Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Wołos: Rosyjski głos o Katyniu słychać na Zachodzie lepiej niż polski

Piotr Subik
Prof. Mariusz Wołos był szefem Stacji Naukowej PAN w Moskwie.
Prof. Mariusz Wołos był szefem Stacji Naukowej PAN w Moskwie. msz.gov.pl
Rozmowa. Prof. MARIUSZ WOŁOS, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie i były dyrektor Stacji Naukowej Polskiej Akademii Nauk w Moskwie - o tym, dlaczego Rosjanom tak trudno przyznać się do zbrodni katyńskiej.

- Zacznijmy prowokacyjnie - kiedy usłyszymy od Rosjan, że to nie Sowieci i nie Niemcy, a sami Polacy wymordowali swoich oficerów w Katyniu?
- Takiej tezy raczej nikt nie postawi. Natomiast wielokrotnie słyszałem z ust historyków rosyjskich, nie wszystkich rzecz jasna, teorię, że wyższą kadrę oficerską to rzeczywiście wymordowało NKWD, ale niższą to już Niemcy. I proszę mi wierzyć, że było to w 2010 r. - już po katastrofie smoleńskiej i po obejrzeniu przez Rosjan filmu Andrzeja Wajdy, z którego wielu z nich dowiedziało się prawdy o Katyniu. Dla wielu ludzi z ulicy był to wstrząs. Mówili: "Oglądaliśmy z przerażeniem". Wpływ tego filmu na rosyjskie społeczeństwo bez wątpienia był duży, ale wcale nie oznacza to, że ich historiografia będzie pisała o tym tak, jak robią to Polacy.

- Dlaczego po 75 latach Rosjanom wciąż tak trudno przyznać się do zamordowania Polaków? Np. przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka twierdzili, że nie ma dowodów na ich odpowiedzialność za śmierć polskich oficerów…
- Każdemu państwu trudno jest się przyznać do dokonanych przez siebie zbrodni - bo przecież Federacja Rosyjska przejęła dziedzictwo Związku Sowieckiego. To jest oczywiste. Dlatego nigdy nie ukarano w Rosji tych, którzy strzelali do Polaków. Co więcej, np. Wasilij Błochin, który mordował naszych policjantów w Kalininie (Twerze), ma grób w alei zasłużonych na cmentarzu Dońskim, a jego ofiary mają tylko grób symboliczny. Rok 1940 to dla Rosjan bardzo niewygodny okres - sam środek współpracy sowiecko-nazistowskiej, wstydliwej, niechcianej. Rosjanie bardzo często zwracają też uwagę: "To prawda, my, czyli NKWD, stalinowcy itd. w Katyniu wymordowaliśmy Polaków, ale to przecież kropla w morzu ofiar represji, które godziły przede wszystkim w obywateli sowieckich: Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów".

- Mówimy o "kropli w morzu ofiar". Tak samo twierdzą Rosjanie, zarzucając Polakom rzekome wymordowanie jeńców z czasów wojny polsko-bolszewickiej roku 1920. Ostatnio bardzo często gra tym reżim Putina.
- Tak zwany Antykatyń pojawił się jeszcze za czasów Michaiła Gorbaczowa, kiedy przyszła odgórna decyzja z Biura Politycznego KPZR, ażeby znaleźć przeciwwagę dla mordu w Katyniu. Uczepiono się tego, no i tak trwa żonglowanie liczbami. Nie uwzględniono tylko tego, że w Katyniu mordowano ludzi strzałem w tył głowy, a w obozach jenieckich w Polsce ofiary - my mówimy o kilkunastu tysiącach, Rosjanie nawet o 100 tys. - umierały wskutek chorób przywleczonych z frontu: tyfusu, czerwonki. Rosyjski argument jest taki: "Wy, Polacy, 20 lat wcześniej doprowadziliście do zagłady, zamęczenia większej liczby Rosjan". To stały element rosyjskiej polityki historycznej bardzo skutecznie prowadzonej, lepiej słyszalnej na Zachodzie niż polska.

- Na jakie pytania o zbrodni katyńskiej muszą jeszcze odpowiedzieć nasi historycy?
- Podstawowa rzecz to odnalezienie listy osób zamordowanych na terenie obecnej Białorusi. Powinniśmy też dokładnie poznać okoliczności zniszczenia teczek prowadzonych przez NKWD dla każdego oficera, policjanta, urzędnika. Wiemy, że stało się to - według oficjalnych danych - na początku lat 60. Pytanie, kto podjął taką decyzję, co zawierały, czy nie zachowały się kopie? Osobna sprawa to ujawnienie dokumentów śledztwa dotyczącego Katynia, prowadzonego w ostatnich latach.

- Rosja odmówiła ETPC przekazania dokumentu o umorzeniu tego śledztwa, zasłaniając się względami bezpieczeństwa. Czego się bać po tylu latach?
- Kilka lat temu Nikita Pietrow wydał jedną z nielicznych książek dotyczących oprawców stalinowskich "Psy Stalina". Sporządził w niej biogramy osób, które jego zdaniem uczestniczyły w procesie mordowania Polaków. Przy niektórych osobach jest data urodzenia i data śmierci, ale w co najmniej kilku przypadkach tej drugiej nie ma. Może jeszcze żyją. A jeśli nie, to żyją ich potomkowie, bliscy krewni, którzy mogą zajmować wysokie stanowiska w administracji, w życiu politycznym, społecznym, gospodarczym Rosji. Ale to tylko jedna z możliwych odpowiedzi, trzeba by było pytać o to rosyjskich śledczych.

Rozmawiał Piotr Subik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski