Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaniacy pozywają Niemcy za wojenne wysiedlenia

Karolina Koziolek
Rodzinie po latach walki udało się odzyskać dom. Teraz mieszka tam młodsza z sióstr
Rodzinie po latach walki udało się odzyskać dom. Teraz mieszka tam młodsza z sióstr Fot. Grzegorz Dembiński
Dwie siostry z Poznania, Helena Majewska-Sobiak (78 l.) i Janina Sobiak (80 l.), będą składać pozew przeciw państwu niemieckiemu. Domagają się odszkodowania za wysiedlenie z rodzinnego domu, do którego doszło w czasie II wojny światowej. Liczą, że zgłosi się więcej osób, a wtedy będzie można złożyć pozew zbiorowy i tym samym zwiększyć szanse na wygraną.

A szanse są duże, co pokazuje to zeszłoroczny precedensowy wyrok. Niemiecki sąd przyznał dawnemu mieszkańcowi Poznania (obecnie żyje w USA) 30 tysięcy euro odszkodowania. Teraz jego śladem chcą iść inni poznaniacy.

Czytaj także:
Coraz więcej ludzi chce walczyć o odszkodowania za wysiedlenia

- Pewnie ktoś zapyta, dlaczego dopiero teraz po tylu latach zaczynamy upominać się o swoje - uprzedza wątpliwości Elżbieta Rybarska, córka pani Janiny. - Niedawno, po śmierci ojca, natknęłam się na dokumenty na dnie szuflady. Znalazłam wnioski o odszkodowanie, które rodzice składali bez powodzenia na początku lat 90. i zaczęłam drążyć temat - opowiada.
Wówczas powodem odrzucenia wniosku był brak dokumentów. - Zaczęłam więc mój maraton po archiwach, polskich i niemieckich - mówi kobieta.

A tam, jak się okazało, można było znaleźć wiele. Bezpośrednio poszkodowana, czyli matka obu sióstr oraz babcia pani Elżbiety, już w lipcu 1945 r. poszła do Urzędu Rejestracji Szkód Wojennych działającym przy Zarządzie Miejskim w Poznaniu, aby spisać straty poniesione w czasie wojny. - Spisano je bardzo dokładnie - mówi Janina Sobiak, dziś 80-letnia. - Znalazły się tam informacje ile straciliśmy sztuk obuwia, ile kompletów bielizny, ile płaszczy, książek, rowerów, zapasów żywności, opału, jakie były zniszczenia - wylicza.

Osobno podano kwotę, która należy się rodzinie za samo wysiedlenie oraz śmierć ojca (zginął w 1942 r. w zakładzie eutanazji w zamku Hartheim). Łączną kwotę odszkodowania wyliczono na 33,5 tys. zł. - Tego odszkodowania rodzina nigdy nie otrzymała - dodaje gorzko Elżbieta Rybarska.

Z archiwum niemieckiego oddziału Czerwonego Krzyża udało jej się też uzyskać potwierdzenie, gdzie i kiedy zginął ojciec rodziny, a jej dziadek. - Planuję jeszcze zdobyć z IPN-u stare listy przewozowe oraz zaświadczenie o wysiedleniu - uzupełnia kobieta.

- To bardzo ważne dokumenty, które będą niezwykle pomocne przy ubieganiu się o odszkodowanie - potwierdza Przemysław Wojciechowski, prawnik stowarzyszenia "Gniazdo", które walczy o odszkodowania dla wysiedlonych przez III Rzeszę. To właśnie za jego sprawą udało się w zeszłym roku wygrać precedensowy proces.

- Dom przy ul. Krośniewickiej w Poznaniu opuściłyśmy wraz z mamą i bratem, gdy miałyśmy po pięć i siedem lat. To był październik 1939 r. - mówią siostry Janina i Helena. - Dom był zupełnie nowy. Zostawiłyśmy go z całym dobytkiem. Na spakowanie mieliśmy zaledwie kwadrans.

Rodzina wróciła do niego w 1945 r. Był zrujnowany i ...zupełnie pusty. - Ani łyżki, ani miski - gorzko żartują siostry.
Rodzina musiała zaczynać wszystko od nowa. - Było nam tym trudniej, bo wojna zabrała nam ojca - mówią. - A mama wracając z wysiedlenia wyglądała jak 80-latka, a miała zaledwie 50 lat.

Ich "wysiedlenie" trwało prawie pięć i pół roku. - Przewieziono nas w okolice Sokołowa Podlaskiego. Tamtejsi mieszkańcy nie darzyli nas sympatią. To były czasy wielkiej biedy, ciężkiej pracy i ciągłych chorób - wspominają kobiety.

Dziś chcą ubiegać się o odszkodowanie od państwa niemieckiego i apelują aby zgłaszali się do nich kolejni wysiedleni. Staruszkom pomaga córka jednej z nich. Udało się jej w polskich i niemieckich archiwach odnaleźć poświadczające krzywdę dokumenty, które są niezbędne do złożenia pozwu. Kobiety są gotowe pomóc w tym zakresie innym pokrzywdzonym.

Z Kraju Warty, czyli części Wielkopolski wraz z Łodzią, w czasie II wojny światowej wywieziono blisko 600 tys. osób.

Tymczasem pomocy u poznańskich prawników szukają kolejne osoby. - W tej mamy dziesięć rodzin, które chcą złożyć pozwy o odszkodowania za wysiedlenia - potwierdza mecenas Maciej Obrębski z kancelarii Celichowski Spółka Partnerska.
Osoby, które są zainteresowane złożeniem zbiorowego pozwu o kontakt prosi Elżbieta Rybarska. Jej nr telefonu: 660 182 563 oraz adres mailowy: [email protected]

To był precedens
30 tys. euro odszkodowania zasądził niemiecki sąd poznaniakowi wysiedlonemu w czasie wojny na teren Generalnego Gubernatorstwa.
Sprawa toczyła się przed sądem w Berlinie i dotyczyła poznaniaka pochodzenia żydowskiego. W 2011 r. sąd uznał, że wysiedlenie było bezprawne i za trudności z tym związane należy mu się zadośćuczynienie. Za straty materialne (utratę domu oraz oszczędności w bankach) poznaniak mógł wytoczyć osobny pozew.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski