Proces kiboli Psycho Fans: Biliśmy kibiców przeciwnej drużyny. Często mieliśmy maczety, noże, pałki. Wstrząsające zeznania Dawida T.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Proces pseudokibiców Psycho Fans Ruchu Chorzów
Proces pseudokibiców Psycho Fans Ruchu Chorzów P. Osadnik
Kolejna rozprawa w procesie pseudokibiców Ruchu Chorzów Psycho Fans pozwoliła ujawnić kulisy działania tej zorganizowanej grupy. Dawid T. opowiadał o akcjach, w których brał udział. - Zatrzymywaliśmy ruch na drodze, by zaatakować kibiców przeciwnej drużyny. Biliśmy ich, kopaliśmy. Często mieliśmy maczety, noże, pałki (...). Przestrzegaliśmy zasad BHP. Mieliśmy rękawiczki i kominiarki - mówił. Postawiono mu łącznie dziesięć zarzutów, do których odnosił się w czasie trwania rozprawy.

Dzisiaj, 10 grudnia, około godz. 10:00 w Sądzie Okręgowym przy ul. Koszarowej 17 w Katowicach rozpoczęła się kolejna rozprawa w procesie pseudokibiców Ruchu Chorzów Psycho Fans. Tym razem przed sądem zeznawał Dawid T., który zdradził kulisy działania tej zorganizowanej grupy przestępczej. Jak mówił, do ekipy Psycho Fans należał około 7 lat. Od 16. roku życia kibicuje Ruchowi Chorzów, jeździł z nimi na mecze. Na nich stopniowo poznawał kolejnych członków grupy, aż w końcu sam do niej dołączył.

- Pierwsza poważna akcja, w której uczestniczyłem, była napadem na stadion GKS Katowice - zeznawał. Pytany o to, czy każdy mógł dostać się do Psycho Fans, odpowiedział stanowczo, że rekrutacja nie była prosta. - Trzeba się było wykazać. Ćwiczyć, najlepiej coś trenować, dobrze się bić. To musiał być ktoś sprawdzony - wyliczał. W chwili, w której potencjalny członek otrzymał bluzę lub koszulkę z logo Psycho Fans, zostawał członkiem. Nie było żadnej ceremonii, podczas której oficjalnie wchodziło się do grupy.

Dawidowi T. postawiono łącznie dziesięć zarzutów. W czasie rozprawy sędzia konfrontowała go z każdym z nich, a ten składał obszerne wyjaśnienia, tłumacząc, w jaki sposób i z jakich pobudek grupa podejmowała różnego rodzaju akcje. - Przyznaję się do wszystkiego - powiedział na samym początku Dawid T., choć wcześniej twierdził, że nie jest winny tego, co mu się zarzuca.

Później odniósł się do pierwszej sprawy, jaką był zarzut obrotu środkami odurzającymi. - Z 2-3 razy jechałem jako kierowca do Czech, skąd przewoziliśmy do Polski marihuanę, łącznie na te 2-3 razy to było jakieś 15 kilogramów (...). Te środki znajdowały się w takiej torbie, nie widziałem jej zawartości, ale powiedziano mi, że to trawka. Ja byłem tylko kierowcą. To było jakieś 3 lata temu - mówił.

Odniósł się również do zarzutu dotyczącego pobicia kibiców Banika Ostrawa na autostradzie A1. Jak mówił, członkowie grupy Psycho Fans zebrali się pod stadionem przy knajpie "As" (dziś już nieistniejącej) w Kochłowicach w Rudzie Śląskiej, skąd w grupie liczącej około 70 osób ruszyli na A1 w kierunku Czech. W wyznaczonym miejscu, w którym mieli pojawić się kibice z Czech, zablokowali trzy pasy ruchu i czekali na przeciwną drużynę.

- Jak nas zobaczyli, to wpadli w popłoch, zaczęli nas taranować. Nie udało nam się ich zatrzymać (...). Zaczął się pościg, aż jedno nasze auto walnęło w ich samochód, sprawiając, że to zaczęło koziołkować. Po tym dachowaniu, nasi kibice poszli bić tych z Banika. Uderzali, kopali, "dobili" ich - relacjonował Dawid T.

Kolejny zarzut tyczył się zniszczenia mienia, które oskarżony określił jako "akcję dzielnicową". - Pojechaliśmy tam, gdzie mieszkają kibice Górnika Zabrze i zrobiliśmy sobie przejazd, tak o - mówił o powodach dewastacji. - W końcu podjechaliśmy w cztery auta pod jeden z tamtejszych klubów, bo mieliśmy informacje, że mogą tam być kibice Górnika, ale ostatecznie ich tam nie spotkaliśmy. Mimo tego weszliśmy tam w kominiarkach: z baseballem, pistoletem do paintballa, maczetami. Ja maczetą rozwaliłem piłkarzyki, "Celebryta" strzelał z tego pistoletu w szyby i je rozwalił. Na tym się to zakończyło - dodawał.

Następna sprawa to bójka z kibicami węgierskiego klubu piłkarskiego MOL Vidi FC. - Spotkaliśmy się z ekipą Ruchu, jak zawsze, na Kochłowicach. Miałem piąstkówki (rękawiczki bez palców - red.), kominiarkę. Pojechaliśmy w stronę Sosnowca, a zatrzymaliśmy się chyba w okolicach Będzina, gdzie doszło do awantury z tymi kibicami, którą zresztą nagraliśmy - mówił. - Śmialiśmy się potem, bo tam była taka restauracja, przy tym parkingu, gdzie się biliśmy, że teraz będą tam najlepsze placki po węgiersku - dodawał.

Dawid T. był również zamieszany w stosowanie gróźb i sprawę związaną z automatami do gier, a konkretnie pobieranie pieniędzy z ich użytkowania. Jak mówił, chodziło o to, że grupa załatwiała maszyny do gier hazardowych na terenie Rudy Śląskiej, a później próbowała wyeliminować konkurencję z regionu. - Wstrzykiwałem w te maszyny strzykawką taką "śmierdziuchę", substancję, która sprawiała, że w lokalu roznosił się olbrzymi smród, którego nie dało się pozbyć. Tak chcieliśmy się ich pozbyć i przejąć sprzęty - mówił.

Kolejny aspekt dotyczył stosowania gróźb i przemocy w Częstochowie, podczas bójki z kibicami Częstochowa Raków. Psycho Fans ruszyli na nich, by odebrać im flagi. - Mieliśmy maczetę, gaz łzawiący - mówił Dawid T. Pseudokibice śledzili bus Rakowa aż do czasu, w którym ten zatrzymał się w centrum Częstochowy. - Wtedy uznaliśmy, że to jest dobry moment, by zaatakować. Wylecieliśmy w kominiarkach, ja prysnąłem w nich gazem, ale zawiał wiatr i sam dostałem, nic nie widziałem - opowiadał Dawid T. Ostatecznie flagi udało im się wykraść, a później spalili je na meczu z Rakowem.

Następna sprawa to zabranie flag z użyciem niebezpiecznych narzędzi z budynku klubu GKS "GieKSa" Katowice. Psycho Fans, w tym Dawid T., razem z pseudokibicami Wisły Kraków wpadli do budynku z pałkami i maczetami. Obezwładnili stróża, uderzyli też kobietę, która pracowała w ochronie. - Ktoś jej strzelił w buzię - mówił Dawid T. - Udało nam się zabrać te flagi, ale było ich bardzo dużo. Oni krzyczeli, więc ktoś zawołał, żeby nie krzyczeć, bo będzie przypał z policją - dodawał. Finalnie skradzione flagi katowickiej "Gieksy" wywieziono do Krakowa.

[polcane]19355841[/polecane]

Jedna z kolejnych bójek toczyła się między pseudokibicami Ruchu Chorzów Psycho Fans a pseudokibicami Zagłębie Sosnowiec, choć początkowo te dwie ekipy chciały umówić się na atak na "Wisłoków". - Nas było około 70, więc niewielka grupa. To była akcja jak z klubem z Ostrawy, zaplanowana. Ale ostatecznie Zagłębie dało nam znać, że się wycofuje i zaproponowali, że chcą się z nami bić, to się zgodziliśmy - mówił Dawid T. - Nie wiedzieliśmy jednak, że jest ich aż 200, myśleliśmy, że podobna ilość do naszej. W końcu i tak się biliśmy, nawet dobrze nam szło na początku, ale potem nas otoczyli. Dalej nic nie pamiętam, bo dostawałem z każdej strony i straciłem przytomność. Ocknąłem się, jak było po wszystkim - relacjonował.

Jeszcze jedna bójka Psycho Fans odbyła się na A4 na wysokości Rudy Śląskiej. - Zatrzymaliśmy tam ruch, dobrze nam szło, ale kibic Wisłoki wyskoczył z pistoletem do paintballa i zaczął do nas strzelać. Poszliśmy więc po rakietnice, oni się wycofali i uciekli. Wygraliśmy - mówił.

Wśród zarzutów był oczywiście ten dotyczący uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej. Jak tłumaczył Dawid T., wiedział, że w Psycho Fans jest pula pieniędzy przeznaczona na adwokatów, osób aresztowanych lub ukrywających się. - To były pieniądze ze zbiórek lub z biletów - mówił. - A ze sprzedaży narkotyków też? - dopytywała sędzia. - Ciężko mi powiedzieć - odpowiadał Dawid T.

Następna rozprawa w procesie pseudokibiców Ruchu Chorzów Psycho Fans odbędzie się już wkrótce.

Zobaczcie koniecznie

Nie przegapcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl