Pracownik zawini, jego szefa powieszą? Ziobro chce karać przedsiębiorców za przewiny podwładnych. Zarazem urzędnicy mają być bezkarni

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Fot. Krzysztof Kapica
Pracownik coś ukradnie lub wprowadzi klienta czy kontrahenta w błąd, a zapłaci za to właściciel firmy. I to słono – takie będą konsekwencje przepisów o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, forsowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Kierowany przez Zbigniewa Ziobrę resort sprawiedliwości wraca do tego kontrowersyjnego pomysłu w gorącym okresie ostrych frakcyjnych walk w obozie rządzącym. Część obserwatorów uważa, że ogłaszając w mediach kolejne radykalne pomysły na zaostrzenie prawa w celu „pogonienia oszustów i złodziei” Ziobro chce umocnić swą pozycję wśród skrajnie prawicowego elektoratu, odbierając go Konfederacji. Ma to mu dać większe szanse w wojnie o władzę w obozie Zjednoczonej Prawicy.

Wedle projektu resortu sprawiedliwości, odpowiedzialność zbiorowa miałaby być stosowana wobec dużych firm, zatrudniających ponad 250 pracowników. Ich właściciele mieliby obowiązek zapobiegania popełnianiu przestępstw przez swych pracowników i współpracowników.

- Jeśli przedsiębiorcy nie uda się upilnować pracowników i zapobiec przestępstwu, państwo nałoży nań drakońsko wysoką karę pieniężną. Resort sprawiedliwości chce w ten sposób przerzucić na przedsiębiorców obowiązki państwa, w tym własne, dotyczące ścigania i wykrywania przestępczości, jednocześnie surowo karząc przedsiębiorców za niewykonanie tego obowiązku – komentuje Radosław Płonka, ekspert BCC ds. prawa gospodarczego.

Nie chodzi o sprawiedliwość, tylko wpływy do budżetu państwa?

Organizacje gospodarcze, w tym BCC, stanowczo sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu. Wskazują, że nadrzędny (formalnie) cel ustawy, czyli zapobieganie przestępczości gospodarczej, może nie być osiągnięty. Z pewnością jednak będzie osiągnięty cel fiskalny – wpływ do budżetu państwa należności z tytułu nałożonych kar mogą wzrosnąć kosztem przedsiębiorców. W realiach, gdy większość firm walczy ze skutkami pandemii i stara się uchronić swe załogi przed zwolnieniami, może to być kolejny cios wymierzony uczciwym przedsiębiorcom, zwłaszcza że w przypadku większości przestępstw popełnionych przez pracowników pokrzywdzone są także, a często przede wszystkim, ich własne firmy. Chodzi tu nie tylko o szkody majątkowe, ale i wizerunkowe.

- Przedsiębiorcy jak mało komu zależy, by nie dochodziło do przestępstw przy użyciu jego majątku. Zarazek jednak tak, jak nasze państwo nie jest w stanie zapobiec popełnieniu wszystkich przestępstw przez osoby je zamieszkujące, tak tym bardziej trudno od przedsiębiorcy wymagać, aby ten skutecznie zapobiegał przestępczości – mówi Radosław Plonka.

Podkreśla, że to bezpośredni sprawca przestępczego czynu powinien być skutecznie pociągnięty przez państwo do odpowiedzialności. Natomiast przedsiębiorca, niemający nic wspólnego z przestępczym procederem, nie powinien odpowiadać za eksces swojego pracownika czy współpracownika. Dodatkowo, w przeciwieństwie do państwa, przedsiębiorca nie ma zapewnionych stosownych narzędzi do walki z przestępczością.

- Obowiązuje przecież szereg przepisów mających na celu zapobieganie inwigilacji pracowników, precyzyjnie określających to, czego pracodawca może domagać się od pracownika oraz w jakim zakresie może go kontrolować – wyjaśnia ekspert BCC.

„Ustawa o całkowitej bezkarności wybranych urzędników”

Poirytowani przedsiębiorcy wskazują, że równocześnie politycy PiS forsują równie kontrowersyjną ustawę zwalniającą z odpowiedzialności karnej każdego, w tym urzędnika (ministra), policjanta czy prokuratora, który naruszy obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy – jeśli odpowiednie czynniki (władzy) uznają, iż ów urzędnik działał „w interesie społecznym oraz w celu przeciwdziałania COVID-19 i bez naruszenia obowiązków lub przepisów – podjęte działanie przeciw COVID-19 nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione”.

Zdaniem organizacji gospodarczych, wbrew tezom zawartym w uzasadnieniu projektu ustawy, taka regulacja nie znajduje żadnego uzasadnienia. Czas pandemii nie może być wykorzystywany do łamania prawa i unikania odpowiedzialności za pogwałcenie przepisów.

Pracodawcy podkreślają, że w kodeksie karnym istnieją przemyślane, wypracowane latami przez doktrynę prawa karnego oraz orzecznictwo, zapisy pozwalające zwolnić z odpowiedzialności karnej osobę, która działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego. Zwolnienie z odpowiedzialności na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów odbywa się zatem w ściśle określonych warunkach. Propozycja zmiany specustawy COVID-19 stanowi radykalną liberalizację dotychczasowych przepisów kodeksu karnego i de facto usprawiedliwi naruszenie każdego dobra prawnego przez dowolną osobę (przepisy bowiem dotyczą nie tylko urzędników czy funkcjonariuszy państwowych).

Jak wskazuje Radosław Płonka, sejmowy projekt zawiera bardzo ogólne, wielce nieprecyzyjne przesłanki zwolnienia z odpowiedzialności karnej, tj. działanie w celu przeciwdziałania COVID-19 (nie ma żadnego znaczenia, czy został osiągnięty jakikolwiek efekt w tym przeciwdziałaniu) oraz w interesie społecznym, co też powoduje, iż przepisy te będą mogły znaleźć zastosowanie do bardzo wielu stanów faktycznych, w tym takich, w których zwolnienie z odpowiedzialności karnej nie powinno mieć miejsca (jak np. zakup trefnych maseczek za publiczne pieniądze za mocno wygórowaną od szemranych dostawców).

Co bardzo istotne, w przypadku wejścia w życie zapisów ww. specustawy, znajdą one zastosowanie zarówno do czynów już popełnionych, jak i tych, które zostaną popełnione w przyszłości - w tym przypadku specustawa zadziała wstecz! Dodatkowo wzmacnia to podejrzenia ekspertów, że przepisy są forsowane po to, by konkretne, opisane w mediach, osoby publiczne, które podjęły w ostatnich miesiącach kontrowersyjne decyzje skutkujące wymiernymi stratami, uniknęły kary.

Miało być błyskawicznie, temat wróci we wrześniu

- Ten projekt ustawy jest przykładem błędnej, nieuzasadnionej ingerencji w fundamentalne reguły prawa karnego i może stanowić w przyszłości pole do nadużyć, w tym uniknięcia przez sprawców odpowiedzialności karnej w sytuacji, gdy zwolnienie z tej odpowiedzialności nie znajduje żadnego racjonalnego uzasadnienia, także w odbiorze społecznym. Business Centre Club apeluje o zaniechanie dalszych prac legislacyjnych nad ww. projektem specustawy – kwituje ekspert organizacji.

Kontrowersyjny projekt miał być błyskawicznie przegłosowany w Sejmie już 14 sierpnia, ale pod wpływem zmasowanej krytyki oraz dezorientacji we własnych szeregach posłowie PiS postanowili kontynuować prace nad nim dopiero po wakacyjnej przerwie - w połowie września.

W głosowaniu 14 sierpnia 14 posłów PiS sprzeciwiło się ekspresowym pracom nad projektem, dwóch wstrzymało się od głosu, a 46 w ogóle nie wzięło udziału. Wśród tych ostatnich był nie tylko prezes Jarosław Kaczyński, ale i posłowie, którzy formalnie zgłosili ten projekt do laski marszałkowskiej! Część z nich przyznaje, że nie miało pojęcia, pod czym się podpisało. Do dziś nie udało się nawet ustalić, kto tak naprawdę stworzył te przepisy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl