Pożar odpadów w Sosnowcu. Można dobrze zarobić. Takie podpalenia świetnie zna prokuratura

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Pożar w sosnowcuZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Pożar w sosnowcuZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Lucyna Nenow / Polska Press
Kto składował śmieci w Sosnowcu, skąd one pochodziły, jak doszło do pożaru – to sprawdzi prokuratura. „Sprawa została przekazana do prokuratury, która od roku prowadzi postępowanie pod kątem nielegalnego składowania odpadów” - informuje Rafał Łysy, rzecznik Urzędu Miasta w Sosnowcu. Na ustalenia śledczych czekamy, lecz można podejrzewać, że ten pożar jest częścią procederu, który policja, prokuratura, służby sanitarne i specjaliści zajmujący się odpadami, znają co najmniej od 3 lat.

Najpierw ustalmy fakty. Odpady na działce przy ul. Radocha i Mikołajczyka w Sosnowcu składowane były nielegalnie. Teren ten należy do Skarbu Państwa i jest we wieczystym użytkowaniu osoby prywatnej. Prokuratura wcześniej znała temat, a na zdjęciach sprzed kilku miesięcy wyraźnie widać, jakie odpady były zwożone tirami w to miejsce (opony, wraki samochodów i zbiorniki na farby, lakiery itp.). Pożar wybuchł w środę, 16 września późnym popołudniem, ugaszono go w nocy ze środy na czwartek (z 16 na 17 września). Czarny, gesty dym spowił Sosnowiec, a w stacji pomiarowej przy ul. Tysiąclecia w Dąbrowie wskaźnik pyłu zawieszonego PM10 ponad dwukrotnie przekroczył normę (123 mmg/m3; norma: 50 mmg/m30). Poziom szkodliwego benzenu także wzrósł.

Podobne pożary wybuchały w Polsce najczęściej w roku 2018, kiedy kończyło się trzyletnie pozwolenie na zbieranie i składowanie odpadów, wydawane przez starostów w różnych częściach kraju w 2015 roku. Wtedy to przedsiębiorcy, którzy musieliby za ogromne pieniądze zutylizować tony śmieci składowane na placach, po prostu podpalali je. Odpady szły z dymem i znajdowało się miejsce na kolejne transporty. Transporty skąd? Z całej Europy - z Niemiec, Włoch czy Holandii.

Sprawę dogłębnie zbadał Maciej Kuciel, reporter TVN, który dla „Uwagi” i „Superwizjera” zrealizował reportaże na ten temat. Jeden z najbardziej brawurowych odcinków dotyczył powiązania polskiej mafii śmieciowej z neapolitańską camorrą. Udział mafii włoskiej w przywożeniu śmieci do centralnej Polski nie powinien dziwić, skoro w grę wchodzą ogromne pieniądze.

Nie przeocz

Jak policzył dr hab. Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej, biegły sądowy, znawca tematyki, na polskie wysypiska w najgorszym momencie trafiało rocznie około 2-3 mln ton śmieci z całej Europy. Milion ton można zagospodarować (śmieci trafiają m.in. jako wypełniacz w cementowniach itp.), ale co zrobić z resztą? Najlepiej spalić. Maciej Kuciel z Grzegorzem Wielgosińskim w jednym z reportaży postanowili wziąć kalkulator do ręki.

Polska firma, która sprowadzająca europejskie śmieci do siebie, zarabia na każdej tonie około 60-70 euro. Niech to będzie 300 złotych. W największym pożarze w Polsce - w Zgierzu – spaliło się około 50 tysięcy ton śmieci. To oznacza 10-15 milionów złotych oszczędności lub zysku - jak kto woli. Rzecz jasna – były jakieś koszty (transport do Polski itd.). Niech nawet koszty te pochłoną połowę owych 15 milionów. Mamy 7 milionów zysku.

– Można smutno zażartować, że oto jest polski wariant spalarni śmieci, a jeszcze inni mówią: oto spalanie w chmurze – mówił Wielgosiński.

Musisz to wiedzieć

A czy są jakieś konsekwencje dla właścicieli śmieci? Dla zagranicznych właścicieli (pierwotnych – nazwijmy ich) – żadne. Sprzedali wszak śmieci legalnie i nie muszą martwić się, co się z nimi dalej stało. A dla właścicieli polskich firm? Zapadały dotąd wyroki niedługiego więzienia w zawieszeniu i grzywny. W jednym przypadku grzywna w wysokości… 8 tysięcy złotych.

Sosnowiecki przypadek zbada prokuratura. „W Polsce mamy do czynienia z nielegalnym procederem porzucania odpadów przez nieuczciwych ludzi, a wręcz bandytów. Niestety, już teraz można powiedzieć, że Sosnowiec, podobnie jak i inne miasta, padł ich ofiarą” – napisał już w środę na Twitterze Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.

To – niestety - wielce prawdopodobne. Wkrótce strażacy oszacują rozmiary pożaru i i liczbę ton śmieci, które spłonęły. I będziemy mogli policzyć zysk ze spalenia odpadów. O kosztach ekologicznych dla nas wszystkich lepiej nie mówić – są ogromne.

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pożar odpadów w Sosnowcu. Można dobrze zarobić. Takie podpalenia świetnie zna prokuratura - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl