Prof. Anna Raciborska: Dzieci z rakiem nie czekają w kolejce

Anita Czupryn
Prof. Anna Raciborska: Nasz pacjent po leczeniu ma szansę wrócić do normalnego życia
Prof. Anna Raciborska: Nasz pacjent po leczeniu ma szansę wrócić do normalnego życia 123RF
Ważne dla mnie jest prowadzenie kampanii informacyjnej, która wyostrzyłaby uwagę lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej na rzadkie nowotwory u dzieci. Jeśli ci lekarze wcześnie rozpoznają nowotwór, to mają realny wpływ na jakość życia małego pacjenta - mówi prof. Anna Raciborska.

Możliwe jest w Polsce leczenie nowotworów u dzieci na takim samym poziomie, jak dzieje się to w bogatych krajach Unii Europejskiej, czy Stanach Zjednoczonych?
Oczywiście. Wiele polskich klinik jest przygotowanych do tego, aby leczyć dzieci tak, jak są leczone za granicą. Mamy dostosowane protokoły, uczestniczymy w międzynarodowych badaniach klinicznych. Jeśli chodzi o leczenie, to realizujemy podobne wytyczne, jakie są realizowane w Europie zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Polscy lekarze są członkami międzynarodowych zespołów zajmujących się poszczególnymi rozpoznaniami nowotworów. Wszystkie decyzje, jakie zapadają w tych międzynarodowych gremiach odnośnie terapii, możemy transportować i implantować na nasz grunt i do naszych warunków. Przypomnę, że w Polsce leczenie nowotworów dzieci jest gwarantowane i darmowe. Być może różnimy się warunkami lokalowymi, ale jeśli chodzi o poziom leczenia i dostępność metod terapeutycznych, śmiem twierdzić, jest czasem wyższy niż w innych krajach.

Jaki jest procent, jeśli chodzi o wyleczalność nowotworów dziecięcych?
Wszystko zależy od rozpoznania i stadium zaawansowania choroby, ale są takie nowotwory u dzieci, których wyleczalność wynosi powyżej 95 procent. Niestety, im większe stadium zaawansowania, im później choroba jest rozpoznana, a jeżeli jeszcze na początku włączone jest nieprawidłowe leczenie, to rokowanie znacznie spada. Ubolewam, że wciąż są takie nowotwory, których rokowanie wynosi poniżej 55 procent. A nawet w przypadku niektórych nowotworów, jeżeli mamy do czynienia ze zmianami rozsianymi, odpowiednio wcześniej nie rozpoznanymi, rokowanie spada diametralnie i wynosi około 20-30 procent.

Których konkretnie nowotworów dotyczy ta 95-procentowa wyleczalność?
Najczęściej dotyczy ona nowotworów układu krwiotwórczego, białaczek. Ale w przypadku niektórych guzów litych też możemy mówić o wyleczalności 95 procent. Średnio, jeżeli dotyczy to mięsaków kości, wyleczalność wynosi około 70 procent, a w przypadku mięsaków tkanek miękkich wyleczalność jest jeszcze większa - dochodzi do 80 procent.

Dziecko to specyficzny pacjent, a choroby nowotworowe u dzieci przebiegają zupełnie inaczej niż u dorosłych. Są bardzo dynamiczne. Jaka jest podstawowa różnica jeśli chodzi o nowotwór u dziecka a u dorosłego?
Z pewnością ta różnica dotyczy liczby zachorowań. U dorosłych liczby nowotworów idą w tysiącach, u dzieci - w dziesiątkach. Rocznie wszystkich rozpoznań chorób nowotworowych u dzieci - białaczek, guzów mózgu i innych mamy w Polsce około 1200-1300 przypadków. Guzy lite stanowią w tym małą część.

Czy lekarze obserwują ostatnio wzrost zachorowań na określone nowotwory u dzieci?
W mojej klinice leczymy nowotwory narządów ruchu, więc odniosę się do swojego podwórka. Mam wrażenie, że tu procent zachorowań jest stały. Ale pojawiają się u nas dzieci, które doświadczyły błędów diagnostyczno-terapeutycznych na początku leczenia. To z jednej strony jest zrozumiałe - o nowotworach, które występują rzadko, niewiele się mówi i lekarze nie myślą o nich zbyt często przy badaniu małych pacjentów. Prawdą jest, że nowotwory u dzieci namnażają się dużo szybciej, są dużo bardziej wrażliwe na leczenie, ale też dzięki temu, że się szybko namnażają, to czasem szybciej się leczą. Wyleczalność, jeśli chodzi o nowotwory u dzieci, jest zdecydowanie wyższa niż u dorosłych. Nasz pacjent po leczeniu onkologicznym ma szansę wrócić do normalnego życia. Może nie będzie sportowcem, ale będzie mógł realizować siebie, założyć rodzinę i spełniać się również społecznie.

Na forach internetowych często czytam o wyższości ośrodków zagranicznych nad polskimi w leczeniu nowotworów u dorosłych. Na przykład w Niemczech: od pierwszej wizyty u lekarza i postawieniu diagnozy do operacji minęło 7 dni. Wszyscy lekarze i pielęgniarki są uśmiechnięci. W szpitalu, w którym pacjent leży, codziennie zmieniana jest pościel. Na korytarzu jest darmowa herbata i kawa dla pacjentów i odwiedzających. Już w szpitalu szybko otrzymuje zaświadczenie o przyznaniu niepełnosprawności, a kiedy wychodzi, to ze skierowaniem na rehabilitację. Jak jest w Polsce?
Mogę mówić o tym, jak jest w mojej klinice. Tu problem dostępności dziecka do onkologa nie istnieje.

Wiele polskich klinik jest przygotowanych do tego, aby leczyć dzieci tak, jak są leczone za granicą

Nie ma kolejek?
Nie ma. Dzieci są od razu przyjmowane do ośrodka. Zespół tworzą chemioterapeuci, rehabilitanci i chirurdzy. Pacjent od pierwszego dnia ma ustalony plan leczenia, jeżeli jest konieczność rehabilitacji, to rehabilitant również jest od pierwszego dnia. Wszystko, co dotyczy leczenia, odbywa się na miejscu. Jako, że wiele miesięcy spędziłam w zagranicznych klinikach, mogę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem kultury i stosunku osób z personelu medycznego do pacjentów, a także do siebie wzajemnie. Staż odbywałam w Stanach Zjednoczonych i przed jego podjęciem musiałam podpisać zobowiązanie, że nie zapytam pacjenta o jego religię, poglądy polityczne i będę się codziennie uśmiechać. To było wpisane w warunki zatrudnienia. W Polsce lekarze takiego zobowiązania przy umowie o pracę nie podpisują. Ale nawet w Stanach Zjednoczonych nie jest tak, że nowotwór rozpoznaje się w godzinę. Tylko, że dla pacjenta liczy się empatia. Dla rodziców chorych dzieci liczy się to, że lekarz dokładnie objaśni, jak będzie wyglądało leczenie. Myślę, że tego u nas w wielu miejscach może brakować. Nie poświęcamy pacjentowi tyle uwagi, ile on potrzebuje, nie mamy na to czasu. Pacjent widzi odrapane ściany, spieszącego się lekarza, chaos. Wtedy ginie profesjonalizm. I to może spowodować, że pacjent skupiony na tym, co z naszego punktu widzenia nie jest aż tak istotne, może się zrazić.

**Z jednej strony NFZ w pełni płaci za leczenie onkologiczne u dzieci, ale z drugiej wciąż, zwłaszcza w mediach społecznościowych pojawiają się alarmujące ogłoszenia, że potrzebna jest krew dla dziecka. Albo, że rodzice zbierają pieniądze na rehabilitacj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Anna Raciborska: Dzieci z rakiem nie czekają w kolejce - Plus Polska Times

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl