Profesor Zbigniew Lewicki ocenia prezydenturę Joego Bidena po roku od zaprzysiężenia: Nie umie sobie poradzić nawet z Putinem

Agaton Koziński
Agaton Koziński
AP/Associated Press/East News
- Biden prowadzi wobec Niemiec i Rosji politykę, którą można spointować: cnotę stracił, rubla nie zarobił. Kolejny dowód, że nie jest sprawnym prezydentem. Nie jest w stanie wygrać dla USA tego, co wygrać powinien - mówi prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista

20 stycznia mija rok prezydentury Joe Bidena. Amerykanie przez ten rok dostali to, czego chcieli?

Niecała połowa Ameryki ma to, co chciała. Pozostali - nie. I nie mówię teraz o prostym podziale na zwolenników Bidena i Trumpa z poprzednich wyborów. Mówię o tym, jak Biden radzi sobie jako prezydent. Swoim stylem rządzenia zdążył zrazić do siebie dużą część obywateli USA.

Sam fakt, że Biden nie jest Trumpem nie wystarczy? Czy po poprzednim lokatorze Białego Domu każdy następny nie jest niczym bohater książki Jerzego Kosińskiego „Wystarczy być”?

40 proc. Amerykanów uznaje obecną prezydenturę za dobrą. Domyślam się, że właśnie tylu mieszkańcom USA wystarcza, że nie rządzi już nimi Trump. Ale jednocześnie 60 proc. obywateli Bidena nie popiera. To wyjątkowo niska ocena jak na pierwszy rok prezydentury. Wyraźny sygnał, że Amerykanie widzą mnóstwo błędów i niedociągnięć ze strony Bidena i wiceprezydent Harris. O ile niezadowolenie osób o prawicowych poglądach można łatwo wytłumaczyć, to już lewicowców nie. A przecież wyraźnie nawet liberalne media, choćby CNN, zaczynają Bidena krytykować. Jego wybór był tym, czego chcieli - ale widać, że to nie spełniło ich oczekiwań.

Ale czego się właściwie spodziewali?

Oczywiście, w pierwszej kolejności odsunięcia Trumpa od władzy - pod tym względem Biden okazał się bardzo skuteczny. Ale teraz już nie chodzi o Trumpa. Jego nie ma. Teraz chodzi o to, czy Ameryka ma prezydenta, który umie skutecznie rządzić, podejmować właściwe decyzje, jest charyzmatyczny - to ostatnie w amerykańskim systemie politycznym jest bardzo ważne. Biden nie ma żadnej z tych cech. Cały czas wzbudza sympatię - ale chyba nawet ci, którzy najbardziej gorliwie go wspierali, dziś widzą, że zaślepiała ich przede wszystkim nienawiść do Trumpa.

Biden był w stanie realizować swoje pomysły. Ponownie podpisał Porozumienie paryskie dotyczące klimatu. Wprowadził w życie „Build Back Better” - wart miliardy dolarów program pomocy Amerykanom.

Kongresmeni nie mogą się przeciwstawiać każdemu pomysłowi prezydenta, tym bardziej, że duża część pieniędzy z tego programu to realna pomoc dla zwykłych Amerykanów. W tym przypadku Biden robi akurat to samo, co wszyscy inni przywódcy świata - daje obywatelom pieniądze, by wyrównać pocovidowe straty. Przecież także w Polsce działa „500 plus” czy wprowadzano różnego rodzaju tarcze antykryzysowe. Współcześnie tego typu działania osłonowe stały się standardem w sytuacji kryzysu. Natomiast w tych programach nie było niczego nowatorskiego. Czegoś, co by zainspirowało cały świat - a przecież USA słyną z tego rodzaju działań. Biden po prostu rozdał pieniądze jak inni prezydenci. To jeszcze nie jest przywództwo.

Jest - w tym sensie, że dowiódł siły sprawczej, doprowadzając do realizacji własny program.

Reforma w prawdziwe amerykańskim stylu doprowadziłaby do tego, że Amerykanie dostaliby więcej pieniędzy, a jednocześnie doszłoby do pozytywnej zmiany w gospodarce. Tego typu programy wprowadzał Reagan. Teraz nic takiego nie miało miejsca.

Trump jeszcze w czasach Baracka Obamy mówił, że amerykańskiego prezydenta należy oceniać po wysokości indeksów giełdowych. Przyjmując to kryterium Biden jest najwybitniejszym prezydentem USA.

Tyle że w rzeczywistości amerykański prezydent nie ma zbyt wielkiego wpływu na gospodarkę, ona jest domeną firm prywatnych. Jego rolą jest zachęcać ludzi, inspirować do działania, pokazywać drogę. Dawanie podatnikom pieniędzy podatników jest na pewno miłym gestem, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek poczuł się nim zainspirowany. A przecież Biden obiecywał w kampanii, że pokaże, że można - choćby pokonać pandemię. I co? I nic - jak Covid szalał za Trumpa, tak szaleje teraz. Oczywiście, nie winię za to Bidena. Ale od niego należałoby na pewno oczekiwać pozytywnego przekazu. Był taki? Nie zauważyłem.

W kwestii pandemii on się może całkiem nie sprawdził, ale generalnie Biden miał jasny, progresywny przekaz o tym, że Ameryka wraca. Podobało się w USA i na świecie.

Amerykanów prawdę mówiąc guzik obchodzi, co o tym przekazie sądzi świat. Ale też nie chcę wszystkiego krytykować. Na pewno Biden miał kilka pozytywnych ruchów. Ale czy widać w jego działaniach przywództwo? Czy on w jakikolwiek sposób inspiruje - tak jak to robili chociażby Reagan, Kennedy, Nixon? Ja tego nie dostrzegam. Jego konferencje prasowe przestały być konferencjami, stały się monologami, w czasie których on robi wiele błędów. Przywódcą był Trump. Możemy się spierać, czy dobrym czy złym - ale miał cechy przywódcze, umiał narzucić własny kierunek.

Biden stara się być nie tyle silnym liderem, co być jednym z wielu, liderem równych sobie.

Nikt od amerykańskiego prezydenta nie oczekuje, że będzie primus inter pares - to nie jest rektor uniwersytetu. To powinien być obywatel numer 1. Mieszkaniec Białego Domu powinien być przykładem dla dzieci - żeby rodzice im mówili, że jak będą się dobrze uczyć, to też kiedyś zamieszkają w Białym Domu. Sam fakt, że jest miły nie wystarczy. Gdyby Reagan był po prostu miły, to nikt by go nie zapamiętał jako wybitnego przywódcę.

Reagana też stworzyły okoliczności - jasny wróg, którego on określił jak „imperium zła”. Biden tak skonsolidowanych rywali jak ówczesny blok komunistyczny nie ma.

Tylko że ja wcale nie mam poczucia, by Biden był w stanie uporać się ze Związkiem Sowieckim jak zrobił Reagan. Przecież on nawet z Putinem nie potrafi sobie poradzić - a przecież obecnej Rosji daleko do potęgi z czasów ZSRS.

Głównym przeciwnikiem dla Bidena są Chiny. On koncentruje głównie na nich - wszystko pozostałe robi jakby jedną ręką.

To straszna wizja rzeczywistości, bo ona oznacza, że USA zmieniają całą swoją strategię polityczną w sytuacji, gdy brakuje silnego prezydenta oraz przenikliwych polityków w jego administracji. Chiny dla USA są problemem od dłuższego czasu. Nie widać, by Biden im się przeciwstawiał bardziej zdecydowanie niż chociażby Trump.

Biden zaczął wzmacniać sieć sojuszy na Dalekim Wschodzie takich jak Quad, AUKUS. Niedawno układ obronny podpisały ze sobą Japonia i Australia - tego typu porozumienia nie wypracowałyby bez USA.

OK, w tym miejscu widać działania. Ale czy można je uznać za wystarczające? Czy one realnie powstrzymują Chińczyków? Nie widzę tego. Pekin dalej robi swoje, nie zwracając większej uwagi na Waszyngton.

Chiny robią swoje od dawna - ale w ostatnim roku widać było serię działań USA, które dostosowują amerykańską rzeczywistość do tego.

Amerykanie mają wiele zapóźnień w swojej polityce w basenie Pacyfiku i to nie jest oczywiście wina Bidena. Ale też z jego strony nie widzę takich ruchów, które zwiastują wolę zdecydowanej zmiany tej sytuacji.

Pod koniec tego roku w USA odbędą się wybory uzupełniające. Dla Amerykanów podstawą oceny jest sytuacja w kraju, nie poza jego granicami. Jak ocenią działania Bidena?

Listopadowe wybory do Kongresu pokażą, jak Amerykanie patrzą na Bidena. Wybory uzupełniające są dla Amerykanów okazją do pokazania żółtej kartki przywódcy i oni chętnie z tej możliwości korzystają, ale nie w przypadku rzeczywiście dobrze ocenianych prezydentów. Trump tych wyborów nie przegrał cztery lata temu.

Biden cały czas ma szansę powtórzyć jego wynik.

Do wyborów zostało ponad dziewięć miesięcy. Ale czytając dziś amerykańską prasę mam wrażenie jednak, że duża część opinii publicznej w USA podziela mój osąd wobec prezydenta. Nie dostrzegam entuzjazmu - raczej skrępowanie tym, że Biden rządzi tak jak rządzi. Wyczuwam wręcz wstyd, że ktoś tak nieporadny jest prezydentem.

Trump bardzo Amerykanów polaryzował, to zresztą okazało się powodem jego przegranej. Może w tak podzielonych USA jak obecnie jedynym możliwym typem prezydenta jest ktoś tak sympatyczny i mało charyzmatyczny jak Biden?

Smuci mnie wiele rzeczy we współczesnej Ameryce, przede wszystkim brak tolerancji, bo tego typu zachowań z tym krajem nigdy nie utożsamiałem. Ale z drugiej strony USA przechodziły przez głębsze podziały niż obecnie. Nie mówię już o wojnie secesyjnej - ale nawet pęknięcie lat 60. XX wieku wydawało się być takim, którego się już nie da odbudować. A jednak wtedy to się uspokoiło. Teraz będzie podobnie. Tak naprawdę największa zmiana jest w sferze komunikacji. Dziś otrzymujemy dużo więcej wydarzeń niż kiedykolwiek wcześniej - dlatego też kryzysy wydają nam się większe i bardziej dramatyczne. Ale pęknięcia z lat 60., gdy nałożyły się na siebie konflikt rasowy i pokoleniowy, wcale nie były dla USA mniej groźne niż obecna sytuacja.

Nie zmienia to faktu, że obecna polaryzacja w USA jest szalenie silna. Zarządzanie takim krajem jest trudniejsze niż wtedy, gdy wszyscy myślą w podobny sposób - jak to było choćby za Reagana, gdy Amerykanów jednoczyła konieczność walki z „imperium zła”. Ale dziś Reagan zwyczajnie w ten sposób działać by nie mógł, bo jednego imperium zła nie ma.

Wie pan, tylko że znajdowanie dobrego wroga to jedna z kluczowych cech dobrego polityka. Owszem, dzisiaj nie ma Związku Sowieckiego ani innego równie naturalnego przeciwnika. Ale przecież prezydent nie musi jednoczyć obywateli tylko wobec wroga. John Kennedy zdołał zainspirować i zjednoczyć Amerykanów wokół programu lądowania na Księżycu. Widać więc, że nie musi to być zawsze wojna i wróg.

Może być też pozytywna wizja.

Ważne tylko, żeby było konkretna. Oczywiście, nie jest łatwo coś takiego znaleźć - ale właśnie od tego jest prezydent. Gdy jest podział w społeczeństwie, jego zadaniem jest takie działanie, by go zminimalizować. Dziś niczego takiego nie widać. Biden nic nie robi, by zasypać rowy podziałów w USA.

Rozmawiamy głównie o USA. A jakim prezydentem okazał się Joe Biden z perspektywy Polski?

Obecnie w Waszyngtonie widać bardzo wyraźnie antypolski kurs. Ludzie w Białym Domu, Departamencie Stanu i kilku innych instytucjach Polski nie lubią, albo wręcz nie znoszą. Z rozmaitych powodów, ale przede wszystkim ze powodów żydowskich oraz LGBT. To są dwa główne problemy. I nie możemy oczekiwać, że nagle te kwestie przestaną przeszkadzać. To my - tutaj w Polsce - musimy zmienić nasz stosunek do tych krytycznych kwestii. Tyle że w obecnym układzie władzy to jest pewnie nierealne.

Ale gdyby polski rząd prowadził politykę możliwie najbardziej prożydowską i był jak najbardziej przychylny ruchom LGBT, to wtedy Joe Biden nie zniósłby sankcji na Nord Stream 2?

Ja bym chciał, żeby Polacy w tych kwestiach zachowywali się po prostu przyzwoicie. A w kwestii Nord Stream 2 widać wyraźnie, że Biden postawił wyżej interes Rosji i Niemiec niż interes Polski - co z perspektywy Waszyngtonu jest naturalne, trzeba pamiętać, że polityka zagraniczna jest z natury swojej bardzo egoistyczna. Amerykanie obecnie potrzebują silnego sojusznika w Europie, a do tej roli najlepiej nadają się Niemcy. Amerykanie chcą też znaleźć wspólny język z Rosjanami. A co im Polska może zaoferować?

Przewidywalność i atrakcyjne kontrakty zbrojeniowe.

Atrakcyjne z perspektywy Polski, dla USA już nie tak bardzo. Trump wzmacniał sojusz z Polską, bo chciał w regionie Europy Środkowej zbudować przeciwwagę dla niemieckiej dominacji. Biden od tej koncepcji odszedł, wracając do reguł Realpolitik, czyli do trzymania się z silniejszymi.

Kierując się tą logiką poszedł na rękę Niemcom i Rosji zdejmując sankcje. Tylko że Berlin w żaden sposób swojej polityki - zwłaszcza wobec Chin - nie zmienił. A Moskwa poczuła się wręcz rozzuchwalona, vide czołgi na granicy z Ukrainą.

I tu jest serce problemu. Bo łatwo wskazać przyczyny, dla których Biden wybrał taki, a nie inny sposób prowadzenia polityki. Ale przy tym wszystkim wychodzi na jaw, że on zwyczajnie nie umie tego robić - bo wybrał metodę działania, które nie dała mu absolutnie żadnych korzyści. Widać, że on nie potrafi tak rozgrywać spraw, by je wygrywać. Wokół niego nie ma nikogo, kto by mu doradził właściwy sposób działania. Bo powiedzmy sobie szczerze, już dziś widać, że Antony Blinken jako sekretarz stanu orłem nie jest.

Trump trzymał się zasady, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu - dlatego był blisko z Polską, a nie z Niemcami.

Natomiast Biden prowadzi politykę, którą można krótko spointować: cnotę stracił, rubla nie zarobił. To kolejny dowód na to, że on nie jest sprawnym prezydentem. Nie jest w stanie wygrać dla Ameryki tego, co wygrać powinien - bo jego zadaniem jest poszerzać krąg sojuszników USA, a on tego nie robi. Zraża dotychczasowych, a nowych nie zdobywa.

Barack Obama prowadził podobną politykę w naszym regionie - na początku próbował obłaskawić Rosję, dopiero pod koniec swych rządów zaczął inaczej patrzeć na Polskę. Biden przejdzie podobną drogę?

Obama wolał mieć dobre relacje z Moskwą niż z Warszawą, uznając, że ta druga nie ma większego znaczenia. Później zaczął widzieć to inaczej.

W międzyczasie Rosja zajęła Krym.

Mam nadzieję, że pod tym względem Biden nie będzie szedł podobną drogą. On cały czas ma szansę się odbudować, w końcu to dopiero pierwszy rok jego prezydentury. Tylko że do tego potrzebuje sił, chęci i dobrych doradców. Na razie nie ma żadnego z tych trzech elementów. Pytanie, czy jest w stanie zmienić choć jeden z nich. Dziś wydaje się to niezwykle trudne.

Autor jest publicystą „Wszystko Co Najważniesze”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl