Prof. Janusz Czapiński: Alkoholizm bywa ukrytą formą depresji

Dorota Kowalska
Bartek Syta/Polska Press
Przyjdzie nowe pokolenie, które będzie miało trochę inne wyobrażenia o dobrym stylu życia, zacznie jeść więcej sałaty, pić mniej alkoholu, bardziej myśleć o rodzinie i zakładaniu rodziny - wtedy część tych, niepokojąco rosnących obecnie wskaźników, zacznie maleć - mówi prof. Janusz Czapiński.

Panie profesorze, jak pan sobie radzi ze stresem?
Pierwsze przykazanie: podejmować takie decyzje, aby sytuacji stresowych skutecznie unikać. W dużym stopniu zależy od nas, czy włazimy w jakąś stresową pułapkę, czy nie włazimy. Ludzie skuszeni wysokimi odsetkami lokują swoje życiowe oszczędności w Amber Gold. Nie dziwię się, że te kilkaset tysięcy Polaków doświadcza dzisiaj znacznego stresu, a jeszcze większego doświadczało zaraz po ujawnieniu afery. Po prostu: trzeba mądrze żyć. Ale to nie wystarczy, bo nawet największemu mędrcowi zdarza się znaleźć w sytuacji, w której wszystko się w nim gotuje. Wtedy, po pierwsze - należy odespać tę sytuację, a następnie przyjąć trochę buddyjską postawę: za część tego, co nam się przytrafia, odpowiadamy, ale za część nie odpowiadamy i za tę część, za którą nie odpowiadamy, nie ponosimy odpowiedzialności, więc musimy się do niej jakoś dostosować. Straciliśmy pieniądze - no trudno, nie straciliśmy wszystkich, ciągle mamy z czego żyć. Żona od nas odeszła czy mąż nam się rozpił - róbmy wszystko, żeby się na nas to negatywnie nie odbiło. Innymi słowy: żona od nas odeszła - znajdźmy sobie nową partnerkę, mąż się rozpił - w tej chwili są coraz skuteczniejsze metody wychodzenia z alkoholizmu. Spróbujmy sytuacją tak manipulować, żeby wejść na tę naszą odstresowującą ścieżkę terapeutyczną. Przebiegłość ludzi jest bezgraniczna, zawsze byłem zwolennikiem tezy, że do specjalistów powinniśmy się udawać w ostatniej kolejności. Liczmy na taką mądrość, której do końca wszyscy nie są świadomi. Taką mądrość, która na przykład wiąże się z tradycyjnym powiedzeniem: czas leczy rany. Czas naprawdę leczy rany. Większość samobójstw nie zostałaby popełniona, gdyby w odpowiednim momencie jakaś bliska osoba złapała za rękę, wyrwała sznur, albo zamknęła piekarnik i wylała do sedesu wszystkie trujące tabletki, kiedy sam zamachowiec nie ma wystarczających sił w sobie, aby to zrobić. Zazwyczaj, jeśli chodzi o mężczyzn, to popełniają samobójstwo po spożyciu dużej dawki alkoholu, tracą władzę nad tym, co robią. Wystarczy tydzień, aby chęć odebrania sobie życia przeszła.

Wspomniał pan o tym, o co chcę zapytać. Najnowsze badania wskazują, że codziennie niemal 3 miliony Polaków kupuje tzw. małpki, czyli 100, 200 ml alkoholu, co oczywiście nie przeszkadza, żeby kupowali zwyczajowe pół litra. Piją młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni, wykształceni i niewykształceni, piją od rana. Co pewnie świadczy o tym, że Polacy uciekają przed stresem w alkohol, prawda?
To prawda. Dołek w spożyciu alkoholu przypada na 2009 rok, potem to spożycie znowu zaczęło rosnąć, przynajmniej według Diagnozy Społecznej. Można to wiązać z masą różnych czynników, ale takim spinającym je wszystkie jest rosnące poczucie niepewności związane z tym, że nawet, jeśli szybko awansujemy, to nie jesteśmy pewni, w którym momencie zaczniemy z tej drabiny awansu zawodowego spadać w dół. Co prawda jeden problem mamy z głowy: od pewnego czasu nie grozi nam utrata pracy, bo jeśli z jednej nas wywalą za cokolwiek, to natychmiast inni z pocałowaniem ręki do jakiejś roboty nas przyjmą, co nie znaczy, że pewność dochodów zlikwidowała u Polaków całe morze tej niepewności dotyczącej dosłownie wszystkiego. Ludzie się martwią, czy ziemia wytrzyma tę naszą zachłanność na cokolwiek: na plastiki, na rozwój technologiczny itd., itd. Inni się martwią tym, że im się prują relacje społeczne i też żyją w takim ciągłym napięciu. Pytają sami siebie: Kiedy mnie spotka taki nokautujący cios? Tego coraz większa grupa ludzi nie wie - czują, że coś takiego może nadejść, ale nie wiedzą, kiedy, nie wiedzą, jak temu zaradzić. Takie życiowe ruchome piaski niewątpliwie sprzyjają najłatwiejszej metodzie łagodzenia bólu, w przypadku mężczyzn tą najłagodniejszą formą łagodzenia bólu jest alkohol. Nawiasem mówiąc, kiedyś była moda na piersiówki, dzisiaj jest to samo. Wlewało się alkohol do jakiegoś tajemniczego naczynia, ta piersiówka mogła być na przykład srebrna i udawać papierośnicę, wtedy nawet w środkach komunikacji masowej można ją było sobie otworzyć i wypić.

Znam takich, którzy dolewali z piersiówki do coca-coli i udawali, że piją colę.
Dobrze było wlewać piersiówkę do coca-coli, jeśli szło się do knajpy i nie chciało się płacić haraczem marży. Miało się własny alkohol, kupowało się coca-colę i dolewało do niej, co trzeba. Widać to na filmach z tamtego okresu. Więc nic nowego pod słońcem. Być może niesłusznie się sądzi, że małe nie szkodzi - jeśli wypiję w ciągu dnia trzy czwarte litra, wypijając alkohol z kilku „małpek”, to o co chodzi? Przecież nie wypiłem duszkiem pół litra.

Obok tego mamy półtora miliona Polaków cierpiących na depresję i piętnaście samobójstw dziennie. Sporo tych sfrustrowanych! W każdym razie ich liczba cały czas wzrasta.
Jeśli chodzi o samobójstwa, to w interpretowaniu ich przyczyn i zmian jestem niezwykle ostrożny. Pierwszy powód jest taki, że, moim zdaniem, większość ludzi, łącznie z tymi, którzy skutecznie ten zamach na własne życie przeprowadzają, ma wystarczająco silną wolę życia. I tak, jak już wcześniej powiedziałem, gdyby mieli trochę wytrwałości, oprócz tej silnej woli życia, i odczekali, niektórzy nawet kilka godzin, niektórzy dwa, trzy dni, to przeszłaby im ochota na odebranie sobie życie. Generalnie rzecz biorąc, są dwa czynniki, które w decydujący sposób kierują ludzi na taką drogę rozwiązywania problemów.

Groźne jest to, że w ostatnich kilkunastu latach rośnie odsetek samobójstw wśród osób młodych i bardzo młodych

Jakie to czynniki?
Pierwszy czynnik to depresja. Tu przodują kobiety, bo ryzyko zachorowania na depresję jest dwukrotnie większe u kobiet niż u mężczyzn. Ale drugi, zaraz po depresji czynnik, to jest właśnie alkohol. Zdecydowana większość mężczyzn popełnia samobójstwo pod wpływem alkoholu, wtedy łatwiej im podjąć tę decyzję, znieczulić się, wyjść na mróz, albo zarzucić na gałąź sznur i się powiesić, bo to jest najczęstszy sposób popełniania samobójstw wśród mężczyzn. Niekoniec

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Janusz Czapiński: Alkoholizm bywa ukrytą formą depresji - Plus Polska Times

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl