Do Pińczowa Andrzej Duda przyjechał o godzinie 10. Pierwszy punkt wizyty to spotkanie z członkiniami kół gospodyń wiejskich w Pińczowskim Samorządowym Centrum Kultury. Głowę państwa po staropolsku powitał burmistrz Pińczowa Włodzimierz Badurak przekazując chleb oraz kosz z lokalnymi wyrobami.
- Jesteśmy dumni, że po raz drugi w naszym mieście możemy gościć naszego prezydenta - powiedział Włodzimierz Badurak. Burmistrz przypomniał, że Andrzej Duda po raz pierwszy przyjechał do Pińczowa we wrześniu 2016 roku.
Andrzej Duda nawigowany przez posła Michała Cieślaka oraz burmistrza Włodzimierza Baduraka podszedł do wszystkich stoisk z lokalnymi produktami, które rozstawiono na placu przed gmachem Centrum Kultury. Prezydent próbował regionalnych potraw i pił "Buskowiankę".
Następnie Andrzej Duda pojechał na plac targowy w Pińczowie. Na powitanie zgromadzeni tam mieszkańcy odśpiewali prezydentowi długie i głośne "Sto lat". Tłum cały czas skandował "Andrzej Duda prezydentem" i "Mój prezydent Andrzej Duda". Polityk spędził na targu kilkadziesiąt minut. Chętnie pozował do zdjęć, nikomu nie odmawiał. Uścisnął dziesiątki dłoni. Na bazarze pojawiła się także była premier, a obecnie europoseł i członek sztabu wyborczego Andrzeja Dudy - Beata Szydło.
Na koniec wizyty w Pińczowie Andrzej Duda zwiedził zakład Gomar Pińczów. Potem przed siedzibą przedsiębiorstwa odbył się briefing prasowy głowy państwa.
- Ciekawy poranek związany z rolnictwem i przejściem produktów rolnych na nasze stoły. Zapotrzebowanie jest jedno: nie mam wątpliwości, że potrzebna jest większa promocja polskich produktów oraz zwiększenie dostępności polskich produktów dla kupujących. Apeluję o to, by starać się w jak największym stopniu kupować produkty polskie. Zawsze na każdym produkcie jest umieszczony kod kreskowy. Jeśli na początku jest 590, to oznacza, że produkt został wyprodukowany w Polsce. Proszę, by w czasie zakupów w sklepie czy markecie sprawdzać, jakie cyferki są na kodzie paskowym na samym początku - mówił Andrzej Duda.
Przedstawił też apel rolników i producentów. - Rzecz polega na tym, by produkty lokalne były bardziej dostępne na rynku lokalnym w dużych sieciach handlowych. Jestem zwolennikiem wprowadzenie regulacji, która będzie zobowiązywała wielkie sieci handlowe do tego, aby zawsze określony procent produktów spożywczych, które są oferowane klientom, pochodziły z rynku lokalnego, od lokalnych producentów i żeby na paragonie było oznaczone, które z zakupionych przez klienta produktów powstały w Polsce - mówił Andrzej Duda.
- Z dbałości o interes polskich producentów, o interes państwa i o konsumentów, bo nasze produkty są bardzo wysokiej jakości, zdrowie, dla nich oznaczenie, czy produkt jest polski, jest bardzo ważne - dodał Andrzej Duda.
Tym samym prezydent poparł koncepcję, którą od lat prezentuje świętokrzyski poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz lider Porozumienia w regionie Michał Cieślak. Parlamentarzysta mówi, że należy narzucić na markety obowiązek zaopatrywania się w 20 procentach w żywność u lokalnych producentów.
- Cieszę się że koncepcja, która przedstawiłem, również znalazła uznanie w oczach pana prezydenta. To spotkanie w Pińczowie było ważne. Chciałem pokazać rodzinny zakład z polskim kapitałem, który skupuje płody rolne od rolników z całego województwa świętokrzyskiego, zatrudnia prawie 400 osób, a jego produktów trudno szukać w marketach na naszym terenie. Tak dłużej nie może być. Żywność przyjeżdża do nas z odległych zakątków świata, a nasza świeża jest dostępna na miejscu, ale producent nie ma jej gdzie sprzedać - mówi Michał Cieślak.
- Coraz częściej możemy obserwować niezrozumiały i niczym nieuzasadniony wzrost cen żywności w placówkach handlowych.
W czasie epidemii doszło do koniecznych ograniczeń w przemieszczaniu się osób, towarów i usług. Zostały zerwane międzynarodowe łańcuchy dostaw i zaopatrzenia w żywność. W tej sytuacji zmiana struktury handlu żywnością w Polsce jest koniecznością. Silna koncentracja sieci handlowych w Polsce doprowadziła do sytuacji, w której 10 największych sieci kontroluje ponad 55 procent sprzedaży żywności w obrocie detalicznym, natomiast wszystkie sieci handlowe kontrolują już ponad 70 procent rynku. W takich warunkach dalsza koncentracja może grozić ograniczeniem konkurencji, a nawet w skrajnym przypadku powstaniem nieformalnego oligopolu - podkreśla Michał Cieślak.
Jak dodaje, należy rozpocząć proces przygotowania przepisów w zakresie obrotu żywnością, w obszarze regulacji rynkowych, które określą prawidłowe relacje pomiędzy producentem, handlem i konsumentem. - Sieci handlowe, które zdominowały polski rynek obrotu żywnością, w znacznym stopniu zaopatrują się centralnie lub poza granicami naszego kraju, pomijając tym samym ofertę lokalnych i krajowych producentów żywności, których produkcja ma realny wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe, poziom zatrudnienia oraz krajową produkcję rolną - mówi Michał Cieślak.
Co ciekawe, niedawno opublikowano wyniki badania opinii społecznej, w którym sprawdzono poparcie wśród Polaków dla pomysłu posła Michała Cieślaka. Okazuje się, że 85,7 procent respondentów chce ustanowienia obowiązku sprzedaży przez sieci handlowe artykułów rolno-spożywczych pochodzących od lokalnych producentów.
Sondaż został wykonany przez UCE RESEARCH (platformę analityczno-badawczą należącą do brytyjskiej spółki UCE GROUP LTD.) na zlecenie aplikacji Zdrowe Zakupy. Badanie przeprowadzono metodą CAWI w dniach 25-31 maja tego roku na reprezentatywnej próbie 926 dorosłych Polaków.
Zobacz zdjęcia z wizyty:
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
