Proces byłego księdza i posła w Łodzi. Zaplanował zabójstwo byłej żony. Zamachowiec miał uderzyć w Kanadzie

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Proces byłego 52-letniego księdza Romana K., ex posła Ruchu Palikota i redaktora naczelnego tygodnika antyklerykalnego "Fakty i Mity", toczy się za zamkniętymi drzwiami w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Prokuratura zarzuca mu namawianie do zabójstwa byłej żony Ewy K. oraz przekręty finansowe. Grozi mu dożywocie.

Roman K. nie przyznał się do głównych zarzutów. Przesłuchano już wszystkich podejrzanych. Na ławie oskarżonych zasiada pięć osób, wśród których jest Karolina W., konkubina byłego księdza. W środę z aresztu dowieziono do sądu Edmunda G. (imię i nazwisko zmienione), który jest jednym z kluczowych świadków w tej sprawie. A to dlatego, że według śledczych to właśnie on miał odegrać rolę płatnego zabójcy.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Roman K. i Edmund G. znają się z seminarium duchownego. Podczas spotkania w 2012 roku były ksiądz pyta Edmunda G. czy zna kogoś kto by mu pomógł, bowiem pragnie, aby pewną osobę spotkało nieszczęście. Wyjmuje kartkę z informacjami o ofierze: imię – Ewa, wiek – 45 lat, rysopis – brunetka, jej numer telefonu oraz adres w Kanadzie z nazwą miejscowości i ulicy oraz numerem domu. Wtedy Roman K. jeszcze nie ujawnił, kim jest ofiara i dlaczego trzeba ją zabić. Dopiero później wyznał, że chodzi o jego byłą żonę Ewę K.

Edmund G. miał znaleźć killera, ale po pewnym czasie stwierdził, że sam dokona mokrej roboty.
W tym celu wybrał się samolotem do Kanady, na co od byłego posła dostał 20 tys. zł zaliczki. Przed odlotem obaj spiskowcy ustalili, że Edmund G. nie tylko zamorduje Ewę K., lecz także – dla zatarcia śladów zbrodni – spowoduje wybuch instalacji gazowej. Tak się jednak nie stało, bowiem Edmund G. - jak wyznał w prokuraturze – nie chciał zabijać Ewy K., lecz nadal wyciągać pieniądze od byłego kapłana. Dlatego niedoszły zabójca wrócił do Polski i oznajmił, że nie było sposobności do zabicia Ewy K.

Roman K. nie przejął się i oznajmił, że jego byłą żonę będzie można zamordować w Polsce, bowiem z okazji Wszystkich Świętych - 1 listopada 2012 roku - przyjedzie na groby swoich bliskich. Był tak zdeterminowany, że – według prokuratury – zaproponował dwa zbrodnicze scenariusze: Edmund G. podaje się za funkcjonariusza BOR-u, zwabia kobietę i zabija bądź podszywa się pod znanego dziennikarza gazety ogólnopolskiej (pada jego imię i nazwisko), umawia się z Ewą K. i morduje. Zapłatą miało być 200 tys. zł.

Edmund G. wybrał drugi wariant. Zadzwonił do Ewy K., podał się za dziennikarza i umówił na spotkanie, do którego doszło 9 listopada 2012 roku. Podczas rozmowy Edmund G. ujawnił mroczne plany jej byłego męża. Efekt był taki, że wstrząśnięta kobieta zadzwoniła do Romana K., a Edmund G. zgłosił się do prokuratury.

Zobacz też: Wrocławski sąd uwzględnił wniosek prokuratury i zwrócił jej do uzupełnienia akt oskarżenia przeciwko byłemu księdzu Jackowi M. Duchownemu zarzucano nawoływanie do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i narodowościowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl