Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomagamy na miejscu

Paweł Kowal
OD KRAKOWA DO BRUKSELI. Co znaczy, kiedy dyplomata mówi „tak”?

- Być może…

- A kiedy dyplomata mówi „być może”?

- To znaczy „nie”.

- Gdy mówi „nie”?

- Oj, to nie dyplomata.

Stara jak świat dyplomatyczna dykteryjka, jak ulał pasuje do polskiego stanowiska w sprawie uchodźców. Chwilowo pomijam etyczny aspekt zagadnienia. Chrześcijanin ma kłopot z byciem chrześcijaninem, gdy, co do zasady, mówi, że nie pomoże. Ma też kłopot, kiedy mówi, iż pomoże, ale tylko „na miejscu”. Na którym miejscu? Czasem „na miejscu” trwa wojna lub „miejsce” jest tylko przepełnionym obozem dla uchodźców, czyli prawdziwą wylęgarnią patologii, w tym także radykalnych postaw. Jak byśmy - gdyby istnieli - oceniali dodatkowych bohaterów Ewangelii, gdyby gospodarze radzili Maryi z Dzieciątkiem uciekającym przed Herodem powrót „na miejsce”. Sprawa uchodźców ma też, rzecz jasna, wymiar praktyczny - za kilka lat kumulacja zamachów i fali uchodźczej zelżeje i okaże się, że ci, którzy nie wmawiali społeczeństwom swoich państw, iż każdy obcy to zło - okazali się roztropniejsi, bo na wielu europejskich rynkach pracy przyjezdni będą potrzebni. Szkoda, że nie ma dziś w Polsce zbyt wielu polityków, którzy byliby w stanie powiedzieć to obywatelom, nawet nastawionym sceptycznie do uchodźców.

Jednego wszak robić nie należy, z praktycznych powodów. Nie należy bez przerwy mówić NIE. Raport Fundacji Batorego pokazuje, że Polska jest jednym z najbardziej skąpych państw Unii, jeśli chodzi o pomoc rozwojową. A więc tak: uchodźcy - nie, pomoc rozwojowa -nie. Skąpy nie wynegocjuje za dużo, szczególnie, jeśli ze skąpstwem będzie się obnosił, a już niedługo czekają nas negocjacje o wysokość nowego unijnego budżetu. Nie da się wiarygodnie opowiadać o Solidarności z zaciśniętymi zębami i stałym NIE. Czy uchodźców trzeba przyjąć? Pewnie potrzebujemy się nauczyć przyjmować przyjezdnych, przyzwyczaić opinię publiczną, że skoro nie mamy po minimum troje dzieci, to nie będzie za 20 lat tak źle, jeśli będzie więcej pielęgniarek, informatyków czy farmaceutów z zagranicy. Może trzeba zaproponować pomoc tym krajom, które przyjmują? Może trzeba mieć pomysł na okres dostosowawczy? Ale politycy naprawdę nie są od tego, by chować się przed tabloidami i opowiadać tylko te rzeczy, które chce usłyszeć większość obywateli. Dziś rzesze Polaków korzystają z rozmaitych dóbr w państwach, które mają kłopoty z imigrantami i uchodźcami. Jeśli więc nie z miłosierdzia, to ze zdrowego rozsądku warto powiedzieć coś więcej niż NIE i radzić wszystkim wokół, by powiedzieli to samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski