Poważnie zagrożona budowa dróg i kolei w Polsce? Budowlani alarmują, minister infrastruktury uspokaja

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Materiały budowlane zdrożały, np. asfalt o 90 proc., stal zbrojeniowa o dwie trzecie, a specjalistyczne urządzenia nawet o... 300 proc. Robotnikom trzeba zapłacić nawet dwa razy więcej niż 3 lata temu. Firmy sobie z tym nie radzą, coraz więcej popada w tarapaty finansowe, niektóre schodzą publicznych z budów, by nie powiększać strat.
Materiały budowlane zdrożały, np. asfalt o 90 proc., stal zbrojeniowa o dwie trzecie, a specjalistyczne urządzenia nawet o... 300 proc. Robotnikom trzeba zapłacić nawet dwa razy więcej niż 3 lata temu. Firmy sobie z tym nie radzą, coraz więcej popada w tarapaty finansowe, niektóre schodzą publicznych z budów, by nie powiększać strat. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Dramat podwykonawców firmy Astaldi, którzy w czwartek zablokowali Centralną Magistralę Kolejową, to tylko część problemów, jakie grożą tysiącom firm budowlanych w Polsce. – Rządowy plan budowy dróg i torów może się załamać – ostrzega Adrian Furgalski, znany ekspert od infrastruktury. – Bez interwencji rządu nie będzie miał kto tych dróg i torów budować – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Włoskie Astaldi wygrało przetargi na budowę ważnych tras w Polsce, ale ostatnio je porzuciło nie płacąc podwykonawcom. 150 polskim firmom grozi upadłość. Włosi twierdzą, że głównym źródłem ich problemów jest szokujący wzrost cen materiałów i robocizny.

– Kłopoty z tego powodu sygnalizuje od roku większość wykonawców inwestycji kolejowych i drogowych. Kontrakty zawarte kilka lat temu według ówczesnych cen wymagają waloryzacji, bo kolejne budowy będą porzucane i na wykonanie nowych nie znajdą się chętni – twierdzi prezes Styliński.

Zwraca uwagę, że choć Polska ma na inwestycje rekordowe środki w historii, głównie z Unii, to coraz więcej firm budowlanych przynosi straty, popada w długi i bankrutuje. Powód? Od 2016 r. asfalt zdrożał o 90 proc., stal o 64 proc. tłuczeń o 33 proc. Robocizna poszła w górę o połowę, a mimo to brak rąk do pracy. – Państwo nie chce pokryć wzrostu kosztów, renegocjować kontraktów – mówi Adrian Furgalski. I podkreśla, że sytuacja jest zdecydowanie groźniejsza niż 7 lat temu, gdy przy realizacji inwestycji na Euro 2012 bankrutowały tysiące firm.

– Chcemy zbudować tyle, co wtedy, a mamy o 120 tys. pracowników mniej. Ratują nas Ukraińcy. Ale wyjadą, gdy w przyszłym roku Niemcy otworzą im swój rynek pracy – ostrzega ekspert.

– Problem znamy i pracujemy nad rozwiązaniem – uspokaja minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

Niesamowite zdjęcia z budowy zakopianki. W tunelu szykuje si...

Budowlani: Waloryzacja kontraktów albo śmierć

Od początku roku liczba zadłużonych firm budowlanych w Polsce wzrosła o 5,5 tys. – do 41 tys. Ich łączny dług dobija do 5 mld zł – wynika z raportu BIG InfoMonitor, BIK i Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).

Jak zauważa Jan Styliński, prezes PZPB, dzieje się to u szczytu koniunktury: polska gospodarka rośnie najszybciej w Unii, a państwo dostaje rekordowe pieniądze na budowę dróg, kolei i reszty infrastruktury. Tymczasem największy odsetek wśród dłużników stanowią firmy budujące autostrady, drogi, ulice, torowiska, mosty – w ramach kontraktów publicznych.

- Większość z tych firm wygrało przetargi dwa, trzy lata temu. Od tego czasu mocno wzrosły ceny materiałów i pojawiły się problemy siła roboczą – opisuje Adrian Furgalski, znany ekspert ds. infrastruktury.

Przypomina, że w pierwszej połowie tej dekady ceny oferowane przez wykonawców w przetargach publicznych były sporo niższe od kwot wynikających z tzw. kosztorysu inwestorskiego. Jeśli np. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szacowała w kosztorysie, że jakiś odcinek autostrady będzie kosztował 1 mld zł, to wygrywał wykonawca gotowy zbudować go za 700-800 mln zł. Dzisiaj najtańsze oferty znacznie przewyższają kosztorys inwestora.

Prezes Styliński przyznaje, że niektórzy wykonawcy próbują sobie odbić straty poniesione przy realizacji obecnie realizowanych przetargów. Bo wielu z nich popadło przez to w poważne tarapaty.

Budowlańcy zwracają uwagę, że asfalt – produkowany m.in. przez spółkę kontrolowanego przez państwo Orlenu – zdrożał o 90 proc. Cena stali zbrojeniowej poszła w górę o dwie trzecie, bo prąd zużywany przez huty, a dostarczany przez państwowe spółki energetyczne, jest dwa razy droższy niż w 2015 r. Szaremu robotnikowi trzeba zapłacić nawet dwa razy więcej trzy lata temu. Operatorom maszyn – jeszcze więcej.

- Dalszy wzrost cen materiałów jest nieuchronny, choćby dlatego, że prąd będzie drożeć. Rząd może zrekompensuje to szaremu Kowalskiemu, ale nie przedsiębiorcom – zauważa Adrian Furgalski.

Dodaje, że ceny będą rosły także z powodu gigantycznego popytu generowanego przez kolejne państwowe inwestycje.

- Rząd chce szybko skończyć budowę głównych tras i linii kolejowych, a jednocześnie uruchomić program budowy dróg lokalnych i mostów oraz Mieszkanie Plus. Trzeba do tego materiałów i masy ludzi, których już dziś brakuje – wylicza ekspert.

Jan Styliński uważa, że największym problemem będzie właśnie znalezienie pracowników. Już dziś braki kadrowe na rozpoczętych budowach szacowane są na… 120 tys. osób.

– A Niemcy chcą niebawem otworzyć rynek na pracowników spoza UE. Ostrożne szacunki mówią, że z Polski wyjedzie wtedy 200-300 tys. Ukraińców. Jedna trzecia z nich pracuje u nas na budowach – mówi Adrian Furgalski.

- Od miesięcy alarmujemy rząd. Pokazujemy dane. Minister infrastruktury obiecał nam system waloryzacji starych kontraktów. Miał go przedstawić we wrześniu, potem w październiku, wreszcie na ostatnim spotkaniu, 3 grudnia, na które zjechali tłumnie przedstawiciele branży. Ku wielkiemu rozczarowaniu wszystkich okazało się, że resort nie stworzył nic – ubolewa Jan Styliński.

Na niedawnej konferencji w NIK prezes Budimeksu Dariusz Blocher zaproponował rządowi w imieniu całej branży waloryzowanie kontraktów zawartych od 2016 r. w oparciu o podawany przez GUS wskaźnik inflacji.

– Bez szybkiej waloryzacji, będą kolejne ucieczki wykonawców z placu budowy oraz rezygnacje zwycięzców przetargów z podpisania kontraktów z publicznymi inwestorami, jak w przypadku odcinka autostrady A1 – przewiduje Jan Styliński.

Adrian Furgalski jest pewien, że budowa wielu dróg i linii kolejowych mocno się opóźni, część będzie trzeba zrealizować w okrojonej formie.

Minister uspokaja: będzie systemowe rozwiązanie

Minister Andrzej Adamczyk zapewnia, że podległy mu resort intensywnie pracuje nad systemowym rozwiązaniem problemów związanych z galopadą cen i brakiem rąk do pracy.

– My już dziś więcej płacimy wykonawcom tam, gdzie ma to realne uzasadnienie. Ale musimy dbać o finanse publiczne i nie możemy ulegać żadnym szantażom. Ktoś przecież wygrał przetarg i nie możemy mu teraz prawem kaduka dodawać pieniędzy, bo zaraz to oprotestują choćby ci, którzy przetarg przegrali. To musi być dokładnie wyliczone, uzasadnione – podkreśla minister.

Wyjaśnia, że prace nad systemową waloryzacją kontraktów i nowym modelem umów muszą potrwać, bo materia jest bardzo skomplikowana – a chodzi o miliardy z publicznej kasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl