Powrót Donalda Tuska: Ogromne ryzyko, stary bagaż, niepewny sukces

Grzegorz Wszołek
Wraz z decyzją Donalda Tuska o powrocie do Platformy pojawiają się pytania.
Wraz z decyzją Donalda Tuska o powrocie do Platformy pojawiają się pytania. Przemyslaw Świderski
Telenowela z „powrotem Donalda Tuska” dobiega końca. Dziś podczas kongresu Platformy Obywatelskiej, były premier ma zostać ogłoszony tym, który tchnie drugie życie w środowisko opozycji. Pytani przez „Dziennik Polski” politolodzy uważają jednak, że objęcie władzy w PO wcale nie oznacza skoku poparcia, a Tusk sporo ryzykuje, zostawiając Brukselę na rzecz Warszawy.

Donald Tusk siedem lat temu zarzekał na wszystkie świętości, że nigdzie nie wyjedzie, i że go nie interesują zachodnie apanaże. Zaledwie kilka tygodni po tych deklaracjach, stały się one spektakularnie nieaktualne. W 2014 roku ówczesny premier opuścił znajdującą się w ogromnym kryzysie scenę polityczną. Rządząca PO miała ogromny problem wizerunkowy - i nie tylko - po publikacjach taśm kelnerów z „Sowy i Przyjaciół” oraz z innych stołecznych restauracji.

Ostania deska ratunku

I tak oto Tusk został „prezydentem Europy”, jak hucznie opowiadali w mediach liberalno-lewicowi politycy i publicyści. Gdy piastował funkcję szefa Rady Europejskiej, był jednak niemal bezradnym uczestnikiem historycznego rozpadu struktur na skutek Brexitu, niekontrolowanego zalewu imigrantów i buntu wielu rządów unijnych na tym tle, a także zamachów terrorystycznych. W międzyczasie wygrał batalię na forum europejskim z polskim rządem, który nie udzielił mu poparcia na drodze do reelekcji. Po odejściu z intratnej posady, natychmiast namaszczono go na szefa Europejskiej Partii Ludowej. Łącznie - co wiemy na podstawie obliczeń dziennikarzy - w ostatnich siedmiu latach zarobił ponad 6 mln złotych.

W tej chwili nie jest jeszcze jasne, na jakich zasadach wróci do polskiej polityki Tusk. W dyskusjach tria Donald Tusk - Rafał Trzaskowski - Borys Budka ten ostatni stoi na najsłabszej pozycji negocjacyjnej. Od kiedy Budka zarządza największą partią opozycyjną, Koalicji Obywatelskiej udało się wygrać wybory samorządowe jedynie w Rzeszowie.

Wraz z decyzją Tuska o powrocie do Platformy pojawiają się pytania. Czy powrót dawnego lidera PO ma związek z rychłą marginalizacją Platformy, bardzo ważnego czynnika Europejskiej Partii Ludowej w europarlamencie? - Nie wiem, czy były na niego naciski w tej sprawie. Z pozycji szefa frakcji nie miał zbyt wielu obowiązków, pewnie się nawet nudził, a już z pewnością nie należał do decydentów. Ponieważ tonie Platforma, to Tusk jest dla niej ostatnią deską ratunku - uważa europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko.

Profesor Henryk Domański, politolog Polskiej Akademii Nauk wskazuje, że członkom PO, spragnionym powrotu dawnego lidera może przyświecać myśl, że „Tusk odniósł największe sukcesy na forum zagranicznym, jest znany, więc politycy unijni będą się z nami liczyć” - stwierdza w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”. - To również zależy od tego, co jest priorytetem dla przedstawicieli PO: sukces w wyborach do europarlamentu, czy wygrana w głosowaniu do Sejmu i o prezydenturę? Sądzę, że to drugie - zastanawia się ekspert.

Tymczasem zdaniem Ryszarda Legutko, były premier wznieci wojnę plemienną między dwoma największymi formacjami. - Tusk to toksyczny polityk, sądzę zatem, iż wiele zależy od tego, jak dużej odporności nabraliśmy na jego agresywną retorykę. To on wywołał wojnę „polsko-polską”, gdy przegrał wybory prezydenckie z Lechem Kaczyńskim. Jeśli się uodporniliśmy, to niewiele zdziała na tym polu. Chyba, że zaprezentuje jeszcze wyższy poziom agresji. Bo przecież w takim celu tutaj przyjechał - krytykuje Legutko.

Może pomóc, ale nie sam

Politycy Platformy w ogromnej części oczekują na Tuska.: - On wniesie wiele pozytywów. Posiada rozliczne kontakty i doświadczenie międzynarodowe, jest gotów do rozmów na wysokim szczeblu z każdym politycznym liderem na świecie. Nie deprecjonujmy potężnego CV z okresu rządzenia państwem. Nikt również tyle razy nie pokonał PiS, ile właśnie Tusk. To jest coś, co Platformie może pomóc - komentuje w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” krakowski poseł KO, Aleksander Miszalski.

Jednak jak pogodzić ambicje Tuska nie tylko z tymi Borysa Budki, ale i planami Rafała Trzaskowskiego, który kompletnie zmarnował potencjał 10 mln głosów oddanych na niego w II turze i dopiero po roku od wyborów tworzy ruch „Campus Polska”?

- Nie musi być tylko jeden lider. Nie wyobrażam sobie PO bez Trzaskowskiego. On przyciąga młodych, którzy nie pamiętają albo w ogóle nie kojarzą Tuska. Poprzednia kampania to aż 10 mln głosów, ogromny kapitał. Być może we trzech będą tworzyć jeden projekt? Zapewniam: nikt nikomu się nie poddaje, ten scenariusz nie wchodzi w grę. Tusk może objąć władzę tylko za zgodą Budki i Trzaskowskiego - przekonywał nas Miszalski.

Pomylił się.

Tusk: p.o. w PO?

Już wiemy bowiem, że raczej na pewno będzie inaczej. Prawdopodobnie Tusk zostaje wybrany na wiceszefa PO, a potem zrezygnuje obecny szef Platformy Borys Budka. Wówczas Tusk zostaje wydelegowany do pełnienia obowiązków przewodniczącego Platformy.

- Wcześniej niż później nadejdzie próba usankcjonowania prawnego tej nowej sytuacji. Chyba, że sytuacja wymknie się spod kontroli i rozstrzygnie się bój między Tuskiem a Trzaskowskim. Wtedy bylibyśmy świadkami autentycznych wyborów, które nie są tak częste w polskiej polityce. Sam tytuł „p.o.” to trochę za mało, jak na pozycję Tuska – przekonywał nas wczoraj prof. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytetu Warszawskiego. Miał rację.

Ta walka jest niemal pewna. Wiemy, że Trzaskowski domagał się, po rezygnacji Budki przeprowadzenia pełnych wyborów przewodniczącego Platformy. Poległ – nic podobnego raczej na razie się nie stanie. Wieszczy to poważny konflikt między obydwoma politykami. To jednak nie jedyna bitwa, jaka czeka Tuska, nim zdoła nawet pomyśleć o stawaniu w szranki z Jarosławem Kaczyńskim i Zjednoczoną Prawicą.

Na dzień dobry, triumwirat z Tuskiem na czele musi uporać się z konkurencją w postaci Szymona Hołowni. I to natychmiast, bo lider Polski 2050 co rusz transferuje kogoś z szeregów KO. Ostatnim nabytkiem był zaprezentowany w piątek poseł Michał Gramatyka. - To przykre. Hołownia koncertuje się na podbieraniu ludzi opozycji i przyczynia się do napięć między ugrupowaniami, które powinny - jeśli nie wspólnie startować - to przynajmniej rządzić w następnej kadencji - przyznaje Miszalski.

Politolodzy pytani o Tuska przyznają: - Jest to polityk, który decydował się w przeszłości na podejmowanie ryzyka. Samo zerwanie z Unią Wolności czy moment po przegranych wyborach w 2005 r., gdy zdecydował się pozostać na stanowisku szefa PO. Z kolei w 2011 r., mimo przewagi sondażowej, kampania partii rządzącej charakteryzowała się niemrawością, więc co zrobił Tusk? Ano przeistoczył wybory w plebiscyt nad własną osobą i wygrał. Nie ulega wątpliwości, że w Platformie gorzej już być nie może – analizuje prof. Chwedoruk. - To największy kryzys w dziejach partii. Młodsze pokolenie utraciło kapitał, zbudowany w poprzedniej kadencji Sejmu. Nie mam pewności czy Tusk zatrzyma powolny upadek. Jedno nieudane głosowanie mogłoby całkowicie pogrążyć partię - ostrzega „platformersów” politolog Uniwersytetu Warszawskiego.

Tusk wraca ze starym bagażem

Zgadza się z nim prof. Henryk Domański. - Więcej przemawia za tym, że Tusk w Polsce nie poprawi zbytnio notowań swojej partii. Jest tu traktowany jak „zużyta karta”. Elektorat interesujący się polityką zdaje sobie świetnie sprawę, że ktoś, kto odgrywał kiedyś dużą rolę, raczej nie wraca na stare stanowisko, bo zmieniła się społeczna rzeczywistość - wskazuje profesor, który dostrzega również problem negatywnego elektoratu Tuska.

- Dlaczego jego przyjście niby odwróciłoby całkiem sytuację? Platformie brakuje konkretnego programu, konkurencji nawet dla Hołowni. Ten jest przynajmniej kimś nowym, a Platforma? Stara, Tusk jeszcze bardziej wiekowy. Jego powrót nie jest już tak atrakcyjny. On nie jest jak Trzaskowski, polityk młodszy, sympatyczny, pozbawiony wizerunku niszczyciela przeciwników w partii - porównuje prof. Domański. W jego opinii, chwilowa euforia podniesie popularność KO o 4-5 punktów procentowych, a po kilku tygodniach wszystko wróci do normy- dodaje.

- Równocześnie były premier nie ma propozycji dla umiarkowanych, wahających się wyborców. Jeśli porównać wynik PO z wyborów sejmowych - najlepszego od 2011 roku - ze skalą poparcia dla Trzaskowskiego z drugiej tury, to widzimy przepaść. Wielu wyborców poparłoby prezydenta Warszawy, ale nie Platformę, tymczasem Tusk będzie utożsamiany z tym z czasów sprawowania władzy - powiedział w rozmowie z nami prof. Chwedoruk. Dziś Tusk startuje z mniejszym kapitałem politycznym niż gdy wyjeżdżał do Brukseli - prognozuje politolog UW.

Przy tych wszystkich rozważaniach łatwo jednak wyobrazić sobie wariant, w którym Tusk obejmuje na chwilę władzę w PO, po czym oddaje ją w ręce Rafała Trzaskowskiego, a sam startuje w wyborach prezydenckich w 2025 roku. - Żadnych, ryzykownych gier Tusk nie będzie prowadził. Wystartuje dopiero, gdy uzna, że PiS nie wystawi wystarczająco silnego kandydata - podsumowuje prof. Legutko.

FLESZ - Wariant Delta uszkadza słuch?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Powrót Donalda Tuska: Ogromne ryzyko, stary bagaż, niepewny sukces - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl