czy ktokolwiek z najbliższego otoczenia chłopczyka nosi w sobie tego typu bakterię, nie wiadomo. Śledczy całej rodziny oraz wszelkich znajomych już na badania nie wysyłali. Bo należałoby przebadać znaczną grupę ludzi.

- Powołaliśmy natomiast biegłego psychologa - mówi prokurator Tomkiewicz. - Zapytaliśmy go, czy dziecko wykazuje jakieś urazy psychiczne, które mogłyby wskazywać, że zostało skrzywdzone.

Psycholog niczego takiego jednak nie stwierdził. Jego zdaniem, chłopczyk dobrze się rozwija i jest bardzo pogodnym dzieckiem. Gdyby został zgwałcony, powinno to się w jakiś sposób ujawnić. W tym przypadku, mimo gruntownych badań psychologicznych, niczego takiego nie stwierdzono.

Suwalska prokuratura postanowiła więc umorzyć postępowanie w tej sprawie.

- Zachowaliśmy w tym przypadku daleko idącą powściągliwość - podkreśla prokurator Tomkiewicz. - Z góry założyliśmy, że to wszystko wcale nie musi być takie oczywiste, jak się wydaje. Wyszło, że mieliśmy rację.

Co na to rodzice dziecka, nie wiadomo. Prokuratura odmawia podania jakichkolwiek danych, które umożliwiłby z nimi kontakt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna