Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Zabraknie pieniędzy na leczenie chorych

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
W najgorszej sytuacji są chorzy z niewydolnością serca
W najgorszej sytuacji są chorzy z niewydolnością serca Paweł Relikowski
Prawdziwy kryzys czeka pacjentów na Pomorzu w drugiej połowie roku. Choć trudno będzie udowodnić za pomocą statystyk, ilu chorych z ciężką niewydolnością serca umrze w tym roku na Pomorzu z powodu braku dostępu do opieki medycznej, jedno jest pewne: bez ofiar się nie obędzie - ostrzegają kardiolodzy. Dramatyczna sytuacja panuje również w neonatologii, onkologii i medycynie ratunkowej.

Pogłębiający się problem braku pieniędzy prowadzi do ograniczenia dostępu mieszkańców województwa zarówno do nowoczesnych terapii, jak i niezbędnych badań diagnostycznych (PET, tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny). To z kolei znajduje swoje odbicie w jednych z najwyższych w skali kraju współczynnikach umieralności na nowotwory - alarmują onkolodzy.

Na ratunek trójmiejskim oddziałom kardiologicznym

Dramatyczna sytuacja panuje również w neonatologii - wskutek niskiego finansowania szpitale nie mają pieniędzy na zakup aparatury do ratowania noworodków i wcześniaków. Z powodu niedoszacowanych ryczałtów szpitalne oddziały ratunkowe redukują zatrudnienie personelu, ograniczają wykonywanie kosztownych badań, przez co "nie trzymają" standardu. W trójmiejskich szpitalach chronicznie brakuje łóżek dla pacjentów w stanach nagłych.

Karetka nie pojedzie do noworodków w stanie zagrożenia życia

Ten przygnębiający obraz pomorskiej służby zdrowia wyłania się z raportów, które na prośbę Ryszarda Dubieli, szefa rady społecznej pomorskiego NFZ przygotowali wojewódzcy konsultanci w specjalnościach dotkniętych największym od lat kryzysem - prof. Grzegorz Raczak, dr med. Włodzimierz Krasowski (kardiolodzy), prof. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz (onkolog), dr med. Alina Bielawska-Sowa (neonatolog) i dr med. Ewa Raniszewska, konsultant w dziedzinie medycyny ratunkowej. Wczoraj zaprezentowali je członkom rady podczas jej nadzwyczajnego posiedzenia.

Kardiologia przestaje przyjmować pacjentów

- Prawdziwy kryzys czeka pacjentów w drugiej połowie roku - uważa prof. Grzegorz Raczak, kierownik Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca GUMed, wojewódzki konsultant w dziedzinie kardiologii.

Tylko kierowana przez profesora klinika ma już w tym roku nadwykonania na 1,7 mln zł. Jeśli okaże się, że to prawda i że szpital nie ma co liczyć na zapłatę, dyrekcja UCK i rektor uczelni mogą zakazać dalszego zadłużania szpitala, a to oznacza jedno - wstrzymanie przyjęć chorych. Blokady na oddziałach internistycznych wprowadzą też inne szpitale, jak choćby Studencki" czy Pomorskie Centrum Traumatologii, które czekają na zapłatę za pacjentów kardiologicznych. Ograniczeniem przyjęć grożą też wszystkie "przeciążone" oddziały tej specjalności.

W najgorszej sytuacji są chorzy z niewydolnością serca, która stała się dziś największym problemem epidemiologicznym - tak wynika z raportu dr. Włodzimierza Krasowskiego, ordynatora kardiologii w szpitalu na Zaspie i eksperta programu "Zdrowie dla Pomorzan".

Pomorska kardiologia działa dzięki kredytom

Na Pomorzu takich chorych jest ok. 20 tys. Dzięki zabiegom z zakresu kardiologii inwazyjnej przeżyli zawał serca. Grozi im jednak śmierć z powodu infekcji, arytmii, wahań ciśnienia, bo ich serca są bardzo uszkodzone. Nawet przy doskonałej opiece w poradni, dwa razy w roku potrzebują oni leczenia w szpitalu. A na to na Pomorzu nie mają co liczyć.

W efekcie ostatnich konkursów NFZ, który promował centra kardiologii inwazyjnej, ta grupa chorych została najdotkliwiej poszkodowana.

Pomorze: Bój o kardiologię toczy się nadal

Załamanie grozi też w opiece onkologicznej, którą pomorski NFZ traktuje priorytetowo. Jednak z powodu mniejszego o kilkadziesiąt milionów budżetu, finansowanie i tej dziedziny znacznie się pogorszyło.

- Zmniejszenie kontraktu z chirurgii onkologicznej oznacza m.in., że co trzecia chora na raka piersi nie będzie operowana w wyspecjalizowanej placówce - oburza się prof. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz, wojewódzki konsultant ds. chemioterapii.

Raporty wywołały ogromne poruszenie wśród członków rady pomorskiego NFZ. Przygotowane przez nią stanowisko zostanie przekazane Ministerstwu Zdrowia i centrali NFZ.

Czytaj więcej na ten temat:
Gdynia Redłowo: Szpital Morski idzie na wojnę z NFZ
Rada ds. Ochrony Zdrowia powstanie mimo odmowy NFZ
NFZ szuka milionów złotych w pomorskich szpitalach
Z Ryszardem Dubielą, przewodniczącym rady pomorskiego NFZ, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Zarządził Pan nadzwyczajne posiedzenie rady?
Takie posiedzenie zwołuje się na wniosek trzech członków rady lub gdy sytuacja w jakiejś dziedzinie zdrowia staje się na tyle poważna, że rada powinna ją przedyskutować. A naszym zdaniem jest bardzo poważna. Decyzja o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia zapadła podczas obrad dwa tygodnie temu.
Członkowie rady oceniali jednak wczoraj kondycję kilku specjalności na Pomorzu - onkologii, kardiologii, neonatologii oraz szpitalnych oddziałów ratunkowych.
Ponieważ najwięcej niepokojących sygnałów, które do nas docierały, dotyczyło właśnie tych specjalności. Chcieliśmy usłyszeć bezpośrednio od konsultantów medycznych, którzy reprezentują te dziedziny, czy rzeczywiście bezpieczeństwo chorych na Pomorzu jest zagrożone. Nie zaprosiliśmy na posiedzenie dyrektorów szpitali ani przedstawicieli samorządów, bo ich opinie, przede wszystkim na temat aktualnych kontraktów z NFZ, znamy. Nie szukamy też winnych tej sytuacji, próbujemy znaleźć rozwiązanie. Ustawowym obowiązkiem rady jest zabieganie o interes pacjentów, stąd to nadzwyczajne posiedzenie.

A Pana zdaniem chorzy leczeni na Pomorzu nie mogą czuć się bezpiecznie?
Dostęp pacjentów do leczenia w dziedzinach, które wymienialiśmy, zdecydowanie się w tym roku pogorszył. Zgadzam się z opinią lekarzy, że prawdziwy kryzys grozi nam w drugiej połowie roku. Ośrodki onkologiczne mają już nadwykonania, kardiologia zachowawcza pracuje jeszcze siłą bezwładu. Gdy okaże się, że nie mają co liczyć na zapłatę za ponadlimitowych pacjentów, będą blokować przyjęcia. A wówczas pacjentów czeka prawdziwy horror.

Rada ma na to jakąś receptę?
Doraźnie będziemy apelować o dodatkowe środki z centrali NFZ i na kardiologię, i na onkologię. Długofalowo - o to, by dyrektor oddziału NFZ przestał być tylko administratorem i wspólnie z samorządem i rektorem GUMed kreował na Pomorzu politykę zdrowotną.

Czytaj więcej na ten temat:
Gdynia Redłowo: Szpital Morski idzie na wojnę z NFZ
Rada ds. Ochrony Zdrowia powstanie mimo odmowy NFZ
NFZ szuka milionów złotych w pomorskich szpitalach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki