Ponad miliard złotych na ratowanie szwedzkiej stoczni ?

Bogusław Mazur
Ministerstwo Obrony Narodowej i decydenci od lat zapowiadali rządowe zamówienia, które mają uratować polski sektor stoczniowy. Teraz pojawiła się informacja, że Polska będzie wspierać branże stoczniową. Tylko, że za granicą.

Jak informuje „Rzeczpospolita”, resort obrony rozważa zakup używanych okrętów podwodnych w Szwecji. Wcześniej wymieniano też Niemców, a nawet Brazylijczyków, którzy proponowali nam okręty z odzysku. Wygląda jednak na to, że to stocznia Saab Kockums z Karlskrony może okazać się czarnym koniem wyścigu o pieniądze polskiego MON-u. Dziennik donosi, że MON, w ramach tzw. rozwiązań pomostowych, może postawić na zakup używanych szwedzkich okrętów typu Södermanland. To 30-letnie jednostki, których sam koszt remontu szacuje się na około miliard zł. Przy czym niektórzy eksperci uważają, że koszty te mogą wzrosną nawet dwukrotnie. To oznacza, że przygotowanie okrętów do służby może kosztować tyle, co zakup nowej jednostki, która mogłaby służyć przez co najmniej 30 lat.

Szwedzkie okręty, zaplanowane do sprzedaży Polsce, zostały wycofane ze służby operacyjnej. O możliwej transakcji z MON stocznia Saab Kockums informowała już pod koniec sierpnia br. W ciągu ostatnich miesięcy można było też obserwować znaczne ożywienie kontaktów między resortami obrony Polski i Szwecji.

Szwedzkie nadzieje

Stocznia Saab Kockums jest w trudnym położeniu finansowym. Jak informowało szwedzkie ministerstwo obrony 15 listopada br., resort nie przewiduje żadnych zamówień nowych okrętów podwodnych do 2025 r., ani dostaw w latach 2026-2030. Szwedzki dziennik Dagens Industri wyspecjalizowany w tematyce przemysłowej napisał: „W ciągu następnych dziesięciu lat nie będzie nowych okrętów podwodnych, dlatego Kockums w Malmö i Karlskronie wkrótce zostanie zmuszony do likwidacji. W branży prawie nikt nie ma zaufania do podejmowania ryzykownych inwestycji z tak niepewnymi klientami”.

Saab Kockums realizuje obecnie jedno zamówienie na budowę dwóch nowych okrętów podwodnych A26, o których mówi się w branży, że istnieją tylko na deskach kreślarskich. Przez cztery lata udało się wykonać kilka fragmentów kadłuba. Opóźnienie sięga już dwóch lat. Dużym problem może okazać się utrata kompetencji przez stocznię Kockums, która od 20 lat nie dostarczyła na rynek żadnego nowego okrętu podwodnego.

Stocznia ma też poważne problemy z płynnością finansową. Sytuację potwierdzają kwartalne dane, publikowane przez koncern, pokazujące negatywny wskaźnik EBIT i marżę operacyjną, zaś w trzecim kwartale br. ujemne przepływy pieniężne. Oczekiwane kontrakty eksportowe na okręty podwodne A26, na których Saab Kockums miał opierać swoje istnienie, na dziś pozostają w sferze planów. Potencjalni klienci wydają się być ostrożni w obliczu kłopotów szwedzkiego producenta, z którym musieliby się związać na dekady. Zapewne wizja polskiego zamówienia na remont starych jednostek, z opcją na „nowe” A26, może oznaczać „być albo nie być” dla szwedzkiego producenta. Pojawia się pytanie, dlaczego polski rząd chce podjąć tak wysokie ryzyko, zamiast iść śladem Australii czy Singapuru, czyli państw, które podobnie jak Polska inwestują w okręty podwodne, ale zamówienia składają w większych i lepiej zarządzanych stoczniach niemieckich czy francuskich.

A w Gdyni marazm

W tym samym czasie w gdyńskiej stoczni praca praktycznie stanęła, po przekazaniu tydzień temu Marynarce Wojennej okrętu patrolowego ORP Ślązak. Należąca do państwowego giganta - Polskiej Grupy Zbrojeniowej - Stocznia Wojenna w Gdyni nie dostała do dziś obiecanych przez MON zleceń na nowy okręt ratowniczy, korwety czy fregaty. Stocznia może też zapomnieć o budowie nowych okrętów podwodnych, które jeszcze do niedawna były dla MON jedynym z priorytetów. Zamiast tego resort obrony rozważa zakup okrętów z second-handu. Niewykluczone, że okręty, zakupione „pomostowo na kilka lat” pozostaną na dekady, grzebiąc polski przemysł stoczniowy. Przykładem są niemal 40-letnie fregaty OHP oraz liczące pół wieku okręty podwodne typu Kobben. Obecnie śmiałe plany zakupu nowych okrętów trafiły do zamrażarki.

Ponad miliard złotych od polskiego resortu obrony na remont starych okrętów podwodnych, może zapewnić Saab Kockums nawet dwukrotność rocznych obrotów, wynoszących dziś około 100 mln euro. Te środki pozwolą Szwedom przetrwać kryzys i prawdopodobnie przyspieszyć budowę nowych okrętów podwodnych A26 dla własnej marynarki.

W przypadku przyjęcia szwedzkiej oferty, wszystko wskazuje na to, że polskie stocznie nie zarobią nawet na remoncie i modernizacji liczących trzy dekady jednostek. Pieniądze polskich podatników będą więc ratunkiem dla szwedzkiego producenta, któremu pomocy odmówił nawet własny rząd.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl