Prof. Andrzej Chwalba: Konstytucja rodziła się w tajemnicy

Julia Kalęba
Julia Kalęba
„Konstytucja 3 Maja 1791 r.” , Jan Matejko. Obraz namalowany w 1891 r. Centralną postacią obrazu jest marszałek Sejmu Wielkiego Stanisław Małachowski. Wznosi   on tekst Konstytucji
„Konstytucja 3 Maja 1791 r.” , Jan Matejko. Obraz namalowany w 1891 r. Centralną postacią obrazu jest marszałek Sejmu Wielkiego Stanisław Małachowski. Wznosi on tekst Konstytucji
W maju 1791 r. grały emocje i rewolucyjno-reformatorski pośpiech. - Ale też zadanie, które sobie wyznaczyli posłowie, było imponujące. Powstawały fundamenty nowoczesnego państwa -mówi prof. Andrzej Chwalba, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, z którym rozmawiamy o tym, dlaczego Konstytucja 3 maja powstawała w tajemnicy.

Pierwsza polska konstytucja została przyjęta przez przypadek?
Podczas posiedzenia 3 maja nie doszło do formalnego głosowania. Nie zliczono głosów obozu patriotycznego i opozycji debatujących tego dnia na zamku w Warszawie. W trakcie debaty król Stanisław August Poniatowski po raz kolejny podniósł rękę, by przemówić, a posłowie uznali, że tym gestem złożył przysięgę na ustawę zasadniczą.

Tak po prostu?
Posiedzenie miało charakter aktu rewolucyjnego. Złamano szereg procedur przyjętych na takie okoliczności przez sejm. Przyspieszono prace - sesja była planowana na 5 maja i z programu wynikało, że dwa dni wcześniej będą omawiane kwestie skarbowe. Ani słowa nie wspomniano o ustawie zasadniczej. Natomiast listownie wezwano tych, którzy byli zwolennikami konstytucji. Wieść się rozniosła i potencjalni opozycjoniści, choć kończyły się jeszcze święta wielkanocne, ruszyli w stronę Warszawy. Ci, którzy byli blisko, jeszcze zdążyli.

Na posiedzeniu było około 182 posłów i senatorów, za mało, żeby cokolwiek przyjąć.
Rzeczywiście. Zgodnie z regulaminem posłowie powinni otrzymać drukowany tekst projektowanej uchwały na trzy dni przed sesją. Nic takiego się nie stało. Dzień wcześniej spotkało się tylko 80 posłów na tajemnym spotkaniu, którzy zaprzysięgli konstytucję. Część posłów 3 maja zobaczyła projekt po raz pierwszy. Może sobie pani wyobrazić, jak burzliwe musiały być obrady.

Konstytucja wprowadzała monarchię dziedziczną, przyznawała wolności mieszczanom, znosiła liberum veto. Podobno po odczytaniu tych założeń najgłośniej protestowano przeciwko artykułowi VII, który znosił wolną elekcję.
Powód? Szlachta potraktowała to, jako cios wymierzony w wolność szlachecką. Wolna elekcja była perłą w koronie polskiej szlachty. Uważano, że tej perły z korony wyjąć nie można. Że szlachta ma wybierać króla i każdy szlachcic może nim zostać. Druga kwestia, która irytowała szlachtę - poza wolną elekcją - to liberum veto. Uważano, że tak rozumiana wolność musi być zagwarantowana.

Nie byliśmy gotowi na odważny oświeceniowy przewrót?
Przeważała wówczas jednak mentalność staroszlachecka. Żyło się dobrymi wspomnieniami z czasów saskich, jak przypomina szlacheckie przysłowie „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Myślano: nie chcemy żadnych zmian, bo tak jest nam dobrze. A czy coś się złego dzieje? No może jest ambasador rosyjski, ale w Warszawie, on mi nie przeszkadza, bo na chłopów, którzy u mnie pracują, nie ma żadnego wpływu. Więc po co ja mam to zmieniać? Mnie przeszkadzają reformatorzy, którzy myślą o zmianie ustroju, którzy chcą iść w kierunku państw absolutnych - szlachta obsesyjnie bała się, że król chce państwa absolutnego, dominującego nad nią. Z kolei brak poparcia w kraju był jedną z głównych słabości obozu reformatorskiego. Reformatorzy nie mieli szerszego zaplecza społecznego, które mogłoby się za nimi wstawić.

Tymczasem chodziło nie tylko o oświeceniowe idee, ale o to, by uwolnić się od Rosji.
Faktycznie obóz reform liczył na to, że przyjęcie ustawy zasadniczej doprowadzi do odzyskania przez Rzeczypospolitą suwerenności. Że droga na skróty jest możliwa. Przypomnijmy, że Rzeczpospolita jest wówczas protektoratem Rosji. Najważniejszym urzędem nie jest król, ale rosyjski ambasador rezydujący w Warszawie, a decyzje państwowe mogą być podejmowane w zgodzie z jego stanowiskiem. Tymczasem konstytucja przywraca suwerenność, odrzucając prawa narzucone państwu polsko-litewskiemu przez Rosję. Tylko oczywiście można postawić pytanie, czy samo przyjęcie aktu prawnego, pomijając jego legalność, prowadziłoby do uzyskania suwerenności? Bo żeby ją zdobyć, trzeba mieć wystarczająco liczne wojska, być przygotowanym na wojnę z Rosją, a być może z Prusami i Austrią. Tego nie było.

Król Stanisław  August Poniatowski był jednym z twórców Konstytucji 3 Maja. Po 14 miesiącach, za sprawą jego przystąpienia do konfederacji targowickiej,
Król Stanisław August Poniatowski był jednym z twórców Konstytucji 3 Maja. Po 14 miesiącach, za sprawą jego przystąpienia do konfederacji targowickiej, konstytucja przestała obowiązywać

Z Prusami, z którymi reformatorzy liczyli na sojusz?
Liczono na sojusz z tym, który był najbardziej zainteresowany rozbiorem Polski. Zresztą natychmiast po uchwaleniu konstytucji król pruski orzekł, że ten sojusz w świetle nowej ustawy jest po prostu nieważny.

Gdzie popełniono błąd?
Polscy politycy- reformatorzy nie mieli doświadczenia międzynarodowego, nie znali zasad funkcjonowania dyplomacji europejskiej. W zadufaniu, które graniczyło z naiwnością i brakiem wyobraźni politycznej, postępowali w sposób amatorski. Z jednej strony liczyli na sojusz z Prusami, z drugiej, że wojna z Turcją, w którą angażuje się Rosja, potrwa dłużej, a wojska rosyjskie będą nią zajęte i nie ruszą na Warszawę. Mówiąc kolokwialnie: daliśmy się wystrychnąć na dudka.

Kiedy zaczęto prace nad konstytucją?
Jeszcze w 1788 roku, w pierwszych miesiącach Sejmu Czteroletniego, podczas którego przystąpiono do reform państwa i wojska, dyskutowano nad jakimś tekstem, który by dokonał podsumowania reformowania Polski. Ale to były ogólnikowe myśli. Powodem był fakt, że stronnictwo zwane patriotycznym, skupiające osoby o nastawieniu proreformatorskim, stanowiły wyraźną mniejszość. Sam król początkowo nie zajmował wyraźnego stanowiska. Był pomiędzy dwoma zwaśnionymi stronnictwami: proreformatorskim oraz antyreformatorskim zwanym hetmańskim. Tymczasem sejm metodą małych kroków, w pozytywnym kierunku, zmieniał Rzeczypospolitą, a to dzięki temu, że był skonfederowany, co oznaczało, że liberum veto nie obowiązuje.

Jak to możliwe, że caryca Katarzyna II zgodziła się na taki układ?
W 1787 roku doszło do spotkania króla z cesarzową w Kaniowie na Ukrainie. Król jechał tam kilka miesięcy, żeby zamienić raptem kilkanaście zdań, ale rozmowa okazała się dla dalszych losów kraju niezwykle ważna.

To znaczy?
Rosja przygotowywała się do ataku na Turcję, a Poniatowski zaproponował Katarzynie II zawarcie sojuszu oraz udział polskich wojsk w wojnie. Jednak, aby do tego doszło, Polska musiała powiększyć siły zbrojne. W tym celu konieczna była reforma państwa, bo w ramach dotychczasowych instytucji nie było możliwe przygotowanie kilkudziesięciotysięcznej armii. Wymagało to stworzenia aparatu skarbowego. Aby zdobyć pieniądze, należało wprowadzić podatek, który obciąży szlachtę i duchowieństwo. Katarzyna Wielka przystała na to. Chociaż ostatecznie wojska polskie nie były jej potrzebne, podczas Sejmu Czteroletniego udało się zreformować znacznie więcej: mieszczanom przyznano prawa, a pozbawiona ich została gołota szlachecka. To znaczy, że magnateria, której „szlachcic goły i wesoły” był narzędziem, a która miała istotny wpływ na rządzenie sejmikami i faktyczne niszczenie sejmu, utraciła znaczenie polityczne. Dzięki tym reformom w 1791 r. państwo mogło już lepiej funkcjonować, przygotowano grunt pod kolejne zmiany.

Żaden inny sejm w dziejach Polski nie trwał tak długo.
Ale też zadanie, które sobie wyznaczyli posłowie, było imponujące. Powstawały fundamenty nowoczesnego państwa. Tymczasem w tajemnicy pracowano już nad ustawą zasadniczą.

Król zalecił tajemnicę, zdając sobie sprawę z tego, że większość szlachty jest przeciwna dalszym reformom. Konfrontacja sarmackiej szlachty, ubranej w kontusze z podgolonym czubem, z ubranymi na wór francuski reformatorami, w pończoszkach i z zaplecionym warkoczem na głowie, nie mogła skończyć się dobrze dla tych drugich.

Powstawała pierwsza w Europie spisana konstytucja. Skąd czerpano wzorce ?
Tak naprawdę druga, bo wcześniej jeszcze pojawiła się konstytucja Korsyki. W przypadku Konstytucji 3 maja inspirowano się tradycją parlamentarną brytyjską, ale ustawa wyrastała z refleksji nad ustrojem Polski. Jej zapis jest bardzo oryginalny. Pracowali nad nią, poza królem Augustem, Stanisław Małachowski, Ignacy Potocki, ale widać w niej wyraźny zamysł Hugona Kołłątaja, najwybitniejszego przedstawiciela myśli politycznej Polski tego czasu.

Konstytucja w stopniu doskonałym reformowała państwo i dowodziła wielkiej odwagi reformatorskiej. Była odważnym gestem

Jak na kolejne reformy państwa podczas Sejmu Wielkiego reagowała Rosja?
Do kwietnia 1791 roku ambasador rosyjski nie protestował. Aczkolwiek ostrzegał króla, bowiem już rodziły się pierwsze plotki. Bo niby zachowano tajemnicę, ale wie pani, jak to jest z tajemnicami. Zaczęto rozmawiać w Warszawie i poza nią, w dworach i pałacach. Poszła wieść, że król szykuje jakąś niespodziankę. Chce przewrócić ustrój polityczny do góry nogami, w tym odebrać wolną elekcję.

Sądzono, że Rosja - zajęta wojną z Turcją - nie zwróci na to uwagi?
Myślano, że wojna potrwa dłużej. Ale można się było spodziewać, że wcześniej czy później wojska rosyjskie pomaszerują na Warszawę. Bo polska konstytucja zapewniała niepodległość i dlatego stanowiła nieformalny akt wypowiedzenia wojny Rosji. Katarzyna II nie mogła sobie pozwolić na to, by zlekceważono jej protektorat.

Najjaśniejszy punkt w historii Polski XVIII wieku był jednocześnie strzałem w stopę?
O tym niechętnie mówimy, bo chcemy wierzyć, że to wszystko było piękne i sielankowe. W końcu świętujemy. Natomiast zabrakło spokojnego i racjonalnego działania. Proszę sobie wyobrazić, że obóz reformatorski, wprowadzając zapis o dziedziczności tronu dynastii Wettynów, czyli saskiej, zapomniał o istotnej kwestii. Nikt nie zapytał przedstawiciela Wettynów, księcia elektora Fryderyka Augusta, czy w ogóle chce ten tron objąć. A kiedy go zapytano -odmówił.

Dlaczego?
Rosja zagroziła: drogi panie, jak pan przyjmiesz koronę Rzeczypospolitej, to będziesz miał z nami do czynienia. Dlatego Wettyn wolał cieszyć się świętym spokojem w Dreźnie i Lipsku. To także dowodzi, że w maju 1791 grały emocje i rewolucyjno-reformatorski pośpiech.

Poniatowski nie chciał reformować spokojniej, w oparciu o Rosję?
Rzeczywiście, król został postawiony pod ścianą. Reformatorzy przeforsowali układ z Prusami, mimo że Poniatowski do końca chciał negocjować z Rosją, bo wiedział dobrze, że nie można drażnić Katarzyny. Nie tylko dlatego, że była wielką monarchinią, ale również z tego względu, że była bardzo wrażliwa na wszelkie próby ograniczenia jej władzy nad Rzeczpospolitą.

Król August bał się cesarzowej czy miał do niej sentyment?
Bał się. Wiedział, kto tak naprawdę rozdaje karty na polskim polu.

Ale wiele lat wcześniej mieli romans.
Możliwe nawet, że z tego romansu narodził się późniejszy cesarz Paweł. Oczywiście to tylko spekulacje, bo nigdy nie zbadano ich DNA. Natomiast faktem jest, że gdy po wojnie o obronę Konstytucji 3 maja, przegranej przez wojska polskie w 1972 roku, Katarzyna II zażądała przystąpienia króla do konfederacji targowickiej, a więc sojuszu przeciwko reformom Sejmu Wielkiego i ustawy zasadniczej, ten się zgodził i wydał rozkaz zaprzestania walk. Przystępując do Targowicy, liczył, że jeszcze zdoła coś uratować, w tym koronę.

To był akt obronności państwa czy uległości króla?
Nie miał już wtedy wyjścia. Jego zachowanie może wydawać się niegodne i niehonorowe, ale z punktu widzenia politycznego właściwie nie miał pola manewru. Wojna nie mogła być wygrana. Trzeba pamiętać, że gdyby tylko Rosja poprosiła o pomoc Prusy, te wkroczyłyby do Polski.

Prusy i Rosja i tak wkroczyły do Polski, dzieląc się jej terytorium.
Chociaż cesarzowa wolała mieć całe polsko-litewskie państwo, jej politycy ostatecznie zgodzili się ze zdaniem króla pruskiego, aby przystąpić do II rozbioru.

Finalnie Konstytucja 3 maja nigdy nie weszła w życie. To nie mogło się udać legalnie?
Fakt, że zgromadzenie 3 maja złamało szereg procedur, było od początku ważnym argumentem dla opozycji hetmańskiej i zaborców. Z punktu widzenia prawa to było dziecko, można powiedzieć, z nieprawego łoża. Gdy kolejnego dnia 27 najbardziej zajadłych przeciwników konstytucji chciało złożyć protest pisemny w sądzie grodzkim, okazało się, że drzwi sądu są zamknięte. Świadczyło to także, że reformatorzy byli doskonale przygotowani na rewolucyjne wprowadzenie konstytucji.

Na zamach stanu?
Kwestia, czy był to zamach stanu jest podejmowana, ale jej słuszność zależy od definiowania tego pojęcia. Zwolennicy teorii zamachu stanu powiadają, że w momencie obrad nad ustawą zasadniczą 3 maja do sejmu wprowadzono wojsko. Co prawda żołnierze byli przebrani za lokajów, ale byli. Chciano zastraszyć opozycjonistów. Na dziedzińcu zamkowym, gdzie trwały obrady, wytoczono armaty. Wreszcie ściągnięto kilkaset mieszczan Warszawy, którzy krzykami mieli wspomagać obóz patriotyczny. Czyli to wszystko miało charakter aktu rewolucyjnego.

Mamy z czego być dumni?
Świętujemy dlatego, że pomimo tych wszystkich okoliczności wprowadzenia konstytucji - braku zabezpieczenia wewnętrznego i zewnętrznego, nieuzgodnienia treści ustawy z Sasami i rewolucyjnej gorączki - sam akt w stopniu doskonałym reformował państwo i dowodził wielkiej odwagi reformatorskiej. Był odważnym, patriotycznym gestem, który zasługuje na to, by stale do niego wracać, uznając za dokument o wielkiej wartości merytorycznej i jako znak odrodzenia polskiej myśli państwowej. Miała, zresztą, powstać druga część konstytucji. Pracował nad nią zespół polityków i prawników.

Druga część Konstytucji 3 maja?
Tak, nazywana częścią moralną. W założeniu miała w znacznym stopniu rozszerzyć prawa mieszczan i uwzględnić prawa chłopów, o których dotąd nie wspominano. Akt ustawy zasadniczej przeszedł do historii, jako pierwszy zapis w skali świata odpowiedzialności rządu przed parlamentem. W podręcznikach wychowania obywatelskiego w szkołach w Europie spotykamy zdanie, że odpowiedzialność członków rządu przed ciałem prawodawczym, który może udzielić im wotum nieufności albo wotum zaufania - wymyślił Hugo Kołłątaj, nazywany ojcem polskiej konstytucji. I jest to fakt bliżej w Polsce nieznany. Państwo upadło w 1795 roku, ale dla Polaków przyjęcie konstytucji było w kolejnych latach zaborów czynem, do którego wracano myślami. 3 maja był dowodem na to, że jesteśmy narodem, który nie zgadza się na pół niepodległość, który jest w stanie przygotować mądry, dojrzały akt ustawy zasadniczej i walczyć o suwerenność.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Andrzej Chwalba: Konstytucja rodziła się w tajemnicy - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl