Prof. Rafał Chwedoruk: Paradoksalnie Tusk jest dla PiS wymarzonym przeciwnikiem

Leszek Rudziński
20.12.2017 krakow, ul. wislna, przed siedziba tygodnika powszechnego, donald tusk zmierza na oplatek do tygodnika, nz donald tusk, szef rady europy byly premier, fot. andrzej banas / polska press
20.12.2017 krakow, ul. wislna, przed siedziba tygodnika powszechnego, donald tusk zmierza na oplatek do tygodnika, nz donald tusk, szef rady europy byly premier, fot. andrzej banas / polska press Andrzej Banas / Polska Press
Zdaniem politologa i wykładowcy na Uniwersytecie Warszawskim prof. Rafała Chwedoruka na powrót do krajowej polityki oczekuje nie tylko opozycja, ale i partia rządząca. Według eksperta propozycja premiera dotycząca „daniny solidarnościowej” może bardziej zaszkodzić PiS niż same protesty.

Donald Tusk w poniedziałek przyjedzie do Polski. Będzie zeznawał w sprawie działań podjętych w 2010 r. w Smoleńsku. Czy PiS nie popełnia błędu wzywając go do kraju? Zawsze jak szef Rady Europejskiej przyjeżdża opozycja kreuje go na bohatera.

Dla opozycji partii powrót Donalda Tuska jest największą nadzieją. Ale tego powrotu oczekuje również PiS. Obecność Tuska gwarantuje utrzymanie dotychczasowego podziału. Dzieli on społeczeństwo na tych, którzy chcą „żeby było tak jak dotąd ”, tych którzy są zawsze po stronie partii rządzącej oraz wahających się - których większość przeszła na stronę PiS w decydujących momentach, jak np. podczas wyborów, czy w trakcie debaty o reformach sądownictwa. Niezależnie od tego, co ogłosiłby Donald Tusk, do jakich ruchów społecznych by się zwrócił, czy w jakiej konfiguracji partyjnej startowałby jako kandydat na prezydenta to automatycznie oznacza, że znów jesteśmy w rzeczywistości lat 2005-2015, a której finałem było zwycięstwo PiS.

Więc Donald Tusk nie jest dziś godnym przeciwnikiem dla partii Jarosława Kaczyńskiego?

Partie opozycyjne są w dwuznacznym położeniu względem Donalda Tuska. Nie wszyscy będą chcieli budować opozycję pod jego sztandarem. Część liberalnych elit opiniotwórczych na przywódcę opozycji próbuje wylansować Roberta Biedronia. To gwarantuje stracie w szeregach opozycji, a ono jest na rękę partii rządzącej. Paradoksalnie „symbolicznie największy przeciwnik PiS” jest jednocześnie dla tego ugrupowania najbardziej wymarzonym przeciwnikiem. Partii Jarosława Kaczyńskiego łatwo będzie wypominać mu wszystkie problemy z lat kadencji jego premierowania, jak np. Amber Gold. W przypadku innych kandydatów byłoby to trudniejsze.

Od kilku dni trwa w Sejmie protest rodziców osób niepełnosprawnych, którzy domagają się zwiększenia nakładów na opiekę nad swoimi podopiecznymi. Z kolei w sobotę przed siedzibą MEN nauczyciele z całej Polski żądali podwyżek. Czy PiS nie padł ofiarą własnej narracji, mówiąc o nadwyżce budżetowej i składaniu kolejnych obietnic?

To jest naturalne. Sukcesy polityki społecznej i wzrost poziomu życia powoduje wzrost aspiracji. Natomiast na protest każdej z tych grup trzeba patrzeć oddzielnie. W przypadku protestu rodziców osób niepełnosprawnych jest to duży problem wizerunkowy. W takiej sytuacji trudno każdemu politykowi mówić „nie”. Nie jest też z reguły łatwo spełnić od ręki żądania protestujących, bo one funkcjonują w przestrzeli publicznej „w wersji maksymalnej”. Tutaj inaczej niż w przypadku lekarzy nie można zachowywać dystansu, bo lekarze nie byli uznawani za grupę pokrzywdzoną.

W przypadku nauczycieli, PiS miałby problem, gdyby nie to, że jego przeciwnicy muszą jeszcze lizać rany po przegranej batalii o reformę edukacji - która miała zresztą duże poparcie społeczne. Teraz zresztą ZNP będzie miało trudność przedstawić dwudzielność – co oznacza poparcie dla ich sprawy, a co oznacza poparcie dla PiS. W tym momencie ten protest nie jest zdolny rozlać się po kraju. Te problemy nie docierają do trzonu elektoratu PiS, który jest w znacznej części spoza budżetówki.

Mówił Pan, że sytuacji rodziców osób niepełnosprawnych nie da się szybko rozwiązać. Jednak można odnieść wrażenie, że taką próbę podjął premier Morawiecki, obiecując „daninę solidarnościową”. Wcześniej rząd PiS dawał np. wszystkim 500 plus bez względu na zarobki, a teraz jasno dał do zrozumienia, że zabierze jednym, aby dać drugim. Czy taka zmiana narracji może zaszkodzić partii rządzącej?

To jedna z wypowiedzi premiera, która pokazuje, że droga ze szczytów świata finansów na szczyty świata polityki jest dużo bardziej kręta niż to się mogło wydawać. Szef rządu – niewątpliwie erudyta - doświadczył już w polityce międzynarodowej jak bardzo trzeba uważać w niektórych wypowiedziach. Ta wypowiedź może być pewnym zagrożeniem, nawet bardziej niż protesty. Tak jak pan powiedział, mamy tu stworzenie pewnego precedensu. Protestuje jakaś grupa społeczna – która ma ku temu powody – a odpowiedzią władz ma być kanał specjalnego strumienia finansowego z podatków jednej grupy (Polaków najlepiej zarabiających – red.). Wiele grup może się zacząć powoływać na ten precedens, wskazując swoją szczególną rolę lub szczególną krzywdę jaka jest ich udziałem. To wypowiedź trochę pochopna z perspektywy funkcjonowania rządu.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl