Prof. Luc Ferry: Nie tworzymy jednej Unii, tylko kilka. Taka sytuacja wypacza ideę integracji europejskiej

Agaton Koziński
TheDigitalWay
Europa na rynku nowoczesnych technologii nie istnieje. Jedynie korzysta z amerykańskich rozwiązań technologicznych, ale nie ma wpływu na dane - mówi prof. Luc Ferry.

Jak Pan rozumie zmiany, które teraz zachodzą w Europie?
Są bardzo ciekawe. Te zmiany widać świetnie na przykładzie Włoch, gdzie powstał nowy rząd o centrowym charakterze, ani lewicowy, ani prawicowy.

Ten rząd tworzy koalicja partii silnie prawicowej i silnie lewicowej. Skrajności się równoważą?
Dokładnie. Wcześniej premierem była sympatyczna osoba, Matteo Renzi - polityk proeuropejski, socjaldemokrata, zwolennik liberalizmu. Wydawało się, że jest idealny do tego, by zdobyć poparcie młodych, nowoczesnych Włochów. A jednak poniósł porażkę totalną.

W wyborach w marcu tego roku jego Partia Demokratyczna zdobyła niecałe 19 proc. głosów.
A poparcie zdobyły partie populistyczne, które wykorzystały obawy Włochów przed napływem migrantów. W ten sposób partie skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe zdobyły poparcie kosztem ugrupowań umiarkowanych. Ta sytuacja świetnie pokazuje zmiany, które zachodzą w całej Europie.

Chwali Pan rządy Mateo Renziego, które Włosi odrzucili. Może więc tamten rząd wcale nie był tak idealny?
Oczywiście, że nie był. Sytuacja, w której elity rządzą wbrew ludziom, jest sytuacją niewłaściwą - to uniwersalna prawidłowość. Natomiast rozwój sytuacji we Włoszech pozwala zrozumieć zmiany występujące na całym kontynencie - i sprawiające, że Unia Europejska choruje.

CZYTAJ TAKŻE: Kornel Morawiecki: Unia z Rosją mogłaby stworzyć lepszy świat

Proszę postawić diagnozę tej choroby.
Co się wydarzyło po przyjęciu Traktatu z Maastricht w 1992 r.? Wtedy zostało zalegalizowana możliwość konkurowania między sobą państw za pomocą regulacji rynkowych. Nagle kraje tworzące UE nie rywalizowały między sobą tylko o to, które sprzeda więcej swoich produktów - samochodów, lodówek, butów, itp - ale także na to, jakie uwarunkowania rynkowe będą obowiązywały w poszczególnych państwach. To na przykład umożliwiło korzystaniu z dumpingu socjalnego, na przykład podatki socjalne w Holandii były trzy razy niższe niż we Francji.

Teraz między wierszami zarzuca Pan Polsce dumping socjalny? Bo francuski rząd włożył mnóstwo energii, by prawnie zablokować polskim kierowcom możliwość pracy we Francji.
Mówię ogólnie, te same zjawiska można zaobserwować we Francji i w Polsce, w Wielkiej Brytanii i na Węgrzech. Chodzi o to, że wewnątrz jednej struktury, jaką jest UE, dochodzi do dużych rozpiętości podatkowych. W Irlandii są niższe podatki niż we Francji. Nie twierdzę, że akurat Francja właściwie ustawiła stopy podatkowe. Chodzi o to, że nie tworzymy jednej Unii, tylko kilka. Taka sytuacja wypacza ideę integracji europejskiej, bo sprawia, że mieszkańcy poszczególnych państw nie cierpią innych. Dobrze, gdy występuje konkurencja na rynku pracy, ale źle, gdy ją widać na poziomie regulacji tego rynku.

A może kraje europejskie - zamiast narzekać na regulacje prawne - powinny zacząć tworzyć własne konkurencyjne w skali światowej przedsiębiorstwa? Albo generować nowe rozwiązania technologicznie takie jak na przykład Uber?
Zgadzam się z panem, choć to zupełnie inna kwestia. Europa nie posiada żadnych korporacji, które byłyby odpowiednikiem amerykańskiego GAFA (akronim od słów Google, Amazon, Facebook, Apple - przyp. red.). Nie posiadamy firm, które są w stanie absorbować dane. To sprawia, że Europa znajduje się w absurdalnej sytuacji - korzysta z narzędzi internetowych wytwarzanych przez USA, a to sprawia, że europejskie dane są przechowywane na serwerach znajdujących się w Ameryce! Przecież tylko na Instagramie każdego dnia pojawia się miliard zdjęć. To najlepiej pokazuje, jak media społecznościowe ewoluują i jak ważne się stają w codziennym życiu - i jak Europa nie ma na nie wpływu. W ten sposób stajemy się kolonią Stanów Zjednoczonych i Chin.

Kolonializacja? Nie za mocne słowo?
Nie. Przecież współczesne potęgi technologiczne są przede wszystkim amerykańskie. Widać, że USA szybko gonią koncerny z Chin i Korei Południowej - one dużo pracują nad rozwojem sztucznej inteligencji. Chińczycy eksperymentują z nowoczesnymi komputerami, zdolnymi wykonywać 897 biliardów operacji na sekundę. Natomiast Europa na rynku nowoczesnych technologii nie istnieje. Firmy, które tutaj w tym sektorze powstaną, są niemal natychmiast wykupywane przez koncerny amerykańskie - zwykle razem z osobami, którzy je stworzyli.

vivi24/x-news

To problem tylko technologiczny, czy jednak problem polityczny?
Nie ma czegoś takiego jak europejska potęga. Europa to wielki rynek, składający się z 28 państw, ale nie ma parlamentu strefy euro, nie ma ministra finansów euro, nie ma nawet wspólnej polityki monetarnej, gospodarczej, czy społecznej krajów UE. Jest odwrotnie - państwa należące do Unii ze sobą konkurują, co sprawia, że patrzą na siebie nawzajem z coraz większą niechęcią.

I to właśnie sprawia, że Europa nie ma żadnych atutów w rozwoju nowoczesnych technologii?
Takie atuty moglibyśmy mieć - ale Amerykanie natychmiast kupują europejskie firmy z tego sektora. Oni kupują start-upy, ale także rozwinięte przedsiębiorstwa. Są w stanie kupić wszystko. Nie dziwię im się, to racjonalna z ich punktu widzenia polityka. Ale Europa nie umie na to zareagować. W Polsce macie fantastycznych matematyków, tacy również są we Francji - ale jak oni szukają pracy, to zazwyczaj znajdują w firmach chińskich lub japońskich.

CZYTAJ TAKŻE: Walka o „duszę” Europy. Populista Orbán kontra liberał Macron

Jak w takim Europa powinna się bronić przed tym kolonializmem?
Paryż w 2024 r. będzie organizować Igrzyska Olimpijskie. Będą one kosztować ok. 10 mld euro. To absurdalnie droga i całkowicie niepotrzebna impreza. To głupota wydawać na to pieniądze, lepiej byłoby wydać te fundusze na rozwój sztucznej inteligencji. Jedynym rozwiązaniem jest zaprezentować politykę siły wobec Stanów Zjednoczonych. Byłaby tego w stanie dokonać Europa składająca się z 12 krajów, które dokonałyby harmonizacji podatkowej.

Dobrze Pana rozumiem? Chciałby Pan zmierzać w kierunku małej Europy, składającej się z 12 państw?
Tak. Mała Europa, która pogłębia poziom współpracy między sobą. To jedyne rozwiązanie.

Nie boi się Pan, że jeśli nastąpi harmonizacja podatkowa, to Europa jeszcze straci konkurencyjność wobec Chin i USA?
Ale ja wcale nie rozumiem poprzez harmonizację podatkową ich podnoszenia. Obecny system podatkowy we Francji jest absurdalny. Generalnie należy uelastycznić gospodarkę europejską, obniżyć deficyt budżetowy i stworzyć wspólną politykę - zagraniczną, gospodarczą, społeczną - dla krajów strefy euro. Teraz w unii monetarnej jest 19 krajów, ale każdy prowadzi oddzielną politykę, także gospodarczą.

Ale czy to oznacza, że jest problem z krajami prowadzącymi samodzielną politykę, czy ze strefą euro?
Potrzebujemy wspólnej Europy, bo żaden kraj oddzielnie nie ma dość pieniędzy, żeby samodzielnie sfinansować wejście w epokę przemysłu 4.0. Nawet Niemiec na to nie stać. Mówimy o inwestycjach rzędu 50 mld euro, żeby móc konkurować z Chinami i USA przy rozwoju sztucznej inteligencji. Bo tak naprawdę nowoczesne technologie sprowadzają się do pieniędzy. Uda się je znaleźć pogłębiając współpracę, tworząc federalną Europę złożoną z 12 krajów. Nie z 28, bo to się nie uda - tylko z 12. To one muszą stworzyć wspólny system podatkowo-fiskalny.

Póki co wspólna polityka europejska generuje problemy, vide kryzys finansowy, czy migracyjny. Nie obawia się Pan, że taka federalizacja wygeneruje tylko kolejne?
Tamte kryzysy wynikły, bo nie było wspólnej polityki europejskiej. Zero polityki - dotyczy to także europejskich instytucji, ani Rada, ani Komisja nie prowadzi żadnej polityki. One tylko produkują prawo, ale to nie ma nic wspólnego z polityką. Przecież nikt nie wie, jak się nazywa ta pani, która odpowiada za politykę zagraniczną UE, tak samo jak nie wie, kto jest przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. I jeśli ten stan się utrzyma, to Europa zginie.

Wyobraźmy sobie sytuację, że prezydent Europy ma silniejszą pozycję niż prezydent Francji. Francuzi by to zaakceptowali?
Tak, jeśli prezydent Europy zostałby wybrany w wyborach - i jeśli wcześniej udałoby się wypracować porozumienie odnośnie wspólnej polityki 12 krajów. Inaczej Europa zginie. Nie tylko Unia, ale cały kontynent. Utracimy swoją suwerenność. Staniemy się zależni od amerykańskiej technologii. Naprawdę taka jest stawka. Teraz walczymy o przetrwanie cywilizacji europejskiej. Jeśli pozwolimy, żeby wszystkie mózgi znajdowały się tylko w USA, Chinach, Japonii, to będzie oznaczało nas koniec.

vivi24/x-news

Stworzenie federalnej Europy wymagałoby odejście od zasady suwerenności narodowej. To możliwe?
Solidarność, braterstwo narodowe pozostałaby narodowe. Budżet ministra edukacji Francji pozostanie francuski - Polska, czy Niemcy nie będą miały do niego dostępu. Podobnie z budżetem na wydatki zdrowotne, czy wojskowe. Ale jednocześnie doszłoby do rozszerzenia katalogów wspólnych wydatków, na przykład o inwestycje w rozwój sztucznej inteligencji. Bez uwspólnotowienia budżetów na takie inwestycje Europa zginie.

Podkreśla Pan konieczność zacieśnienia współpracy w gronie 12 państw - ale teraz wyłącza z tego cały szeroki katalog tematów To jakich kwestii federalizacja miałaby dotyczyć?
Kwestii gospodarczych, ale nie tylko - także politycznych, w tym obszarze, od którego zależy zachowanie pozycji Europy w świecie. Korzystamy z tego wszyscy, i Francuzi, i Polacy. Musimy znaleźć sposób, by zachować nasz model cywilizacji, który łączy wolność z bezpieczeństwem społecznym. Amerykanie tego nie mają - oni pilnują wolności, ale nie dbają o bezpieczeństwo socjalne.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Andrzej Duda o Unii Europejskiej: Wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika

Opowiada Pan o wąskiej, ale bliżej zintegrowanej Europie. Rozumiem, że to jest ta sama koncepcja, za którą opowiada się Emmanuel Macron?
Absolutnie nie, ona przedstawia całkowicie inną wizję.

Przecież on też jest zwolennikiem małej Europy.
Nie. Przecież on się opowiada za rozszerzeniem UE o kraje bałkańskie, mówił o tym podczas swoich przemówień.

Europa nie ma odpowiedzi na jeszcze jedno zagadnienie: pojawianie się technologii blockchain, która umożliwia tworzenie ponadnarodowych rozwiązań gospodarczych jak kryptowaluty. Jak na to zareagować?
Blockchain to system bardzo interesujący, wręcz genialny pod względem intelektualnym. Będzie mieć wielki wpływ na handel międzynarodowy. Ale to także system bardzo niebezpieczny, bo nie podlega żadnej kontroli. Będzie umożliwiał na przykład finansowanie terroryzmu, czy pranie brudnych pieniędzy.

Pytanie o kontrolę systemu blockchain to pytanie o kontrolę internetu.
Właśnie, bo system blockchain posiada możliwość budowania własnej wiarygodności - i to czyni go tak niebezpiecznym. Kwestia kontroli nad nim jest bardzo delikatna, podobnej materii jak kontroli systemu bankowego.

Wspomniał Pan wcześniej, że Europie grozi, że zostanie skolonializowana przez USA i Chiny. A może skolonializują ją firmy, które wyrosną dzięki technologii blockchain?
Rzeczywiście, to możliwe - ale to nie jest kwestia kolonializacji Europy. W ten sposób może dojść do kolonializacji całego świata. Zresztą już teraz takie koncerny jak Google mają ku temu wszelkie predyspozycje, stają się potężniejsze niż nawet duże, bogate kraje.

CZYTAJ TAKŻE: Błaszczak: PiS jest za tym, żeby Polska była w Unii Europejskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Luc Ferry: Nie tworzymy jednej Unii, tylko kilka. Taka sytuacja wypacza ideę integracji europejskiej - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl