Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Maria Siemionow: Każdy zasługuje na lepsze życie

Tomasz Nyczka
Maria Siemionow, polska transplantolog pracująca na stałe w Cleveland w USA
Maria Siemionow, polska transplantolog pracująca na stałe w Cleveland w USA Waldemar Wylegalski
Prof. Maria Siemionow, sławna chirurg i transplantolog, która dokonała pierwszego na świecie całkowitego przeszczepu twarzy mówi o tym, że każdy zasługuje na szansę na lepsze życie. Jak Connie Culp, pacjentka, która, dzięki transplantacji przeprowadzonej przez Siemionow i jej zespół w 2008 roku, wraca powoli do normalnego funkcjonowania.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Prof. Maria Siemionow radziła, po co żyć [FILM]
Film o prof. Siemionow - pierwszy klaps w II LO [FILM]
Lekarka z Poznania w USA przeszczepiła twarz kobiety
Zyskała nową twarz dzięki poznańskiej lekarce - prof. Marii Siemionow

Pani Profesor, jak czuje się Connie?

Maria Siemionow: - Teraz? Dobrze. Z dnia na dzień coraz lepiej. Mam w zwyczaju, że staram się utrzymywać stały kontakt z moimi pacjentami. Zwykle dzwonię do nich po zabiegu i pytam o samopoczucie, kondycję. Również psychiczną. Ale z Connie, co naturalne, widzę się również podczas comiesięcznych, obowiązkowych kontroli. Trochę się już do siebie przyzwyczaiłyśmy.

Jest szczęśliwa?

Maria Siemionow: - Wydaje mi się, że tak. Dostała szansę na dużo bardziej komfortowe życie.

Kiedy poczuła Pani Profesor, że teraz to już nic Pani nie powstrzyma?

Maria Siemionow: - Pamiętam ten moment. Byłam wtedy w domu. Jednocześnie zadzwonił mój telefon i pejdżer. Pomyślałam: "Oho, to pewnie wiadomość o tym, że znalazł się dawca!". A właściwie zmarła kobieta, od której mogliśmy pobrać twarz.

Dlaczego ten dawca okazał się właściwy?

Maria Siemionow: - Rodzina wyraziła zgodę. Nie szukaliśmy kogoś fizycznie podobnego do Connie sprzed wypadku. Zależało nam raczej po prostu na przywróceniu wszystkich funkcji twarzy i uzupełnieniu brakujących elementów, jak nos, policzki, powieki i górna warga. Oczywiście, istniało spore ryzyko, że przeszczep zostanie odrzucony. Że organizm rozpozna twarz i tkanki jako obce i te się nie przyjmą. Dlatego Connie musiała zacząć zażywać lekki immunosupresyjne, osłabiające reakcje układu odpornościowego organizmu. Dokładnie tak jak pacjenci po przeszczepie nerki, wątroby czy innego organu. Musi je zresztą zażywać stale.

Historia Connie Culp, którą mąż postrzelił w twarz, jest wstrząsająca. Kiedy podejmowaliście decyzję o tym, że to ona dostanie nową twarz, myśleliście również, że po prostu należy jej się ta szansa?

Maria Siemionow: - Oczywiście, że kwalifikując ją do zabiegu, rozważałam także zupełnie inne niż medyczne aspekty. I czynnik ludzki odgrywał w tej sytuacji ogromną rolę. Connie jest po prostu młodą kobietą, która zasługuje na to, by nie być na ulicy wytykaną palcami.

To, co stało się w 2008 roku, poprzedzone było jednak latami pracy.

Maria Siemionow: - Dwadzieścia lat trwały przygotowania do tej transplantacji. To dwadzieścia lat ciężkiej pracy. I walki o uzyskanie zgody od komisji bioetycznej przy klinice w Cleveland. Zaczynaliśmy od zabiegów na modelach ludzkiej głowy. Szklanym i styropianowym. Oba pokrywaliśmy pobraną od dawcy skórą twarzy. Potem były szczury, którym przeszczepiliśmy fragmenty skóry na pysku. Następnie - pierwsze próby przeszczepów na osobach zmarłych. Ale to wciąż były tylko transplantacje samej skóry. Bez mięśni i tkanek.

A ludzie? Zawsze boimy się przecież tego, co dla nas nieznane.

Maria Siemionow: - O tak. Trzeba było walczyć ze stereotypowym wyobrażeniem o transplantacjach twarzy i kontrowersjami, które wokół nich narosły. Przekonać ludzi do celowości przeprowadzania takiego przeszczepu. Tak samo jak społeczeństwo musiało przekonać się do zasadności przeszczepów serca i innych organów. W niektórych przypadkach nie ma po prostu innego wyjścia niż transplantacja twarzy, tu nie chodzi o kosmetyczny zabieg, tylko komfort życia pacjentów.

W Stanach jest Pani uznanym autorytetem. Jednak karierę zaczynała Pani na poznańskiej uczelni medycznej. Co jej Pani zawdzięcza?

Maria Siemionow: - Prawdę mówiąc, to, co każdy student. Możliwość rozwijania swoich talentów i czerpania wiedzy od najlepszych. Nie powiedziałabym jednak, że to cud. Starałam się podobnie do moich kolegów, podobnie jak oni nie opuszczałam zajęć i chciałam nauczyć się jak najwięcej. Miałam podobne do nich możliwości i podobny start. Tym, którzy pytają, co robić, by osiągnąć sukces, mówię: próbować. Nigdy się nie poddawać. Moja historia to dowód na to, że jak bardzo się chce, to nic nie jest w stanie człowieka zatrzymać. Powtarzam to szczególnie młodym lekarzom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski