Prof. Polak: Skala przemocy stosowana przez lokalne SB była niewspółmierna do celów stanu wojennego

Adam Willma
Adam Willma
Prof. Polak: - Byliśmy całkiem aktywnym regionem w rzeczywistości stanu wojennego.
Prof. Polak: - Byliśmy całkiem aktywnym regionem w rzeczywistości stanu wojennego. Jacek Smarz
Z prof. Wojciechem Polakiem rozmawiamy o białych plamach w opisach stanu wojennego w Kujawsko-Pomorskiem.

Minęło 40 lat od ogłoszenia stanu wojennego. Dzięki historykom wiemy już sporo o tamtym czasie. A czego jeszcze nie wiemy?
Może zacznę od tego, co wiemy. Wiemy na przykład, że Sowieci bardzo nalegali na wprowadzenie stanu wojennego. Wiemy, wiemy, że na początku kwietnia 1981 pierwszy sekretarz partii Stanisław Kania i premier Wojciech Jaruzelski spotkali się z dwoma członkami Sowieckiego Biura Politycznego. Umówili się, że wprowadzą stan wojenny, a Sowieci dadzą im na to kilka miesięcy. Wiemy, że były rozmaite naciski sowieckie na Jaruzelskiego, żeby wprowadzić stan wojenny. Natomiast nie znamy szczegółów z archiwów sowieckich. Znajomość tych dokumentów dałaby nam możliwość bardziej szczegółowego opisu tej sytuacji. Bardzo ciekawe byłoby poznanie harmonogramu spotkań i treści rozmów, które się odbyły.

W aktualnej sytuacji to chyba tylko marzenie historyków.
Prawdopodobnie jeszcze przez jakieś 50 czy 100 lat nie będziemy mieli dostępu do tych akt. Nie znamy też wielu szczegółów dotyczących historii lokalnej - poszczególnych miejscowości, miasteczek, czy nawet regionów. Tu potrzebna jest jeszcze praca historyka i potrzebna jest działalność ratunkowa. W sytuacji gdy latach 88-89 bezpieka, schodząc z areny, niszczyła dużo źródeł historycznych (połowa akt esbecji została zniszczona), możemy tylko odtwarzać fakty z nagrań z rozmów.[/b] Dlatego trzeba zintensyfikować prace dokumentacyjne. Historyk nie tylko opisuje, nie tylko tworzy jakiejś syntezy, ale także zbiera materiały.

Jakie białe plamy pozostały w opisie stanu wojennego w Kujawsko-Pomorskiem?
Tu akurat jesteśmy w dość komfortowej sytuacji. O stanie wojennym w naszym województwie wiemy dużo i tutaj chyba większych luk nie ma. Ale u nas również luki dotyczą małych miejscowości. Sytuacja w Bydgoszczy, w Toruniu, a nawet we Włocławku jest dobrze opisana. Z Grudziądzem już by trzeba było podjąć pewne działania. Na pewno jednak w mniejszych miejscowościach potrzeba dłuższych studiów, przeprowadzenia rozmów, doprecyzowania różnych ustaleń.

Zachowały się dokumenty dotyczące tych małych miast?
Częściowo tak, trochę papierów jeszcze się zachowało, ale na podstawie papierów niekoniecznie stworzymy pełny obraz. Konieczne jest porozmawianie z ludźmi. Świadkowie jeszcze żyją i trzeba korzystać z tej sytuacji, jak najszybciej podejmować rozmowy i nawiązywać kontakty, spisywać i wykorzystywać te materiały, bo są to często rzeczy pasjonujące.

Tak jak gra operacyjna wokół Andrzeja Zybertowicza.
Tak - kwestia jego aresztowania, kontaktów z podziemiem, które były częściowo rozpoznane przez bezpiekę. Niestety, o niektórych wątkach mogłyby nam powiedzieć jedynie źródła esbeckie, a te są zachowały się tylko w części.

Jak stan wojenny obszedł się z działaczami podziemia na naszych terenach?
Dramatycznie było zwłaszcza w dawnym województwie toruńskim. Liczba internowanych, jak na tak małe województwo, była ogromna. Również zasięg represji jest bardzo duży. Opór społeczny - więc rozmaite formy działalności konspiracyjnej i różne metody przeciwstawiania się władzy były bardzo rozbudowane. Toruń był jakimś sensie ewenementem w skali kraju, bo miasto nie największe, województwo troszkę uboczu, natomiast aktywność niezwykła.

I wyjątkowo aktywne służby.
Wyjątkowo aktywne, z tendencją do nadgorliwości. Rzeczywiście, nigdzie służby nie działały aż z taką gorliwością. O wydarzeniach z 1. i 3. maja w Toruniu można powiedzieć, że gdyby nie ta nadgorliwość służb, wszystko przebiegłoby w miarę spokojnie. Ale panowie musieli pokazać, że są groźni. Pierwszego maja ludzie z Bulwaru Filadelfijskiego poszli pod pomnik Kopernika, gdzie śpiewali pieśni patriotyczne i skandowali. Trwało to półtorej godziny i manifestacja zaczynała się kończyć, a ludzie stopniowo się rozchodzili. Wszystko zakończyłoby się spokojnie, ale trzeba było ich zaatakować.

Czy z punktu widzenia logistyki przemocy, na naszych terenach akcja wprowadzenia stanu wojennego została przeprowadzona sprawnie?
Nie sądzę, aby można to było tak ocenić. Jeśli celem miało być skłonienie ludzi do zaprzestania manifestacji, można było to osiągnąć znacznie mniejszymi środkami aniżeli brutalne metody siłowe. To było sprzeczne z odgórnymi założeniami. Jeżeli 3 maja w jakimś momencie na obrzeżach Starego Miasta zaczęto atakować ludzi stojących na przystankach, to było to już jakieś szaleństwo. Ale takie rozkazy musiały padać. Celowo eskalowano nastroje, chyba tylko po to, żeby pokazać Warszawie jacy to my jesteśmy ważni, jaką to mieliśmy ciężką robotę do zrealizowania. Zapewne też po to, aby uzyskać efekt strachu, który do pewnego stopnia został uzyskany.

Wydarzenia toruńskie są dość dokładnie opisane. Jak wyglądał opór po ogłoszeniu stanu wojennego w innych miastach regionu? Do jakiego stopnia udało się władzy go spacyfikować?
W Bydgoszczy Solidarność również była sprawna i miała rozbudowane struktury podziemne, powiązania z Kościołem, msze z ojczyznę. Wydawano gazetki, drukowano książki, więc trzeba powiedzieć, że Bydgoszcz też była znaczącym ośrodkiem protestu i oporu społecznego. Gorzej było we Włocławku, gdzie przez długi czas nie było struktur koordynujących działania Solidarności zakładów pracy. Oczywiście działalność podziemna też funkcjonowała, ale z tych 3 wielkich miast regionu Włocławek niewątpliwie był najsłabszy. Trzeba jednak pamiętać, że wielu miastach dzisiaj określanych jako powiatowe, też istniały struktury, też wydawano gazetki, też prowadzono działalność. Czynne w stanie wojennym były tez struktury rolników indywidualnych. Zatem generalnie byliśmy całkiem aktywnym regionem w rzeczywistości stanu wojennego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Polak: Skala przemocy stosowana przez lokalne SB była niewspółmierna do celów stanu wojennego - Gazeta Pomorska

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

t
tematy zastępcze
...jak widać maski/tzw "szczepionki" nie pomagają. A umierają, tak jak wcześniej,osoby starsze (wy

""niezależni toruńscy Dziennikarze""- Gdzie wy jesteście? !

Kiedy to PiS wspólnie (!) z Lewicą ,przy poparciu reszty Zjednoczonego Frontu Covidowego ponad podziałami: PO PSL, (jedyny sprzeciw: Konfederacja) chce szybko przepchnąć projekt Ustawy Hańby o wprowadzeniu terroru sanitarnego i segregacji (tj.nielegalnej dyskryminacji Polaków), dzielenia ludzi i przedsiębiorców na zakeczupowanych i nie zakeczupowanych,czyli pogłębieniem demolki życia publicznego.

Wy też bierzecie udział w przemilczaniu tej sprawy ? , z Listą Hańby posłów podpisanych pod tym projektem....

W Nowości Toruń...jak zawsze mydlenie oczu i...tematy zastępcze....
g
gość
Panie Profesorze a kto był twarzą bezpieki ,w tamtych latach w Bydgoszczy, i rozpracowywał Ojców Jezuitów
Wróć na i.pl Portal i.pl