Postęp niszczył przyrodę, teraz niszczy człowieka

Prof. Jerzy Trammer
Jak władza potrzebuje opozycji, by nie popaść w nadużycia, tak rozwój potrzebuje ekologów, którzy obronią przyrodę przed zwolennikami postępu.

Biosfera istnieje na Ziemi ponad 3,5 miliarda lat, natomiast konstytuujące ją gatunki są znacznie bardziej krótkotrwałe. Powstają, trwają średnio 4 miliony lat, po czym wymierają. Niewielka nadwyżka liczby specjacji (narodzin gatunków) nad liczbą wymierań zapewniła biosferze ekspansję od jednego, hipotetycznego gatunku, który zapoczątkował życie, do kilku milionów gatunków współczesnych. Suma gatunków, które widziała Ziemia, dzisiejszych i wymarłych, wynosi kilkadziesiąt miliardów.

Przez 99,9999 proc. okresu swego bytowania biosfera obywała się bez ludzi. Miała rozkwity i przeżywała klęski, np. wielkie wymierania. Potem pojawił się człowiek, formalnie biorąc nic takiego, jeszcze jeden gatunek z tak wielu nieustannie powstających, a potem odchodzących w niebyt.

Lecz ten nowicjusz był odmienny. Aktywny, twórczy, nie chciał jak jakiś niedźwiedź zostać w jaskini. Drogę od maczugi po kilka samochodów o mocy czołgu na rodzinę pokonał szybko. Miał życie duchowe. Wyznawał kulty. Wśród wielu innych kult natury w wersjach prastarej, starożytnej i współczesnej (ekologizm) i, historycznie biorąc, dość młody kult nigdy niekończącego się rozwoju i postępu.

Te raczej wrogie wobec siebie kulty traktować można nie tylko jako angażujące głównie emocje wiary, lecz mieć je można także za arcyważną działalność racjonalną. Za ochronę przyrody dla dobra jej samej i człowieka oraz za konieczność pracy na rzecz rozwoju gospodarczego - także dla dobra człowieka.

Ponadto rozwój, przynajmniej potencjalnie (zwłaszcza gdy pozostaje pod stałą zaciekłą presją ekologów), nie jest wobec przyrody wyłącznie niszczycielski. Sukcesem było częściowe oczyszczenie bardzo toksycznych dawniej spalin samochodowych przez wprowadzenie katalizatorów i benzyn bezołowiowych czy odsiarczanie spalin z kominów przemysłowych, aby zapobiec uśmiercającym lasy kwaśnym deszczom. Ze wzrostem dobrobytu powoli wzrasta tzw. świadomość ekologiczna.

Dzięki zyskom z produkcji tworzy się oczyszczalnie ścieków, zaczyna segregować odpady i odzyskiwać z nich surowce, zwalcza się dzikie wysypiska, zakłada parki - miejskie, kra- jobrazowe, narodowe, buduje - wodne, słoneczne, wiatrowe elektrownie. Te proekologiczne prace dają z kolei zatrudnienie i zarobki.

Nawiasem mówiąc, dziwne, że wraz z rozwojem dobrobytu wciąż szybciej w Polsce wycina się przydrożne krzepkie drzewa i aleje, również wzdłuż dróg lokalnych i mało uczęszczanych, rzekomo broniąc bezpieczeństwa kierowców. Z miejsc pięknych robi się wstrętne, niszcząc nas ludzi macierzyński grunt. Kolega z Mazur w kółko mówi o znikających przydrożnych drzewach: "Niemcy sadzili, Polacy wycinają".
Przy tym to nie jest tak, że po obu stronach barykady w konflikcie między ochroną przyrody i rozwojem stoją tak samo mocarni przeciwnicy. Rozwój, jego budowle i odpady, i techniczne urządzenia mają się dobrze, obrońców im nie trzeba, w ogromnym tempie, jak gdyby samoczynnie dla swoich potrzeb, anektują wciąż nowe kraje i środowiska przyrodnicze.

Stroną wciąż uszczuplaną, atakowaną i niszczoną jest przyroda: ona obrońców potrzebuje. Przez analogię z władzą, która wymaga opozycji, aby nie popaść w nadużycia, także i rozwój mieć musi opozycję, a są nią ekolodzy. Każdy się zresztą staje ekologiem, gdy coś budują w pobliżu jego domu.

Rozwój z początku niszczył przyrodę, potem dobrał się do człowieka. Symbolem tego stały się tiry przez całą dobę dudniące pod oknami np. w Augustowie. Symbolem jest też lawina śmierci na drogach. Albo zobaczmy tereny tuż za naszą granicą w rejonie Gubina. Rozciąga się tam na Łużycach niekończąca się kraina odkrywkowych kopalń węgla brunatnego dających paliwo elektrowniom. Bełchatów przy tamtym zagłębiu wygląda jak krasnoludek przy olbrzymie.

Z powierzchni Ziemi znikają lasy, jeziora, pola, rzeki, wsie, zamki i kościoły - przeważnie średniowieczne. To wyraźnie pokazuje, że aby mieć prąd, dosłownie pożeramy nie tylko przyrodę ożywioną, lecz także matkę Ziemię i dzieła przodków. "Bóg dał Łużyce, a diabeł węgiel brunatny" - mówią wysiedlani. W przyszłości, za 30 lat, planuje się budowę odkrywek również po polskiej stronie granicy - w rejonie Brodów, gdzie dziś są Bory Zielonogórskie.

A wszystko jest złożone, dziwacznie powikłane. Mieszkaniec Augustowa nie chce u siebie tirów. Ekolog także nie chce tirów, ale koło Rospudy. Mimo że powinni być sojusznikami, bo obaj nie chcą tirów. Są w konflikcie, choć dodatkowo łączy ich jeszcze to, że obaj - używając produktów wożonych przez te tiry albo je nawet produkując - sprzyjają rozwojowi.

Ostatnio sprawą aktualną, modną i omawianą stało się zagadnienie dwutlenku węgla (CO2) - dla Polski ważne, bowiem doraźnie groźne dla naszej gospodarki. Walka z nadmiarem dwutlenku węgla w atmosferze - trzeba to wyraźnie powiedzieć - nie jest walką o przyrodę, bo jej zawartość CO2 nawet kilkunastokrotnie większa od dzisiejszej raczej nie szkodzi.

W dawnych epokach geologicznych nieraz zawartość tego gazu przekraczała w wielkim stopniu poziom dzisiejszy, nie wywołując objawów klęski, np. masowego wymierania gatunków. W laboratoriach rośliny hodowane w powietrzu bogatszym w CO2 od naturalnego powietrza rosną szybciej, dając znacznie większą tzw. produkcję pierwotną. W przypadku roślin hodowlanych oznaczałoby to ewentualne walne zwiększenie produkcji pasz, biopaliw, zbóż, warzyw itd.
O co więc chodzi? Zaczęło się niedawno. W roku 1957 Charles D. Keeling, dziś naukowiec, a wówczas student, założył na Hawajach oraz na Antarktydzie dwie pierwsze stacje mierzące zawartość dwutlenku węgla w atmosferze. Później kolejne stacje tzw. monitoringu CO2 zakładano w różnych rejonach Ziemi.

Zauważono, że zawartość CO2 z roku na rok gwałtownie rośnie (mniej więcej o 0,4 proc.) oraz stwierdzono regularne oscylacje zawartości tego gazu. Zimą, gdy na północnej, bardziej lądowej półkuli drzewa nie mają liści, dwutlenku węgla było corocznie więcej, a latem, gdy drzewa zielenieją - mniej. Ponieważ nie odnotowano zwiększenia dostawy dwutlenku węgla ze źródeł naturalnych (np. nasilonego wulkanizmu, co nieraz zdarzało się w dawnych epokach geologicznych), więc wzrost zawartości dwutlenku węgla przypisano naszej działalności.

Spalając surowce energetyczne napędzające rozwój, uwalniamy do atmosfery dwutlenek węgla. Potem, badając próbki powietrza uwięzionego w lodach polarnych, stwierdzono jeszcze, że dość stabilny wcześniej poziom CO2 rosnąć zaczął dopiero z początkiem epoki przemysłowej - najpierw powoli, potem wciąż szybciej.

Dwutlenek węgla jest jednym z gazów tzw. cieplarnianych w atmosferze. Pochłania ciepło idące z Ziemi w przestrzeń kosmiczną i jego część odsyła tam, skąd przyszła, więc znów na Ziemię. Gdyby nie było w atmosferze Ziemi gazów cieplarnianych, średnia temperatura wynosiłaby tu minus 180 stopni C, a nie plus 150, ile w rzeczywistości wynosi - zbyt mało CO2 też byłoby problemem! Czym więcej jednak dwutlenku węgla w atmosferze, tym cieplejszy staje się klimat (choć jest przedmiotem sporów, jak szybko, w jakim stopniu itd. oraz czy nie ma innych przyczyn).

Przypuszcza się, że kiedy stanie się całkiem ciepły, stopnieją polarne lody - zresztą już dość szybko topniejące - a przez to wzrośnie poziom morza i nisko położone obszary, jak Bangladesz, i wiele innych, pokryją wody. Zmniejszy się obszar przydatny do życia dla populacji ludzkiej. Stąd bierze się, miedzy innymi, przekonanie o pilnej konieczności ograniczenia emisji CO2.

Dla Polski jest to groźne, bo za emisję dwutlenku węgla powyżej ustalonej normy w myśl umów międzynarodowych płaci się i z czasem ma się płacić o wiele więcej. Swoją energię Polska ma głównie z elektrowni węglowych emitujących dwutlenek węgla - w stopniu na ogół większym już ma to miejsce w innych licznych państw, pozyskujących prąd na dużą skalę również z siłowni wodnych i jądrowych.

Będziemy płacić więcej, prąd będzie droższy i droższe będą produkty wytwarzane przez maszyny tym droższym prądem zasilane. Mogą przegrywać na rynkach światowych z innymi, taniej wytwarzanymi produktami. Stąd nasze lęki i stąd - miejmy nadzieję, że skuteczne, usiłowania rządu o odroczenie terminu wprowadzenia drogich opłat.
Nacisk na ograniczenie emisji CO2 ma też zalety. Spalając mniej surowców energetycznych, więcej zostawimy dla przyszłych pokoleń. Ponadto węgiel bywa na ogół paliwem brudnym. W spalinach powęglowych jest dużo prawdziwych zanieczyszczeń, o czym się rzadko teraz mówi, bo dzisiaj modne jest mówić jedynie o dwutlenku węgla.

Można też w większym niż dotychczas stopniu na pomoc wezwać biosferę, która już działa. Wspomniany wzrost stężenia dwutlenku węgla w atmosferze rejestrowany w obserwatoriach jest mniejszy w przybliżeniu o 33 proc. od tego, który wynika z obliczeń biorących pod uwagę ilość spalanych przez człowieka surowców energetycznych. Bilans nie zgadza się! Brakuje sporo dwutlenku węgla. Gdzie zniknął? Przypuszcza się, że pochłonęły go rośliny.

W przeciągu roku rośliny pobierają w trakcie fotosyntezy około 122 x 1012 kg węgla z atmosferycznego dwutlenku węgla, mniej więcej połowę tego zwracają do atmosfery, oddychając, a resztę wbudowują w swoje tkanki, zmniejszając zawartość CO2 w atmosferze. W tym czasie ludzkość emituje około 5 x 1012kg węgla do atmosfery z dwutlenkiem węgla z kominów, rur wydechowych itd. (to ponaddwustukrotnie więcej niż przez rok tego gazu współcześnie wyrzucają wulkany).

Zwiększenie powierzchni lasów na Ziemi o 10 proc. spowodowałoby prawdopodobnie wchłonięcie całej ludzkiej produkcji dwutlenku węgla przez rośliny. Ale powierzchnia lasów w skali globalnej nie zwiększa się, lecz zmniejsza, bo rozwój wraz z postępem potrzebują drewna.

Niemniej przed Polską stoi możliwość zmniejszenia opłat przez intensywne zalesianie. Ustalając opłaty za emisję, bierze się bowiem pod uwagę ilość CO2 pochłoniętą przez występujące w danym kraju lasy. Tak to wygląda dzisiaj... A przed biosferą, rozwojem, dwutlenkiem węgla i człowiekiem nieznana przyszłość.

***

Prof. Jerzy Trammer jest wykładowcą geologii na Uniwersytecie Warszawskim, a także pisarzem - opublikował zbiory opowiadań "Jedziemy" i "Sukces"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl