Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powodzie, upały, tornada... Klimatolog: pogoda będzie płatać nam figle [ROZMOWA]

Monika Kaczyńska
Leżący do kwietnia śnieg to jeszcze żaden powód, by wyrokować o zmianach klimatu
Leżący do kwietnia śnieg to jeszcze żaden powód, by wyrokować o zmianach klimatu Grzegorz Dembiński
Długi okres chłodu to prawdopodobnie nie ostatnia anomalia pogodowa w tym roku - mówi dr Bogdan Chojnicki w rozmowie z Moniką Kaczyńską

Astronomiczna wiosna trwa już blisko dwa tygodnie, a za oknem wciąż zimowe temperatury. Ocieplenie klimatu to mit?
dr Bogdan Chojnicki: Ależ nic podobnego. To, że temperatura atmosfery na Ziemi jest wyższa, jest udowodnione i ewidentne. Pojedyncza anomalia nie świadczy o zmianie klimatu. Aby o niej mówić, musimy mieć do czynienia ze statystycznymi tendencjami na przestrzeni przynajmniej 20-30 lat. A pogoda to zjawisko pojedyncze. Można to porównać do sytuacji w małżeństwie. Jeśli żyjemy z kimś kilkadziesiąt lat i mówimy, że ten człowiek się zmienił, to z dużym prawdopodobieństwem to prawda, bo ma się ogląd z dłuższej perspektywy. Z drugiej strony w takim związku trudno o zdziwienie pojedynczym zachowaniem, bo poznało się ich bardzo szerokie spektrum. Właściwie więc żadne nie dziwi. Podobnie jest z klimatem i pogodą. W ramach statystycznych prawideł, zakres występujących zjawisk pogodowych jest bardzo szeroki.

I obejmuje także śnieg na ulicach w kwietniu?
dr Bogdan Chojnicki: Tak, dlaczego by nie? Niewątpliwie jest to pewna anomalia pogodowa, ale tylko tyle. Pojedyncza nie oznacza tak naprawdę nic. Wracając do metafor małżeńskich - czy jeśli po dwudziestu latach pożycia mąż, który nigdy nie gotował, zrobi obiad, to czy to oznacza zmianę? Naiwnością byłoby sądzić, że takie pojedyncze wydarzenie o czymś świadczy.

Z czasem będziemy musieli przyzwyczaić się do tego, że temperatury zmieniają się gwałtownie

Nie należy zatem wyciągać wniosków, że po ociepleniu klimatu nadchodzi jego ochłodzenie?
dr Bogdan Chojnicki: Oczywiście, że nie. Obecne temperatury to właśnie skutek ocieplenia klimatu. Można atmosferę porównać do garnka z gotującą się wodą. Im wyższa temperatura, tym większe prawdopodobieństwo niezwykłych zdarzeń pogodowych, bo w atmosferze jest większa, skumulowana energia. Obecne niskie temperatury to tylko jedno z nich, ale przecież od kilku lat mamy do czynienia na przykład z gwałtownymi burzami czy wręcz trąbami powietrznymi, dużymi wahaniami temperatury itp. Sądzę, że w tym roku pogoda jeszcze nieraz może nas zaskoczyć.

ZOBACZ ARCHIWALNE ZDJĘCIA: PAMIĘTASZ TAKI POZNAŃ?

Czego jeszcze możemy się spodziewać?
dr Bogdan Chojnicki: Nie byłbym zaskoczony, gdyby w krótkim czasie, niemal z dnia na dzień, temperatura bardzo wzrosła. Skutkiem gwałtownie topniejącego śniegu będzie zapewne występujące w wielu rejonach kraju zagrożenie powodziowe. Później może się zdarzyć, że będziemy borykać się z upałami, jakich nie mieliśmy okazji jeszcze w Polsce doświadczyć. Po nich zaś może znów przyjść gwałtowne ochłodzenie.

Mówi się, że stopniowo zniknie wiosna i jesień. Pozostaną jedynie dwie pory roku - ciepła i zimna. Czy faktycznie nam to grozi?
dr Bogdan Chojnicki: Faktycznie wiele wskazuje na to, że zmiany klimatu idą w tym kierunku - zanikania pór roku o średnich temperaturach. To nie nastąpi z dnia na dzień, ale sądzę, że z czasem będziemy musieli przyzwyczaić się do tego, że temperatury zmieniają się gwałtownie i po okresie bardzo chłodnym, następuje od razu bardzo ciepły i ostatecznie przejściowe pory roku znikną.

Zazwyczaj o tej porze drzewa już były zielone. W tym roku rośliny nie zaczęły jeszcze wegetacji. Odczujemy ten fakt?
dr Bogdan Chojnicki: Z całą pewnością okres wegetacyjny w tym roku jest opóźniony, a generalnie im jest on krótszy, tym niższe są plony. Na pewno więc pod koniec roku to odczujemy. Jednak skala problemu będzie zależała w dużym stopniu od tego, w jakiej kondycji przetrwały oziminy. Jeśli ich stan jest dobry, skutki krótszego okresu wegetacyjnego będą na pewno mniej odczuwalne. Ale będzie mniej żywności. I prawdopodobnie odczujemy to wszyscy w postaci wzrostu jej cen, który nastąpi niezależnie od tego, jaki urodzaj będzie w innych częściach świata. To jednak nie ma już bezpośredniego związku z klimatem.

Czy występujące anomalie pogodowe i tendencja do zanikania przejściowych pór roku oznacza, że pogoda stanie się jeszcze mniej przewidywalna?
dr Bogdan Chojnicki: Nie. Przewidywalność pogody opiera się na powtarzalności określonych schematów. Te, które powtarzały się przez ostatnie kilkadziesiąt lat, przestaną obowiązywać, ale powstaną nowe i na ich podstawie pogoda będzie przewidywalna tak samo, jak jest do tej pory.

PRZECZYTAJ REPORTAŻ BOGNY KISIEL: OPOWIEŚĆ O ŻYCIU ZAKRĘCIONEJ 65-LATKI

O tym, czy faktycznie mamy do czynienia z ociepleniem klimatu i ewentualnych źródłach tego stanu rzeczy, wiele się dyskutuje. Pojawiają się głosy, że okresowe wzrosty i spadki temperatury to skutek naturalnych cykli, nie zaś działalności człowieka.
dr Bogdan Chojnicki: Faktem jest, że naturalne cykle istnieją. Jednak o ile wcześniej były one wyraźnie zauważalne, o tyle teraz temperatura atmosfery systematycznie rośnie, znacznie szybciej, niż działo się to wcześniej. Jednocześnie w atmosferze jest znacznie więcej tzw. gazów cieplarnianych, których wytwarzanie jest związane z działalnością człowieka. To nie przypadek. Ocieplenie klimatu to dzieło człowieka. Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewną rzecz - efekt cieplarniany sprawia, że życie na Ziemi jest znośne. Sam w sobie wynika on z istnienia atmosfery, która stanowi rodzaj kołdry sprawiającej, że temperatura na naszej planecie jest wyższa, niż byłaby bez niej. Średnia temperatura na podobnie oddalonym od Słońca księżycu to minus 18 stopni. Na Ziemi - plus 15 i tę różnicę zawdzięczamy atmosferze. To, co się dzieje na skutek emisji gazów cieplarnianych, a więc przede wszystkim dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu można porównać do ocieplania kołdry okrywającej Ziemię. Skutki tego w dużym stopniu są trudne do przewidzenia.

Niektórzy wieszczą koniec świata.
dr Bogdan Chojnicki: Nic takiego nie nastąpi. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że zmiany, które nastąpią, mogą oznaczać koniec takiej cywilizacji, jaką znamy. W przypadku Polski, gdzie nie brakuje jedzenia i wody nie do końca zdajemy sobie sprawę z możliwych skutków. Ale na przykład na wyspach, w pobliżu mórz i oceanów podniesienie się ich poziomu ze względu na wzrost temperatury oznacza utratę miejsca do życia. Ci ludzie gdzieś będą chcieli się przenieść. Podobnie jak mieszkający już dziś w rejonach, gdzie jest odczuwalny np. brak wody, który może stać się znacznie bardziej dotkliwy. W historii wielkie wędrówki ludów, związane z brakiem jedzenia, już się zdarzały. I nie odbywały się bezkonfliktowo. Ludzkość sobie poradzi, ale sądzę, że świat, który na skutek tych wydarzeń mógłby się ukształtować, nie spodobałby się nam. Trzeba powiedzieć jasno - trudne do przewidzenia zmiany związane z ociepleniem nie oznaczają końca świata, ale mogą oznaczać koniec cywilizacji, jaką znamy.

Czy zatem należy walczyć ociepleniem?
dr Bogdan Chojnicki: Zamiast mówić o walce z globalnym ociepleniem, mówiłbym raczej o racjonalizacji ludzkiego gospodarowania zasobami. Oczywiste, że cywilizacja to dobrodziejstwo i korzystamy oraz będziemy korzystać z jej osiągnięć. Tak samo jak będziemy korzystać ze środowiska, ale nie trzeba tego czynić rabunkowo.
Jakiś czas temu na cenzurowanym znalazły się freony używane do produkcji dezodorantów, lodówek itp.
Z freonami sprawa jest nieco inna. Na podnoszenie temperatury wpływają one w niewielkim stopniu, ale ich emisja niszczy warstwę ozonową atmosfery, która chroni przed promieniowaniem ultrafioletowym. Promieniowanie to choć słabe, wnikając do komórek, niszczy ich kod genetyczny. Dlatego zniszczenie warstwy ozonowej oznaczałoby koniec lądowego życia na Ziemi. Przetrwałoby życie w wodzie, bo promieniowanie ultrafioletowe przenika przez nią na głębokość nie większą niż 10 centymetrów. Z punktu widzenia ocieplania się klimatu znacznie poważniejszym problemem jest np. dwutlenek węgla i metan.

CZYTAJ TEŻ: JOANNA MORO - NIE ŚNI MI SIĘ ANNA GERMAN

To znaczy, że mamy zamknąć fabryki i przesiąść się na rowery?
dr Bogdan Chojnicki: To nie jest metoda. Jednak w Polsce 90 procent energii pochodzi z węgla. Jednocześnie z węgla wytwarza się tworzywa sztuczne różnego rodzaju, wykorzystywane praktycznie we wszystkich dziedzinach życia. Węgiel jest zatem bardzo cennym surowcem. Palenie nim porównałbym do palenia w piecu książkami. Gdy są dostępne odnawialne źródła energii, wydobywanie ogromnych ilości węgla, by go spalać to czyste marnotrawstwo.

Jednak podstawowym zarzutem pod adresem odnawialnych źródeł energii jest ich cena. Energia z tych nieodnawialnych wciąż jest tańsza.
dr Bogdan Chojnicki: To prawda, ale na początku wszystkie nowe technologie są drogie. To jednak nie zmienia faktu, że musimy zracjonalizować swój stosunek do środowiska.
Nie zahamuje to zmian klimatu, ale może spowolnić ich tempo. I pozostawimy potomnym świat w lepszym stanie, niż byłby, gdybyśmy tego nie zrobili.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski