Prof. Popiołek: Epidemia może nas nauczyć wiele dobrego. A dla seniorów mam radę: Nie chojrakujcie. Zarazy jeszcze nie przeżywaliśmy

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Prof. Katarzyna Popiołek, psycholog, dziekan Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS w Katowicach.
Prof. Katarzyna Popiołek, psycholog, dziekan Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS w Katowicach. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Jak przetrwać epidemię, utrzymać i pogłębić relacje z bliskimi, jak rozmawiać z seniorami, nie dać się pokonać lękowi o przyszłość i dobrze przeżyć inną, ale wcale nie gorszą, Wielkanoc - radzi prof. Katarzyna Popiołek, psycholog, dziekan Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS w Katowicach.

Pani profesor, zabawmy się dziś w poradnię psychologii pozytywnej. Czasy są ciężkie, epidemia koronawirusa zatruwa nasze myśli. Skupmy się na pozytywach. Czy widzi pani jakieś dobre strony sytuacji, w której się znaleźliśmy?

W tej tragicznej sytuacji dostaliśmy coś, czego nie doceniamy – dar czasu. Narzekamy, że nie możemy wychodzić, nie możemy iść do kina czy teatru, ale mamy nareszcie mamy czas dla siebie, dla najbliższych, dla przyjaciół, z którymi możemy się telefonicznie albo za pomocą różnych komunikatorów porozumiewać. Doceńmy to. To jest największy dar, jaki możemy komuś dać. Czas jest materią naszego życia. Jeśli komuś daję czas, to daję mu kawałek mojego życia. Z reguły wcześniej nasze kontakty były powierzchowne, na zasadzie sprawozdań. Obracaliśmy się w sferze zadaniowej. Teraz możemy pogłębić te kontakty, rozmawiać o tym co czujemy, co myślimy. Nawet wejść wspólnie w świat książek, filmów, swoich przeżyć. Okazać komuś swoje zainteresowanie, poznać to, co dla drugiej osoby jest ważne. Teraz inaczej możemy rozmawiać. Musimy się może tego trochę nauczyć, bo umiemy toczyć szybkie rozmowy, robić sprawozdania z życia.

Narzekamy, że nie możemy wychodzić, nie możemy iść do kina czy teatru, ale mamy nareszcie mamy czas dla siebie, dla najbliższych, dla przyjaciół, z którymi możemy się telefonicznie albo za pomocą różnych komunikatorów porozumiewać. Doceńmy to - radzi prof. Popiołek

Jak wykorzystać ten niespodziewany dar od losu?
Czas, którym dysponujemy, może nas uczynić bardziej uważnymi. Dzięki temu dostrzeżemy wiele rzeczy, na które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi. Ja nawet w swoim mieszkaniu popatrzyłam ostatnio na obraz, który mam od wielu lat i nagle dostrzegam w nim coś, czego nie widziałam wcześniej. To było dla mnie wielkie odkrycie. Uważność niech wejdzie nam w krew. Umiejętność cieszenia się drobiazgami, dostrzegania ich wartości jest ważna. Ważne wydarzenia w życiu zdarzają się od wielkiego dzwonu – matura, skończenie studiów, ślub, narodziny dziecka. Życie codzienne składa się z drobiazgów. Osoby uważnie żyjące mają bogatsze życie.

Akurat epidemia zdarzyła się w Polsce wczesną wiosną, więc można uważność trenować np. obserwując przyrodę w ogrodzie albo chociażby za oknem mieszkania.
Kiedyś czytałam serię wierszy japońskiego poety, który pisał o kolejnych stanach rozwoju jednej gałązki, jak ona się rozwijała i co mu się z tym jej rozwojem kojarzyło. Coś pięknego. Jedna gałązka stała się tematem kilku wierszy.

Mamy więcej czasu nie tylko dla siebie, ale też dla swoich bliskich seniorów. Oni tego potrzebują pewnie bardziej niż do tej pory.
Powinniśmy teraz zacieśnić kontakty z seniorami. Najczęściej to było: „Mamo, wszystko dobrze? To ok, to się cieszę”. W tej chwili możemy poświęcić więcej czasu na ich problemy, porozmawiać o różnych miłych rzeczach z przeszłości, przywołać rodzinne wspomnienia, zdarzenia, które są fajne. Pamiętajmy, żeby dzwonić do seniorów kilka razy w ciągu dnia. Seniorzy mają teraz kłopot z ustaleniem sobie rozkładu dnia. Właściwie nie ma po co wstawać, nie ma po co się ubierać. Możemy pomóc im ustalić ten rozkład naszymi rozmowami, telefonicznymi spotkaniami. Zadzwonić rano, dopytać o samopoczucie, w co mama czy tata chcą się ubrać, pochwalić, że w wybranym stroju zawsze im jest ładnie. Potem można zadzwonić w trakcie robienia obiadu, z prośbą o podpowiedzenie, jak zrobić ten dobry sos, który zawsze tata robił do mięsa. Można poprosić o przypomnienie, co się dzieje z dawno niewidzianymi krewnymi, zachęcić do wspólnego wspominania dobrych czasów. Warto opowiedzieć, jak sobie radzimy. By rozmowy nie były tylko sprawozdaniem. Mówmy rodzicom i dziadkom, że sobie dobrze radzimy. Radość z tego, że dzieci są zaradne, że jest im dobrze jest czymś wielkim. Dostarczajmy im tej radości.

Co może nam pomóc?
Bardzo dobrym pomostem do takich rozmów są albumy ze zdjęciami. Bierzemy album do ręki, w nim widzimy fotografie z najróżniejszych okazji. Właśnie o nich możemy z seniorami porozmawiać – co się wtedy działo, kto jest uwieczniony na zdjęciach. Nie za dobrze pamiętamy sytuacje, które wydarzyły się gdy byliśmy dziećmi, bo wtedy zajmowało nas co innego – koledzy, koleżanki, podwórko. Teraz możemy sobie te historie rodzinne rozbudować. Zajrzyjmy do albumów, może zobaczymy tam kolegów ze szkoły, z podwórka, z osiedla. Możemy ich teraz odszukać przez internet, albo – w przypadku seniorów – poprosić wnuków, żeby odszukali dla nas naszych dawnych znajomych. Proszę mi uwierzyć, ja mam takich telefonów ostatnio mnóstwo. Dzwonią do mnie znajomi z dawnych lat, i czasami zajmuje mi chwilę, by skojarzyć ich nazwisko z czasami mojego dzieciństwa. Tych z liceum i studiów pamiętam, ale tych z czasów dawnego podwórka – nie zawsze. Ale ten moment, gdy przypominam sobie, że razem graliśmy w goki – jest bardzo miły. Poszerzamy w ten sposób front rodziny i znajomych. Myślę, że po tym okropnym okresie wyjdziemy z szerszym kręgiem ludzi, z którymi będziemy w kontakcie, którzy dodają nam siły, przekazują nam w tej chwili słowa otuchy: pamiętam cię, fajnie było, mieliśmy różne miłe przygody, mówią nam sympatyczne rzeczy, jak fajnie działałaś, dobrze robiłaś. Albo teraz mówią: gdzieś tam cię widuję od czasu do czasu. Pewnie zapomniałaś, ale ja… To są takie drzwi, które nam się otwierają do innych ludzi. A mamy komunikatory, które pozwalają nam się odszukać nawzajem. To jest strasznie fajne.

To jednak wyklucza tych seniorów, którzy nie mają dostępu do internetu, nie posługują się tymi komunikatorami.
Tu można coś zrobić. Telefony raczej mamy wszyscy. Trzeba seniora nauczyć, jak się podłączyć do tych komunikatorów. Trzeba mieć niesamowicie dużo cierpliwości, ciepła i życzliwości i długo to robić, ale to nasze oddalenie trochę potrwa, prawda? Nauczyć go: „Kliknij tam, jak popatrzysz w ekran, to tam na dole jest czerwona kropka, nie zielona, naciśnij ją. Jest takie okienko. Nie wyszło? Nie szkodzi, naciśnij jeszcze raz”. Naprawdę trzeba tego chcieć, trzeba robić to ciepło, chwaląc. Wracać do tego, żeby seniorom to weszło w krew i robili to już mechanicznie. Warto. W ten sposób będziemy bliżej z naszymi seniorami.

Nie przegap

Można też prowadzić wideorozmowy…
Musimy się oduczyć spieszyć. Mogę to robić godzinę albo dwie z osobą, którą chcę czegoś nauczyć. Bez pośpiechu i uwag. Nawyk spieszenia się nam został z tego okresu, kiedy chodziło o sukcesy, masę zadań, obowiązków, które należało wykonać. W tej chwili nie trzeba szybciej. Zanim się tego oduczymy, trochę czasu zejdzie.

Myślę, że seniorzy są lepiej przystosowani do tego okresu, jaki jest teraz, niż młodsi ludzie. Seniorzy żyli w czasie, kiedy takiej presji nie było, więcej się działało w relacjach międzyludzkich. Nie było tylu atrakcji, przedmiotów do zdobycia, kupienia. Seniorzy mogą młodszych takiej postawy nauczyć, bardziej kameralnej, wyciszonej - mówi prof. Katarzyna Popiołek

Kiedyś było więcej pokus dookoła. Kina, teatry otwarte. Galerie handlowe. Było co robić poza domem.
Teraz przechodzimy do wnętrza. Do wnętrza domów i do własnego wnętrza. Kierunek: wnętrze – mówiąc krótko. Potrzebujemy bliskości. Rodzina i przyjaciele są ważni. Relacje trzeba umieć podtrzymywać, trzeba umieć coś z siebie dać. Ja myślę, że seniorzy są lepiej przystosowani do tego okresu, jaki jest teraz, niż młodsi ludzie. Seniorzy żyli w czasie, kiedy takiej presji nie było, więcej się działało w relacjach międzyludzkich. Nie było tylu atrakcji, przedmiotów do zdobycia, kupienia. Seniorzy mogą młodszych takiej postawy nauczyć, bardziej kameralnej, wyciszonej. A propos kupowania, ja mam nadzieję, że w tej sytuacji przekonamy się, że to kupowanie to jakaś mania. Teraz nie kupujemy, i żyjemy.

Bo już wszystko mamy.
Nie kupujemy teraz rzeczy, które są zbędne, a goniliśmy za nimi. Przekonujemy się o zbędności pewnych rzeczy. Myślę sobie, że ten nasz konsumpcjonizm trochę się uspokoi. Oby się nie skończyło na odwrót – że po okresie posuchy rzucimy się wygłodniali zakupów na sklepy. Mam nadzieję, że pewne rzeczy sobie przewartościujemy. Co z tego, że mam te przedmioty wszystkie. To jest taki zapychacz życia. Co innego jest ważne, gdy przychodzi do istotnych kwestii. Może nauczymy się hierarchii ważności pewnych rzeczy, np. zamęczałem się, zadręczałem czymś, co teraz w ogóle nie jest dla mnie problem, te sprawy są nieistotne. Będziemy umieli trochę przez sito przesiewać rzeczy ważne i mniej ważne. Teraz czujemy, co naprawdę jest ważne.

Zobacz koniecznie

Czy widzi pani większą solidarność społeczną?
Tak, trudna sytuacja sprawia, że stajemy się bardziej solidarni. Wszyscy mi mówią, że odzywają się do nich osoby, które mówią: możemy pomóc, jestem młody, jestem silny, mogę coś przywieźć, dostarczyć. Niedawno ktoś do mnie zadzwonił, że może mi upiec ciasto na święta, nie chcąc za to żadnego wynagrodzenia. To są tak miłe sygnały. Próbujmy te sygnały zbierać, kolekcjonować, budować z nich nowy świat wartości. Tak jak my zbudowaliśmy sobie wirtualną uczelnię, nie chodząc do jej budynku, to spróbujmy sobie zbudować wewnętrzny świat, który oby z nami dłużej został, bo jest w nim bardzo wiele dobrego.

Czy czeka nas teraz życie na wolniejszych obrotach?
Nauczyliśmy się w tym pędzie myśleć tylko o tym, co będzie za chwilę. W tej chwili tej presji nie ma i nareszcie możemy żyć chwilą bieżącą. Poprzednio najczęściej było tak, że nas w chwili bieżącej nie było. Myśleliśmy nie o tym, co teraz, tylko o tym, co za chwilę. Teraz możemy być i dotknąć materii życia. Zobaczyć wiele drobiazgów, na które nie zwracaliśmy uwagi.

Jak odegnać wciąż powracające negatywne myśli – że będzie coraz gorzej, dobre czasy minęły...
Nie myślmy o zbyt dalekiej przyszłości, bo przyszłość zawsze jest lekko niepokojąca. Czasem rysuje się nam za ciemniejszą mgłą, czasem za jaśniejszą. W tej chwili nikt tej przyszłości nie potrafi dobrze przewidzieć. Nie wybiegajmy w nią, bo wybieganie bardzo często wiąże się z negatywnym prognozowaniem. Będzie strasznie, z katastrofizowaniem: matko, to będzie koszmar. Pewnie będzie trudno, ale nie myślmy o tym, bo życie przynosi nieprzewidywalne rozwiązania. Gdy zaczynamy negatywnie prognozować i na tym się skupiać, wtedy przeżywamy taki stres, jak gdyby ta sytuacje, której się boimy wydarzała się właśnie teraz. Gdy w normalnym życiu jest trudna chwila i przeżywamy stres, to gdy ona się kończy – albo poradziliśmy sobie z tą trudnością, albo uciekliśmy, to stres mija. A w tej chwili gdy negatywnie się nastawiając do przyszłości zestresujemy się, to nic tego stresu nie wyłącza. On sobie gdzieś tam w nas buzuje. Dlatego nie fundujmy sobie tego, bo to nas po prostu drenuje.

Jaką ma pani radę dla seniorów, którzy są zamknięci w domu? Nikt do nich nie przyjedzie na Wielkanoc, ani oni do nikogo nie pojadą? Co może im pomóc?
Jeśli nie korzystają jeszcze z internetu, to teraz jest najwyższy czas, żeby to nadrobić. Teraz seniorzy mogą poczuć, że technologia im realnie pomoże w codziennym życiu. Nie powinni się krygować, by poprosić o pomoc np. wnuczków, którzy czasami mają więcej cierpliwości niż ich dzieci. Następna rzecz – odświeżmy dobre wspomnienia. One są naszą ogromną siłą. Ważne, żeby otwierać szufladę tylko z dobrymi wspomnieniami. Nasza pamięć działa w taki sposób, że wiąże ze sobą wydarzenia o podobnej treści emocjonalnej. Np. jak otworzę szufladę, w której gromadzę wspomnienia o tym, co mnie martwiło i dołowało, co mi się nie udało, to z niej wysypie się ogromny bagaż takich wydarzeń. Uruchamiamy inne, miłe wspomnienia. Seniorzy mogą pomyśleć też o takich rzeczach z przeszłości, co chcieliby przekazać swoim dzieciom. O czym dzieci mogą nie wiedzieć, nie pamiętać. Z drugiej strony dla dzieci byłoby fajnie, gdyby przez telefon mogłyby powiedzieć np. „Wiesz, przypomnieliśmy sobie wczoraj (tu osiągnięcie tej osoby). Tak to wtedy fajnie zrobiłaś, tak to mądrze rozwiązałaś”. Albo: „Tato, ile razy się martwiłam, to ty zawsze mówiłeś: przestań się martwić na zapas. Jesteś silna i dasz radę”. I dzięki temu daję radę. Młodsze osoby powinny przywracać seniorom pamięć o wydarzeniach, które stawiają ich w dobrym świetle.

Ważne, żeby do świąt nauczyć naszych seniorów, by mogli nas zobaczyć na ekranie telefonu czy komputera. Nauczmy ich tego cierpliwie i spokojnie. Żebyśmy mogli patrzeć na siebie przez komórki, porobić zdjęcia tego, co jemy, byśmy mogli wszyscy równocześnie się do siebie uśmiechnąć. Żeby przełożyć te święta do wirtualnego świata - przekonuje prof. Popiołek

Co seniorzy mogą zrobić dla siebie i swojej równowagi psychicznej w domu?
Porządkować stare zdjęcia, opisywać je, żeby było wiadomo kto na nich jest i gdzie oraz kiedy zostały zrobione. Seniorzy dobrze pamiętają rodzinne spotkania, historie, eventy niezwykłe. W młodszym pokoleniu ta pamięć znika. Seniorzy mogą też pomyśleć o poszerzeniu kręgu znajomych. Może zadzwonić do kogoś z tych starych zdjęć. Można o to poprosić wnuczka. To są przefajne wydarzenia, gdy odzyskuje się przyjaźń albo znajomość po wielu latach. Można razem powspominać, pośmiać się. Pogadać o latach młodości. Czasami takie rozmowy są możliwe tylko z tą jedną osobą, dla innych mogłyby być nudne albo niewłaściwe. Wróćmy do starych przyjaźni, zaniechanych. Nie myślmy: „A, z Zośką już dawno nie gadałam”. Zadzwonić do Zośki! Zainteresować się. Wszyscy musimy się nauczyć prawdziwego zainteresowania drobiazgami, które składają się na nasze życie teraz. Wtedy czuję, że ktoś jest bliski, gdy mogę mu opowiedzieć coś, co gdybym chciała opowiedzieć szerszemu gronu to może byłoby nudne albo niewłaściwe.
Wszyscy ulegamy lękowi, to taki czas. Sygnały są ciemne, mroczne. Weźmy jednak poprawkę na to, że jeśli stosujemy się do zasad kwarantanny społecznej, to jednak jesteśmy w miarę bezpieczni. Jak powiedział Jacek Fedorowicz ostatnio, jeśli rzeczywiście uważamy jak trzeba, to ten wirus nie wchodzi do nas przez dziurkę od klucza, nie wskoczy przez okno, nie wpłynie dziwną falą. Często nasz lęk wyolbrzymia pewne kwestie. Mówi się, że strach ma wielkie oczy. Gdy się czegoś boimy, to wyolbrzymiamy wszystko, wszystko staje się groźniejsze i większe niż jest. Zakaszlę – o jeju, na pewno jestem chora. Nie mam czegoś w domu – umrę z głodu. To jest lękowe skrzywienie percepcyjne. Weźmy na to poprawkę. Przykład – wstajemy rano, głowa nam pęka z bólu. Na pewno jakiś wirus albo inna groźna choroba. Włączamy radio – a tam mówią, że jest niskie ciśnienie i fatalny biomet i ludzie będą się skarżyć na takie dolegliwości. I już przestaję się przejmować swoim stanem. Wiem dlaczego – biomet jest zły. Nie martwić się na zapas. Londyńczycy w XIX wieku martwili się, jak to miasto będzie się rozwijać przy takiej ilości nawozu końskiego na ulicach. Rzeczywistość przyniosła samochody i ten problem przestał być istotny. Negatywne prognozowanie w naszym prywatnym życiu nie ma większego sensu i tylko nas osłabia.

Jeszcze jakieś rady dla seniorów?
Przypomnijmy sobie ludzi, którzy zrobili dla nas coś dobrego – małego czy większego. Siądźmy i napiszmy do nich list, złożony np. z 300 słów. W nim napiszmy, jak ten ich dobry uczynek wpłynął na nasze życie. Schowajmy ten list do szuflady, potem go znowu wyjmijmy i poprawmy. Jeśli możemy – wyślijmy go teraz mailem. Jeśli nie – trzymajmy szufladę pełną takich listów i później im wyślijmy. Przypomnijmy sobie wszystkich, wobec których czujemy wdzięczność. To będą listy z czasu zarazy. Okazywanie wdzięczności poprawia nam nastrój, tak jak pomaganie. To jest najfajniejsze, bo te osoby, którym za coś dziękujemy, ludzie dobrzy, tego zwykle nie pamiętają, nie robią spisu swoich dobrych uczynków.

Nie przeżywaliśmy zarazy. Tamte wydarzenia miały charakter społeczny. Teraz przeżywamy coś, co ma charakter biologiczny. Cały świat choruje. Nie chojrakujmy - mówi prof. Katarzyna Popiołek do seniorów

Młodsze osoby oskarżają seniorów o to, że ci bagatelizują zasady kwarantanny. Wychodzą ciągle do sklepów po pojedyncze rzeczy, spotykają się przed domami, nie stosują maseczek i rękawiczek.
Trzeba się odwołać do ich odpowiedzialności. Ja myślę, że ich dzieci muszą im powiedzieć: Jak ja mam twoich wnuków pilnować, dbać, żeby się nie zaraziły, powstrzymywać od odwiedzin u kolegów, jeśli ty, osoba, która powinna być wzorem, przykładem rozsądku, mądrości postępuje nieodpowiedzialnie. Po drugie – odwołać się do tego, że teraz musimy być solidarni, a nie zachowywać się egoistycznie i narażać innych. Trzecia sprawa – uświadamiać seniorów, że jeśli będą się zachowywać nieodpowiedzialnie i coś im się stanie, to ja będę cierpieć przez to, że nie umiałam cię powstrzymać, będę mieć poczucie winy. Proszę cię, oszczędź mi tego.

Starsi ludzie tłumaczą: A, ja już wszystko przeżyłem, już się nażyłem… Wojnę przeżyłem, stan wojenny...
Nie przeżywaliśmy zarazy. Tamte wydarzenia miały charakter społeczny. Teraz przeżywamy coś, co ma charakter biologiczny. Cały świat choruje. Nie chojrakujmy. A jeśli kogoś trzeba postraszyć, to warto przeczytać „Dżumę” Camusa. To pokazuje grozę zarazy. Na dodatek tam jest to straszne stwierdzenie: Dżuma jeszcze wróci. Tym się nie martwmy. Można też przeczytać inne książki, ja polecam „Miłość w czasach zarazy” Gabriela Garcii Marqueza. Tam czas zarazy jest pokazany jako czas wyrwany z rzeczywistości, gdy można skupić się tylko na miłości, odkładając resztę innych spraw. Może z tego skorzystajmy.

Jak pani spędzi tegoroczną Wielkanoc?
W tym gronie, w którym jestem. Mam szczęście, że jesteśmy rodziną wielopokoleniową. Dwa pokolenia mieszkają razem. Mieć codziennie osobisty kontakt z 11-letnią wnuczką, słyszeć jej uśmiech, prześmieszne odzywki i komentarze – to jest cudowne. Umówiliśmy się na spotkania na Whats’upie z kim się da. Mam też Skype’a. Będę wykorzystywać wszystkie komunikatory, by przy moim stole było jak najwięcej osób. Postaram się, by na tym stole jednak było coś, czym mogę się pochwalić, np. pisanka, którą wszystkim pokażę. Z reguły starałam się wyciszyć w czasie świąt, a teraz spróbuję jak najszerzej się kontaktować.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Pani profesor niewiele nauczyła się z tej sytuacji. To jak spora część prezentujących się publicznie naukowców , ekspertów , opiniotwórców i najważniejszych - celebrytów, jutuberów, szafiarki i reszty autorytetów, z czego większość jest tak zakłamana jak zbrodnicza demokracja.

Dzięki epidemii mam w tej chwili pewność na 1000% że póki kapitalizm zwykli ludzie będą traktowani jak bydło a biznes bandytów będzie zawsze ważniejszy od życia i zdrowia narodów.

Wróć na i.pl Portal i.pl