Prof. Tomasz Pietrzykowski: Nakazu rodzenia dzieci skazanych na bolesną agonię nie można obronić konstytucją. Co z kompromisem aborcyjnym?

Marcin Zasada
Marcin Zasada
Tomasz Pietrzykowski
Tomasz Pietrzykowski Marzena Bugala
To jest właśnie ten słynny chaos i dualizm prawny, o którym alarmowali prawnicy pięć lat temu, w apogeum przejmowania Trybunału przez obóz rządzący i obsadzania go dublerami. Że to nie spór o abstrakcyjną, jak wtedy wielu myślało, sprawę jakiegoś tam odległego Trybunału, ale początek drogi, która będzie miała nieobliczalne konsekwencje dla życia każdego z nas. Bo Trybunał był przejmowany nie dla zabawy, tylko po to, aby przy jego pomocy móc forsować zmiany prawne sprzeczne z fundamentalnymi gwarancjami bezpieczeństwa prawnego obywateli. I to się właśnie dzieje – nie tylko w kwestii aborcji zresztą - mówi prof. Tomasz Pietrzykowski, prawnik, prorektor Uniwersytetu Śląskiego, autor książki „Spór o aborcję" (wyd. Sonia Draga, Katowice 2007).

Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Tzw. aborcja eugeniczna staje się nielegalna?
Tak, po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Nie trzeba zmieniać ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży?
Sam wyrok Trybunału czyni aborcję ze względu na ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu nielegalną. Nie trzeba dodatkowo zmieniać ustawy. Ale można sobie wyobrazić taką zmianę, żeby jakoś ograniczyć tragiczne skutki, jakie może wywołać ten wyrok. Nawet jeżeli przyjąć, że dotychczasowy wyjątek dopuszczający aborcję z tak zwanych względów eugenicznych był za szeroki, mógłby i powinien zostać zastąpiony przynajmniej węższym. Bo w wyniku wyroku Trybunału w polskim prawie pozostaną jedynie dwa wyjątki dopuszczające przerwanie ciąży – to jest zagrożenie życia lub zdrowia matki oraz zajście w ciążę w wyniku gwałtu. To czyni polskie prawo jednym z najostrzejszych na świecie, nie mówiąc już o Europie. Będziemy w tej sprawie bardziej represyjni niż Iran czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.

A do powrotu do jakiejś formy złamanego kompromisu potrzebna będzie nowa ustawa?
Jest kilka teoretycznych możliwości. Na przykład Trybunał Konstytucyjny mógłby zmienić zdanie.

?
Oczywiście nie w stosunku do tego samego, już uchylonego, przepisu. Można jednak wyobrazić sobie uchwalenie podobnego przepisu, w nieco bardziej precyzyjnym brzmieniu, zawężającym trochę jego zakres. Przepis taki musiałby być zaskarżony do Trybunału ponownie. Jeśli doszłoby do tego w sytuacji, gdy Trybunał działałby już w innym składzie, nie można wykluczyć innego orzeczenia niż to, które zapadło w czwartek. Bo nie ma wątpliwości, że w przyszłości Trybunał będzie się składał z sędziów o mniej fundamentalistycznych poglądach. Chociażby dlatego, że bardziej fundamentalistycznych już trudno sobie wyobrazić. Co mieliby uważać za sprzeczne z konstytucją? Rozwody? Życie pozamałżeńskie? Nawet zresztą w obecnym składzie można byłoby wyobrazić sobie uznanie takiej zmienionej wersji przesłanki eugenicznej za zgodną z konstytucją, gdyby w przyszłości uchwalili ją obecnie rządzący – chociażby pod presją tragedii ciężko zdeformowanych płodów, umierających w męczarniach w kilka godzin lub dni po porodzie, które są nieuchronnym skutkiem takiego stanu prawnego, jaki powstał w wyniku czwartkowego wyroku.

Czyli tę samą awanturę będziemy przeżywać jeszcze kilka razy?
Myślę, że będziemy ją przeżywać wielokrotnie. Wpadamy chyba w podobną pułapkę jak Amerykanie, tyle że oni w dokładnie odwrotnym duchu. W słynnym wyroku wydanym w sprawie Roe versus Wade z 1973 r. ich Sąd Najwyższy orzekł, że ograniczanie kobiecie prawa do aborcji jest naruszeniem jej konstytucyjnych wolności i prawa do prywatności. Od czterech dekad wyrok ten pozostaje na sztandarach środowisk konserwatywno-religijnych nieustannie toczących z nim walkę. Mimo wielu zmian składów Sądu Najwyższego, uzyskiwania w nim większości przez sędziów znanych z prawicowo-konserwatywnych sympatii, pozostaje on nadal w mocy. Wielu naszym przaśnym i sfanatyzowanym prawicowcom, także tym wydelegowanym do sądu konstytucyjnego, musi to z trudem mieścić się w głowie. Niemniej jednak zanosi się na to, że czeka nas podobna batalia, tylko w drugą stronę.

Protest przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej przed siedzibą PiS w Katowicach Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Strajk kobiet w Katowicach. Tłumy przeciwników zaostrzenia u...

Referendum?
Niczego w tej sprawie raczej nie załatwia. Co do zasady, poparcie przepisu w referendum nie uchyla jego niezgodności z konstytucją. Jednakże w tym przypadku, mamy ciekawą sytuację o tyle, że przesłanka eugeniczna jest niezgodna nie tyle z tekstem konstytucji wyprowadzonym z niej przez Trybunał wnioskiem opartym o pojęcia „prawa do życia” i „godności człowieka”. Wnioskiem wyprowadzonym w sposób bardzo toporny, na poziomie mocno odbiegającym od standardów, jakich można byłoby oczekiwać od sądu konstytucyjnego w tak newralgicznej sprawie. Gorzej TK orzekł chyba tylko w sprawie niezgodności z konstytucją zakazu uboju rytualnego w 2014 r., gdzie jego argumenty pozostały na poziomie trzeciorzędnego kauzyperdy. Obecnie mamy jednak dodatkową, kluczową komplikację. A mianowicie wyrok TK jest nie tylko bardzo twórczym i wątpliwym „dopisaniem" do konstytucji nakazu urodzenia dziecka skazanego na bolesną agonię, które nie daje się merytorycznie obronić w świetle brzmienia konstytucji. Z całą świadomością jej twórcy odrzucili bowiem żądania wpisania w niej ochrony życia „od poczęcia do naturalnej śmierci". Przede wszystkim został wydany z udziałem dublerów oraz pod przewodnictwem prezes, której powołanie na tę funkcję odbyło się w sposób prawnie wadliwy.

A jak te wątpliwości wpływają na status wyroku Trybunału?
Całkiem bezpośrednio. Na prawną bezskuteczność wyroku TK wydanego z udziałem dublerów, mogą powoływać się obrońcy przed sądami powszechnymi w sprawach, w których dokonanie aborcji ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu miałoby prowadzić do wymierzenia mu kary więzienia.

Pełnomocnicy lekarzy?
Tak. Zarzut wobec lekarza o dokonanie takiej aborcji musiałby opierać się na założeniu, że przepis dopuszczający aborcję ze względów eugenicznych faktycznie przestał obowiązywać wskutek wyroku TK. A zatem sąd karny oceniając taki czyn musi, chcąc nie chcąc, rozstrzygać także, czy Trybunał w składzie z dublerami działał legalnie, czy nie. I może być tak, że jeden sąd uzna tak, a inny inaczej.

Więc sąd karny będzie decydował, czy Trybunał Konstytucyjny jest w istocie w Polsce Trybunałem Konstytucyjnym?
W praktyce tak. To jest właśnie ten słynny chaos i dualizm prawny, o którym alarmowali prawnicy pięć lat temu, w apogeum przejmowanie Trybunału przez obóz rządzący i obsadzania go dublerami. Że to nie spór o abstrakcyjną, jak wtedy wielu myślało, sprawę jakiegoś tam odległego Trybunału, ale początek drogi, która będzie miała nieobliczalne konsekwencje dla życia każdego z nas. Bo Trybunał był przejmowany nie dla zabawy, tylko po to, aby przy jego pomocy móc forsować zmiany prawne sprzeczne z fundamentalnymi gwarancjami bezpieczeństwa prawnego obywateli. I to się właśnie dzieje – nie tylko w kwestii aborcji zresztą.

Co więc będzie z całym orzecznictwem Trybunału?
Na szczęście nie było go za dużo, bo Trybunał po tym „uzdrowieniu" ledwo co orzeka.

Nie było, ale niektóre wyroki są ważkie. Jak ten.
Oczywiście. Po zmianie władzy musi powstać pytanie o całościową ocenę prawną wyroków Trybunału podejmowanych z udziałem tzw. dublerów, to znaczy osób, które dostały się do niego z oczywistą obrazą przepisów prawa. Nie mogły one legalnie uczestniczyć w orzekaniu, a jednak uczestniczyły. Jestem raczej zwolennikiem uznania takich orzeczeń za nieistniejące, rozpoznaniem tych samych spraw ponownie – już w składzie złożonym z sędziów legalnie wybranych, a jednocześnie uregulowaniem – w drodze ustawowej – sytuacji osób trzecich, które nie powinny ponosić negatywnych konsekwencji bałaganu, do jakiego doprowadziło umieszczenie w Trybunale dublerów. O ile, rzecz jasna, przyszła zmiana władza nastąpi w ramach porządku konstytucyjnego, a nie na drodze jakieś społecznej erupcji. Jako badacz prawa nie mogę jednak nie wspomnieć, że konstytucje na świecie były i są obalane średnio właśnie w okolicach 25 lat po ich uchwaleniu. Nasza ten wiek osiągnie za 2 lata. Byłoby szkoda, bo pod wieloma względami to bardzo dobra konstytucja. Nawet najlepsza jednak nic sama nie poradzi na jej deptanie i wyginanie.

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl