Poprawność polityczna wprowadzana grubą kreską. Jak skunksa Pepe wycięto z "Kosmicznego meczu 2"

Dariusz Pawłowski
Skunks Pepé Le Pew, zwany też Pepé Le Swąd
Skunks Pepé Le Pew, zwany też Pepé Le Swąd Warner Bros.
Trochę to dziwne uczucie, gdy okazuje się, iż deprawowały mnie i zaburzały rozumienie świata rysunkowe filmiki, które w dzieciństwie oglądałem po „Ekranie z bratkiem” lub „Zwierzyńcu”. Lecz jeszcze bardziej mnie martwi, że można tak łatwo kilku pokoleniem powycinać część życia...

Niech drżą Bolek i Lolek, którzy najfajniejsze chłopackie przygody przeżywali hulając po całym świecie jeszcze bez Toli, albo Muminki, które pielęgnują dość tradycyjny model rodziny, w dodatku Panna Migotka marzy - o zgrozo! - o księciu na białym rumaku... Nowa rzeczywistość i jej wyznawcy, którzy coraz efektowniej wyolbrzymiają (wcale nie naganne w kategoriach przeświadczenia o nieustannym rozwoju człowieka) myślenie, iż wszystko co przed nimi było fatalne, dobierają się już także do animowanych produkcji animowanych dla najmłodszych. Na niewinnym tym polu, jak widać, można się doszukać wielu rzeczy, a niektóre dzisiejsze odkrycia jako żywo przypominają (choć w kontrze) doniesienia tych, którzy w Teletubisiach widzieli „promocję” homoseksualizmu.

W ostatnich dniach z Nowego Jorku wydobył się zarzut, że skunks Pepé Le Pew (znany też jako Pepé Le Swąd), ze zbioru bohaterów Looney Tunes, jest częścią kultury gwałtu. Dziennikarz „New York Timesa” Charles M. Blow - zapewne na poważnie - wyliczył na Twitterze wszystkie niegodne zachowania animowanego bohatera. Zatem ten skunks, a to wielokrotnie chwyta i całuje przedstawicielkę płci przeciwnej bez jej zgody, a nawet wbrew jej woli; a to zamyka drzwi, by uniemożliwić jej ucieczkę; a to więzi ją i jej nie wypuszcza z objęć, mimo że ta zdecydowanie próbuje od niego uciec. Gdy popatrzeć na to, bez potrzebnego do oglądania animacji dystansu - wygląda to rzeczywiście co najmniej paskudnie. Jednak gdy przyglądałem się przygodom bohaterów „Zwariowanych melodii”, nigdy nie zakładałem, że kojoty naprawdę chcą zatłuc maczugą szybko biegające strusie. Co więcej, mam niepokojące wrażenie, że w dzieciństwie bardziej mnie wkurzał ten pewny siebie Struś Pędziwiatr niż ciągle zbierający cięgi zamachowiec Wiluś E. Kojot...

Wyrok na skunksa-erotomana właściwie już zapadł i według najnowszych doniesień, w nowym pełnometrażowym filmie „Space Jam: A New Legacy”, kontynuacji popularnego „Kosmicznego meczu”, Pepé Le Pew już się nie pojawi. A precyzyjniej - został wycięty. Na filmowych portalach można przeczytać, że z udziałem Pepé została już zrealizowana sekwencja rozgrywająca się w kawiarni w stylu nawiązującym do „Casablanki”. Pepé jako barman miał zacząć adorować kobiecą bohaterkę graną przez Greice Santo (w tej produkcji animowane postaci pojawiają się obok „żywych” aktorów), całując ją w rękę i ględząc maczoistyczne androny. Ta miała w odpowiedzi oblać go drinkiem i spoliczkować tak mocno, że ten zacząłby się kręcić na stołku. Później Pepé miał się jeszcze żalić Królikowi Bugsowi, że kotka Penelope, którą regularnie ścigał, nałożyła na niego sądowy zakaz zbliżania się...

Co na swój sposób zabawne, decyzja producentów o wycięciu tej sceny oburzyła samą Greice Santo. Aktorka jakiś czas temu przyznała, że sama była ofiarą molestowania i teraz aktywnie walczy z przemocą seksualną. Jej przedstawiciele wystosowali więc oficjalne oświadczenie, w którym można przeczytać: „Dla Greice udział w tym filmie był ważną sprawą. Choć Pepé to animowana postać, Greice cieszyła się, że to ona miała okazję go spoliczkować. Teraz, gdy scena została wycięta, Greice nie będzie miała okazji wpłynąć na młode pokolenie widzów i pokazać młodym chłopcom i dziewczynkom, że zachowanie Pepé jest nieakceptowalne”...

To nie jedyne reperkusje, jakie dotknęły postać ze studia Warner Bros., w tym samym „Kosmicznym meczu 2”. Oto króliczka Lola, w porównaniu z poprzednim filmem z 1996 znacznie straciła na obfitości biustu. Bohaterka nie będzie już też nosić odkrywających ciało i podkreślających krągłości ubrań. Reżyser nowej odsłony przygód animowanych bohaterów, Malcolm D. Lee (twórca między innymi filmów „Laski na gigancie” i „Drużba”), wpisuje postrzeganie Loli w całą długą historię filmowej animacji. W wywiadzie dla „Entertaiment Weekly” powiedział tak: „Lola była bardzo zseksualizowana, jak Betty Boop i Jessica Rabbit. Lola nie była poprawna politycznie... Seksualizacja postaci kobiecych ma, niestety, długą historię w kreskówkach. Jest rok 2021. Ważne jest, aby odzwierciedlać autentyczność silnych, kompetentnych postaci kobiecych. Przerobiliśmy wiele rzeczy, nie tylko jej wygląd - ma teraz normalny strój do koszykówki i jest kobieca bez uprzedmiotowienia - ale daliśmy jej prawdziwy głos. Chcieliśmy ugruntować jej sportową sprawność, jej zdolności przywódcze i uczynić pełnoprawną postacią jak całą resztę”. Trudno się z tym nie zgodzić, ale kiedy zrozumiałe jest opowiadanie nową narracją we współczesności, to demolowanie tego, co zrealizowano kiedyś, w oderwaniu od okoliczności, w jakich powstawało, kojarzy się raczej z cenzurą niż naprawianiem świata.

A taką metodę zamierza zastosować do swoich produkcji sprzed lat Disney. Korporacja krzywdzących stereotypów, karykaturalnego pokazywania przedstawicieli różnych nacji oraz rasistowskich treści doszukała się w takich produkcjach, jak „Dumbo”, „Piotruś Pan”, „Aryskotraci”, „Zakochany kundel”, czy „Księga dżungli” i na razie postanowiła zablokować na swojej platformie streamingowej Disney+ te tytuły dla widzów poniżej siódmego roku życia. Jak zapewnia Disney, decyzja ta zapadła po konsultacji z grupą „zewnętrznych ekspertów”. Wszystkie te filmy pozostają obecnie dostępne po zalogowaniu na konto dla dorosłej osoby, ale ze specjalnym komunikatem o treści: „Ten program zawiera negatywne przedstawienie i/lub złe potraktowanie ludzi i kultur. Te stereotypy były złe wówczas i są złe teraz. Zamiast usuwania tych produkcji wolimy zwrócić uwagę na ich szkodliwy wpływ, uczyć się na ich przykładzie i rozpocząć dyskusję prowadzącą do stworzenia bardziej otwartej przyszłości”. Piękne pragnienie? Piękne! Ale znowu rodzi się pytanie, czy do osiągnięcia interwencją w każdy element niezgodny z nowymi oczekiwaniami, który pojawia się w - było, nie było - wytworach ludzkiej kreatywności oraz sztuki, która z zasady powinna być pozbawiona zagrożenia niespodziewanymi odwiedzinami inkwizycji wszelkie maści... W przypadku Disneya wątpliwość jest tym większa, że studio to jakoś nie ma problemu ze scenami przemocy w serialach i blockbusterach - na przykład w kinie superbohaterskim, przeznaczonym dla naprawdę młodych widzów.

Wiele działań w sferze także animacji, które mają wymazywać szkodliwe stereotypy, na przykład podszyte rasizmem, przypomina drogę na skróty, byle zwrócić na siebie uwagę. Dobrym przykładem jest jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w komiksie (a za chwilę filmie animowanym) ostatnich lat, czyli Miles Morales - następca Petera Parkera jako Spider Man. Już samo nazwisko ma wskazywać na latynoskie korzenie nowego bohatera. Miles jest czarnoskórym chłopakiem, który przywdziewa lekko zmodyfikowany kostium Pająka. Internet i komiksowe fandomy oczywiście zawrzały od dyskusji. Gdy jedni są zachwyceni odwagą twórców, inni widzą w tym nonsensowne burzenie tradycji. Efekt komercyjny został osiągnięty, czy jednak również społeczny? Podmiana utwardzone w popkulturze bohatera jest rozwiązaniem najprostszym, dużo trudniejsze jest wymyślenie i wykreowanie zupełnie nowej postaci, która od początku będzie głównym, interesującym protagonistą o czarnym, żółtym czy czerwonym kolorze skóry. A przecież sukces wtedy będzie tym znaczniejszy i zacniejszy zarazem - czego dowiódł, pozostając już przy popkulturze i Marvelu, Czarna Pantera w serii popularnych na całym świecie ekranizacji komiksów.

Można odnieść wrażenie, że grzebanie w animacjach staje się tak wyraziste, bo jest łatwe, wszyscy je znają i w związku z tym szybko można zyskać zainteresowanie swoim stanowiskiem. Gwiazda Hollywood Keira Knightley zabroniła nawet oglądania swojej córce „Kopciuszka” i „Małej Syrenki”, bo uznała, że to opowieści skrajnie antyfeministyczne...

To chyba jednak nie ta droga. Skoki ze skrajności w skrajność kończą się niebezpiecznym rozchwianiem wahadła. Tylko, systematycznej edukacji nie widać i nie da się jej narysować. A skunksa można wymazać jednym ruchem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poprawność polityczna wprowadzana grubą kreską. Jak skunksa Pepe wycięto z "Kosmicznego meczu 2" - Dziennik Łódzki

Wróć na i.pl Portal i.pl