Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Zbigniew Nęcki: Rodzice Madzi są parą nr 1 w kraju

Redakcja
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny Marcin Makówka
Z prof. Zbigniewem Nęckim, psychologiem społecznym, rozmawia Piotr Brzózka

Krzysztof Rutkowski organizuje rodzicom Madzi z Sosnowca 150-metrowy apartament w Łodzi. Jak Pan to odczytuje, nie jako naukowiec, tylko zwykły człowiek - nie kłuje coś Pana? Szczerze.

Szczerze mówiąc, to zdumiewające. Nie bardzo rozumiem, dlaczego Rutkowski tak im dogadza, skoro jest tylu bardziej potrzebujących dookoła. Wybór jest dziwny. Wygląda na to, że powstała jakaś wielka więź między Rutkowskim a tą parą.

Więź czy interes?

Istnieje przecież więź interesu, bardzo silna, czasem silniejsza niż więzy krwi. Chociaż przyznam, że nie wiem, jaki miałby mieć Rutkowski dalszy interes we wspieraniu tej pary. Przypomniał już swoje nazwisko, odzyskał popularność. Chyba że dalej działa na rzecz swojej firmy, pogłębiając wizję szlachetnego detektywa.

Dlaczego ta para budzi takie emocje? Gdy okazało się, że zamieszkają w Łodzi, ludzie zaczęli się skrzykiwać na Facebooku do udziału w "proteście przeciw dzieciobójcom".

O rany! Sprawa jest bardzo kontrowersyjna, przez parę tygodni była w centrum zainteresowania narodu. To zrozumiałe, bo ludzi ciągnie do dramatów. Ale odnośnie do protestu w Łodzi, muszę powiedzieć z żalem, że sąd tłumu bywa bardzo ostry i krzywdzący. "Protest przeciw dzieciobójcom" to hasło, które nie może być poważnie przyjęte. Bez względu na to, co kto czuje. Nie można działać metodą linczu i przemocy.

Może w tej sprawie ludzi bardziej dziś drażni nie jej meritum, czyli to co stało się z dzieckiem, lecz ten apartament. Bo czy taki prezent nie uderza w strunę z napisem "sprawiedliwość"?

Tak, poczucie sprawiedliwości może wchodzić w grę. Jak mówiłem, są bardziej potrzebujący, tymczasem tej parze wszystko się jakoś tak dobrze układa. Tym niemniej ktoś, kto wynajmuje im taki apartament i za niego płaci, ma do tego prawo, może sobie wybrać, kogo wspiera, kogo nie. To może kłuć w oczy i serce, ale nie powinno być powodem do wychodzenia na ulice.

Nie ma Pan wrażenia, że rodzice Madzi stali się parą ponurych celebrytów?

Oglądam to z daleka. Staram się sądzić ostrożnie. Ale rzeczywiście ta para straciła dziecko w dramatyczny sposób, a zachowują się, jakby byli z Marsa. Nie ma rozpaczy, dramatu, żałoby. Jest za to ukrywanie się, ucieczka, a nawet sympatyczne wczasy. Nie wiem, może jakieś napięcie, publiczny charakter sytuacji powodują, że oni się bardziej maskują z uczuciami. Są obserwowani, jakoś też pewnie działa obecność dość komicznej postaci detektywa. Od strony psychologicznej mąż wygląda na kukłę, sterowaną przez żonę. Ona za to jest ostra, zdecydowana, poukładała sobie w głowie sprawę straty dziecka i próbuje normalnie żyć. A nas wszystkich to trochę boli, bo wolelibyśmy widzieć ślady żałoby, płacz. Ale nie potępiajmy ich, to nie nasz interes. Można się do tego odnosić moralnie, ale nie społecznie.

Myśli Pan, że wszędzie, gdzie się pojawią, będą im towarzyszyć nawoływania do linczu?

O, słowo lincz jest tu dobrym słowem. Lincze robiło się zawsze bez szczególnego wnikania w przyczyny, wystarczało oskarżenie kogoś i odpowiednie nastawienie tłumu.

Cóż, Łódź nie przyjęła ich milej niż żegnał Sosnowiec.

A proszę mi powiedzieć, skąd ludzie wiedzą, że oni teraz mieszkają w Łodzi?

Na przykład stąd, że chodzą po deptaku w towarzystwie Krzysztofa Rutkowskiego, a wszystkiemu przypadkiem towarzyszy fotoreporter. Czy dla tej pary nie byłoby lepiej - skoro rzeczywiście uciekają przed osądem ludzi - gdyby uciekali w ciszy?

Ano właśnie. Jeżeli demonstracyjnie się pokazują, a Rutkowski im fizycznie towarzyszy, to rzeczywiście gra się toczy dalej. Próbują wykorzystać swój czas. A wygląda to z zewnątrz tak, jakby jedynymi żałującymi małej Madzi byli widzowie, a nie główni aktorzy tej sceny. Jeżeli oni się obnoszą...

...Nie wiem, czy to oni się obnoszą, czy on się obnosi. Przecież o tym, że Krzysztof Rutkowski będzie parze załatwiał mieszkanie, media nie dowiedziały się z kosmosu.

On faktycznie kontynuuje budowanie swojej pozycji, wizerunku Rutkowskiego, który jest tym jedynym pomagającym, podającym wspierającą dłoń. Być może swoją obecność przy nich tłumaczy względami bezpieczeństwa, ale może to wyglądać tak, jakby oni chcieli to wszystko przeciągnąć. Mimo wszystko miło jest być popularnym, miło jest być celebrytą, nawet smutnym.

Dlaczego Rutkowski buduje wizerunek przy tak wątpliwych bohaterach?

Czy bohaterowie są wątpliwi, czy nie, to sprawa dyskusyjna. Natomiast ich popularność dyskusyjna na pewno nie jest. Bez wątpienia jest to obecnie najpopularniejsza para małżeńska w Polsce. Zadawanie się z nimi jest bardzo skuteczne, jeśli chodzi o autopromocję. Ludzie żądni sensacji będą się dalej nimi interesować. Więc można sobie nabić wiele punktów. Przy tym wiele osób patrzy na Rutkowskiego z podziwem i w przyszłości, mając kłopoty z prawem, będą go szukać. Dlatego jego honoraria i możliwości mogą być większe niż przed tą akcją. A zatem człowiek robi rozsądny interes. Oni też z tego korzystają, bo mają opiekę, a poza tym dalej liczą się dla opinii publicznej, mają swoich kolejnych kilka chwil w centrum uwagi. To jest wszystko do przyjęcia, gdyby nie fakt, że u podstaw tej tej sprawy leży śmierć małego dziecka. To kładzie ponury, czarny cień na wszystkim, co działo się potem. Wykorzystywanie tego dramatu jest absolutnie godne potępienia i nie do przyjęcia w przyzwoitym świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki