Prof. Skotnicki: Nasz organizm to najlepszy osobisty lekarz, który dyżuruje 24 godziny na dobę

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Joanna Urbaniec / Polska Press
Nie należy traktować tymozyny jako panaceum na wszystkie choroby. Skoro jednak już mamy w sobie taką wyjątkową tarczę, jaką jest układ immunologiczny, warto wykorzystać jej możliwości – mówi profesor Aleksander B. Skotnicki, hematolog ze Szpitala Uniwersyteckiego.

O grasicy mówi się, że jest generałem, który dowodzi wojskami odpowiedzialnymi za obronę naszego organizmu. Jej funkcja rzeczywiście jest aż tak istotna?

Grasica pełni bardzo ważną rolę w rozwoju układu odpornościowego, sterowaniu nim i zachowywaniu homeostazy, czyli równowagi immunologicznej. Wytwarzany przez nią i uwalniany do krwi hormon tzw. tymozyna wpływa bowiem na dojrzewanie subpopulacji białych krwinek, nazywanych limfocytami T. Te z kolei kierują całym systemem immunologicznym człowieka. Od ich aktywności zależy zdolność organizmu do powstrzymywania rozwoju różnego rodzaju infekcji, hamowania autoagresji wobec własnych tkanek i narządów oraz rozpoznawania i niszczenia obcych komórek, np. tych nowotworowych. Eksperymenty prowadzone na zwierzętach - młodych szczurach i myszach – pokazały, że usunięcie grasicy prowadzi do zaburzeń wzrostu, zwiększenia podatności na infekcje, rozwoju chorób autoimmunolo­gicznych. U ludzi jest podobnie. Jeśli grasica i układ limfocytów T szwankują, częściej pojawiają się infekcje wirusowe, bakteryjne, grzybicze czy pasożytnicze, rośnie ryzyko nowotworów i schorzeń wynikających z autoagresji organizmu, takich jak reumato­idalne zapalenie stawów, toczeń, stwardnienie rozsiane.

Jak dokładnie działa ten narząd?

Grasica jest niewielkim organem, położonym w śródpiersiu tuż za mostkiem. Mówiąc obrazowo, można ją porównać do uniwersytetu immunologicznego. Limfocyty powstające w szpiku kostnym docierają do grasicy i tam właśnie – pod wpływem produkowanych przez nią hormonów - przechodzą swego rodzaju „edukację”, uczą się potrzebnych mechanizmów obronnych. Grasica wykonuje swoją pracę przede wszystkim w okresie dojrzewania, kiedy układ immunologiczny się rozwija. Dzięki niej rozwijają się tzw. wtórne narządy odpornościowe, czyli węzły chłonne i śledziona. Na dalszym etapie naszego życia przejmują one niejako rolę grasicy, bo ta stopniowo zanika.

Czy można Panie Profesorze w jakiś sposób zapobiec temu zanikaniu?

Nie, to naturalny mechanizm, który zachodzi u każdego człowieka. Im dłużej żyjemy, tym grasica staje się coraz mniejsza i co za tym idzie, spada poziom produkowanych przez nią hormonów. Jednocześnie zaś rośnie częstotliwość występowania różnego rodzaju chorób, o których już wspominałem: infekcji, autoimmunopatii, nowotworów. To pokazuje, że z całą pewnością istnieje związek pomiędzy poziomem tymozyny, a zdolnością organizmu do skutecznej obrony. Liczbę chorób charakterystycznych dla wieku senioralnego można więc ograniczyć, „odmładzając” układ immunologiczny.

Jak to zrobić?

Już w 1973 r. został opatentowany pierwszy preparat zawierający wyizolowane hormony grasicy. Byłem jednym z członków zespołu, który nad nim pracował. Szefował mu prof. Julian Aleksandrowicz. Doszedł on do wniosku, że skoro tymozyna pełni tak ważną rolę w budowaniu parasola ochronnego organizmu, szereg chorób można leczyć przyczynowo, zwiększając jej poziom we krwi. Trudno byłoby przeszczepiać grasicę, uznaliśmy więc, że najłatwiej będzie pozyskiwać hormony z narządów młodych cieląt, które przy produkcji mięsa są traktowane w kategoriach podrobów. Zespół jeleniogórskiej Polfy pod kierunkiem mgr. Jana Czarneckiego opracował bardzo dobrą metodę izolowania tymozyny z cielęcych grasic, która podawana ludziom z powodzeniem pełni rolę regulującą układ immunologiczny.

Czy istnieją dowody, że przyjmowanie hormonów grasicy działa i pomaga budować odporność?

Oczywiście. Udowodniono, że u starszych ludzi szczepienia przeciwko grypie są mniej skuteczne, odpowiedź seniorów na podawany im antygen wirusa jest bowiem słabsza. Wynika to właśnie m.in. z zaniku grasicy. Dowiedziono, że jeśli podamy nestorowi szczepionkę i tymozynę jednocześnie, poziom wytworzonych przeciwciał wzrasta dwukrotnie. Preparaty zawierające hormony grasicy z powodzeniem są stosowane także u dzieci z wrodzonymi i nabytymi niedoborami immunologicznymi. Chodzi o te maluchy, które co pójdą do przedszkola czy szkoły – szczególnie w okresie jesienno-zimowym – natychmiast łapią kolejne infekcje i lądują w łóżku z antybiotykiem. Nie ma wątpliwości, że nie prowadzi do tego wyłącznie obecność w środowisku jakiegoś patogenu - wirusa czy bakterii, bo te otaczają wszystkich uczniów, a choruje tylko część z nich. Żeby rozwiązać problem, nie wystarczy więc jedynie likwidowanie objawów, konieczne jest leczenie przyczynowe - podnoszenie odporności. Cała idea tymoterapii bazuje na tym, że leczenie jest w nas. Mówi się, że nasz organizm jest naszym najlepszym osobistym lekarzem, dyżurującym 24 godziny na dobę. Większość z nas przecież wcale tak często nie choruje.

To zasługa właśnie tymozyny?

To efekt wspaniale wytworzonych w procesie ewolucji mechanizmów, które bronią nas przed chorobami. Znam ludzi, którzy mają 80-90 lat i nigdy nie byli u lekarza. Są oni żywym dowodem, że nasz organizm świetnie dba o własną równowagę. Bez naszej wiedzy wytwarza limfocyty, które likwidują infekcje, komórki nowotworowe. W czasie naszej rozmowy w moim i Pani organizmie nieustannie powstają komórki o potencjale rakowym. Układ immunologiczny je jednak rozpoznaje i eliminuje. Problem pojawia się dopiero, kiedy ta naturalna ochrona osłabnie. Często słyszy się o rozwoju nowotworu u osób, które przeżyły śmierć kogoś bliskiego. Nie ma w tym żadnego przypadku. Silny stres - podobnie jak przyjmowanie sterydów, palenie papierosów czy narażenie na czynniki środowiskowe, np. smog - powoduje osłabienie bariery immunologicznej, wówczas komórki nowotworowe mają szansę się prześliznąć przez tę zaporę i tworzy się guz. Tymoterapia ma te naturalne zasieki odbudować. Na pewno nie należy traktować tymozyny w kategoriach panaceum na wszystkie choroby. Skoro jednak już mamy w sobie taką wyjątkową tarczę, jaką jest układ immunologiczny, warto wykorzystać jej możliwości.

Jak często lekarze sięgają po tego rodzaju leczenie?

Na razie nie jest to mocno rozpowszechniona terapia. Mimo twardych dowodów naukowych i klinicznych potwierdzających jej skuteczność, koncepcja tymoterapii tak naprawdę dopiero się rodzi, wielu lekarzy jeszcze nie ma potrzebnej wiedzy z tego zakresu. Nie mam jednak wątpliwości, że ten trend odwoływania się do naszego osobistego, wewnętrznego lekarza będzie zyskiwał coraz szersze grono zwolenników. Do tej pory na polskim rynku były dostępne tylko dwa doustne preparaty zawierające hormony grasiczozależne. Niedługo pojawi się kolejny, produkowany przez polską firmę według receptury opracowanej jeszcze przez zespół współpracujący z prof. Aleksandrowiczem. Będzie on miał postać doustnych kapsułek, rozkładających się dopiero w jelitach, skąd tymozyna jest wchłaniana do organizmu. Tego typu preparaty są dostępne bez recepty, funkcjonują jako suplementy diety. To akurat moim zdaniem nie jest najszczęśliwsze, bo suplement kojarzy się z czymś, co niekoniecznie ma udowodnione działanie. Z tabletką, dla której równie dobrą alternatywą jest dieta.

A tymozynę da się dostarczyć organizmowi dzięki odpowiednim nawykom żywieniowym?

Nie. Grasice cielęce nadają się wprawdzie do spożycia i mają swoich amatorów, ich jedzenie podnosi jednak poziom hormonów grasicy w bardzo niewielkim stopniu.

Skoro grasica stopniowo zanika u wszystkich, takie preparaty powinny trafić do apteczki każdego z nas?

Niekoniecznie. Seniorzy, którzy mimo upływu lat zachowują dobrą formę i nie chorują, pokazują, że u części z nas układ immunologiczny nawet pozbawiony wsparcia ze strony grasicy jest w stanie spełnić swoją rolę, bo jej zadania z powodzeniem przejmują węzły chłonne i śledziona. Wskazaniem do przyjmowania tymozyny są częste infekcje i ich powikłania. Przed sięgnięciem po taki preparat można oczywiście wykonać profil immunologiczny, choć na razie nie jest to łatwo dostępne badanie. Jeśli choroby nawracają, nawet bez specjalistycznej diagnostyki można jednak założyć, że winny temu jest niesprawny układ immunologiczny i sięgnąć po tymozynę. Szczególnie, że nie ma ona żadnych ubocznych działań toksycznych.

Można ją przedawkować?

Tymozyna nie jest sztuczną, chemiczną substancją, którą ktoś sobie wymyślił, tylko naturalnym czynnikiem. Nie powoduje skutków ubocznych, nie można również przesadzić z jej przyjmowaniem. Dzieje się tak dlatego, że układ immunologiczny sam decyduje, ile dostarczanego mu hormonu wykorzysta. Np. jeśli odporność jest za niska, liczba przeciwciał rośnie, jeśli jest ich za dużo - m.in. w przypadku występowania alergii - spada. Mimo wszystko uważam, że przyjmowanie takich preparatów powinno odbywać się pod kontrolą lekarską. Na początku warto skonsultować się z lekarzem rodzinnym, który ma najlepsze informacje o tym, jak często mierzymy się z chorobami i będzie potrafił ocenić, czy w danym przypadku warto sięgnąć po hormony grasicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Skotnicki: Nasz organizm to najlepszy osobisty lekarz, który dyżuruje 24 godziny na dobę - Plus Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl