Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Nie chcą odpadów ze stadionu w Letnicy

Dorota Abramowicz
Co tak naprawdę przywieziono do kopalni w Wolnym Dworze? To wykażą kolejne badania gleby
Co tak naprawdę przywieziono do kopalni w Wolnym Dworze? To wykażą kolejne badania gleby
Jedno jest pewne - odpady ze żwirowiska w Wolnym Dworze w pobliżu Skarszew muszą zostać wywiezione. Problem dotyczy tylko kwestii, czy będzie to kilka wozów ziemi...

czy też ponad 800 wywrotek. Wczoraj Komisja Rolnictwa Rady Miejskiej w Skarszewach zadecydowała o przeprowadzeniu badań, które dadzą jednoznaczną odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę przywieziono do tamtejszej kopalni.

Inspektorzy WIOŚ w lipcu pobrali próbki z wierzchniej, 30-centymetrowej warstwy wysypiska, głębokiego na ok. 4 m. Zdaniem radnych ze Skarszew, to za mało. - Nie możemy sobie pozwolić na niepewność - twierdzi Andrzej Flis, przewodniczący skarszewskich radnych. - Są to badania powierzchniowe. Wyniki porównałem z rozporządzeniem ministra środowiska. Nie są to tylko przekroczenia odnośnie cynku, ale także miedzi, ołowiu i baru. Ponadto WIOŚ zdecydował się na kontrolę dopiero po artykule w "Polsce Dzienniku Bałtyckim". Nas wcześniej błędnie informowano, że to gmina poprosiła o badania.

W 2006 r. marszałek województwa wydał koncesję właścicielom żwirowni. Rekultywacja miała iść w kierunku rolno-wodnym. 20 marca br. został napisany wniosek do starostwa o zezwolenie w zakresie odzysku odpadów, wykluczając glebę z zanieczyszczonych obszarów. Burmistrz zaopiniował wniosek pozytywnie i 26 marca została wydana decyzja rekultywacyjna. Tymczasem od 4 marca do 20 marca trwał nielegalny wywóz ziemi - twierdzi WIOŚ.

Sprawą zajęła się starogardzka Prokuratura Rejonowa. - Zostało wszczęte śledzwo, które ma na celu wyjaśnić okoliczności tej sprawy - mówi prokurator Patryk Kucki. - Wskazaliśmy posterunkowi policji w Skarszewach, jakie ma wykonać w tym zakresie czynności.

Całkowicie legalna

Z Ryszardem Trykosko, prezesem spółki BIEG 2012, rozmawia Dorota Abramowicz.

Wiele wskazuje, że prawie tysiąc wywrotek ziemi, pochodzącej z budowy gdańskiego stadionu, będzie musiało opuścić podskarszewski Wolny Dwór. To są ogromne koszty...
Zacznijmy od tego, że odpady nie są własnością spółki BIEG 2012 - przekazaliśmy wykonanie robót budowlanych na terenie inwestycji firmie WAKOZ, która z kolei przekazała likwidację odpadów podwykonawcy - Przedsiębiorstwu Transportowo-Handlowemu Met - Trans. BIEG 2012 nie ma z tym nic wspólnego.

A jednak podczas marcowego spotkania z wójtami i burmistrzami gmin, do których wywożono ziemię z Letnicy, miał Pan powiedzieć "Jeżeli okazałoby się, że przywieziona ziemia przekracza choć w niewielkim stopniu normy dopuszczalne, należy ją niezwłocznie wywieźć". Na tę wypowiedź powołują się skarszewscy radni, żądający natychmiastowego zabrania 25 tys. ton odpadów ze swego terenu.
Z tego, co wiem, ziemia z budowy stadionu w Gdańsku, trafiła do Wolnego Dworu najzupełniej legalnie, za wiedzą i zgodą starostwa. Nie będę komentować i wtrącać się w umowy cywilno-prawne. Moja wypowiedź podczas spotkania w gdańskim Urzędzie Miasta dotyczyła odpadów, które zastałyby uznane za niebezpieczne. Nic nie wiem o przekroczeniu norm w Wolnym Dworze i o tym, by składowisko miało być niebezpieczne dla otoczenia.

Badania, przeprowadzone przez WIOŚ, wykazały przekroczenie poziomu cynku i węglowodorów, co narusza standardy jakości dla terenów rolnych. To nie wystarczy?
Nie czuję się kompetentny, by oceniać, co jest mniej lub bardziej niebezpieczne. WIOŚ ukarał właściciela składowiska zaledwie kilkusetzłotowym mandatem.

Wywieźć podejrzaną ziemię

Z Iwona Boruchalską, kierującą Wydziałem Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku, rozmawia Dorota Abramowicz.

Jak to w końcu jest z tą podejrzaną ziemią, która trafiła do Wolnego Dworu? Zagraża środowisku czy też nie?
Odpady nie są niebezpieczne, ale nie powinny znaleźć się w tym właśnie miejscu. Pobraliśmy trzy próby z wierzchniej warstwy gleby. W dwóch znaleźliśmy substancje ropopochodne i cynk. Nie przeszkadzają one na terenach przemysłowych, ale gleba i ziemia stosowane do rekultywacji o kierunku rolnym i rolno-wodnym (jak to jest w Wolnym Dworze) mają inne standardy.

I co dalej?
To burmistrz i starosta, jako gospodarze terenu, powinni podjąć decyzję, co dalej. WIOŚ pobrał próbki dopiero w lipcu, a ziemia zwożona była pod Skarszewy od pięciu miesięcy. Można powtórzyć badania (kilkadziesiąt próbek na koszt właściciela składowiska), sprawdzające głębsze pokłady.
Być może, choć trudno mi w to uwierzyć, okaże się, że odpowiada ona normom przewidzianym dla rekultywacji gruntów rolnych.

A jeśli okaże się, że nie odpowiada standardom lub też właściciel składowiska nie będzie chciał finansować kolejnych badań?
Moim zdaniem władze samorządowe powinny nakazać wywiezienie ziemi.

Kto za to zapłaci?
Właściciel składowiska. Jednak powtarzam - nakazu nie może wydać WIOŚ, decyzja leży w rękach samorządowców. To oni mogą zgodzić się, lub nie, na składowanie odpadów na swoim terenie. My tego za nich nie zrobimy.

Niektórzy się zgadzają...
Pozostaje jeszcze Sąd Wojewódzki i presja społeczna. Pojedynczy wójt lub burmistrz może powiedzieć "tak", ale od czego są radni? Nacisk lokalnego środowiska może sprawić, że będzie musiał podjąć decyzję zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców.

Dużo macie dodatkowej pracy w związku z budową gdańskiego stadionu?
Sporo, kosztów już nie wypominając. W czasie, gdy wywożono ziemię z Letnicy, telefony wręcz się u nas urywały. Wszyscy jeździli pobierać próbki.

Co Państwo sądzicie o tej sprawie? Zapraszamy do komentowania artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki